Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5.

Wczorajszy dzień był niesamowity. Było tak fajnie że aż do dzisiaj nie mogę się opanować. Dzisiaj pomogę tatusiowi umyć samochód bo wczoraj się lekko ubrudził. Dobra kogo oszukuje. Tak się ujebał że aż cały środek jest w błocie.

O Boże.

Brzydkie słowo.

Chuj z tym.

Założyłem jakieś stare dresy i rozciągnietą koszulkę. Na dole było czuć zapach frytek z maka i dużego burgera. Pewnie nie chciało mu się gotować albo nie umie. Szczerze to te naleśniki ostatnio smakowały jak stare skarpety ciotki Jacey. Nie pytajcie skąd wiem.

-Mój aniołek już wstał? Jak się spało?- Z uśmieszkiem podszedł do mnie po dał buziaka w nos a potem torbę z jedzeniem.

No chyba nie.

Czemu ja mam HappyMeal?!

Starszy widząc mój wyraz twarzy zaśmiał się i zza pleców wyciągnął drugą torbie. Tym razem jest ok.

Po skończonym śniadaniu zabraliśmy się za auto. Tatuś co chwilę podchodził do mnie i kładł dłonie na moich biodrach. Nawet mi nie przeszkadzało. Delikatne pocałunki tym razem były przyjemne. Jego delikatne usta sprawiają że chce ich czuć częściej.

Zostawił mnie na chwilę samego bo poszedł wymienić wodę. Nagle drzwi od bramy lekko się uchylił. Usłyszałem głos Baekhyuna. Mojego przyjaciela. Tęsknię za nim. Tylko na chwilę wyszedłem.

Zrobiłem błąd.

Czując mocne szarpnięcie za włosy łzy same zaczęły mi lecieć z oczu.
-Co jest z Tobą kurwa mać źle?!- Widziałem gniew w jego oczach. -Teraz tak cię aniołku uziemię że Ci się odechce łamania zasad.- Szarpał mnie za włosy i ciągnął za sobą do mojego pokoju.

Wrzucił mnie tam i ściągnął spodnie. Prosiłem i nawet błagałem go ale nic nie dało. Kazał mi ssać a przy tym bił mnie po głowie. Ból był nie do zniesienia. Czułem że powoli tracę przytomność a krew lała mi się z nosa.

Starszy mnie odepchnął a ja całkowicie odleciałem. Obudziłem się dopiero następnego dnia. O dziwo nie leżałem na podłodze tylko w moim łóżku. Na szafce obok stała szklanka z sokiem i tabletka obok.

Myślałem że jemu mogę zaufać. Że mnie pokocha. Tylko że okazał się być taki jak wszyscy.

Przez ten cały dzisiejszy dzień siedziałem u siebie. Bałem się wyjść bo nie mam zamiaru znowu cierpieć. Włączyłem sobie muzykę i po cichu śpiewałem.
-Gee gee gee gee baby baby- No i mnie poniosło. -WOW FANTASTIC BABY!-

Nagle drzwi się otworzyły i zobaczyłem mojego Chima. Tatuś uprał go bo też był w błocie. Dał mi go a potem wyciągnął drugiego.
-Chimek ma kolegę możesz nazwać go jak chcesz- Wziął mnie na ręce i przytulił mocno szepcząc uroczo "Przepraszam".









***
Jak bardzo zły wyszedł? Następnym razem będzie dłuższy. Obiecuję ^^

Boże kocham was😂🖤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro