Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

• dom

Mam nominację, omajgasz xd Dziękuję, MrsRoseraie ^^ 

1. Ulubiona książka na wattpadzie?

"Kruchy niczym lód" od MiszaPL, "Disappear" od Pralline  i "E-Notebook" od FortunateEm - nie każcie mi wybierać. :v

2. Ostatnie 5 zdjęć z galerii.

Fuck, a ja na komputerze. No ale dobra XD don't judge me, nie jestem normalną osobą XD


3. Podaj imię.

Paulina, hej haj heloł. Kolega nazywa mnie Szawliną. Don't ask.

4. 10 faktów o sobie:

1) Wyspowiadałam się dziś, a już mam ochotę kląć, bo co ja niby o sobie napiszę XD

2) Moje włosy mają 70cm. Tak, kurde, zawsze i wszędzie będę o nich wspominać, bo to jedyna część mojego ciała, którą lubię. 

3) Dostałam ostatnio próbki soczewek... których nie umiem ubrać. :')

4) Jestem w drugiej klasie liceum, profil human. 

5) Ostatnio dwa dni z rzędu zasnęłam przy lekcjach XD

6) Należę do ZHP od trzeciej gimnazjum.

7) Dzień, w którym nie powiem "Nic mi się nie chce" to nie jest dzień normalny. XD

8) Nie oglądam anime, nie czytam mang. YOI było moim pierwszym anime, które musiałam obejrzeć przez koleżankę. No i, dobra, przyznaję się, "Love Stage" i "Super Lovers" też znam. XDD

9) Miałam nie jeść słodyczy w poście i dobrze mi szło, dopóki siostra nie otworzyła żelek. Fuck.

10) Miałam powiesić mundur w szafie. Damn, zaraz to zrobię.

5. Ulubiona piosenka.

Nie mam. Mogę Wam wrzucić za to kilka takich, których aktualnie słucham ^^

https://youtu.be/I2ZYD3Rv-t4

https://youtu.be/280IZQ5oBx8

https://youtu.be/IHRd0R-uKHc

6. Nominuj co najmniej 10 osób.

Oh God, why. Kogo? Ja nie wiem. Albo wiem! Dobra. Macie opowiadania? Proszę bardzo, nominacja dla Was. Genius. XD

Dziękuję za głosy, zaglądanie tu i przede wszystkim komentarze, czyta się je cudownie. ^^


— T-t-to ty... — wyszeptał Yuuri.

Nemezis, usłyszał w swojej głowie. Nemezis. Dwadzieścia pięć lat i w końcu go spotkał. Wiedział, że kiedyś ten dzień nastąpi, w końcu po to obaj pojawili się na tym świecie. Uświadomił sobie, że gdyby Viktor Nikiforov miał z nim styczność wcześniej, wszystko wyglądałoby zupełnie inaczej. Wszystko.

— Nie spodziewałem się ciebie w takiej postaci — powiedział obojętnie Viktor. — Dołączysz?

Yuuri pokręcił głową, wciąż nie mogąc wydusić z siebie słowa. Patrzył, jak światło w oczach Nikiforova gaśnie, zastąpione rozbawieniem. Mężczyzna usiadł wygodnie, ochlapując się nieco wodą.

— Oczekiwałem, że przeciwko mnie wyślą odważną osobę, która mimo przegranej wciąż będzie walczyć do upadłego i nie straci języka w gębie na widok mojego ciała. — Przemył ciepłą wodą silne, blade ramię, napinając przy okazji mięśnie.

Rzucił okiem na Katsukiego, który wciąż miał wypisany na twarzy szok, choć nieco mniejszy niż przedtem. Był nieco zdziwiony tym, że zaskoczył Katsukiego. Kiedy widział filmiki, na których wykonywał swoje układy, czuł ten dziwny ucisk i był niemal pewien, że to Yuuri był jego nemezis. I był pewien, że Katsuki czuł to samo, kiedy widział jego. Wręcz fanatycznie sprawdzał wszystkie wywiady, by się w tym wszystkim upewnić. Brakowało mu jedynie spotkania twarzą w twarz. Telewizja, wszystkie środki przekazu zasłaniały ich prawdziwe natury. Miał dobrą okazję na Grand Prix dwa lata temu, ale dostał (nieuczciwie) informację o prawdopodobnym pobycie arcyduszy. I chyba... znalazł.

Od razu domyślił się, że Katsuki nie spodziewał się niczego. Typowy wysłannik Nieba. Łagodny, dobry i naiwny, tak bardzo naiwny. Czekał i myślał, że kiedy odnajdzie swojego przeciwnika, znajdzie też arcyduszę i będzie mógł ją przejąć. Jednak nie wiedział jednego — Viktor Nikiforov był w stanie zrobić wszystko, by nie przegrać. W przeciwieństwie do niego. I nie zamierzał rezygnować z arcyduszy.

— Spokojnie, Yuuri. — Na dźwięk swojego imienia wypowiedzianego z rosyjskim akcentem chłopak się wzdrygnął. Chłopak? Viktor miał ochotę roześmiać się na cały głos. Przyszli na świat w tym samym momencie, a on wyglądał na starszego i dojrzalszego. Katsuki sprawiał wrażenie nastolatka, ze szczupłą, nieco zgarbioną mimo ćwiczeń postawą, dość krągłymi policzkami i niemodnymi okularami. — Nie gryzę. Jeszcze.

— Po tobie spodziewam się raczej rozrywania tętnic — wymamrotał chłopak. Viktor zaniósł się śmiechem. Nie spodziewał się po Yuurim takiej odzywki. 

— Nie zachęcaj mnie, walczę innymi sposobami. Po niektórych moje ofiary błagają o tę rozerwaną tętnicę. — Posłał mu tajemniczy uśmiech.

— Yuuri! — Obaj usłyszeli wołanie z wnętrza domu. Chłopak poszedł tam szybko, uprzednio zostawiając ręcznik obok wody. W końcu poszedł tylko zanieść tę rzecz. — Czy pan Nikiforov znalazł sobie jakiś hotel? Wszystkie walizki ma tutaj — powiedziała cicho jego matka.

— Nie wiem, mamo. Prawdopodobnie już ma gdzieś zarezerwowany pokój.

— Otóż jest mały problem. — Za Yuurim i jego matką nieoczekiwanie pojawił się Viktor. Mokre włosy odgarnął do tyłu, a biodra starannie owinął białym ręcznikiem. — Czy wie pani, gdzie mógłbym się zatrzymać? — zapytał z prawie nieśmiałym uśmiechem. — Zapomniałem poszukać hotelu. Coś, co będzie bardzo blisko tego wspaniałego miejsca — zatoczył ręką krąg, na co mama Yuuriego rozpromieniła się niczym słoneczko — ale będzie też niedaleko centrum. Pokój w takiej lokalizacji byłby doskonały.

— Nie ma tu czegoś tak blisko... ale my mamy wolny pokój! — Yuuri osłupiał, słysząc słowa matki. Ta kobieta zwariowała na starość. Mówi coś, czego mówić nie powinna. — Będziemy zaszczyceni, goszcząc tu pana! Yuuri jest pana wielkim fanem, na pewno nie ma nic przeciwko.

No i pięknie. Twarz Yuuriego zalała się ciemnym rumieńcem, kiedy Viktor skierował na niego spojrzenie. Białowłosy uśmiechał się sympatycznie, ale w jego oczach czaił się niebezpieczny błysk. Dowiedział się, że jego wróg jest jednocześnie jego fanem. Idealnie.

— Och, ja i moi towarzysze nie chcemy nadużywać państwa gościnności... — zaczął skromnie.

— Nie ma tu żadnego nadużycia! A... jacy towarzysze? Pies?

— Tak. I mój przyjaciel także się tu pojawi. Powinien dolecieć dziś.

— Drugi pokój także się znajdzie — zapewniła pani Hiroko. — Proszę się nie martwić. Chciałby pan coś zjeść?

Viktor uśmiechnął się "zawstydzony", kiedy dwójka Japończyków usłyszała głośne warczenie dobiegające z jego żołądka.

— Hmm, to chyba jedyna sensowna odpowiedź — zażartował. Hiroko zachichotała i pomknęła do kuchni. Kiedy zniknęła, wszelkie ślady serdeczności z twarzy Viktora wyparowały. Rosjanin podszedł do Yuuriego. Ten zaczął się cofać, dopóki nie wpadł plecami na ścianę. — A zatem jesteś moim fanem?

— Fanem łyżwiarza — wyjąkał Yuuri, zestresowany bliskością Viktora. Nie wiedział, czy nie zostanie nagle jego ofiarą. Nikiforov miał dziwny wyraz twarzy, który wzbudzał w Japończyku nerwowość. — Nie tego, co sobą reprezentujesz.

Blade wargi wygięły się w uśmiechu.

— A co ja sobą reprezentuję? Jedynie Rosję i jej niebywałe talenty. A jeśli chodzi o inne uzdolnienia... uroczo się rumienisz.

— To nie talent, tylko wada. I kłamiesz.

— Nie w tym przypadku. Mam nadzieję, że mój pokój jest blisko twojego. — Zbliżył nos do nosa Yuuriego. — Szykuje się ciekawy tydzień.

— T-tydzień?

— Niestety tak. Później wyjeżdżamy do Moskwy, gdzie będziemy trenować. Yakov nieźle się rozzłościł za tamte Grand Prix, które wygrałeś. Gdybym tam był, spadłbyś na drugie, jeśli nie trzecie miejsce. Jurij na pewno by cię przeskoczył.

— Jurij Plisecki?

— Jasne. Niedługo tu będzie. Potrzebuję mojej walizki.

Viktor pacnął Yuuriego w nos i pomknął po jakieś nakrycie, zostawiając chłopaka samego i oszołomionego. Katsuki złapał się za serce, które waliło jak szalone. Obecność Viktora, jego idola, a jednocześnie wroga, rozdzierała go na pół. Chciał cieszyć się spotkaniem z nim. I chciał sprawić, by odszedł do siebie na dół. Dosłownie na dół. Gdyby Viktor odszedł ze świata, Yuuri nie musiałby pojedynkować się z nim o arcyduszę. 

Jednak to nie Yuuri był od planowania intryg, lecz Viktor. Urodzony aktor. Był w stanie oszukać wszystkich. Jego charyzma, spryt i brak granic sprawiał, że Katsuki czuł się niepewnie. Posiadacz arcyduszy będzie zachwycony Nikiforovem. A dalej... misja Japończyka zakończy się niepowodzeniem. I dlatego Yuuri poprzysiągł sobie, że będzie z nim walczył.

***

— Vkusno! — krzyknął z pełnymi ustami Viktor, pałaszując potrawkę wieprzową, specjalność państwa Katsukich i ukochane danie Yuuriego. — Amazing!

— Co mu odwaliło? — wyszeptała profesor Minako do Yuuriego. Ten jedynie pokręcił głową.

Nauczycielka baletu, kiedy tylko Mari się z nią skontaktowała, przybiegła do gorących źródeł, by na własne oczy zobaczyć słynnego Viktora Nikiforova. I nieźle się zdziwiła, kiedy ujrzała go nachylonego nad talerzem i jedzącego obiad z miną, jakby właśnie otrzymał kawałek nieba. W jej porównaniu. Yuuri był zdania, że gdyby Viktor otrzymał do jedzenia kawałek nieba, już leżałby martwy na podłodze. Jednak nie powiedział tego na głos. 

— Czuję się taki pełny... — westchnął Rosjanin zadowolony. Po chwili ziewnął. — I senny... Mogę się gdzieś położyć?

— T-tak — powiedział szybko Yuuri. — Pokój jest już gotowy.

— Cudownie. — Viktor uśmiechnął się do niego. — Prowadź. 

Yuuri wstał i poprowadził Viktora na górę. Pokazał mu jego pokój, po którym Rosjanin rozejrzał się ze zmarszczonymi brwiami.

— To nie Petersburg, ale bardzo przyjemnie. Dziękuję, Yuuri. — Yuuri poczuł dziwne dreszcze, kiedy Viktor przeciągnął "u" w jego imieniu. — Dobranoc.

Ku zdziwieniu chłopaka Viktor położył się na łóżku i niemal od razu zasnął. Yuuri patrzył na białowłosą, smukłą postać. Wyglądał tak krucho, bezbronnie. 

Gdyby jeszcze taki był.

Zszedł cicho na dół, gdzie wszystkie naczynia były już uprzątnięte. Ubrał kurtkę i poszedł na podwórko z łopatą. Miał odśnieżyć, a nieoczekiwane pojawienie się Viktora nieco to opóźniło. Chłopak pracowicie wymachiwał łopatą, oczyszczając teren przed domem. Kiedy po dłuższym czasie nareszcie zakończył pracę, zabrał swoje ukochane — i jedyne — łyżwy, po czym skierował się na lodowisko. 

Yuuko powitała go szerokim uśmiechem, a trojaczki w sekundę pojawiły się przy nim z kamerami. Nie zabraniał im nigdy nagrywać swoich treningów. Wręcz przeciwnie, prosił je o to, a później przesyłał nagrane filmiki na adres mailowy Celestino. Trener oglądał je, a potem dzwonił do Yuuriego i przeprowadzał z nim dłuższą rozmowę. Yuuri postanowił, że dziś wykona układ, który skomponował razem z mężczyzną. Poinformował o tym Yuuko, a kobieta poszła na lodowisko i powiedziała kilku osobom, kóre zajmowały taflę, że na dziś koniec. Wyszli bez protestu, a Yuuri wszedł na lód. Przyjaciółka włączyła muzykę — "Turning Point" od audiomachine — i chłopak zaczął się ruszać.

Wczuł się w muzykę jak jeszcze nigdy. Wszystkie skoki, piruety i kroki wykonywał automatycznie. Nie musiał się zastanawiać nad kolejnością, jego nogi i ręce same działały.

Dom, pomyślał. Dom. Czym on był?

Dom był miejscem, gdzie Yuuri urodził się i wychował. Znał każdy kąt, kochał każdy zakamarek. Ze wszystkimi miejscami, czy to schowkiem, czy zwykłą salą miał wiele wspomnień. Dom jest tam, gdzie twoje serce. A on swoje zostawiał w Hasetsu. Za każdym razem, kiedy wyjeżdżał, tęsknił. Nawet towarzystwo przyjaciół nie było w stanie pozbawić go tego uczucia. Przytłumiało je, owszem. Lecz coś w środku ciągnęło do Hasetsu, do matki, ojca, siostry, nauczycielki, przyjaciółki i jej rodziny.

Do domu.

Dom będzie moim motywem w tym roku, postanowił niedawno Yuuri. Nie mam dużo czasu. Kariera łyżwiarza jest krótka. Wezmę w tym roku udział, może dostanę się do Grand Prix. Potem zobaczymy.

Z rozmyślań wyrwały go głośne okrzyki i oklaski. Zorientował się, że właśnie bezbłędnie ukończył układ i stał w końcowej pozycji. Uśmiechnął się do siebie i otarł twarz z potu. Podjechał do bandy. Trojaczki trajkotały coś o wrzuceniu filmiku do sieci, ale Yuuko huknęła na nie głośno, by nawet nie ważyły się tykać jej konta. 

— To było cudowne, Yuuuuuuri! — pisnęła głośno. — Niesamowite!

Yuuri uśmiechnął się z wdzięcznością i napił się wody z bidonu, po czym otarł twarz ręcznikiem. Przyjaciółka podała mu telefon, na którym już znajdowały się wszystkie filmiki. Wysłał je do Celestino, po czym zszedł z lodu i ściągnął łyżwy. 

— Słyszałam coś od Mari, Yuuri — zagadnęła Yuuko. — Ponoć macie gościa.

— Owszem — potwierdził chłopak. — Nie zgadniesz, kto to.

— No powiedz. — Yuuko szturchnęła go w żebra. — Bo wystawię ci rachunek za to, że kilkaset razy zamykałam dla ciebie Ice Castle. 

Yuuri roześmiał się. Nachylił się do ucha przyjaciółki.

— Viktor Nikiforov. I będzie tu też Jurij Plisetsky.

Yuuko zachłysnęła się powietrzem. Patrzyła z szokiem na twarz Yuuriego, szukając jakiegokolwiek śladu na to, że chłopak żartował. Kiedy uświadomiła sobie, że to była prawda, zaczęła głośno piszczeć. Trojaczki pojawiły się przy nich w sekundę, dopytując o to, co się dzieje. Yuuko wysłała je, aby sprawdziły, czy wszystko było ułożone i posprzątane. Potem odwróciła się do Yuuriego ze łzami szczęścia w oczach.

— Błagam, przyprowadź mi ich tu. — Złożyła błagalnie ręce. — Błagam.

— Postaram się. Dziękuję, Yuuko. Możesz schować tu moje łyżwy?

— Nie ma problemu. Daj mi je tu.

Yuuri pożegnał się z przyjaciółką i jej córkami, po czym ruszył do domu truchtem. Dobry trening nie jest zły, choć chłopak był wyczerpany. Już na podwórku słyszał dziwne hałasy w domu. Jakby ktoś... krzyczał? Popędził do drzwi i popchnął je. Wpadł do środka i zaraz wylądował na ziemi. Spojrzał ze złością na walizkę, która leżała niewinnie przy drzwiach, jakby wcale nie była przyczyną jego spektakularnego upadku i podniósł się z podłogi. Wszedł dalej, szukając źródła hałasu.

— Viktor! VIKTOR!

Yuuri uniósł brwi, widząc niską, jasnowłosą postać, która wrzeszczała wściekła w stronę schodów.

Jurij Plisetsky.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro