18
*Pov Jade*
Dni, tygodnie, miesiące mijały. Mój związek z Perrie coraz bardziej się rozwijał. I byłyśmy bardzo szczęśliwe. Coraz więcej naszych znajomych wiedziało o naszym związku i dzieliło się z nami naszym szczęściem.
Jak co roku w listopadzie, moja mama organizowała rodzinne spotkanie. Przyjeżdżał wtedy mój brat z żoną i dziećmi oraz tata. Tak bardzo się cieszę, że mimo rozwodu, tata pojawia się na tych spotkaniach i razem z mamą dobrze się dogaduje. Ten mały zjazd rodzinny jest idealnym momentem, żeby w końcu wyznać prawdę. Dlatego razem z Perrie zgodnie postanowiłyśmy, że najwyższy czas powiedzieć już naszym rodzinom o nas. Dobrze się złożyło, że rodzina Pezz również przyjeżdża do South Shields.
-Pezza gotowa jesteś? Możemy iść? - pytam wchodząc do łazienki gdzie szykowała się dziewczyna.
-Tak, już idziemy. - podeszła do mnie lekko muskając moje usta.
Wzięłyśmy nasze walizki, zamknęłyśmy drzwi i wsiadłyśmy do taksówki, która czekała przed naszym domem. Podróż trwała niecałe 4 godziny.
Nie powiedziałam mamie, kiedy dokładnie przyjadę więc będzie to dla niej mała niespodzianka.
Gdy samochód podjechał pod mój dom wyciągnęłyśmy walizki z bagażnika, zapłaciliśmy kierowcy i już miałam się żegnać z moją dziewczyną, która chciała jak najszybciej zobaczyć się z mamą, której dawno nie widziała. Jednak zobaczyła, że samochód jej rodzicielki stoi koło garażu mojej mamy.
-Pewnie siedzą razem. - powiedziałam i ruszyłam w stronę drzwi. Delikatnie wsadziłam klucze w zamek i otworzyłam.
-Są w kuchni. - powiedziałam do blodnyki - zostaw tu walizkę i chodź.
Złapałam dziewczynę za rękę i poprowadziłam w stronę pomieszczenia.
-Niespodzianka! - krzyknęłyśmy jednocześnie, stają w drzwiach kuchni.
Nasze mamy lekko się wystraszyły jednak od razu pobiegły do nas i mocno przytuliły.
- Akurat szykowałyśmy obiad - powiedziała radośnie moja mama - Jade idź zanieś walizki do pokoju i za 15 minut możecie zejść.
Wzięłam walizkę i razem z Perrie poszłam do pokoju.
- Jeju nic się tutaj nie zmieniło, od kiedy byłam tu ostatni raz. - powiedziała wchodząc do pokoju.
- Noo tak, i chyba już nic nie będę tu zmieniać i tak śpię tutaj raz na jakiś czas. Przeszkadza Ci to? - puściłam do niej oczko.
-Jasne, że nie. - odpowiedziała i ruszyła w moją stronę. Naparła na mnie swoimi ustami. Lekko polizała językiem moja dolną wargę, prosząc o wstęp oczywiście od razu jej go udzieliłam. Delikatnie popchnęła mnie na łóżku i usiadła okrakiem na moje biodra. Znów zaczęła całować moje usta, potem szyję.
Dzięki Edwards przestałam źle reagować na bliższe kontakty, dlatego teraz czerpałam przyjemność z jej najmniejszego dotyku czy pocałunku.
-Pe-pezz ktoś tu może zaraz wejść - ledwo co udało mi się wydusić
- No i co - odpowiedziała, podnosząc głowę, na jej twarzy malował się ten dobrze znany mi chytry uśmieszek.
Teraz to ja podniosłam głowę i musnęłam jej usta. W tym momencie usłyszałam pukanie do drzwi, dziewczyna szybko zeskoczyła ze mnie i udawała, że przygląda się czemuś na mojej półce. Na ten widok tylko się uśmiechnęłam i krzyknęłam, że drzwi są otwarte.
Do pokoju weszła Debbie i oznajmiła, że obiad jest gotowy. Więc zaraz za nią poszłyśmy. Posiłek, który przygotowały był przepyszny. Podczas jedzenia dużo rozmawiałyśmy. A po nim wrzuciłyśmy wszystko do zmywarki i poszłyśmy do salonu. Po jakichś dwóch godzinach Debbie oznajmiła, że musi wracać do domu, bo wieczorem przyjeżdża Jonnie.
Trochę posmutniałam, bo to oznaczało, że razem z nią pójdzie też Perrie.
Razem z mamą odprowadziliśmy je do drzwi. Przy pożegnaniu przytuliłam młodszą trochę dużej. I gdy nikt nie patrzył dałam jej szybkiego całusa w usta.
-Do jutra kochanie - wyszeptałam do jej ucha
-Do jutra - odpowiedziała i razem z mamą wyszły z naszego domu.
Całe popołudnie i wieczór spędziłam z mamą. Około 22:00 poszłam się umyć. Gdy już się ogarnęłam, położyłam się do łóżka i zadzwoniłam do Perrie. Rozmawiałyśmy z godzinę, po czym ułożyłam się wygodnie i zasnęłam. Chociaż muszę przyznać, że było mi trochę pusto bez Perrie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro