5
*Pov Jade*
*Trzy dni później *
Dzisiaj nie miałyśmy nic zaplanowane, więc mogłyśmy pozwolić sobie na spanie do późna. Ja wstałam około 12:00. Normalnie budziłabym Perrie, bo już mi się nudzi, ale zostawię ją jeszcze, bo wieczorem czeka ją mała wspinaczka. Więc w skrócie to tak, jakąś godzinę stąd jest wspaniałe miejsce w lesie, dokładnie jest to taka skarpa, z której widać panoramę całego miasta. Widok zapiera dech w piersiach, zwłaszcza kiedy jest wieczór. Myślę, że to jest dobre miejsce i w końcu jest już dobry czas, aby powiedzieć o wszystkim Perrie.
Dziewczyna wstała po 13:00, poszła zjeść, a potem, kiedy wróciła i siedziałyśmy w pokoju, oznajmiłam jej, że zabieram ją dzisiaj wieczorem na wycieczkę, ale nie mogę jej powiedzieć gdzie. Była bardzo podekscytowana, w sumie ja też, jednak bardziej czułam się zdenerwowana.
Około godziny 19:00 wsiadłyśmy do samochodu, który miałam prowadzić i ruszyłyśmy. Po godzinie dojechałyśmy na miejsce. Gdy wysiadłyśmy, wyciągnęłam z bagażnika koszyk z jedzeniem oraz koc. Potem ruszyłam w stronę skarpy, za mną podążała blondynka. Po 15 minutach wspinaczki Perrie zaczęła stękać, że jest zmęczona, a zostało jeszcze co najmniej 10 minut drogi. Gdy już powoli ukazywała nam się panorama miasta, blondynka podbiegła do krawędzi i krzyknęła zachwycona, a ja w tym czasie rozkładałam koc i prowiant.
Po tym, jak już zjadłyśmy, pogadałyśmy, zrobiłyśmy małą sesję zdjęciową i kilka selfie nadszedł mój moment.
- Perrie - odezwałam się. Dziewczyna obróciła się w moją stronę.
-Tak Jade?
-Muszę Ci coś powiedzieć. Tylko proszę, nie przerywaj mi, daj mi powiedzieć wszystko do końca. Dobrze?
-Tak, jasne.
-Więc tak, potrzebowałam bardzo dużo czasu, aby Ci to wyznać, kosztowało mnie to dużo nerwów. I to jest jedna z tych rzeczy, przez które zachowywałam się trochę dziwnie. Wiem, że jestem dla ciebie jak siostra i jestem wdzięczna, że cię poznałam. Jesteś wspaniałą przyjaciółką, zawsze mi pomożesz, wysłuchasz, rozbawisz. Tak wiele Ci zawdzięczam. Jesteś też najśliczniejszą dziewczyną, jaką znam. Zrobiłabym dla ciebie wszystko tak samo, jak wiem, że ty zrobiłabyś dla mnie. Moje życie byłoby niepełne bez ciebie. Wiem, że to, co teraz powiem, może wszystko zniszczyć, ale muszę to powiedzieć. Nie mogę trzymać tego już w tajemnicy, bo jest mi coraz ciężej i to uczucie zabija mnie od środka. Chce być dla ciebie kimś więcej niż tylko przyjaciółką, kocham cię Perrie. - ostanie słowa powiedziałam szeptem.
Perrie po usłyszeniu tego zerwała się na równe nogi.
-Jade ja - nie wiem, co chciała powiedzieć, bo potknęła się i zaczęła turlać się w dół.
-PERRIE! - zaczęłam biec za dziewczyną jednak gdy do niej dotarłam, doznałam szoku, dziewczyna leżała nieprzytomna z rozbitą głową.
Natychmiast zadzwoniłam po pogotowie i do mojej mamy. Siedziałam, płakałam, jednocześnie próbując zatrzymać krwawienie. Trzymałam Perrie tak długo w ramionach, dopóki nie przyjechała karetka. Gdy już dojechaliśmy do szpitala, rzeczy działy się bardzo szybko, Perrie od razu zabrali na blok operacyjny, Debbie płakała i rozmawiała z lekarzem, ja czułam się jak w trasie, nie ogarniałam nic. Wiem tylko, że moja mama siedziała cały czas przy mnie i mnie pocieszała. Z tego, co do mnie dotarło, dowiedziałam się, że dziewczyna straciła dużo krwi i jest bardzo potłuczona.
Po kilku godzinach siedzenia na korytarzu z sali operacyjnej, w której była Perrie wyszedł lekarz i powiedział, że dziewczyna doznała lekkiego wstrząsu mózgu, ma poobijane żebra, zwichnięty nadgarstek, dodatkowo straciła dużo krwi i najgorsze jest to, że jest w stanie śpiączki i nie wiadomo kiedy się wybudzi, może być to za kilka minut, godzin, dni albo nawet miesięcy. Powiedział również, że kiedy się wybudzi, może nas nie pamiętać...
Byłam załamana, to wszystko stało się przeze mnie. Bo musiałam się zakochać i akurat wpadłam na pomysł, żeby w takim miejscu jej o wszystkim powiedzieć, ale skąd ja miałam wiedzieć, że to wszystko się tak potoczy. Jeśli ona się nie wybudzi, do końca życia sobie tego nie wybaczę.
*Tydzień później*
Przez cały tydzień na zmianę odwiedzałyśmy Perrie, która nadal była w śpiączce. Nie ukrywam, że to ja najczęściej siedziałam przy jej łóżku, cały czas mówiąc do niej, bo z tego, co przeczytałam ludzie w spiączce mogą nas słyszeć. Nigdy w życiu nie wylałam tylu łez ile przez ten tydzień, siedząc przy nieprzytomnej dziewczynie.
Musiałyśmy przedłużyć nasz pobyt w Paryżu, bo lekarze nie zgodzili się na przewiezienie Perrie do szpitala w Londynie.
*Miesiąc później*
Pewnego popołudnia zadzwonił doktor i powiedział, że dziewczyna się wybudziła. Od razu po tej wiadomości ruszyłyśmy do szpitala. Biegłam po schodach jak szalona, aby zobaczyć ją jak najszybciej, jednak gdy byłam już przy drzwiach zawachałam się, bo przypomniało mi się, że ten wypadek był przeze mnie, do tego dochodzi moje wyznanie. A jeśli ona nie chce mnie widzieć? A co jeśli ona mnie nie pamięta?
-Jade skarbie czemu nie wchodzisz, myślałyśmy, że już jesteś w środku. - powiedziała do mnie mama, kiedy razem z Debbie zbliżały się do drzwi.
-Czekałam na Was - skłamałam.
Debbie otworzyła i wpuściła mnie, żebym weszła pierwsza. Moim oczom ukazała się piękna dziewczyna z bandażem na głowie, w białej szpitalnej koszuli, która dziwnie uśmiechnęła się, kiedy nas zobaczyła.
-Cześć Perrie, jak się czujesz? - powiedziałam.
-Cześć, chyba dobrze. Em głupio mi pytać, ale kim Panie są?
Coo? Ona nas nie pamięta, moją twarzy wykrzywił szok, zresztą moja mama, jak i Debbie miały podobny wyraz twarzy. Nie wiedziałam co robić. Debbie pobiegła do córki, a ja znowu zaczęłam płakać i wtuliłam się w bok mojej mamy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro