Kac pobudka
Kakashi obudził się jak zwykle o tej samej porze. 5:30. Skrzywił się. Nie ważne w jakim był stanie, pomijając krytyczne rany czy niemal całkowite wyczerpanie chakry, zawsze budził się o tej przeklętej 5:30. W gardle miał taką suchość, że miał wrażenie, że wyschło na wiór i się pozlepiało. W ustach prawdziwą pustynię. Leniwie otworzył oko. Nie miał się gdzie śpieszyć. Dwa dni wolnego od tych upierdliwych, irytujących geninów. Gapił się bezmyślnie w sufit, który może nie był siedliskiem kurzu i zamieszkały przez radosne roje pająków, ale zdecydowanie od lat nie bł odświeżany jeśli chodzi o malowanie. A to wyraźnie wskazywało na to, że nie jest w swoim łóżku! Dopiero teraz zaczęło do niego docierać, że spoczywa na nim ciężar, który go ogrzewa i to dość porządnie. Spojrzał tam. Zobaczył burzę ciemnokasztanowych włosów. Pociągnął parę razy dłonią po gładkiej i miękkiej skórze pleców, pod którą wyczuwał dobrze zarysowane mięśnie.
- Musze przestać z nimi pić. Znowu nie pamiętam jak wylądowałem w łóżku jakiejś kobiety.- skarcił się w myślach.
Odetchnął mocniej zastanawiając się, co teraz zrobić z tym fantem. Jęknął cicho czując ból w przepitym oku i głowie, która groziła eksplozją w każdej chwili.
To najwyraźniej obudziło jego cieplutka kołderkę, która poruszyła się. Ciemnowłose fale podniosły się.
- Mmmm....- mruknął właściciel burzy brązu i spojrzał na tarczę budzika.- za wcześnie. - jęknął i opadł spowrotem na pierś białowłosego.
Zanim Kakashi się odezwał mężczyzna już drzemał.
- W życiu nie spotkałem osoby która tak szybko by zasypiała.- pomyślał.
Kakashi próbował przypomnieć sobie jakim cudem znalazł się w jednym łóżku z facetem. Bo to zdecydowanie był facet, no chyba że trafiła mu się wyjątkowo płaska laska z niskim głosem. Chociaż to był przyjemnie niski głos. W dodatku właściciel burzy włosów miał na twarzy dziwnie znajomą bliznę. Kakashi mógł przysiąc że już gdzieś ją widział. I to nie u kunoichi.
- Z FACETEM?!- krzyknął niebacznie, sprawiając, że ból głowy się wzmógł, dopiero teraz sobie uzmysławiając sytuację, w której się znalazł.
Chciał się zerwać z posłania ale zapomniał o drzemiącym na nim słodkim ciężarze.
Drzemiący mruknął niezadowolony. Leżał tak jeszcze chwilę. Kakashi czuł że ten zaczął głębiej oddychać i zrobił się nieco cieplejszy. Po dłuższej chwili poruszył się mrucząc nisko i zaczął leniwie i jakoś tak ciężko się podnosić.
Na pół śpiący usiadł mu okrakiem na brzuchu zaskakująco nie przejmując się, że jest nagi, że obaj są nadzy. Rozpuszczone włosy opadały mu na ramiona i lekko na twarz. dłonią zaciśniętą w pięść tarł zaspane oczy. Wyglądał zbyt słodko i uroczo w tym momencie, by się nie gapic. Spojrzał tym rozespanym, lśniącym wzrokiem na wciąż leżącego pod nim białowłosego. Kakashi chciał coś powiedzieć, ale patrząc w nie całkowicie i bez reszty przepadł w nich. Czuł, że się rumieni, ale nie był wstanie oderwać wzroku od jego twarzy. Dla takich widoków mógł się budzić co rano w nieswoim łóżku. Nawet jeśli był mężczyzną, to przestawało mu to przeszkadać. Jego nowy kochanek był zbyt uroczy, by to skończyć w tej chwili, by żałować tej nocy.
- Kawy? Herbaty? Śniadanie?- zapytał rozespanym głosem i ziewnął przeciągle.
- Buzi?- odpowiedział pytaniem na pytanie, znów oblewając się rumieńcem, co nigdy dotąd mu się nie przytrafiało, a już na pewno nie na trzeźwo czy na kacu.
- Czyli herbata i śniadanie.- mruknął patrząc na leżącego który przed chwilą dostał ataku histerii, a teraz wzięło go na amory. Doprawdy dziwak z niego.
Kakashi dotknął go i zaskakująco nieśmiało przyciągał do namiętnego pocałunku, kiedy Iruka zrobił zaskoczoną, dziwną minę, jakby lekko.... skonfudowaną.
- Co się stało?- zapytał zatrzymując się w pół ruchu.
- Sorry, ale.... m-muszę do łazienki! Już!- zaczerwienił się zażenowany i zerwał z miejsca.
Tak się spieszył, że zaplątał w cienką kołdrę, który byli okryci i wyrżnął jak długi na podłogę.
- Auć. Auć. Auć.- jęknął pocierając obolałe miejsca i tym razem wyplątując się z pościeli mamrocząc coś niezrozumiale pod nosem i zbierając się z podłogi.
Nie zaszczycił białowłosego nawet spojrzeniem. Szybko zniknął za drzwiami sypialni.
udał się za gwałtowną potrzebą która wygoniła go z łóżka kiedy zaczynało się robić miło. Teraz to już na pewno nic z tego nie będzie. Westchnął ciężko i skorzystał z toalety. Skoro już był w łazience, do tego całkiem bez ubrania, postanowił wziąć orzeźwiający prysznic. Ze spania i tak już nici, przez tego skacowanego panikarza. Najpierw się pcha do łóżka, a potem płacze.
Kakashi tymczasem podjął kolejną próbę przypomnienia sobie, co zaszło wczorajszej nocy i komu się do łóżka wepchnął. Przypominało mu się, że chyba wyszedł o własnych siłach i miał na kogoś czekać, ale zjawił się ktoś, kto go zgarnął. Zabrał do domu, umył i troskliwie położył spać. Potem miał już tylko dziwne migawki jak grzebał w czyjejś szafie. Wpychał się w coś cholernie ciasnego, a potem kilka migawek postaci w rozpuszczonych włosach i z blizną przez nos.
Jak echo tłukły mu się pod głową jego własne słowa: Pragnę cie, Iruka. Weź mnie całego. Już nigdy nie zostawiaj....
Jęknął. Nieznośnie powoli kojarzył kim, do cholery jest Iruka- właściciel blizny i oczu, które skradły nie tylko serce, ale chyba i uszę. Oczu, w których utonął. Bezpowrotnie.
Po dłuższej chwili pojawił sie obiekt jego rozmyślań. Niósł tacę z czymś parującym. Podszedł i postawił ją na stoliku obok. Odwrócił sie i patrzył na niego łagodnie.
- Zrobiłem miso i makaron z warzywami. Mam nadzieję, że lubisz. W kubku zaparzyłem ci Senchę.- powiedział i nachylił sie nad białowłosym.
Pocałował lekko w czoło i wyprostował się. Rumienił się lekko.
- Nie zjesz ze mną?- Kakashi zapytał robiąc smutną minkę, mimo, że wciąż był niemal przerażony, że wylądował w łóżku z mężczyzna i chyba zrobili TO!
- Już zjadłem. Muszę iść do pracy. Wracam wieczorem czyli od teraz dokładnie za...12 godzin.- powiedział uśmiechając się - Zjedz póki ciepłe. Od razu lepiej się poczujesz. Zobaczysz.- dodał i poszedł gdzieś na drugi koniec pokoju.
Kakashi tylko odwrócił głowę. Na szczęście pokój nie był zbyt duży i dokładnie widział jak ten zanurza się w szafie, którą wczoraj przekopał. Patrzył jak się pospiesznie ubiera. Chciał go zatrzymać na choćby jeszcze sekundę. Zaczynał nienawidzić, że on musi nawet w weekend pracować zamiast zostać z nim w łóżku i wylegując się odpoczywać po ciężkim tygodniu.
Wyciągnął w jego stronę rękę i kiedy ten ruszył w stronę drzwi postanowił go jakoś zatrzymać.
- Iruka? Masz może aspirynę? Strasznie boli mnie głowa.- jęknął mrużąc oczy.
- Głowa?- zdziwił się.- A myślałem, że dupa.- dodał wychodząc z sypialni.
- Du-pa? Czemu...- zaczął się dziwić, ale nagle uświadomił sobie, że wciąż trwa w jeden pozycji, i że nie pamięta co się działo wczoraj od pewnego momentu, a przecież obudził się nagi w łóżku innego mężczyzny i to POD NIM, a nie na nim, czy obok...
- Och. Zbladłeś, Kakashi. Musi cię naprawdę boleć. Możesz zostać w łóżku. Jak będę wracał to kupię ci coś na kaca i więcej aspiryny. Ta jest ostatnia.- powiedział z troską, choć lekki, łobuzerski uśmieszek błądził mu po wargach.
- Dzięki łaskawco.- burknął, ale nie ważył się jeszcze drgnąć, choć zapach zupki i napoju kusił.
Iruka wyszedł z sypialni. Ubrał buty i radośnie podążył do pracy zostawiając skacowanego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro