Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 6

Następnego dnia na dwudziestominutowej przerwie ja, Mike i Julie musieliśmy iść do gabinetu naszej wychowawczyni. Zanim weszliśmy, stanęliśmy we trójkę przed drzwiami.

- Michael. - wyszeptałam do stojącego obok mnie chłopaka. Spojrzał na mnie kontem oka.  - Powiedz prawdę, dobrze? - pokiwał głową, po czym weszliśmy do środka.

- Dzień dobry! - powiedzieliśmy w tym samym czasie ja i Mike. Julie jednak nie zaszczyciła nauczycielki tym powitaniem.

- Usiądźcie. - zrobiliśmy to co kazała, krótko obcięta brunetka z okularami. - A więc...Diano. Dlaczego uderzyłaś Julie?

- Już mówiłam. Obrażała Michaela. - powiedziałam, próbując zachować spokój.

- Julie, czy to prawda?

- Nie, ona to zmyśliła....albo..... przyznam się. - rzekła opuszczając głowę w dół.

     Co? Wczoraj tak bardzo zaprzeczała, że nie powiedziała ani jednego złego słowa o Michaelu a teraz chcę się przyznać? Może głupio było jej przed całą klasą? Może rodzice przemówili jej do rozsądku?

    - ..... bo gdy Michael szedł do klasy to ja chciałam go odprowadzić... nalegałam....bardzo nalegałam...chyba za bardzo. - zaczęła sztucznie płakać.

- Widzisz Diano, ona tylko chciała odprowadzić go do klasy.

- No nie! Przecież ona kłamie! Fakt, nalegała, nawet BARDZO, ale jeszcze go przezywała! - krzyknęłam. 

- Wcale nie! Ja tylko chciałam odprowadzić go do klasy! - szlochała.

- Boże! Chyba pani nie uwierzy w te jej sztuczne szlochy!

- Wszystko wskazuje na to, że zrobiłaś to po prostu ze złości, Diano. - mówiła nauczycielka, a ja myślałam, że tam oszaleję.

- A może damy powiedzieć coś Michaelowi? - uśmiechnęłam się tajemniczo.

- No dobrze. Michael powiedz nam jak było. Czy Julie cię przezywała?

- Yyyy.... tak. - powiedział po chwili wahania.

- On kłamie! Wszyscy kłamią! Oni spiskują przeciwko mnie! - wybuchnęła blondynka sztucznym płaczem.

- Skoro Michael mówi, że go obrażała to chyba taka prawda! - powiedziałam zdenerwowana.

- Jakie macie na to dowody? - nauczycielka nalegała.

     Chyba każdy w mojej szkole wiedział dlaczego była po stronie Julie a nie naszej. Jej matka od przedszkola podlizywała się naszej wychowawczyni. Wcale nie zdziwiłoby mnie gdyby ktoś powiedział, że rodzice blondyny płacą nauczycielom żeby ich dziecko było pod ,,Specjalną Opieką". A to wszystko było takie żałosne.

      - Dlaczego nam pani nie wierzy? Przecież Michael powiedział, że tak było.

- Tak, może i tak było. - poczułam, że jest nadzieja. - Ale mogło być też tak, że razem z Michaelem zmówiliście się i powiedzieliście to teraz w zemście.

Szczęka opadła mi na sam dół.

- No nie! Jeśli pani nie wierzy w słowa Michaela to jakie mamy dać dowody?! - zapytałam wściekła. 

- Nie wiem. Ale jeden dowód to trochę za mało jak na takie zachowanie.

- Mamy ich więcej. - powiedział Michael.

- No właśnie. Możemy przyprowadzić do szkoły Jermaina. On przy tym był. - mówiłam, a Michael kiwał głową. - Zapytamy uczniów..

- Widzi pani!? To na pewno zemsta! - przerwała mi Julie. 

- Dobrze, ale dajcie mi jeszcze jeden dowód. Wierzę w odpowiedź brata Michaela i reszty uczniów, ale jeszcze jeden dowód i jestem po waszej stronie. - nauczycielka uśmiechnęła się podejrzliwie.

- A możemy sami z Michaelem się zastanowić? - zapytałam, tracąc jakąkolwiek nadzieję.

- Tak, proszę bardzo. - z ust wychowawczyni nie schodził uśmiech.

     Wyszliśmy z gabinetu i zaczęliśmy intensywnie rozmyślać.

- Jaki mamy dać dowód? Nie mamy ich więcej. - zesmutniał Mike.

- Chyba przegraliśmy. - opuściłam głowę w dół. - To wszystko jest okropnie nie fair. Dlaczego ona nam nie wierzy? - zapytałam.

- Yyyyy... ja mam to wiedzieć? Jestem tu drugi dzień. - zachichotał. Uśmiechnęłam się lekko. - A zrobiłaś kiedyś coś złego? Coś takiego, że przez to nauczycielka cię nie lubi? - zapytał.

- Yyyyy.....hehe..... - zawstydziłam się. - Może w piątej klasie kłóciłam się bardzo z koleżanką... tak, że byłam na dywaniku u dyrektora... i chyba jeszcze gdzieś dawno... może jeszcze w tym roku napisałam na przystanku: Pauline + Paul = Miłość, przez co dostałam -dziesięć punktów, ale... kto o tym pamięta? - podrapałam się po głowie, szczerząc się.

Opowiedziałam mu właśnie o rzeczach, które zrobiłam w dwa tysiące osiemnastym roku.

- Niezłe z ciebie ziółko.

- A ty nigdy nie zrobiłeś czegoś głupiego i szalonego?

- Haha... zrobiłem i to nie raz. Bo wiesz, uwielbiam robić dowcipy mojej starszej siostrze La Toy'i no i parę razy prawie nie dostała przeze mnie zawału, gdy podkładałem na jej łóżko sztuczne pająki i węże, ale... to było tak dawno. Chyba dawno, a może pół roku temu? - powiedział a ja wybuchnęłam śmiechem.

- No ej! Co to za pogaduszki, śmiechy, chichy!? Tylko się tu nie całujcie! - Julie otworzyła drzwi gabinetu i dziwnie na nas patrzyła.

- Chodźcie! - zawołała nauczycielka siedząc na fotelu. - A więc... Znaleźliście ten dowód? - wyszczerzyła się. 

Julie zrobiła to samo. Obydwie się zmówiły. Pewnie matka blondyny przyszła do kobiety na ,,pogaduszki" przez co załatwiła to, żeby nauczycielka była po stronie blondyny.

     Razem z Miki'em opuściliśmy głowy w dół i już mieliśmy odpowiedzieć, że nie, gdy ktoś zaczął walić w drzwi gabinetu. Ta osoba, nie czekając na standardowe ,,proszę" wbiegła do sali.

    Była to około dziesięcioletnia dziewczynka. Miała włosy w kolorze jasny blond za ramię i niebieskie oczy. Widziałam ją dużo razy; chodziła do czwartej klasy i nazywała się Blanka.

     - Dzień dobry, jestem Blanka, muszę coś pani przekazać. - wydyszała.

- Dobrze, ale przyjdź na następnej przerwie. Jestem teraz zajęta. - odpowiedziała brunetka.

- Ale to dotyczy Diany i tego chłopaka. - wskazała na nas.

- On ma na imię Michael. - wtrąciłam się.

- Cześć! - uśmiechnął się Mike i radośnie pomachał.

- No więc słucham? Znów zrobili coś złego? - zapytała. 

Na chwilę stanęło mi serce. Skąd ona mnie zna i kim w ogóle jest?

- Nie, nie zrobili nic złego. Chciałam tylko podać dowód, że Julie naprawdę obrażała Michaela. - powiedziała ciężko oddychając. Wszyscy zrobili bardzo zdziwione miny.

- Yyyy.... no więc? - kobieta przełknęła ślinę.

- Widziałam jak Julie ciągnęła Michaela do klasy i nie pozwoliła mu protestować. A gdy jego starszy brat...

- Na imię mu Jermaine. - wtrąciłam a Mike pokiwał głową.

- ... gdy Jermaine chciał go odprowadzić to się z niego śmiała. - zakończyła.

     Na mojej, zarówno na Michaela twarzy malował się ogromny uśmiech. Wygraliśmy. Mamy ostatni dowód. Miny Julie i naszej wychowawczyni były bezcenne.

- Dziękuję. - wyszeptałam do Blanki.

- Ja też bardzo dziękuję. - dodał czarnoskóry chłopiec.

- Nie ma za co. - powiedziała dziewczyna i wyszła.

- No więc... to był nasz ostatni dowód. - powiedziałam z uśmiechem.

- No dobrze... wygraliście, nie dostaniecie minusowych punktów. - powiedziała zrezygnowana nauczycielka, jakby to wszystko odbywało się w sądzie.

    Widać było, że Julie była ogromnie wściekła. Po słowach kobiety bez namysłu rzuciłam się na Mikie'go. Przytuliłam go, ciesząc się z wygranej. Nauczycielka i Julie wyszły, a ja dopiero po chwili zrozumiałam co właśnie zrobiłam i szybko się od niego oddaliłam, zalewając się rumieńcem.

- Przepraszam. - wyszeptałam zawstydzona.

- Nie masz za co! Wygraliśmy. - zaśmiał się.

- Tak! Wojna skończona! Jeden : zero dla nas.

       Wyszliśmy z gabinetu patrząc jak Julie skarży się wychowawczyni. Dobrze jej tak, kłamała i dostała karę.

- Dziękuję, ja już muszę iść. - powiedział.

- Jasne, ja też dziękuję. - uśmiechnęłam się, po czym Mike odszedł. Byłam przeszczęśliwa.

***
Witam, witam! Tak, wiem, że nie było rozdziałów w zeszłym tygodniu ale miałam problemy z internetem i takie tam. No więc wyjaśniliśmy sprawę z Julie, ale spokojnie, ona jeszcze nie zostawi nas w spokoju. I jeszcze chciałam coś wyjaśnić. W sumie to nikt mi nic nie mówił tylko sama sobie powiedziałam. No więc jak możecie zauważyć nasz Michaelek i Diananka to jeszcze dzieciaczki, więc nie mogę pisać o miłości (jak na razie) bo oni mają czternaście lat! Jeśli komuś by to przeszkadzało to trzeba poczekać jakieś trzy lata (czasu fanfikszynowego 😂) i wtedy dopiero zacznie się miłość. Bo to ff jest o dwójce przyjaciół którzy z lata na lato będą obdarzać się coraz większym uczuciem. No i to tyle. I powiem też, że gdy skończę pisać to ff (czyli za milion lat) to będzie nowe, bo mam już plan i tam nasz Michaelek będzie mieć od razu 17 lat więc spoko loko 😘 i będzie dużo bardziej gorąco i wiecie 🔥💘 No i to tyle mych kazań. Dawajcie komentarze i gwiazdki jeśli chcecie a jeśli nie to też możecie dać 😁 do usłyszenia. Kocham i całuję 💘😘

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro