Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

50

*Pov Perrie* 

Obudziłam się z ogromnym bólem głowy, leżałam na łóżku, otaczała mnie ciemność. A kiedy chciałam się ruszyć, nie mogłam, moje ręce były przywiązane do oparcia łóżka, powoli mój wzrok zaczął przyzwyczajać się do ciemności i zaczęłam zauważać zarysy mebli i przedmiotów będących w pomieszczeniu. Nie wiedziałam, co ja tutaj właściwie robię, potem przypomniało mi się, jak zostałam wepchnięta do ciężarówki, która gdzieś odjechała. Kiedy po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, do pokoju ktoś wszedł, po głosie poznałam, że to był Ian. Zapalił światło, powiedział coś do kogoś, w niezrozumiałym dla mnie języku, a następnie podszedł do mnie i jednym ruchem zdarł taśmę z moich ust. Krzyknęłam, a na mojej twarzy pojawił się grymas bólu.

- Co ja tutaj robię? Dlaczego tu jestem!? - pytam.

- Jako że należysz do mnie i tylko do mnie, muszę popracować nad twoim zachowaniem. - odpowiedział, a jego głos nie wyrażał żadnych emocji. Nawet nie zaszczycił mnie jednym spojrzeniem. Dopiero gdy usiadł naprzeciwko łóżka na fotelu, spojrzał mnie. Chciałam się uwolnić, jednak nie mogłam, bo liny na moich nadgarstkach były za mocno związane i mnie raniły.

- Nie rzucaj się tak, bo sobie krzywdę zrobisz. - powiedział Ian.

- Jakby Cię to obchodziło. - odpowiedziałam.

- A żebyś wiedziała, że obchodzi. -powiedział i wstał. Podszedł do łóżka i mnie rozwiązał. Następnie wrócił na fotel. Szybko wstałam i pobiegłam do drzwi, zaczęłam walić, ciągnąc za klamkę, jednak one ani drgnęły. Nagle poczułam ból na głowie. Amir złapał moje włosy i pociągnął za nie. Następnie złapał mnie za kark i rzucił w stronę łóżka.

- Chyba zapomniałaś, jak masz się zachowywać. - westchnął. Nic nie opowiedziałam. - Co powinnaś teraz powiedzieć?

- P-przepraszam.- powiedziałam cicho.

- Tak lepiej. - w tym momencie zadzwonił jego telefon - Wybacz, muszę odebrać, ale nie martw się, zaraz do ciebie wrócę. - powiedział, gładząc mój policzek.

Kiedy mężczyzna wyszedł, zauważyłam, że moje ubranie jest całe brudne i ma dziury. Co oni ze mną robili? Czemu tak wyglądam? Masa pytań i strasznych odpowiedzi przeleciała przez moją głowę. Zauważyłam ciemną plamę na koszulce i wtedy podniosłam odzież do góry, a moim oczom ukazała się rana, z której jeszcze powoli sączyła się krew, delikatnie dotknęłam zranionego miejsca dłonią i syknęłam z bólu. Rozejrzałam się dookoła za czymś, czym mogłabym opatrzyć ranę, jednak niczego nie znalazłam, podeszłam do jeszcze jednych drzwi znajdujących się w pokoju, drżącą ręką złapałam klamkę i drzwi się otworzyły, jak się okazało, za tymi drzwiami znajdowała się łazienka. Usłyszałam, że do pokoju wraca Ian i chciałam jak najszybciej zamknąć się w łazience, jednak on był szybszy. Złapał mój nadgarstek, bardzo mocno i poprowadził na środek pokoju. A ja zaczęłam się szarpać, co sprawiło, że moja rana otworzyła się mocniej i ciepła ciecz wypływała z niej jeszcze bardziej. Zauważył to mężczyzna i podciągnął moją koszulkę w górę.

- Cholera - szepną i odwrócił głowę - Rozbierz się, umyjemy cię, a później opatrzymy ranę.

Nie byłam w stanie się ruszyć i rozebrać się przed nim, dlatego on sam zaczął ściągać ze mnie moje ubrania. Następnie wziął mnie na ręce, a ja zadrżałam, co wywołało u mężczyzny prychnięcie. Położył mnie do wanny. Zajął się myciem mojego ciała. Delikatnie umył moją twarz, szyję i kiedy przeszedł do moich piersi, odruchowo złapałam za jego nadgarstki. On bez słowa uwolnił swoje dłonie, a później uderzył mnie w twarz. Dotknęłam piekące miejsce.

- Znów się zapomniałaś. Przypomnę Ci, że za każdy opór czy odmowę dostaniesz karę, a ja nie chcę Cię karać, więc dla twojego dobra zachowuj się. - powiedział beznamiętnie i wrócił do mycia mojego ciała. Odetkał odpływ wanny, a następnie wyciągnął mnie z niej, owinął ręcznikiem i zaniósł do łóżka. Wyszedł na chwilę, zostawiając drzwi otwarte, jednak ja nie mogłam się ruszyć, nie czułam żadnej części swojego ciała, byłam zupełnie bezwładna. Nie wiem po ilu, do pokoju wrócił Ian z torbą w ręce. Odkrył moje ciało i zaczął zajmować się moją raną, jednak nie wiem ile czasu, spędził nad robieniem opatrunku, ponieważ zasnęłam i obudziłam się dopiero następnego dnia.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Jeśli Perrie myślała, że jej życie przedtem było straszne, to teraz po prawie miesiącu niewoli uważa je za koszmar, nawet nie za koszmar, uważa je za coś o wiele gorszego. Prawie codziennie jest bita lub gwałcona, wyśmiewana lub poniżana. Jednak przez to wszystko nauczyła się panować nad swoimi emocjami, nad swoimi wybuchami. Teraz stara się być dobrą niewolnicą. Wiele razy miała chwilę, gdzie chciała uciec lub skończyć swoje życie, jednak zawsze jedna myśl ją przed tym powstrzymywała. Myśl o Jade. Gdy nie mogła spać lub budziła się z krzykiem w nocy, blondynka myślała o swojej ukochanej. Nie było chwili, żeby nie chciała być teraz z nią, żeby nie chciała poczuć jej dotyku, poczuć jej ust, usłyszeć jej głosu, śmiechu. Dzień i noc myślami była z nią. Modliła się o nią. Chciała zobaczyć jej piękną twarz, chociaż na sekundę, wiele razy błagała swojego Pana, żeby móc wyjść i zobaczyć ją, chociaż z drugiego końca ulicy, jednak za każdym razem słyszała odmowę. Gdy Perrie zostawała sama w swoim pokoju najczęściej zastanawiała się co teraz w tej chwili może robić Jade, zastanawiała się, czy jest szczęśliwa, zastanawiała się, czy brunetka jeszcze pamięta o niej, czy czasem ona też o niej myśli. Perrie była pewna tego, że przez jej wredne zachowanie i najgorsze rozstanie na świecie Jade już kompletnie o niej zapomniała, wymazała ją z pamięci.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro