Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

54

*Pov Jade*

- Musisz wracać? Nie możesz zostać tutaj i się ukryć. - pytam szeptem, kiedy Perrie otwarła drzwi.

-Muszę, jeśli tego nie zrobię, może stać się coś strasznego. - mówi, puszcza moją dłoń i wychodzi. Wychodzę za nią i patrze, jak dziewczyna biegnie w ciemność. Wchodzę do środka i od razu łapię za telefon i dzwonię do mamy. Wiem, że jest dopiero przed czwartą rano i, że ona jeszcze śpi, ale nie mogę czekać. Mama odbiera po trzech sygnałach, a ja od razu mówię:

- Mamo musicie, jak najszybciej przyjechać do mnie z Panią Edwards.

- Jade, co się dzieje? - pyta zaspanym głosem kobieta.

- Za dużo by mówić, chodzi o Perrie, to ważne. - mówię i rozłączam się. Wiem, że już raczej nie zasnę, dlatego idę do salonu i ciężko padam na kanapę. Zakrywam dłońmi twarz i z całej siły staram się nie rozpłakać, jednak to mi się nie udaje. Ja po prostu nie mogę pogodzić się z tym, na co zgodziła się Perrie, co ona przechodziła, przez te ponad dwa miesiące, jak się czuła. Myślałam, że to ja miałam ciężko. Przecież zerwała ze mną dziewczyna, zaczęłam pić, pocięłam się, trafiłam do szpitala. Użalałam się nad sobą, jak dziecko, a w tym samym czasie Pezz przechodziła przez takie okropieństwa, tak strasznie się teraz przez to czuję. Zaczynam się nawet obwiniać o to, przecież to ja zachęcałam ją do śpiewania, ja zachęcałam ją do przyjęcia pracy w hotelu. To wszystko to moja wina.

Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa, więc poszłam do łazienki po tabletki, przy okazji też wzięłam jedną tabletkę, no dobra dwie tabletki na sen. Wróciłam do salonu i czekałam, aż leki zaczną działać. Powoli zaczynałam odczuwać ich działanie, dlatego położyłam się i zaraz usnęłam.

Obudziłam się dopiero o godzinie 11:00. Rozejrzałam się po pustym salonie i wtedy zauważyłam, że na ławie leży zwinięty kawałek papieru. Wzięłam go do ręki i rozwinęłam, od razu rozpoznałam pismo Perrie.

*It's so excruciating to see you low
Just wanna lift you up and not let you go
This ultraviolet morning light below
Tells me this love is worth the fight, oh
I lived like an island, punished you with silence
Went off like sirens, just crying
Why'd I have to break what I love so much?
It's on your face, don't walk away,
I need to say

Hey
It's all me in my head
I'm the one who burned us down
But it's not what I meant
Sorry that I hurt you
I don't wanna do, I don't wanna do this to you
I don't wanna lose, I don't wanna lose this with you
I need to say, hey
It's all me, just don't go

Zakryłam usta dłonią, a z moich oczu zaczęły potokiem wypływać łzy.

Tell me that you're still mine
Tell me that we'll be just fine
Tell me that I'm all you want
Even when I lose my mind
I need to say

Hey
It's all me in my head
I'm the one who burned us down
But it's not what I meant
Sorry that I hurt you
I don't wanna do, I don't wanna do this to you
I don't wanna lose, I don't wanna lose this with you
I need to say, hey
It's all me, just don't go

You're all that matters to me,
If I ain't with you, I'm not myself
You make me complete
You're all that matters to me...

Perrie x

Kiedy skończyłam czytać, byłam cała zalana łzami, przycisnęłam kartkę do serca i starałam się uspokoić. Zajęło mi to kilka minut, a kiedy w końcu się opanowałam, poszłam wziąć zimny prysznic na pobudzenie i ubrałam się w czyste ubrania. Kiedy schodziłam po schodach, usłyszałam głośne pukanie do drzwi, chociaż dźwięk był tak głośny, że nie wiem, czy można to nazwać pukaniem. Natychmiast pobiegłam do drzwi i je otwarłam. Od razu do mieszkania wpadła moja mama i Debbie.

- Jade, co jest z Perrie. Mówiłaś, że to coś ważnego. - zaczęła od razu przestraszonym głosem mama blondynki.

- Już mówię, ale chodźmy do salonu. - Przeszłyśmy do niego, kobiety usiadły, a ja zaczęłam niespokojnie przed nimi chodzić. - Perrie była u mnie w nocy. - zaczęłam, jej mama spojrzała na mnie z nadzieją w oczach, wiem, jak bardzo ostatnie miesiące ją wymęczyły, kobieta zmieniła się, trochę się postarzała, dostała zmarszczek, schudła, a to wszystko przez to, że nie miała, żadnego kontaktu ze swoją córką od dawna, ich kontakt urwał się i teraz ja muszę powiedzieć jej dlaczego. Byłam pewna, że zaraz z tego wszystkiego zemdleję przed nimi, jednak wzięłam się w garść i zaczęłam im mówić to wszystko, co kilka godzin wcześniej powiedziała mi Perrie. Kiedy skończyłam, wszystkie trzy byłyśmy zapłakane, Debbie była cała blada, zapłakana, nie mogła wydobyć z siebie głosu, bałam się, że zaraz dostanie zawału, że zemdleje. Ale wcale się jej nie dziwiłam, sama podobnie zareagowałam.

Gdy Pani Edwards w miarę doszła do siebie i zaczęła kontaktować, zaczęłyśmy wszystko omawiać. Ubrałyśmy się i pojechałyśmy na policję. Tam przedstawiłam sytuację i zostałam poinformowana, że służby zrobią wszystko, co w ich mocy, żeby uratować przetrzymywanych i złapać tych, którzy są za wszystkie te najgorsze uczynki odpowiedzialni. Zaraz po naszym wyjściu, zostało zwołane zebranie w sprawie akcji.

~18 czerwiec 2021~

Ostatnie trzy dni były dla nas koszmarne, prawie nie spałyśmy, nie jadłyśmy. Dzisiaj wszystko ma się zmienić. Cały czas modle się, żeby wszystko poszło dobrze, żeby nic się nie stało.

Była 7:00, a ja, moja mama i Debbie byłyśmy już na komisariacie. Przyglądałyśmy się jak uzbrojeni policjanci, żołnierze, medycy i inne służy, szykują się do akcji. To tajne spotkanie, o którym mówiła Perrie ma zacząć się o 13:00. Policja ustaliła, że dobrą godziną na wejście będzie 15:00, dlatego, że już wszyscy 'goście' będą na miejscu. Wśród tych gości jest też kilka tajniaków, podających się za bogaczy, marzących o niewolnikach, dlatego też będziemy na bieżąco, wiedzieć co się dzieje.

Mijały godziny, a ja byłam w coraz większym stresie. Przed obawą o moje zdrowie, prawie cały czas był przy mnie jeden z lekarzy. Wybiła godzina 14:00 i wszyscy zaczęli się zbierać, prosiłam dowódcę, żebym też mogła jechać, będę trzymała się z daleka, będę siedzieć w samochodzie i nie będę przeszkadzała, jednak on kategorycznie mi odmówił, bo to zbyt niebezpieczne, żeby zabierać ze sobą cywila. Oczywiście go rozumiałam, takie zasady i tyle. Musiałam zostać na posterunku i czekać na rozwój wydarzeń. Cały budynek momentalnie opustoszał, zostałam tylko ja, moja mama, Debbie, lekarz i dwóch, albo trzech policjantów, którzy dzięki krótkofalówką kontaktowali się z resztą.

Wszystkie oddziały meldują przybycie na miejsce. - to był pierwszy komunikat, jaki usłyszeliśmy. Zostały 3 minuty do 15:00, ja nie mogłam usiedzieć i cały czas chodziłam, myślałam, że przez to chodzenie zaraz dołek jakiś wykopie w tej podłodze.

Wszyscy przygotowani na swoich pozycjach, wchodzimy. - kolejny komunikat, a zaraz po nim usłyszeliśmy krzyki, dźwięk rozwalanych ścian, dźwięk tłuczonych szyb, a nawet odgłosy strzałów. Potem długo, długo nic i kolejny komunikat usłyszeliśmy chwilę po godzinie 18:00, który zmroził mi krew z żyłach.

Misja zakończona. Dowódca gangu odniósł śmiertelne rany, wspólnicy i osoby towarzyszące zostały złapane, obecnie skuci są zaprowadzani do wanów, a następnie odwożeni do komend i więzień. Więzieni są opatrywani przez sanitariuszy, większość ma się dobrze. Jedynie dwie osoby, odniosły rany, przez wywołaną strzelaninę, jednak są oni już w drodze do szpitala. Jest to około dwudziestoletnia dziewczyna, blondynka, wydaje mi się, że mężczyzna, który chciał jej pomóc mówił do niej Perrie... -cała blada padłam na kolana, reszty już nie słuchałam, nie byłam w stanie. Musiałam, jak najszybciej dostać się do szpitala, jednak nie byłam w stanie prowadzić. Spojrzałam na Debbie, potem na mamę, która powiedziała:

- Jedziemy. -  pędem wyszłyśmy z komendy, weszłyśmy do samochodu i z piskiem opon ruszyłyśmy do szpitala.

Po wejściu do szpitala od razu mama Perrie, pobiegła do rejestracji zapytać się o córkę, jednak nic się nie dowiedziała. Następnie szedł jakiś lekarz, którego kobieta również zaczepiła i od niego już dowiedziała się, gdzie leży jej córka, jednak o jej stanie dalej nic nie wiedziałyśmy. Poszłyśmy na wyznaczone piętro i podeszłyśmy pod odpowiednią salę, jak się okazało, była to sala operacyjna, gdzie operowane są ciężkie przypadki. Siedziałyśmy na korytarzu dobre kilka godzin. Kiedy w końcu wyszedł lekarz, upewnił nas, że w tej sali jest Perrie, która została postrzelona w ramię. Na szczęście kula ominęła wszystkie ważne żyły i nerwy, jednak straciła dużo krwi, a obecnie nie możemy wejść do niej, bo dziewczyna śpi. Musi odpocząć i zregenerować siły, ale jutro, jak się obudzi, będziemy mogły ją zobaczyć. Lekarz powiedział również, że na jej ciele widnieje wiele siniaków, zadrapań i cięć, ale o tym to ja wiedziałam. Nie widziałam ich, ale mogę sobie wyobrazić, jak ciało dziewczyny wygląda. Jednak dla mnie nie jest ważne czy będzie miała blizny, rany czy nie, jej ciało zawsze będzie dla mnie idealne. A w tej chwili liczy się dla mnie tylko to, żeby wydobrzała, nabrała siły i wróciła do normalnego funkcjonowania.

Po rozmowie lekarz, wrócił na salę, a po kilku minutach z sali wyjechało łóżko, a na nim Perrie, która została przewieziona do innego pokoju. Jako że nie mogłyśmy z nią porozmawiać ani być z nią w jednym pomieszczeniu, wróciłyśmy do mojego mieszkania, tam już na spokojnie wzięłam prysznic, ubrałam piżamkę i położyłam się do łóżka, zza ściany mogłam słyszeć jak moja mama i mama Perrie rozmawiają o wydarzeniach z ostatnich parunastu godzin. Nie chciałam podsłuchiwać ani tego słuchać, dlatego zamknęłam oczy i w końcu udało mi się usnąć.

~Następnego dnia~

Otworzyłam oczy, ziewnęłam i przeciągnęłam się, następnie spojrzałam na zegarek. Było chwilę po 10:00. Wzięłam jakiegoś wygodne ubrania i poszłam się przebrać. Zeszłam do kuchni, gdzie czekało na mnie śniadanko.

- Dzień dobry. - powiedziałam i usiadłam przy stole.

-Dzień dobry. - powiedziała jednocześnie Norma i Debbie, przez co ja się uśmiechnęłam, a one się zaśmiały.

Szybko zjadłam i pomogłam w sprzątaniu kuchni, następnie pobiegłam do góry spakować jakieś rzeczy dla Perrie. Gdy skończyłam, pojechałyśmy do szpitala. Poszłyśmy pod odpowiednią salę, jednak okazało się, że dziewczyna jest teraz na badaniach, ale lada chwila powinna być z powrotem. Postanowiłam zejść jednak na dół i kupić sobie kawę, ale jak to zwykle w szpitalach bywa, kawy już nie było, więc wyszłam ze stołówki i ruszyłam do góry. Po drodze jeszcze poszłam do toalety, a kiedy byłam już na odpowiednim piętrze, zorientowałam się, że korytarz jest pusty. To oznaczało, że Perrie już wróciła i Debbie oraz mama są z nią, podbiegłam do odpowiednich drzwi i przez okienko zobaczyłam, jak blondynka przytula się do swojej mamy, nie chciałam im przeszkadzać, dlatego dałam im chwilę dla siebie, weszłam do pokoju dopiero po upływie 15 minut.

- Można? - pytam, kiedy uchylam lekko drzwi.

- Jasne, wchodź Jade. - powiedziała do mnie mama blondynki. Od razu nawiązałam z Perrie kontakt wzrokowy i wolnym krokiem podeszłam, do jej łóżka. Spojrzałam na jej dłoń i ją złapałam, następnie popatrzyłam na jej twarz i zobaczyłam, jak pojedyncze łzy spływają po jej twarzy. Kciukiem wolnej ręki wytarłam jej policzki. Nachyliłam się do dziewczyny i przytuliłam, ona oddała uścisk i schowała twarz w zagłębieniu mojej szyi, słyszałam, jak płacze.

- Już dobrze Perrie, jesteś już bezpieczna, już nigdy nikt Cię nie skrzywdzi, już nikt Cię nie dotknie. Obiecuję. - szeptałam do jej ucha, kiedy niebieskooka się uspokoiła, podniosła swoją głowę i popatrzyła mi prosto w oczy, a następnie złączyła nasze usta w długim pocałunku. Przez moment poczułam się tak, jakby był to nasz pierwszy pocałunek. Był dokładnie taki sam, jak ten który miałyśmy, zaraz po tym, jak Perrie powiedziała mi prawie dwa lata temu w paryskim szpitalu, że też mnie kocha.

________________

* Taylor Swift - Afterglow & Justin Bieber - All That Matters, 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro