Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Zdmuchnięcie czyjeś świecy nie sprawi, że będziesz świecić jaśniej.

Porównywałem niekiedy Kirę do zwykłej białej kartki papieru, bez żadnych zbędnych kolorów, nie było miejsca na pomyłki. Takie osobiste określenie ideału. Chciałem być, chociaż trochę porównywalny do jej osoby, jednak okazało się mnie to przerastać. Nie potrafiłem być ideałem. I patrząc teraz na dziewczynę bez makijażu, z pogrążonymi oczami, z fryzurą, po której można było stwierdzić, że czesał ją sam wiatr. Nie dostrzegłem tamtego ideału, bo prawda była taka, że ona również nim nie była, to ja zakrzywiłem z lekka rzeczywistość. Idealnych osób nie było na świecie, były maski kryjące się pod postacią ideału, ale potem gdy kurtyna opadała, aktorzy schodzili  ze sceny, przestając się przy tym wcielać w narzucone rolę, okazywali się normalni ludzie z wadami, jak i zaletami. Porównanie życia do teatru jest poprawnym określeniem, wcielamy się w różne postacie, jesteśmy inni dla swojej rodziny, inni dla przyjaciół, a jeszcze inni dla nieznajomych, zapominamy przy tym o swoim prawdziwym ja, bo maski na tyle nam się pomieszały, że nie wiemy już, co jest prawdą, a co kłamstwem. A przecież jesteśmy białą kartką papieru, z plamami po kawie, z różnymi odcieniami tęczy, z szarością, kleksami. Nikt z nas nie jest idealny, więc dlaczego porównujemy się z innymi, przecież oni też zapewne patrząc w lustro, widzą swoje wady. Ja każdego dnia mierzyłem się z obrazem nieudacznika, którym nazywał mnie mój własny ojciec, każdego dnia próbowałem  udowodnić sobie i innym, że nim nie jestem. Lepiej porównywać siebie, do swojego obrazu przed kilku lat, wtedy dostrzegamy, jak się zmieniliśmy, dlaczego tego nie robimy. Można by powiedzieć, że boimy się zmierzyć z prawdą, przecież tłumacząc sobie, że przypadkowa osoba jest chudsza, przy jedzeniu tłustych potraw, nie sprawi, że przyjmie się ciało tej, że osoby, to niestety tak nie działa.
Przyglądałem się mieszkańcom Remilave z zainteresowaniem, każdy gdzieś pędził, codziennie można takie coś zauważyć ten ciągły bieg za wszystkim. Nie potrafiliśmy zwolnić, obrócić się i po prostu przypatrzeć się światu. Kira stanowczo do nich należała, bo od rana pędziła w prawo, lewo bez przerwy, budząc mnie przy tym z samego rana, przez co byłem na pół przytomny, bo potrzebowałem przynajmniej jeszcze dwie godziny snu i chociaż cieszyłem się jak dziecko, bo Kira sama z siebie zapukała do mych drzwi, ale byłbym bardziej zadowolony, gdyby przywitała mnie innymi słowami.

– Pośpiesz się – odrzekła, gdy podążaliśmy przez królewskie grody Było w nim pełno róż, w przeróżnych odcieniach, jak i różnorakich krzewów, a na środku znajdowała się fontanna, tryskała woda, której kroplę mienili się w promieniach słonecznych. Białowłosa nie przyglądała się zbytnio przepięknym ogrodem, skupiła swój wzrok na drużkę pokrytą białymi kamykami. Wyszedłem z ogrodu podążając za Kirą, za mną natomiast szedł zasypany wilkołak, któremu szefowa straży Światła, najwidoczniej również nie pozwoliła się wyspać. Przechodziliśmy przez targ, był on dwa, a może i nawet trzy razy dłuższy od tego w Kwaterze Głównej, co samo w sobie znaczyło więcej tłumów przy stoiskach. Białowłose zatrzymała pewna starsza kobieta z laską. Oddaliliśmy się z Chrome, żeby nie przeszkadzać w rozmowie, wilkołak od razu zainteresował się stoiskiem pewnego mężczyzny z różnymi przedmiotami, pochodzącymi prawdopodobnie z podróży. Ja natomiast przesłuchiwałem się rozmowę.

– Możesz mi wyjawić swoje imię, bo mam wrażenie, że gdzieś cię już widziałam? – Staruszka zaczęła mierzyć Kirę wzrokiem.

– Musiała mnie Pani z kimś pomylić, nie jestem stąd. – Kobieta zmarszczyła brwi.

– A skąd, jeśli mogę wiedzieć?

– Ilattoh – Staruszka znieruchomiała na dźwięk nazwy krainy.

– Również stamtąd pochodzę. – Uśmiechnęła się delikatnie. Białowłosa przypatrzyła się kobiecie, zwracając dopiero podobieństwo, co do ich rasy. – Piękna kraina z niej była. Szkoda, że tak wszystko się potoczyło.

– Zdarza się.

– Niektórzy twierdzą, że to wina Króla i jego niesprawiedliwych rządów, działy się tę tragedię. Wiele mieszkańców mieli nadzieję, że gdy jego córka przejmie rządy, to się wszystko zmieni, ale ona opuściła krainę, przez co wiele stamtąd odeszło, poszukując nowego miejsca, widzę, że ty też dziecinko.

– Tak – odparła zmieszana całą sytuacją. – Wie Pani, chętnie bym porozmawiała, ale mam tu sprawę do wyjaśnienia. – Kira wróciła do nas z nietęgą miną.

– Coś się stało? – spytałem.

– Nie, mnie po prostu dopadła przeszłość.

Niebo przybrało granatowy odcień, a na jego powłoce migotały gwiazdy, pamiętam, że zawsze, gdy spadały  mówiłem życzenie, nigdy się nie spełniało, ale i tak nadzieja minie nie opuszczała. Popatrzyłem na blady księżyc, który jako dziecko przypominał mi ser, pewnego dnia, nawet chciałem do niego skoczyć i go spróbować, ale nie potrafiłem tak wysoko skakać. Uśmiechnąłem się na myśl o tym wspomnieniu, przymknąłem powieki, zdając sobie sprawę, że jutro czeka kolejny dzień, rozmowa z królem. Przyłożyłem głowę do miękkiej poduszki z zamiarem zaśnięcia, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Podniosłem się, przeczesałem dłonią włosy, podszedłem do drewnianej konstrukcji i pociągnąłem za klamkę. Kompletnie nie spodziewając się, kogo mogę za nimi zastać, ku wielkiemu zdziwieniu, przed wejściem do pokoju zobaczyłem Kirę, która chyba miała jednak zrezygnować z nocnej wizyty u mnie, bo miała dłoń już na swojej klamce.
– Coś się stało? – spytałem, opierając się o futrynę.

– Tak, to znaczy nie, to był głupi pomysł.

– Kira. – Przyciągnąłem ją do swojej klatki piersiowej. – Wytłumacz mi wszystko.

– Dobrze, możemy wejść do ciebie?

– Tak, jasne, zapraszam.

– Dzięki – skierowała głowę w dół, zamknąłem drzwi, a białowłosa usiadła w tym czasie na łóżku, dołączyłem do niej, materac się ugiął pod naszym ciężarem.

– Słucham cię. – Ująłem jej dłoń, żeby dodać jej odwagi i posłałem uśmiech.
– Chciałam po prostu pogadać, wiesz o życiu i takie tam, chyba tego potrzebuje. – Kira skierowała swój wzrok w pustą przestrzeń. Pokiwałem głową.
– Uuu, rozmowa życiu, brzmi poważnie. – zaśmiałem się.

– Taa, życie jest trudne, najbardziej chyba boli przeszłość, która cię dopada i nijak nie potrafisz sobie z nią poradzić. – Słyszałem w jej słowach siebie, nie potrafiłem zaradzić przeszłości, nie radziłem sobie z teraźniejszością, a przyszłość była dla mnie zagadką. – Czasami budzę się z uśmiechem, bo sądzę, że już się z nią pogodziłam, lecz to tylko złudna nadzieja, bo dalej próbuje od niej uciekać.

– Ucieczka czasami nie jest zła. – rzuciłem.

– Ale ucieczką pokazujesz, że sobie nie radzisz. Pozwalasz, żeby strach tobą rządził. – Strach był moim wrogiem, mimo że próbowałem wiele razy śmiać mu się w twarz, to tak naprawdę miałem ochotę usiąść, gdzieś w kącie i po prostu się rozpłakać.

– Czego się najbardziej boisz z przeszłości?

– Złych wyborów i ich konsekwencji – rzuciła od razu. – A ty? – spytała.

– Ja również. – Położyła mi głowę na ramieniu, nie przekładając zbytnio uwagi do swojego gestu. A ja nigdy nie byłem tak blisko niej i trochę zbyt mocno kołatało mi serce.

– Lubię tę teraźniejszość, wiesz tę chwilę, jest miła – stwierdziła. – Nigdy takich rzeczy nie doceniałam, pragnęłam wielkich rzeczy, a takie zazwyczaj omijałam szerokim łukiem.

– Powinniśmy właśnie zacząć od takich drobiazgów, miłych drobiazgów.

– Trudno je doceniać, bo nie mają zbyt wielkiego wpływu na przyszłość, a wszyscy się nieustannie o nią martwią.

– Ty też?

– Czasami.

– Nie lepiej żyć chwilą?

– Tak się nie da – odparła po chwili zastanowienia.

– Da się – powiedziałem od razu. – Nie można się martwić ciągle o swoją przyszłość, to nie jest życie. Zrobiłaś kiedyś coś szalonego, w stylu skok z klifu w przepaść?

– Nie

– Czemu? – spytałem marszcząc brwi.

– Bo chcę żyć.

– Właśnie przez to nie żyjesz, życie ucieka ci, przez palce. – wyjaśniłem – Chodź – Wstałem i wyciągnąłem rękę, przez co dziewczyna się zmieszała, ale
wzięła mnie za rękę.

– Gdzie?

– Zrobić coś szalonego.

Hej!

Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba, bo to jeden z moich ulubionych. Dla ciekawskich Ice Princess skończy się na 25 rozdziałach.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro