Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♔ Rozdział 11.

Chciałabym się po prostu uśmiechnąć. Chcę o wszystkim zapomnieć, jakby nic, zupełnie nic się nie stało

~ Jung Yong Hwa – Because I miss you.


Stała za Kihyunem i bawiła się nerwowo dłońmi. Był tak pogrążony we własnych myślach, że nawet nie zauważył, iż ktoś mu towarzyszył.

Nie miała pojęcia, co powinna zrobić. Usiąść obok i udawać, że nic się nie stało? Przeprosić za to, że go okłamywała przez cały ten czas? Nieważne, ile czasu mijało, ona i tak nie miała pojęcia, jak powinna się do tego zabrać, a przecież jeszcze chwilę temu była pewna, że jest w stanie to zrobić.

– Długo jeszcze będziesz mi się przyglądać? – Oszołomiona spojrzała na plecy blondyna. Nie patrzył na nią, więc jakim cudem zorientował się, że była w ogrodzie? Nawet nie zareagował, gdy zamknęła za sobą drzwi.

– Och, przepraszam – powiedziała niepewnie i zmusiła się do podejścia do drewnianej ławki. Zajęła miejsce na jej drugim końcu i spuściła wzrok. Było jej naprawdę przykro. Nie chciała, by Kihyun był smutny z jej powodu. Szczerze mówiąc, myślała, iż już dawno o niej zapomniał. Może i się przyjaźnili, ale przecież minęły cztery lata, odkąd ostatni raz się widzieli.

– Zamierzasz dalej udawać, że nie jesteś Inhye, czy mogę cię przytulić?

Zaskoczona spojrzała w oczy byłego przyjaciela i już wiedziała, że nie zdoła dłużej powstrzymać płaczu. Pragnęła uśmiechać się i obrócić całą sytuację w żart, ale fakt, iż Kihyun nie zaczął na nią krzyczeć, kompletnie ją zaskoczył. Nie tego się spodziewała. Nie po tym, co mu zrobiła.

– Nie jesteś zły? – spytała łamiącym się głosem.

Gdy posłał jej delikatny uśmiech, schowała twarz w dłoniach i rozpłakała się jak małe dziecko. Nie minęła chwila, jak chłopak objął ją ramieniem, prawą dłonią gładząc jej włosy. Zawsze tak robił, gdy płakała, ponieważ wiedział, że to ją uspokajało.

– Oczywiście, że jestem zły – powiedział, przymykając oczy. – Jestem wściekły, ale tak bardzo się cieszę, że nic ci nie jest, że nie potrafię dłużej się na ciebie gniewać.

Zacisnęła palce na białej koszulce, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi.

– Przepraszam za to, że się nie pożegnałam i udawałam, że cię nie znam.

Kihyun odsunął ją na długość ramion. Jego usta pokrywał radosny uśmiech, jednak w piwnych oczach lśniły łzy.

– Tak bardzo się zmieniłaś, że nie poznałbym cię na ulicy. Wyglądasz naprawdę świetnie. – Uniósł kciuki, chcąc zmienić temat. Widział filmik, który został nagrany dla Seunghyuna. Nie oglądał go do końca, ale widział wystarczająco dużo, by zrozumieć, że Inhye, albo raczej Hyorin, wcale nie było łatwo. Fakt, iż zdecydowała się do niego przyjść, świadczył o tym, że było jej przykro, a on to doceniał.

– Kihyun...

– Gdzie się podziewałaś przez te cztery lata, hm? – przerwał jej, całą uwagę skupiając na tym, by powstrzymać drżenie głosu. – Jak to się stało, że moja przyjaciółka stała się taka sławna, a ja dalej walczę o to, by zyskać fanki?

Naprawdę po tym wszystkim zamierzał nazywać ją przyjaciółką? Nie zasłużyła na to, przez co czuła coraz większe poczucie winy.

– Zamieszkałam z ojcem i jego drugą żoną. To ona pomogła mi w zrzuceniu zbędnych kilogramów i namówiła do zmiany imienia – odpowiedziała, wpatrując się w swoje paznokcie. – Przekonała też mojego ojca, bym dołączyła do Bad Things, choć zespół miał się początkowo składać tylko z dwóch dziewczyn. Ostatecznie doszedł jednak do wniosku, że nie jest to taki zły pomysł, bo przynajmniej będzie trzymał nade mną pieczę. Gdybym poszła do innej wytwórni, nie mógłby już tego robić.

– Musiało być ci bardzo ciężko, prawda? – Zagryzł dolną wargę, a po jego policzkach spłynęły łzy. – Przepraszam, że nie było mnie wtedy przy tobie. Próbowałem cię odnaleźć, ale twoja matka kazała mi odejść i nigdy nie wypowiadać twojego imienia. Powiedziała, że dla niej umarłaś.

– To była moja decyzja. Nie możesz się obwiniać o coś, na co nie miałeś wpływu. – Podniosła się i usiadła bliżej, kładąc przyjacielowi dłoń na ramieniu. – Chciałam powiedzieć ci prawdę w chwili, gdy cię zobaczyłam. Nigdy nie przestałam uważać cię za przyjaciela, choć nasze drogi się rozeszły. Zawsze będziesz mi bliski, ponieważ lubiłeś mnie za to, jaka byłam. Nigdy nie obchodził cię mój wygląd.

– Połączyła nas miłość do jedzenia, co mogę więcej powiedzieć? – spytał żartobliwie, za co dostał kuksańca w ramię.

– Przez te twoje batoniki i żelki byłam coraz grubsza! – zauważyła, mrużąc giewnie oczy. – Wyglądałam jak kluska!

Niespodziewanie przytulił ją, przez co zdrętwiała.

– Hej, co jest?

– Dziękuję za to, że żyjesz – powiedział łamiącym się głosem. – Dziękuję za to, że sobie poradziłaś, choć musiałaś przeżyć prawdziwe piekło.

Przymknęła powieki, odwzajemniając uścisk. Owszem, przeżyła piekło. Pierwsze kilka miesięcy treningów oraz diety omal nie doprowadziły jej do depresji. Nienawidziła każdego kolejnego dnia, nienawidziła macochy, która pozbyła się z domu wszystkich słodkości i przygotowywała jej każdy zdrowy posiłek. Nienawidziła tych przeklętych warzyw, soków pomidorowych i wszystkiego, co kojarzyło się z byciem „fit". Było wiele momentów, podczas których chciała odpuścić, ale macocha jej na to nie pozwalała. Choć Hyorin potrafiła powiedzieć jej kilka przykrych słów w przypływie gniewu, ta nigdy z niej nie zrezygnowała. Codziennie pokazywała jej zdjęcia szczupłych piosenkarek i mówiła: „Pewnego dnia i ty staniesz się sławna. Masz piękny głos, Hyorin. Czas, by twoje ciało również stało się piękne".

Chciała być piękna. Pragnęła być szczupła, by nie martwić się dłużej o wystający brzuch, ogromne uda oraz grube ramiona. Przede wszystkim chciała jednak pokazać tym, którzy z niej szydzili, że była w stanie coś osiągnąć. I tak oto stała się liderką Bad Things, podczas gdy kariera Golden Memory leżała pod znakiem zapytania.

Kto by pomyślał, że to właśnie ona stanie się ich ostatnią deską ratunku.

– Czy to znaczy, że między nami wszystko w porządku? – spytała, a Kihyun skinął głową. – W takim razie chodźmy do reszty. Niedługo powinno przyjść zamówione jedzenie.

Jak na zawołanie w brzuchu chłopaka zaczęło burczeć. Hyorin roześmiała się i szturchnęła go w ramię.

– Chodź, głodomorze, bo zaraz mi tu padniesz.

– Zjadłbym jakiegoś pączka – przyznał, masując się po brzuchu.

– Tak bardzo ci zazdroszczę – przyznała, robiąc smutną minę. – Możesz jeść wszystko, a wciąż jesteś taki chudy. To niesprawiedliwe.

– Gdybym tylko mógł, oddałbym ci moją przemianę materii. Wtedy nigdy byś nie cierpiała z powodu swojej wagi.

Wzięła go pod rękę i skierowali się do drzwi.

– Tęskniłam za tobą, Kihyun. Ciebie najbardziej mi brakowało.

Naeun przybiła Minhyukowi piątkę, gdy wspólnie zdołali stworzyć podkład do jednej z piosenek napisanej przez Hyorin. Czuli się trochę niezręcznie w swoim towarzystwie, a że w domu panowała dziwna atmosfera, wpadli na pomysł, iż skupią się na muzyce. W końcu powinni w studiu dzisiaj coś zdziałać, ale skończyło się na tym, że Kihyuna, Hyorin i Seunghyuna gdzieś wcięło. Naeun z pewnością w innym wypadku by się tym przejęła, ale skoro mogła spędzić trochę czasu sam na sam z Minhyukiem, nie zamierzała zaprzątać sobie głowy jakimiś pierdołami. W końcu nie przyjechała do Seulu po to, by brać udział w jakichś bezsensownych kłótniach. Chciała czym prędzej zakończyć pracę nad wspólnym albumem z Golden Memory, wystąpić z nimi na scenie i wrócić do domu.

– Odwaliliście kawał świetniej roboty – przyznał Minhwan, odkładając na bok swoją gitarę. Był ciekaw, co udało się zdziałać tej dwójce i musiał przyznać, że był pełen podziwu.

– Ktoś musiał, skoro inni byli zajęci uganianiem się za Hyorin – odparł Minhyuk z ironicznym uśmiechem. Dostrzegając uśmiechniętą od ucha do ucha Kim u boku równie radosnego Kihyuna, wywrócił oczami. – O wilku mowa.

– Dogadaliście się? – spytał Minhwan, uważnie przyglądając się blondynce. Gdy skinęła głową, kamień spadł mu z serca. – Tak bardzo się cieszę!

– Oto nasza przepyszna pizza! – krzyknęła radośnie Eunji, wchodząc do kuchni z trzema wielkimi kartonami z pizzą. Postawiła je na stole i momentalnie znalazła się obok Kihyuna, którego wzięła pod ramię. – Musisz być bardzo głodny, prawda?

– Tak. Czuję, jakbym miał zaraz umrzeć. – Kihyun skinął głową z posępną miną.

Eunji od razu pociągnęła go w stronę jednego z wolnych krzeseł i podała kawałek pizzy.

– Jedz, żebyś miał siłę. W najbliższych dniach czeka nas bardzo dużo pracy.

– Mam nadzieję, że do kolejnych piosenek wszyscy przysiądziemy. Nie będę odwalał całej roboty za resztę – powiedział Minhyuk, skupiając wzrok na przyglądającej się pizzy Hyorin.

Blondynka odwzajemniła jego spojrzenie i prychnęła pod nosem.

– Serio? A kto napisał piosenki na cały album? Święty Mikołaj? – skrzyżowała dłonie na piersi i zerknęła na schody.

– Wyluzuj, Minhyuk. Naprawdę nie musisz być takim dupkiem – poprosiła Eunji.

– Zostaw go w spokoju. Ma prawo mówić to, co myśli – fuknęła Naeun, mierząc przyjaciółkę wrogim spojrzeniem.

– Po co się wtrącasz, Naeun? – Minhyuk posłał jej znudzone spojrzenie. – Czy ktoś cię o to prosił?

Naeun patrzyła na chłopaka z niedowierzaniem, aż w końcu spuściła wzrok. Miał rację. Niepotrzebnie próbowała stawać w jego obronie. Niedawno się poznali i tak naprawdę nic ich nie łączyło. Sama pozwoliła mu się przelecieć, więc czego się spodziewała? Że nagle zacznie być dla niej miły? Śmiechu warte.

Chciała nazwać go dupkiem, ale ostatecznie zrezygnowała i zaczęła jeść pizzę. Coraz bardziej nie podobał jej się pobyt w Seulu, ponieważ sięgała po niezdrowe przekąski, a przecież musiała dbać o swój wygląd. Całe szczęście, że w apartamencie była siłownia i w każdej chwili mogła do niej pójść, by spalić zbędne kalorie.

Hyorin nałożyła na talerzyk kawałek pizzy i wpatrywała się w niego jak zaklęta. Wiedziała, że nie powinna go jeść. Odkąd zamieszkała z chłopakami, żywiła się praktycznie samym śmieciowym żarciem, a wszystko przez to, że nie chciało im się gotować. Mogli też zamówić coś zdrowszego, ale oczywiście chłopcy zawsze głosowali za jakimiś panierowanymi kurczakami, frytkami i tym podobne, tłumacząc się tym, że rzadko mieli okazję zgrzeszyć.

Wszyscy jechali na jednym wózku, ponieważ musieli dbać o swój wygląd, a mimo to opychali się niezdrowym jedzeniem, co poskutkuje dodatkowymi kilogramami, których będą musieli się pozbyć. Całe szczęście, że Hyorin miała na to swój sposób.

– Co z Seunghyunem? Nie zje z nami? – spytała Hyorin, gryząc miękkie ciasto. Jej kubki smakowe oszalały, przez co zaczęła jeść zachłanniej.

– Spytaj go. W końcu ocalił cię przed fanami, a koniec końców wrócił do domu sam. – Minhyuk nachylił się nad stołem, posyłając jej uśmiech. – Dałaś mu kosza, czy co? Nie, żebym się o niego martwił, ale nigdy tak się nie zachowywał.

– Dlaczego ją atakujesz? – Kihyun posłał chłopakowi wkurzone spojrzenie. – Zrobiła ci coś?

Minhyuk uniósł wysoko dłonie.

– Nic nie mówiłem.

Hyorin chciała powiedzieć mu, żeby się od niej odwalił. Drażnił ją jego uśmiech i ukradkowe spojrzenia. Nie miała pojęcia, dlaczego tak bardzo się jej uczepił, ale miała dość jego zachowania.

– Tak bardzo boli cię fakt, że nie jesteś sławny? – spytała. Minhyuk momentalnie cały się spiął. – Zamiast mnie wkurzać, weź się w garść i ładnie podziękuj, za to, że zdecydowałyśmy się wam pomóc. Nie musisz ciągle grać nadąsanego dupka, któremu nic w życiu nie wychodzi.

– Co ty powiedziałaś?! – Minhyuk gwałtownie podniósł się z krzesła, uderzając dłońmi o stół. Brakło zaledwie kilku centymetrów, by jego dłonie zatopiły się w pizzy.

Naeun momentalnie stanęła pomiędzy nim, a Hyorin. Bała się, że chłopak zrobi coś głupiego. Jego twarz była cała czerwona ze złości.

– To, co słyszałeś. Następnym razem nagram ci się na pocztę głosową, byś mógł odsłuchać moje słowa.

Pomachała mu z uroczym uśmiechem na twarzy i mówiąc, że straciła apetyt, ruszyła w stronę schodów.

Minhwan chciał pójść za nią, ale bał się, że zostanie to źle odebrane przez resztę osób siedzących przy stole. Dlatego też po prostu zajął się jedzeniem i zaczął rozmawiać z Eunji, która domagała się jego uwagi.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro