Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Ból tyłka


Kiedy tylko drzwi za Iruka się zamknęły, Kakashi odetchnął parę razy głębiej i usiadł. Dopiero teraz poczuł o co mu chodziło. Przeszywający ból tyłka sprawił że gwałtownie opadł na posłanie i prawie zawył z bólu. Nie tyle pośladki co tam głębiej piekło jak wściekłe. 

- Iruka!- krzyknął w eter z bolesną nutą w głosie, wiedząc że ten nie może go usłyszeć. 

Sam jeszcze nie wierzył że to właśnie Iruka zabrał mu jego pierwszy raz, a on nawet tego nie pamięta. Jęknął wręcz wściekły ale i zrezygnowany. Przewrócił się na bok i zerknął na stolik. Ku swemu zdumieniu, oprócz jedzenia na tacy stało jeszcze tajemnicze białe pudełeczko. Zaintrygowany oparł się na łokciu i sięgnął po nie. Obejrzał. Z boku był szumny, wręcz wykaligrafowany napis: na ból po otarciach i przy pieczeniu. Stosować na skórę. 

- Jednak troskliwy. Ciekawe skąd wiedział, że tak będzie?- zaczął się zastanawiać ale nic konkretnego nie przychodziło mu do głowy. 

Otworzył je i powąchał. Prawie w ogóle nie pachniało. Do listy pytań na później dodał: skąd on ją ma i jak często używa i czy też do tego? Wziął na palec odrobinę zawartości i rozdarł w palcach. 

- to bardzo dobra maść. Musi dla niego koszmarnie dużo kosztować. - mruknął do siebie. 

Leżąc na boku podkurczył nogi zwijając się wręcz w pozycję embrionalną. Nabrał palcami więcej maści i sięgnął do tyłka. Posmarował wejście do dziurki. Poleżał tak z minutę i poczuł naprawdę kojący, ale lekki chłodek. Spojrzał na pudełeczko i zrobił się czerwony na twarzy. Zagarnął sporą ilość maści i naparł palcami na swoją dziurkę. Wsunął je razem ze sporą ilością maści. Zaczął ją wewnątrz rozprowadzać. Był zażenowany tym, że zaczęło mu się robić zbyt miło.

- Iruka. Nie daruję ci tej nocy.- jęknął i niechętnie wyjął palce. 

Zapach zupy był zbyt kuszący by go zignorować. Wiedział że zimne miso to niesmaczne miso. Odczekał tyle by poczuć kojący chłód. Powoli usiadł. Skrzywił się. Wziął tacę i położył sobie na nogach. Spojrzał na niemal pedantycznie przygotowany posiłek i aż zaburzało mu w brzuchu. Powoli i niespiesznie jadł coraz bardziej zaskoczony że to takie smaczne wyszło. Przecież nie było go zaledwie pół godziny. A to jak na szybko przygotowane śniadanie było zbyt dobre. Zjadł więc ze smakiem i położył się jeszcze na chwilę. A bynajmniej tak sobie obiecywał.

Kiedy ponownie się obudził mijało południe. Jęknął niezadowolony i ostrożnie usiadł na łóżku. Ku swemu zdumieniu tyłek już tak nie bolał. Postanowił posmarować się jeszcze raz i pójść poszukać tej maści, by mu ją odkupić. Głodny w sumie nie był. Musiał przemyśleć, to co się stało i podjąć jakąś decyzję. Zastanowić się na poważnie, czy coś do Iruki czuje, czy to był faktycznie tylko pijacki wybryk, czy chce się pakować taki dziwaczny i pewnie niezbyt akceptowalny związek. 

- Umino, dlaczego nie jesteś kuno wysokiej rangi, albo chociaż specjalsem?- zapytał sam siebie.

Jednak nie potrafił sobie odpowiedzieć na to pytanie. Gdyby brunet był chociaż specjalnym jouninem a najlepiej jouniką, to wszystko było by proste i jasne, a tak?
Zastanawiał się, co go tak naprawdę ciągnie do tego chuunina. Przecież jakby nic do nie czuł, to nie zrobiłby czegoś takiego i nie chciał teraz odkupować mu maści, zrobić czegoś, co mogłoby mu wieczór po pracy uprzyjemnić. W ogóle by o nim nie myślał, tylko poszedł w cholerę!
Pokręcił głową z niedowierzania. Przecież wokół było tyle pięknych jouninek. Mógł mieć każdą, a ciągnęło go nieprzyzwoicie do jakiegoś chuunina, któremu dał. Co prawda po pijaku, ale czuł w tej chwili, że dałby mu i na trzeźwo. Tylko dlaczego? Przecież Iruka był słabym nauczycielem Akademii. Zbyt prostoduszny i dobrotliwy. Przecież przez to mało nie zginął?! Naraził misję!
Nagle zdał sobie sprawę z tego, że się o niego martwił, że nie chciał, by spotkała go  krzywda, że chciałby go wziąć  w opiekę, uszczęśliwić nawet jakby miał już zawsze mu dawać. 
Zarumienił się mocno i mamrocząc pod nosem rozejrzał się za swoim ubraniem. na stoliku obok tacy leżała złożona karteczka na masce i ochraniaczu. Wziął ją i rozłożył. Zapisana była starannym, niemal kaligraficznym pismem. Zaczął czytać.

" Kakashi,
twoje ubranie wrzuciłem do prania. Strasznie śmierdziało alkoholem i papierosami. Weź coś z mojej szafy, chociaż lepiej żebyś został w łóżku. Tylko nie zrób mi tam bałaganu. Nie mam już aspiryny, więc słońce będzie ci bardziej dokuczać. Kupię po drodze z pracy. A. 
Proszę cię żebyś dzisiaj już się nie próbował wpychać w strój pokojówki, bo i tak muszę parę szwów pozszywać. Anko nas zabije za zniszczenie jej stroju. Mam tylko nadzieję, że pończochów nie podarłeś, bo tego nie poceruję. Zapomniałem, że ona go tu zostawiła, kiedyś...
Pogadamy jak wrócę i będziesz chciał porozmawiać o tym, co się stało w nocy. Przepraszam.
Nie chciałem cię uszkodzić. Nie wiedziałem, że to twój pierwszy raz. 

Iruka." 

Kakashi westchnął ciężko. Sam nie wiedział jak na to zareagować. Z jednej strony był wręcz  rozbawiony jego  troską i wspaniałomyślnością, a z drugiej był niezadowolony, że albo musi zostać w łóżku albo spróbować się wcisnąć w jego ciuchy. Trochę nie wierzył że może w coś z jego szafy zmieścić. Wtedy dotarło do niego, że ten coś wspominał o jakimś dziwnym stroju. Czując że niby jest nagi ale coś go uciska w nogi, spojrzał w dół i mina mu zrzedła.
Z niedowierzaniem patrzył na własne nogi. Miał na nich różowe ozdobione koronką pończochy.

- I niby ja je na siebie wcisnąłem?- mruknął do siebie. 

Podszedł do szafy i przekopał ja w poszukiwaniu czegoś, co dałoby się włożyć. Ku swemu zdumieniu znalazł i wcale tak opięte nie było.  

- Czyżby nie był taki chudy jak się wydaje? Ale ten zapach... za słodki , chociaż ta intrygująca ostrawa nuta mi się podoba. Właściwie sądzę że taki zestaw mu pasuje. Iruka jest naprawdę słodziutki. Chociaż bywa niegrzeczny i wredny, co tylko bardziej intryguje. 

Założył swoją maskę i ochraniacz. Wziął maść i schował ją. Wyszedł z mieszkania. Pomyślał że jak najszybciej mógłby ją dostać w tej dobrej ekskluzywnej perfumerii. Pospieszył tam. Wszedł.

- Yo. Potrzebuję takiej maści. Ma pani taką?- zapytał od razu przechodząc do rzeczy. 

- Ohayo Kakashi-san. Proszę mi ją pokazać.

Kakashi podał jej pudełeczko. Sprzedawczyni wzięła je i przeczytała. Uśmiechnęła się pod nosem. Otworzyła i  powąchała. 

- Mogę spróbować zrobić taką, ale to jest maść robiona ręcznie. W drogerii nie kupisz. Przynieś mi z dobrej drogerii bazę. Napiszę ci jaką dokładnie. Zrobię mieszankę. 

- Dobrze. Nie wiem gdzie on ją kupił. Jednak nie mam czasu szukać. 

Wziął karteczkę i wyszedł. Kiedy wrócił wręczył jej bazę. 

- Świetnie. Mam przygotowane bazy zapachowe. Daj mi dwie godziny. 

Kakashi już miał wyjść kiedy usłyszał znajomy głos.

- Hej, Iruka-kun. Wpadłeś po nowy zapas?- zapytał.

- Eee... Sorry, Asuma ale nie jestem Iruka.- burknął odwracając się. 

- Och. Wybacz Kakashi. Do tej pory tylko Iruka pachniał tak intensywnie czekoladą. 

- Acha. No wybacz że cię rozczarowałem. A ty co tu robisz? 

- Kurenai. Kazała mi kupić nowe perfumy ale za cholerę nie wiem jakie.- westchnął ciężko.- Powiesz mi czemu pachniesz jak Iruka?- zapytał od razu zerkając podejrzliwie.  

- Nie tutaj.- warknął.  

- Rozumiem że to grubsza sprawa.- dopowiedział konspiracyjnie i uśmiechając się ruszył do sprzedawczyni, by mu szybko coś poradziła. Powinna lepiej wiedzieć, co chciałaby Kurenai. 

- poczekam na zewnątrz.- burknął niezadowolony.  

Kakashi wyszedł i czekał na niego zastanawiając się ile mu powiedzieć. Mimo wszystko to dość żenujące i raczej wstydliwe. Nie może powiedzieć przecież że po pijaku dał się zerznąć Iruce i nawet tego nie pamięta. Wreszcie wyszedł. Kakashi skinął na niego i poszli do niewielkiego, przyjemnego baru. Zajęli miejsce. Zamówili herbatę. 

- To powiesz mi dlaczego pachniesz Iruka?- nie dawał za wygraną wyczuwając, że coś musiało między nimi zajść, ale Kakashi nie chce o tym rozmawiać. 

- Cóż. To jego ciuchy.  Spałem u niego.- westchnął ciężko i skrzywił się. Upił łyk herbaty, a jego wzrok był nieobecny. I to nie dlatego, że miał potwornego kaca. 

- U niego? A może z nim? Jakim cudem? Przecież miałeś iść z tą.... Jak jej tam było? Kaoru? 

- U niego. Nie mam pojęcia. Nie znam żadnej Kaoru. W ogóle nie pamiętam kiedy wyszedłem z baru i co się działo. Obudziłem się i byłem pewien że znowu wylądowałem u jakieś jouninki albo w burdelu. A tu niespodzianka. Iruka to bardzo miły facet. Przenocował i dał ubranie na zmianę. Podobno moje się nie nadawało.... Asuma? Ty znasz go lepiej. Jak mógłbym mu się odwdzięczyć?- zaczął się tłumaczyć i nieświadomie komplementować chuunina.  

- Postaw mu miseczkę w Ichiraku. On naprawdę kocha ramen. Sądzę że to doceni. Chyba że chodzi ci o coś innego.- powiedział podchwytliwie próbując coś z niego wyciągnąć.  

- Innego? Co masz na myśli?- zapytał choć pierwsze co przyszło mu na myśl, to seks. 

- Tak. Miałem na przykład na myśli że ty mu coś ugotujesz. Zwykle on sam sobie gotuje. 

- Ale ja nie wiem, co on lubi poza ramenem?- jęknął zrezygnowany. 

- Sądzę, że doceni wszystko, co zrobisz sam. Wiem, że to brzmi słabo jakby nie miał... osobowości, czy coś, ale on już tak ma. Naprawdę potrafi docenić czyjś trud nawet jeśli to będzie niesmaczne. Możesz wierzyć lub nie, ale nikt nie potrafi powiedzieć, że mu nie smakuje w tak delikatny sposób. No nie sposób się na niego obrażać. 

- Nie pomagasz za bardzo. Coś wymyślę. Najwyżej wyrzuci mnie ze swojego mieszkania. 

Dalszą rozmowę przerwało im wejście niespodziewanych gości o tej porze. A bynajmniej jednego z nich. Iruka i klejąca się do niego Anko weszli do środka i rozglądali się widocznie szukając wolnego stolika. Ruszyli w stronę szynku.

- Och, ohayo Iruka-kun, Anko-san.- zawołał ich Asuma, zatrzymując i przy okazji dając Kakashi'emu do zrozumienia, że może właśnie ma okazję sam zapytać. 

- Ohayo, Asuma-san, Kakashi.- Iruka odpowiedział grzecznie, choć podejrzliwie na nich zerkając. 

- Wyciągnęłam tego małego pracoholika na lunch.- powiedziała Anko łapiąc go za rękę i przyciągając do siebie przesadnie mocno. 

Iruka zaczerwienił się. Kakashi spojrzał na nią wzrokiem, który mógłby zabić. 

-Ty mała żmijo, nie przystawiaj się do mojego chłopaka.- warknął. 

Wszyscy spojrzeli na białowłosego. Iruka zrobił się jeszcze bardziej czerwony. Asuma i Anko patrzyli na niego wyczekująco. 

-Pierwsze słyszę żebyśmy byli parą. Poza tym z tego co pamiętam byleś kompletnie zalany, kiedy wpychałeś mi się do łózka, wiec to nijak z nas pary nie robi. - powiedział burmusząc się. 

Anko zachichotała. Asuma tak się zdumiał, że aż mu papieros wypadł z ust. 

- No jakoś w nocy nie narzekałeś.- Kakashi niemal warknął. 

- Och. Widzę, że od dupy odelżało. Miałeś zostać w łóżku, ale ty chyba lubisz ból.- odparował uśmiechając się wrednie. 

Asuma pozbierał szczękę ze stołu i zaczął wstawać. 

- To wy się wymieńcie uprzejmościami i załatwcie to między sobą, a ja chyba pójdę poszukać mojej drużyny.- powiedział nie chcąc zaraz stać się stroną w tym dziwacznym konflikcie.

- Nie ma takiej potrzeby. Nie potrzebnie się zgodziłem.- powiedział Iruka i wyślizgując z uścisku Anko, wyszedł z baru. 

Anko pokazała język Kakashi'emu. Wyglądał na podejrzanie uradowaną. 

- Iruka! Poczekaj!- zawołała za nim. - Iruka woli kobiety, stary zboku.- dodała szczerząc się i wybiegając za brunetem. Krzyczała coś o innej miejscówce, ale chyba nikt już jej nie słuchał.

- jeszcze zobaczymy.- mruknął za nią Kakashi. 




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro