Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyznanie rodzinne

Niebieska koszula powiewała na delikatnym wietrze kiedy Jimin siedział na barierce jednego z balkonów. Jego uda opięte były przez granatowe dżinsy, a na stopach błyszczały trampki oklejona kryształkami. Szczególnie lubił te buty. W końcu to sam Jungkook zajął się ich ozdabianiem. Blond loczki sterczały w każdą stronę jednak Park starał się nie śmiać z tego w jak absurdalnej sytuacji się znalazł.

-Hyung, bo spadniesz.- czarnowłosy zaśmiał się cicho wiążąc zbyt długie sznurówki w idealne kokardki. Miał wrażenie, że starszy specjalnie je rozwiązuje by to on musiał się nimi zajmować. Może było to absurdalne jednak nigdy nie uwierzy w to, że buty mogą rozwiązać się siedem razy w ciągu godziny. Same z siebie.

-Nie spadnę. Przecież mnie trzymasz, a ja Ci ufam.- starszy w końcu z zadowoleniem ocenił swoje na nowo zawiązane trampki. Ułożył dłonie na ramionach współlokatora. -Napijmy się i zapalmy.- głośna muzyka otaczała ich z każdej strony jednak żadnemu z nich to nie przeszkadzało.

-Czy to przypadkiem nie ty mówiłeś jakieś kilka tygodni temu, że chciałbyś przestać pić i palić w towarzystwie?- Jeon mimo wszystko wziął swojego hyunga na ręce. Złapał go pod udami i ruszył na jeden z dużych foteli. Posadził go na sobie okrakiem i wyjął paczkę papierosów ze skórzanej kurtki.

-Mówiłem... Ale mówiłem też, że chcę byś był moim mężem i nadal nic z tym nie zrobiłem. - Jimin wyjął papierosa i sam wymacał zapalniczkę w kieszeni spodni swojego towarzysza. Przy okazji pozwolił sobie na krótkie masowanie jego ud. Przecież mógł pomyśleć, że ten twardy mięsień to mały, metalowy przedmiot. A przynajmniej właśnie tak miał zamiar się tłumaczyć gdyby ktoś pytał. Odpalił używkę i mocno się zaciągnął, a po chwili młodszy dołączył do niego.

Chim obserwował jak wąskie usta obejmują filtr papierosa, jak umięśniona klatka piersiowa porusza się za każdym razem bardziej kiedy ten się zaciągał. Najbardziej jednak intrygowały go na wpół przymknięte, czarne oczy. Miał wrażenie, że to właśnie one były sprawcami jego wszystkich nieszczęść. W końcu jak miał się w nich nie zakochać kiedy tak pięknie błyszczały i można było odczytać z nich wszystko czego młodszy nie był w stanie powiedzieć.

-Czemu tak na mnie patrzysz?- czarnowłosy wietrzył jakiś podstęp.- Jeżeli znowu chcesz powiedzieć mi coś , a potem będziesz kazał mi zapomnieć to...

-Niee, jestem na to zbyt trzeźwy. Na wyznania musisz jeszcze poczekać.-drobna dłoń odgarnęła blond kosmyki. - Ale mogę powiedzieć Ci coś co już zapewne wiesz.

-Mianowicie?- młodszy nie mógł doczekać się kolejnych rewelacji. Zaciągnął się mocno po czym wypuścił dym tworząc małe kółeczka.

-Jesteś przystojny. Ale nie tak jak wszyscy tylko tak wiesz... Przystojny w seksowny sposób. Chyba nic nie jest w stanie sprawić, że będziesz wyglądał brzydko. Kiedy byliśmy ostatnio na basenie to ja wyglądałem po prostu jak ledwo przytomna, mokra kura, a ty jakbyś był właśnie w trakcie kręcenia jakiejś reklamówki. Coś w stylu... zostań świeży i żuj orbit.

Jeon parsknął śmiechem przez co prawie zakrztusił się dymem.

-No cóż, nie spodziewałem się... Co mam Ci powiedzieć? Geny.- młodszy wyszczerzył białe zęby w uśmiechu.

-Matka modelka, ojciec aktor... I wszystko jasne. - blondyn westchnął.- Ty zapewne zostaniesz jakimś sławnym producentem muzycznym albo po prostu sławnym muzykiem. Zazdroszczę twojej przyszłej żonie. I wyglądu twoim pięknym dzieciom. Nawet jak znajdziesz sobie kogoś przeciętnej urody to twoje geny wszystko nadrobią.- starszy zaczął się skarżyć.

-Co ty za głupoty gadasz? Kiedy mówiłem coś o tym, że kobiety mi się podobają?- Jeon zmarszczył brwi.

-No widziałem jak ostatnio patrzyłeś na naszą profesor.

-Jaki ty czasami jesteś głupi. - czarnowłosy zgasił papierosa i sięgnął po szklankę z drinkiem. - One muszą myśleć, że w moich oczach są atrakcyjne. Mają o mnie zdanie jak o zakochanym szczeniaku, a takiemu nie dasz niższej oceny bądź nie pozwolisz nie oddać czegoś w kolejnym terminie.- czy aby na pewno wszystko powiedział poprawnie?

-Boże! Ty diable!- Chim nie mógł wytrzymać ze śmiechu. -Moja teoria właśnie została potwierdzona u źródła. Nie mówię, że się nie przykładasz ale sam wiesz jak czasami leniwy potrafisz być.

-I kto to mówi? Kto zawsze zabiera Cię najebanego do domu? Kto gotuje i sprząta? Kto robi pranie i...

-No już, nie zesraj się Jeon. - starszy prychnął po czym zszedł z ciepłych i wygodnych ud. -Idę napić się w przyjemniejszym towarzystwie, które nie będzie mi wypominało niczego. Pójdę do Yoongiego.

-Droga wolna. - młodszy wzniósł oczy ku niebu nim dołączył do grupy znajomych z którymi zaczął pić i grać w karty. Zawsze był dobry w pokera czy inne gry dzięki, którym mógł wygrać pieniądze. Za dzieciaka nauczył się kilku sztuczek od dziadka. Znał wszystkie możliwe ustawienia kart, liczył prawdopodobieństwo tego co może mieć on bądź jego przeciwnik i obstawiał. Zazwyczaj trafnie.

Około drugiej w nocy wszedł do dużej kuchni gdzie przy wyspie kuchennej stał chłopak robiący za prowizorycznego barmana. Nie był szczególnie uzdolniony, dopiero się uczył. Jednak potrafił zrobić kilka naprawdę dobrych drinków. Miały w sobie jakąś magię. Człowiek pił je nie czując ani grama alkoholu, a pół godziny później lewitował zamiast chodzić.

Jak mógł się spodziewać, spotkał Jimina w gronie adoratorów. Kooka z lekka to zirytowało. Inni go upijali ale to on musiał się później z nim użerać. Bądź po prostu chodziło o to, że był zazdrosny.

-Będziesz wymiotował.- młodszy oparł się o blat tuż obok współlokatora i patrzył jak ten wypija już którąś z kolei szklankę, a może kufel słodkiego Bailey's z bitą śmietaną.

-Może... A wtedy ty posprzątasz.-odparł Jimin lekko bełkotliwie.

-Nie ma opcji. Jestem już umówiony.- nie był, ale co mu szkodziło powiedzieć, że był?

-Z kim?!- starszy odpalił się od razu.- Co to za jedna? Znam ją?- pociągnął czarnowłosego za dłoń.- Odpowiadaj!

-Nie wiem... Amber.- wymienił pierwsze leprze imię żeńskie jakie mu przyszło do głowy.

-A to szmata. Mówiłem przecież ostatnio, że będziesz moim mężem. Czego ona nie zrozumiała?- blondyn przez chwilę nad czymś myślał po czym poprosił o kolejnego drinka. Zaczął bełkotać coś pod nosem jednak nikt go nie rozumiał.

-Chyba naprawdę już Ci starszy.- Kook starał się zabrać mu kolejną porcję jednak nie zdołał. Park dossał się do szklanki tak bardzo, że odstawił ją dopiero kiedy dosiorbał karmelowe resztki.

-No... A teraz!- czknął pijacko jednak mimo wszystko miał niezwykle uroczy uśmiech na twarzy. -Uwaga!- krzyknął i starał się wgramolić na krzesło jednak prawie z niego spadł.- Chciałbym mieć dzieci z Jungkookiem! Ja! Nie jakaś tam Amber!

Wspomniana dziewczyna nie za bardzo wiedziała o co chodzi. Zdecydowanie nie pogardziła by randeczką z Jeonem jednak znała już jego upodobania. Tak jak i reszta studentów na ich uczelni. Zdawało się , że jedynie sam obiekt westchnień nie wiedział, że nim jest.

-Jimin!- czarnowłosy załamał się i aż usiadł na krześle, na które jeszcze dosłownie dwie minuty temu chciał wejść starszy.

-Robienie loda nie zapewni nam potomstwa!- Chim sięgnął po kolejnego drinka jednak się skrzywił.- Blee... Z lodem. Kto skrzywdził w ten sposób alkohol? Wkłada się do lodówki, a nie rozcieńcza! Amatorzy!

*

Kolejna sobota i jeszcze jeden kac. Jimin przekręcił się na drugi bok. Wstał zaskakująco wcześnie. Wyświetlacz budzika krzyczał, że jest już dwunasta w południe jednak jak na niego było to niemal rankiem.

-Dzień dobry.- czarnowłosy wszedł do pokoju mając na sobie jedynie szare, dresowe spodnie. Jego kosmyki ociekały wodą, którą starał się łapać w trzymany w dłoni ręcznik.

-Dobry.- starszy ledwo wykrztusił. Wczorajszy wieczór momentalnie do niego wrócił. Czy jego kompromitacja nigdy się nie skończy?- Przez to, że piję za dużo nie kontroluję jak bardzo żenujące rzeczy później mówię. - przepraszanie, przynajmniej w tym wypadku, nie miało już chyba najmniejszego sensu. - Za dużo rumu i bailey's. Do tego z lodem...

-Nie o takim lodzie była mowa.- Jungkook zaśmiał się siadając na fotelu przy biurku. Odrzucił ręcznik gdzieś na bok po czym dokładnie przyjrzał się starszemu.- Zdecydowanie wyglądasz źle. Ja właśnie występuje w reklamie listerina. - pokazał swój śnieżnobiały uśmiech na przekór współlokatorowi.

-Jesteś potworem.- Park wygramolił się z łózka i zerknął w dół.- Dlaczego jestem nagi?

-A dupa nie boli?- młodszy zaśmiał się kiedy jego przyjaciel rzucił się na niego z poduszką, którą oberwał kilka razy po mokrej głowie.- Jezu! To był tylko rimming!

-Jeon! Ty szujo! Jak mogłeś?! To się nazywa gwałt!

-Gwałt jest wtedy kiedy się opierasz, a ty sam rozchylałeś pośladki. Co ja poradzę?- czarnowłosy zaczął uciekać do przedpokoju gdzie miał zamiar otworzyć już drzwi jednak zapomniał, że blondyn ma na sobie jedno wielkie nic.

-Jak mogłeś? - nagi i skacowany student usiadł na środku podłogi. Był załamany. Czy stoczył się już tak bardzo?

-No już. Żartowałem. Zasnąłeś w połowie i do niczego nie doszło.

-Musze przestać pić. Nic później nie pamiętam. A do tego wyznaje zbyt dużo miłości przypadkowym ludziom.

-Twierdzisz, że jestem przypadkowy?- Jungkook przechylił głowę na bok.

-Jedyny.- padła krótka jednak bardzo ważna odpowiedź.

-----------------------------------------

No hej słoneczka❤️
Mam nadzieję, że miło spędzacie dzisiejszy dzień
Pamiętajcie pić dużo herbatki i ciepło się ubierać

Kocham was!❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro