61
*Pov Perrie*
Ostatnie dni minęły w zastraszająco szybkim tempie. A dzisiaj jest dzień, na który tak bardzo czekałam. Mogłabym przysiąść, że w całym moim życiu tak bardzo nie stresowałam się, jak w tym momencie. I to nie dlatego, że mam wątpliwości czy chcę na pewno to zrobić, nie dlatego, że bałam się o to, jak wyglądam i nie dlatego, że bałam się, że mogę powiedzieć coś głupiego. Ja sama nawet nie wiem, czym się stresuję, ciężko mi powiedzieć co takiego sprawia, że cała drżę.
Siedzę w małym pokoiku, przed lustrem przypominając sobie wszystkie najlepsze momenty w swoim życiu. Kiedy przypominam sobie, jak bałam się uczucia, którym darze Jade i jak chciałam się go za wszelką ceną pozbyć, uśmiecham się do swojego odbicia w lustrze i kręcę głową. Nigdy w życiu nie myślałam, że kiedyś będę tak mocno w kimś zakochana, że będę kochać tak mocno z wzajemnością. Jade wznieciła we mnie te uczucia. Uczucia, które były potężniejsze niż cokolwiek na ziemi. Do tej pory nie potrafię, zrozumieć co brunetka we mnie widzi, co jest we mnie takiego, że chce spędzić ze mną resztę swojego życia. Pewnie nigdy tego nie zrozumiem, ale jestem wdzięczna za to, że to właśnie mnie wybrała, że to właśnie ja jestem tą szczęściarą, która spędzi z nią resztę życia. Przez to wszystko moje oczy stały się szkliste.
- Kochanie już pora. - moje rozmyślania przerywa mama, która wchodzi do pomieszczenia. Odwracam się i krzyżuję swoje załzawione spojrzenie z jej. Kobieta pokonuje dystans między nami i gdy jest już przy mnie, mocno mnie przytula, następnie lustruje mnie od góry do dołu i mówi - Kocham Cię córeczko. W tej chwili jestem najdumniejszą mamą na świecie. Miałaś dobre i złe, piękne i okrutne chwile w swoim życiu, a mimo tych złych momentów, tego bólu i cierpienia nie poddałaś się. Na swoich ramionach udźwignęłaś ciężar tak wielki, że nie wiem, czy ktoś inny byłby w stanie podjąć się takiego wyzwania, ja na pewno nie. Jestem tak bardzo dumna, widząc, jak przez ostatni czas wydoroślałaś i jaką stałaś się kobietą.
Na te słowa poczułam ciepło w całym ciele i z całych sił starałam się nie rozpłakać, żeby nie zniszczyć makijażu. Nie potrafiłam nic powiedzieć, po prostu przytuliłam mamę, najmocniej jak potrafiłam. Następnie spojrzałam mamie w oczy. Kobieta złapała moją dłoń i razem wyszłyśmy z pokoiku. Następnie skierowałyśmy się w stronę ołtarza. Idąc, widziałam, że już wszyscy goście siedzą w ławach. Przy ołtarzu po lewej stronie widziałam Caitlin oraz Jesy, a po prawej stały Holly i Leigh, które uśmiechały się dumnie. Ostatni raz uściskałam mamę i stanęłam w wyznaczonym miejscu, zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Zauważyłam, że na twarzy każdej osoby malował się uśmiech. Niektórzy rozmawiali między sobą, niektórzy patrzyli na mnie i posyłali życzliwe uśmiechy. Jednak ja nie mogłam się skupić na tych wszystkich osobach, dlatego z szybko bijącym sercem, wbiłam wzrok w miejsce, z którego lada chwilą powinna wyjść moja przyszła żona.
*Pov Jade*
Nie mogłam wysiedzieć w jednym miejscu, tak bardzo się stresowałam. Zastanawiałam się, czy Perrie w tym momencie czuje się tak samo, jak ja. Przed Perrie byłam zakochana kilka razy, kochałam kilka razy, byłam w kilku związkach. Jednak dopiero przy blondynce poczułam, co to jest prawdziwa miłość i przy niej zrozumiałam, co naprawdę oznacza, gdy się kogoś kocha. W tej chwili nie pragnęłam niczego tak bardzo, jak dotyku Perrie. Pragnęłam już ją ujrzeć i już na zawsze być z nią i nazywać swoją żoną.
Cały czas chodziłam od jednej ściany w pokoju do drugiej, podchodziłam do lustra i sprawdzałam, czy dobrze wyglądam. Czy suknia dobrze leży, czy fryzura się nie popsuła, czy makijaż w jakimś miejscu się nie rozmazał. W końcu do pokoju weszła moja mama i jej obecność nieco mnie uspokoiła.
- Jadey musimy iść. - powiedziała, uśmiechając się szeroko, a następnie podeszła do mnie i złapała moje dłonie. - Wyglądasz przepięknie.
- Dziękuję mamo. - powiedziałam cicho, tak, że ledwo sama siebie słyszałam. Mama przygarnęła mnie do siebie i mocno mnie przytuliła. Po chwili do pomieszczenia wszedł mój tata, gdy mnie zobaczył, jego oczy zaszkliły się i pojedyncza łza zdołała uciec spod jego powiek. Podbiegłam do niego i przytuliłam go równie mocno, jak wcześniej mamę. Następnie razem wyszliśmy, mama zostawiła nas przed drzwiami i poszła usiąść na swoje miejsce. Po paru chwilach drzwi zostały otwarte, a ja razem z tatą zaczęłam iść w stronę ołtarza. W momencie, kiedy drzwi się otworzyły, mój wzrok skierował się w stronę blondynki, nasze spojrzenia od razu się skrzyżowany, po ciele przeszedł dreszcz, serce zaczęło szybciej bić, a na twarzy pojawił się uśmiech. Blondynka onieśmielała swoim wyglądem, nigdy nie pomyślałabym, że może wyglądać jeszcze piękniej, jak widać myliłam się. W końcu dotarliśmy do ołtarza, tata uściskał mnie i poszedł zająć miejsce obok mamy, a ja podałam bukiet Holly i stanęłam naprzeciwko swojej wybranki.
*Pov Perrie*
W końcu drzwi się otworzyły i ujrzałam ją. Tą jedną i jedyną prawdziwą miłość mojego życia, Jade. Wyglądała prześlicznie, elegancko, doskonale, idealnie. Przez moment miałam wrażenie, jakbym znajdowała się we śnie, emocje jeszcze bardziej wezbrały się we mnie. Serce zaczęło walić mi jak szalone, a kiedy podeszła do mnie i złapała moje dłonie, po ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Zaraz po tym wszedł, ksiądz powiedział formułkę i w końcu przyszła chwila, w której mówimy swoje przysięgi. Ja miałam zacząć, dlatego wzięłam głęboki wdech, następnie powoli wypuściłam powietrze i zaczęłam mówić:
- Jade. Nie masz pojęcia, jak szybko bije moje serce, kiedy jesteś obok. Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, kocham Cię tak bardzo, że mnie to czasami boli, czasami przeraża mnie to jak uczucie którym Cię darze mną włada. Sprawiasz, że się śmieje, stanowisz dla mnie wyzwanie i kręcisz mnie jak nikt inny na świecie. Kiedy Cię przy mnie nie ma, czuję, jakby brakowało mi czegoś naprawdę ważnego. Tak ważnego, że przestaję czuć się sobą. Kiedy Cię zostawiłam, przysięgam, że nie było dnia, nie było chwili, żebym przestała o Tobie myśleć, nie było chwili, żebym przestała Cię pragnąć, cały czas w moich myślach byłaś ty. Myśli o Tobie dawały mi nie tyle siłę, ile nadzieję. Nawet, teraz kiedy na nowo jesteśmy razem, myślę o Tobie cały czas, zawsze jesteś w moich myślach. Zapamiętuję każde słowo, jakie wypowiedziałaś, każdą wiadomość, którą mi wysłałaś. Zawsze będę dla ciebie, w każdej godzinie, minucie, sekundzie dnia i nocy. Już nigdy nie pozwolę Ci upaść, już nigdy nie pozwolę, żeby ktoś Cię zranił. Kocham Cię mocniej niż cokolwiek, kogokolwiek na ziemi, jesteś moim tlenem, którym oddycham. Jesteś wszystkim, czego potrzebuję. Jesteś moim słońcem w pochmurne dni i najjaśniejszą gwiazdą w najciemniejszą noc. Zawsze będę wdzięczna, że pojawiłaś się w moim życiu i za to, że akurat mi oddałaś swoje serce. Kocham Cię. - kończę, a po moich policzkach spływają łzy, jednak nie zwracam na to uwagi, bo Jade już zaczyna swoją przysięgę.
- Perrie, jesteś moją miłością, moim życiem, powietrzem, którym oddycham. Jesteś moją duszą, moim szczęściem, wszystkim, czego potrzebuję. Jesteś moim światłem moją ciemnością, jesteś gwiazdą na niebie. Jesteś moją siłą, moją słabością, którą kocham od początku. Jesteś bólem głowy, cierpieniem, biciem mojego serca. Jesteś moimi łzami, moją przyjemnością, które przychodzą z miłością. Jesteś moim światem, moją galaktyką, jesteś wszystkim. Przy Tobie nigdy nie musiałam się zastanawiać czy nie zjadłam za dużo, czy nie jestem brudna, czy moje włosy są dobrze ułożone, czy dobrze wyglądam, czy nie zachowuję się jak małe dziecko. Nigdy mnie nie oceniałaś, zawsze mi pomagałaś, wspierałaś, dawałaś schronienie i byłaś przy mnie. Kocham Cię za to, jaki wpływ na mnie wywierasz. Kocham Cię za to, że każdego dnia sprawiasz, że czuję się, jakbym coś znaczyła. Kocham Cię za to, jak się o mnie troszczysz. Kocham Cię za to, że sprawiasz, że się uśmiecham, nawet kiedy jest źle. Kocham Cię, bo masz ogromne i dobre serce. Kocham Cię i każdy detal twojego ciała oraz twojej duszy i charakteru. Nie ma słów, które mogłyby opisać to, jak piękna jesteś, jak specjalna jesteś lub to jak bardzo cię kocham. Cieszę się, że mam Cię przy sobie, że jesteśmy razem, że spędzimy ze sobą resztę życia. - dziewczyna kończy i tak jak mi, po jej policzkach spływają łzy, jednak patrzymy sobie w oczy i się uśmiechamy.
Ksiądz mówi, kolejną formułkę, po której następuje moment, na który czekałam najbardziej.
- Ja Perrie Louise Edwards biorę Cię Jade Amelio Thirlwall za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. - mówię.
- Ja Jade Amelia Thirlwall biorę Cię Perrie Louise Edwards za żonę i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to, że Cię nie opuszczę aż do śmierci. - powtarza Jade
W dalszej części ksiądz wypowiada słowa potwierdzające złożoną przysięgę małżeńską:
- Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. Małżeństwo przez was zawarte, ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam i błogosławię w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. - Następnie obok mnie razem z obrączką staje Caitlin, a koło Jade Holly, wtedy ksiądz znów zaczyna mówić - Niech Bóg pobłogosławi te obrączki, które macie sobie wzajemnie nałożyć jako znak miłości i wierności. Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki. - ksiądz kończy, a ja odbieram od swojej siostry obrączkę i wkładam ją na palec Jade wypowiadając następujące słowa:
- Jade przyjmij tę obrączkę, jako znak mojej miłości i wierności. W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego.
To samo robi Jade.
- Ogłaszam was żoną i żoną, możecie się pocałować. - wypowiada ksiądz, a ja staje jeszcze bliżej Jade i zaczynam ją delikatnie całować, a dziewczyna lekko pogłębia pocałunek. Po chwili przerywamy i mocno się przytulamy, a wszyscy klaszczą.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro