Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Wyznanie niechęci

Impreza bez awantury i wyznań Jimina nie była kompletna. Jednak kiedy to Jimin wszczynał awanturę należało zabrać ze sobą popcorn i uważać by nie stanąć na linii jego ognia.
Jednak reszta studentów zazwyczaj nie miała czego się obawiać. Współczuli natomiast młodemu Jeonowi i jednocześnie podziwiali go za anielską cierpliwość do wyszczekanego blondyna. Nigdy nie było wiadomo o co mu chodzi. Ciężko było też nie zgodzić się z czarnowłosym kiedy ten podawał konkretne argumenty.

Podobnie było i tym razem. Nikt nie wiedział od czego się zaczęło jednak mogli się domyślać do czego to wszystko pije. Po całej uczelni leciały już zakłady od dłuższego czasu. Dotyczyły one terminu kiedy Jimin i Jungkook się zejdą, tego kiedy w końcu Jeon pęknie i się wyprowadzi. Niektórzy zakładali się o to, że w końcu nadejdzie taki dzień kiedy Jimin odmówi alkoholu. Byli i tacy, którzy wyczekiwali wielkiego coming outu i zastanawiali się tylko jak długo ta dwójka seksualnie sfrustrowanych facetów jeszcze wytrzyma.

-Jesteś zwykłym nieudacznikiem i frajerem! - Blondyn rzucił w młodszego plastikowymi kubeczkami na piwo. - Myślisz, że jak rodzice za wszystko płacą to możesz wszystko?!

-O co ci kurwa teraz chodzi?!- Jungkook powoli miał już dosyć. Starszy bawił się nim jak lalką. Wyznawał miłość, mówił że go potrzebuje, a później obwiniał o wszystko alkohol. Przełknął nawet to, że kazał mu zapomnieć o ich zbliżeniu. Jednak nie miał zamiaru tego kontynuować. - Chcesz to się wyprowadzę! Możesz być tego pewny. Powodzenia w szukaniu kolejnego frajera!

Wszyscy byli zdziwieni tym, że Jeon naprawdę wyszedł. Po chwili jednka Jimin pobiegł za nim więc widowisko przeniosło się przed mieszkanie.

-Kook, zaczekaj!- blondynowi plątały się nogi kiedy próbowął dogonić młodszego. - Dlaczego taki jesteś?!

-Ja?- czarnowłosy nie dowierzał temu co właśnie usłyszał.- Dlaczego ja taki jestem? Dlaczego ty zachowujesz się jak się zachowujesz? Nie możesz wszystkiego tłumaczyć alkoholem do cholery! Albo mówisz to co chcesz powiedzieć i później nie prubujesz się z tego wyplątacć albo w ogóle zamknij te swoje usta i nic więcej nie mów!

-Czyli teraz to moja wina?! Jesteś bezczelny!- starszy dogonił go w końcu. Nie przejmowął się tym, że ludzie zaczynają wychodzić z mieszkań, a niektórzy patrzyli przez okna. Miał to teraz naprawdę gdzieś.

-Nie! Świętego Mikołaja!- Kook nie miał już do niego cierpliwości. Miał ochotę podejść do niego i mocno nim potrząsnąć. Biorąc jednak pod uwage fakt, że po takiej ilości procentów, młodszy nie za bardzo nad sobą panował, a Chim był bardzo niestabilny... Nie tylko emocjonalnie. Chwiał się jak flaga na wietrze.

-Nie zachowuj się jak dupek! Gdybyś chociaż raz powiedział mi cokolwiek, jakoś zasugerował... Wiedziałbym co mam dalej robić. Jestem niepewny! Boje się, że jak na poważnie potraktujesz moje słowa to się wyprowadzisz. - Park nie był dobry w mówieniu co naprawdę czuje. Nie kiedy musiał myśleć nad każdym wypowiadanym słowem.

-W końcu jestem frajerem...

-O tak! W tym momencie jesteś największym frajerem jakiego kiedykolwiek było mi dane poznać!- Jimin na nowo zaczął krzyczeć.

Czarnowłosy pokręcił jedynie głową i postanowił wrócić do akademika pieszo. Musiał przemyśleć kilka spraw.

-Hej! Wyświadcz mi przysługę!- starszy chciał podbiec do chłopaka by złapać go za dłoń jednak noga mu się omsknęła i... Tak. Park Jimin spadł z krawężnika.

-Ja pierdolę. Czy ty zawsze musisz sobie coś zrobić? - Jeon zatrzymał się i czekał. Jednak kiedy jego współlokator nadal nie wstawał, westchnął i podszedł do niego. - Ile widzisz palcy?- wystawił przed siebie dwa z pięciu po czym kucnął.

-Cztery...trzy... Nie. Cztery?- blondyn jęknął łapiąc się za głowę.

-Wracamy do domu.- młodszy wziął go na ręce i ruszył w drogę powrotną. Szedł w ciszy mając nadzieję, że ta mała, krzycząca kulka zaśnie i nie będzie sprawiała więcej problemów.

-Nie jesteś frajerem.- Po pół godzinie Jimin postanowił się odezwać. - To wszystko po płonącej Sambuce.- po raz kolejny zrzucił winę na alkohol.

-Tak, wiem. To zawsze jest wina procentów.

-Nie wyprowadzaj się, proszę.

-Pomyślę.

Do akademika wchodzili cicho. Przynajmniej Kook wchodził, bo starszy spoczywał wygodnie w jego silnych ramionach.

--------------------------
Przez te święta i to, że znowu jestem chora całkowicie zapomniałam o rozdziale
Wybaczcie

Miłego dnia
Kocham was ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro