17
*Pov Perrie*
Jade zasnęła w moich ramionach, a ja niechcąc jej budzić, wzięłam ją na ręce i położyłam do łóżka. Na twarzy miała ślady po łzach, więc wzięłam chusteczkę i delikatnie je starłam. Potem wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki wziąć prysznic. Rozebrałam się i weszłam pod strumień gorącej wody.
"Zostałam zgwałcona, trzymał nóż w ręce, rozbita głowa, blizna, kałuża krwi" te słowa ciągle chodziły po mojej głowie, uderzyłam pięścią o ścianę, następnie straciłam nad sobą panowanie, zaczęłam płakać i walić pięściami o ścianę. Nie mogłam się pogodzić z tym, co wyznała Jade, to mną wstrząsnęło. W tej chwili kompletnie nie potrafiłam się opanować, to wyznanie złamało mi serce. Obiecuję, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby Jade już nigdy w żaden sposób nie stała się krzywda, dopilnuje, żeby już nigdy więcej nie myślała o tym strasznym dniu i stopniowo będę pomagać jej na nowo odczuwać radość z każdego dotyku. Jej szczęście jest moim priorytetem.
Po kilkunastu minutach widok krwi na ścianie i na moich kostkach dopiero mnie otrzeźwił. Szybko wyszłam spod prysznica, powycierałam mokre ciało ręcznikiem, ubrałam piżamę i szybko opatrzyłam rany, które ciężko będzie ukryć przed Jadę.
Poszłam do łóżka i położyłam się koło swojej dziewczyny, która słodko sobie spała. Nie mogłam jednak spać, strasznie wierciłam się w łóżku, godziny mijały, a ja dalej nie spałam. Około 7:00 ubrałam na siebie szlafrok i wyszłam na balkon, popatrzyłam na pozostałości po wczorajszym wieczorze i od razu zachciało mi się płakać, ale obiecałam wczoraj Jade, że nie będziemy poruszać już tego tematu. Najważniejsze jest to, że wiem, że człowiek, który skrzywdził moje maleństwo, gnije w więzieniu. To mnie, choć w małym stopniu uspokoiło.
Usiadłam na kocu i obserwowałam, jak cały Disneyland budzi się do życia.
-Perrie, co ty tu robisz, tak wcześnie? - usłyszałam zaspany głos brunetki.
-Nie mogłam spać Jade. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
Starsza zrobiła smutną minkę i usiadła obok mnie. Objęłam jej drobną talię, a ona cmoknęła mnie w policzek i wtuliła się w mój bok.
-Perrie twoje ręce, czemu masz założone bandaże, co się stało? - zaczęła pytać zmartwionym i przerażonym głosem.
-Em wczoraj pod prysznicem mnie trochę poniosło, to nic takiego, nie musisz się martwić. - odpowiedziałam i posłałam jej uśmiech. Chciała coś powiedzieć, ale zobaczyła po mojej minie, że nie chce poruszać tego tematu, dlatego tylko mocniej wtuliła się we mnie, nic nie mówiąc.
Siedziałyśmy jeszcze trochę na balkonie, następnie zamówiłyśmy śniadanie do naszego pokoju. Cały dzień postanowiłyśmy spędzić w łóżku, udało mi się zdrzemnąć, bo naprawdę potrzebowałam, chociaż odrobiny snu. Kiedy ja spałam Jade zdążyła posprzątać w pokoju i uszykować nasze rzeczy, ponieważ jutro z samego rana wracamy do Londynu. Wieczorem po kolacji wyszłyśmy na krótki spacerek, a gdy wróciłyśmy do pokoju, obejrzałyśmy 'Aladyna' i poszłyśmy spać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro