XV
-Jak chcesz mogę go otworzyć- mówi Darek
-Otworzę go ale muszę się troszkę uspokoić- mówie i robię kilka wdechów i wydechów.
-Wyjdę- mówi Darek i się podnosi- Jak będziesz mnie potrzebować jest obok.
-Dziękuje- mówie i otwieram ostatnia kopertę
IV
Moja Saro,
Minął już miesiąć.
Moje serce jest rozbite na milion kawałków. Praca mnie już nie cieszy. Ćwiczenie też... W sumie to nic mnie nie cieszy. Ten miesiąć to jak 10 lat. Mam dość takiego życia bez ciebie. Czuję jakbym stracił cząstkę siebie jak straciłem ciebie. Tęsknie coraz bardziej. Chciałbym teraz z tobą usiąść na kanapie przy świecach o zapachu Wanilli bo to twój ulubiony zapach świec. Pale je codziennie odkąd cię nie ma. Włączylibyśmy jakąś tandetną komedie żeby leciała w tle, a my byśmy gadali o tych wszystkich głupotach. Saro proszę cię wróć do mnie. Mam dość życia bez ciebie. Możesz mnie zwyzywać, ukarać jak tylko chcesz, ale największą karą dla mnie jest to że cię przy mnie nie ma. Proszę cię wróć do mnie. Czekam codziennie... Na jaką kolwiek wiadomość czy też znak życia. Zrozumiałem, że ja się w tobie zakochałem. Ja Alex Williams zakochałem się w tobie Saro Taylor.
Kocham cię i tęsknie Twój Alex
Nie wiem co mam zrobić. Ja też go kocham. Wstałam z łóżka. Poszłam pod prysznic żeby się ogarnąć. Szczerze nie wiem co robię. Ubieram sie w sukienkę do tego płaszcz i kozaczki. Biorę torebkę i idę w kierunku domu Alexa. Nie wiem co robie ze swoim życiem. Poprostu chcę być szczęśliwa. Chyba tylko o to mi teraz chodzi. Jestem pod bramą domu Alexa wpisuje kod i wchodzę. Nie zmienił go. Jestem już pod drzwiami. Widzę, że światło świeci się w salonie. Boję się zapukać, wacham się... Przykładm rękę do drzwi, ale chwila i odsuwam. Co ja mu powiem? Pytam się w myślach. Nie wiem co zrobić cofam się krok do tyłu. Boje się. Jest godzina 22. Stoję pod drzwiami juz dobre 5 minut zaczyna mi się robić zimno. Niewiele myśląc zbliżam znowu rękę do drzwi i pukam trzy razy, chwila przerwy, znowu trzy razy i znowu chwila przerwy. Będzie wiedział, że to ja. Słyszę szybki stukot po schodach. To Alex zbiega i szybko otwiera drzwi. Stoję przed nim, a on przedemną. Nic nie mówimy, tylko patrzymy na siebie.
-Dobrze trafiłam? Alex Williams?- zapytałam
-Saro Taylor dobrze trafiłaś- uśmiechnął się, a z jego oczu popłynęła łza. Z moich oczu to płynie juz kolejna i kolejna- wejdź zimno jest, zmarzniesz mi.
Jak tylko weszłam Alex mnie przytulił
-Nigdy więcej nie pozwolę ci odejść- szepnął mi do ucha, a potem się odsunął i uklęknął na jedno kolano- Zostaniesz moją dziewczyną?- zapytał- tylko teraz tak normalnie bez udawania
-Tak Alex- podniósł się i złapał moją twarz pocałował mnie, tęskniłam za jego ustami. Tęskniłam za nim. Podniósł mnie i zaniósł do salonu na sofę na stole świeciła się moja ulubiona waniliowa świeca.
-Kochanie przepraszam cię za wszystko. Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. Zakochałem się w tobie tego pierwszego dnia co się zobaczyliśmy w parku - mówił przytulony do mnie- Nie chciałem tego do siebie dopóścić.
-Kocham Cię Alex- pocałowaliśmy się namiętnie i bez opamiętania
-Chcę nadrobić ten miesiąc w którym cię nie mogłem mieć. Chcę ci wszytsko wyjaśnić i chcę zacząć od początku.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro