Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24

*Pov Jade*

Następnego dnia rano obudziłam się wcześniej, dokładnie o 8:23. Delikatnie wysunęłam się z objęć Perrie i poszłam do łazienki. Tam szybko się ogarnęłam i ruszyłam na dół do kuchni. Po drodze wzięłam z sypialni swój telefon i dałam delikatnego całusa blondynce, która wciąż spała. Gdy byłam już na dole, postanowiłam zrobić nam śniadanie. Wymyśliłam, że zrobię pancakes. Z szafki i lodówki wyciągnęłam potrzebne rzeczy. Następnie w misce zaczęłam mieszać ciasto. W międzyczasie rozgrzałam patelnię. Kiedy wszystko było już dobrze wymieszane, zaczęłam smażyć placuszki. Pierwsze jak zwykle mi się spaliły, no ale trudno, błędy się zdarzają. Na szczęście następne porcje wyszły dobrze. Przełożyłam gotowe placuszki na talerze. Udekorowałam je czekoladą, bitą śmietaną oraz truskawkami i bananami, następnie nalałam sok pomarańczowy do szklanek i wszystko postawiłam na tacy. Ogarnęłam mniej więcej kuchnie i wróciłam do sypialni. Po cichu odłożyłam tace na biurku i podeszłam do śpiącej Pezz. Nachyliłam się nad nią i pocałowałam jej usta.

-Perrie wstawaj. - wyszeptałam prosto do jej ucha.

-Jeszcze nie. - zajęczała i nakryła się kołdrą. Jak z dzieckiem. Pociągnęłam więc szybko kołdrę w dół i usiadłam okrakiem na dziewczynę. Spojrzała na mnie z błyskiem w oku i zrzuciła mnie z siebie tak, że teraz ja leżałam pod nią. Chwilę na mnie patrzyła, a następnie mocno wpiła się w moje usta. Natychmiast oddałam pocałunek. Kiedy rozdzieliła nasze usta, uśmiechnęła się zwycięsko i zeszła ze mnie.

- A to co? - zapytała, kiedy zobaczyła śniadanie na biurku.

- Zrobiłam nam śniadanie. - odpowiedziałam. Wstałam, żeby wziąć tace i położyłam ją na łóżku. Wzięłam jeden talerzyk do ręki i zaczęłam jeść, Pezz za moim przykładem zrobiła to samo.

- To było takie dobreee. Od teraz to ty będziesz częściej gotować. - powiedziała, odkładając swój talerzyk.

Po śniadaniu ja zeszłam porządnie posprzątać w kuchni, a Perrie w tym czasie poszła się ogarnąć. Kiedy skończyłam sprzątać, poszłam do salonu i tam sprawdziłam swoje wszystkie social media. Kiedy Pezz w końcu zeszła było przed 11:00, więc już był czas, żeby ruszać w drogę. Zabrałyśmy swoje walizki, które następnie wsadziłyśmy do bagażnika naszego auta i ruszyłyśmy w drogę. Kiedy wsiadam do samochodu, od razu włączyłam radio i ustawiam swoją ulubioną playlistę.

Większość drogi zleciała nam na śpiewaniu i rozmawianiu. W międzyczasie pojechałyśmy też na obiad. Jednak im bliżej wyznaczonego miejsca byłyśmy, tym cichsza i spokojniejsza się stawałam. A to wszystko przez to, że jestem dość nieśmiała i mam mały problem z poznawaniem nowych osób, no a kilka nieznanych mi osób czeka na nas. Perrie musiała zauważyć, że troszkę się stresuję, ponieważ położyła swoją dłoń na moim udzie i delikatnie zaczęła masować. Nie mogę zaprzeczyć, było mi w tym momencie bardzo przyjemnie.

- Będzie dobrze. Jesy mówiła, że to są normalni, fajni faceci. - powiedziała blondynka, zerkając na mnie. Jakoś nie wiedziałam co odpowiedzieć, dlatego tylko się uśmiechnęłam.

Po paru chwilach Perrie wjechała do lasu. Myślałam, że coś się zepsuło albo, że dziewczyna chce siku. Jednak ona wyszła z samochodu i podeszła do moich drzwi, które następnie otworzyła i podała mi swoją dłoń, żeby pomóc mi wyjść. Kiedy wyszłam, delikatnie pociągnęłam mnie w stronie ścieżki i prowadziła przed sobie. Przez całą drogę się nie odzywałam tak samo, jak ona. W pewnym momencie stanęła za mną i zakryła mi oczy i jeszcze kawałek prowadziła. Kiedy upewniła się, że stoję we właściwym miejscu, zabrała swoje dłonie. Stałyśmy na klifie, a przed nami w dole znajdowało się małe jezioro. Widok był naprawdę piękny. Kiedy ja zachwycałam się tym, co jest przede mną, Perrie usiadła na ławce. Czułam, że wpatruje się we mnie. Kiedy się odwróciłam, faktycznie jej wzrok był skierowany na mnie. Uśmiechnęłam się szeroko, ruszyłam w jej stronę, żeby następnie moc usiąść na jej kolanach.

- Dziękuję. - wyszeptałam, a następnie delikatnie zaczęłam całować jej usta. - Przepiękne miejsce. Byłaś tu wcześniej? - zapytałam, kiedy rozdzieliłam nasze usta.

- Tak, parę razy. Po.. Em nieważne. - powiedziała i znów złączyła nasze usta.

-Mamo, dlaczego te panie się całują? - usłyszałam dziecko, które zadało pytanie swojej mamie.

- Bo widzisz kochanie, te panie się kochają. Pamiętaj, że miłość nie wybiera i każdy może kochać, kogo chce i takie osoby trzeba wspierać bardzo mocno. - odpowiedziała kobieta, która następnie posłała uśmiech w naszą stronę. Odwdzięczyłyśmy się jej tym samym, po czym wstałyśmy z ławki i wróciłyśmy do samochodu. Jak się okazało pozostałą część trasy, pokonałyśmy w jakieś pół godziny.

Gdy podjechałyśmy pod właściwy domek, na podwórku czekali na nas już Jesy z Chrisem, Leigh-Anne z Andre i znajomi Chrisa. Kiedy wysiadłyśmy z samochodu od razu rzuciły się na nas Jesy i Lee, następnie przywitali nas Chris i Andre.

- Dobra wy się nie znacie, więc po kolei.
Alex, Ross i Matt. - przedstawiła nam pozostałych Jesy. - A to Perrie i Jade.
Muszę przyznać, że cała trójka prezentowała się naprawdę fajnie. Chłopaki byli przystojni i sprawiali wrażenie miłych oraz zabawnych.

Właśnie kończyłyśmy się witać ze wszystkimi, kiedy z domku wyszedł jeszcze jeden mężczyzna. Dość wysoki mulat o ciemnych oczach i włosach, które były niedbale ułożone. Ubrany był w czarne jeansy z dziurami, czarną koszulkę, skórzaną kurtkę, a na nogach miał czerwone vansy. Kiedy podniósł swój wzrok od razu skierował go w stronę Perrie.

- O tu jesteś, dziewczyny to jest... - zaczął Chris.

-Zayn...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro