Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XVIII

Wróciliśmy do domu po dwóch godzinach, byłam bardzo zdenerwowana. Nie dość, że źle się czułam to jeszcze do tego ten typ. Co on kurwa chce odemnie. Albo od Alexa.

-Boję się- mówie do mojego chłopaka

-Spokojnie kochanie, zrobię wszystsko żebyśmy byli bezpieczni- powiedział mi to i pocałował mnie delikatnie w czoło- wynająłem ochronę, będziemy mieć swoich ochroniaży. Jak będziesz wychodzić z domu to będą za tobą chodzić. A i najważniejsze - Alex wyjął małe pudełeczko i podał mi je- to są kolczyki z nadajnikiem gps. Na wszeli wypadek.

-Wiesz, że tym to akurat mnie nie uspokoiłeś?- zapytałam zakładając kolczyki na uszy

-Ja też się stresuję nie chce żeby tobie się coś stało. Kocham Cię- przytuliłam mojego chłopaka

-Mam nadzieję, że szybko to wszytsko minie.

-Jutro ostatni dzień pracy. Co myślisz, żebym zrobił krótszy dzień pracy i zamówił taką niby kolację wigilijną?- zapytał mnie Alex z uśmiechem

-Szefie co to za zmiany? Czy pana ktoś podmienił?- zapytałam śmiejąc się do niego

-Hehe tak to możesz mi w łóżku mówić skarbie- wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Zasłoniliśmy rolety. Alex zapalił świeczki w pokoju żeby zrobić nastrój. Spędziliśmy romantyczny wieczór razem. Nikt nam nie przeszkadzał.

-Muszę się jeszcze skontaktować z detektywem bo napisał mi maila- mówi Alex

-Okey daj znać jak skończysz rozmowę, pójdę zrobie nam kolacje- zeszłam po schodach do kuchni.

Umyłam ręce i zrobiłam sobie herbatę, włączyłam muzykę i wtedy popatrzyłam w okno w salonie i krzyknęłam głośno bo ktoś stał tam ubrany na czarno.

-Alex! Alex!- wtedy usłyszałam jak zbiega po schodach.

-Co się stało?!

-Ktoś tam był- mówie

-Może ochroniarze- powiedział

-Alex on się gapił do domu- chłopak wziął telefon i zadzwonił

-Czy ktoś teraz był przy oknie?-zapytał i nie ucieszyła go odpowiedź- To co wy do cholory robicie! Ktoś chodzi wokół domu! Idioci!

Alex pośpiesznie poszedł po pilot do rolet i szybko zamknął wszytskie w całym domu.

-Kochanie co się dzieje- mówię przez łzy bardzo się boje

-Spokojnie- powiedział i poszedł do swojego gabinetu wyszedł z pistoletem

-O boże Alex- patrzę na niego zaskoczona- Skąd ty masz broń?

-To napewno nie rozmowa na teraz. Proszę cię zamknij za mną drzwi i nie wpuszczaj nikogo. -Pocałował mnie i wyszedł, a ja usiadłam na podłodzę koło drzwi na wszelki wypadek jakby Alex wrócił.

ALEX

Wyszedłem na zewnątrz spotkać się z tym kimś. Boję się o Sarę, o siebie, o nasze bezpieczeństwo chcę się z tym zmierzyć i chcę dowiedzieć się kto to robi.

-Wyłaź- krzyczę gdy usłyszałem szelest z krzaków i wychodzi czarna postać to znaczy ubrana na czarno- Czego kurwa chcesz- kieruje w niego bronią

-Sary- mówi i się śmieje- myślisz, że tym mnie przestraszysz?- zapytał

-Na chuj ci ona?

-Jest ładna, fajnie się oglądało wasz seks. Może będzie u mnie w łóżku taka dzika- mam ochotę po tych słowach mu przypierdolić- Albo nie zostawię was w spokoju jak zamkniesz ten swój klubik- teraz już wiem kto to wtedy wokół nas pojawia się ochrona.

-Myślę, że mamy przewagę liczebną- mówie

-chuj z tym jak ja was nie dorwę to zrobi to ktoś inny

-Ile chcesz ?- wiem że chodzi mu o kasę

-2 miliony- powiedział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro