Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 17

                   Maraton 2/4

          
                          Marta

Pip... Pip... Pip...

Obudził mnie irytujący dźwięk budzika jezu jak mi się nie chce iść do szkoły

- dobraaaa już wstajeeee wyłacz się - zaczełam szepczeć sennie na ten durny sprzęt.

Ale coś mi tu nie gra moja poduszka jest strasznie ciepła podniosłam powieki a moim oczą ukazała się klatka piersiowa Willa nie powiem wygodny jest pomału wydostałam się z jego objeć i po cichu   podeszłam do szafy -

znowu nie mam się w co ubrać?  Serio? 

Czyli tak jak zawsze

Oj zamknij się głosie w mojej mózgownicy

Po 10 minutach zastanawiania się w co się ubrać zdecydowałam na białą koszulę z długim rękawem do tego czarne jeansy z wysokim stanem, pasek oraz czerwone trampki dziś postanowiłam na mocniejszy się umalować.

Postanowiłam obudzić pana śpiocha

- will - nic

-WILIAM - zero reakcji

- KURWA OBUDŹ SIĘ - skoczyłam na jego plecy a on mruknął i przekrecił się tak że siedziałam na nim okrokiem. Zajebiscie.

- mm mm takie pobudki mogę mieć codziennie - odparł z uśmieszkiem.

- dobra wstawaj i chodź na dół na śniadanie.

Po moich słowach poczułam piękny zapach gofrów wiec zbiegłam na dół, w kuchni już użędował mój brat i reszta ekipy

- hejjj braciszku i reszta zgraji  - pocałowałam każdego  w policzek po czym siadłam przy wyspie kuchennej .

- Ej serio?  Reszta zgraji - oburzył się Noah a ja wysłałam mu całusa w powietrzu a ten wariat udawał że go łapie i chowa do kieszeni  serca.

- głodna bo wiesz akurat robię twoje ulubione gofry z nutellą i truskawkami?  - odezwał się mój brat.
- wiesz co dziś zbytnio nie jestem głodna ale widzę że się starasz,  to zjem i mam nadzieje że mnie nie otriujesz - zaśmiałam się.

- Ciebie??  No co ty - i w tym czasie wszyscy wybuchliśmy śmiechem miedzy czsie Will zszedł na dół i wszyscy zaczęliśmy jeść.

Po zjedzeniu przepysznych gofrów chwyciłam torebkę i pojechałam z chłopakami  do szkoły.  Dziewczyny miały być na miejscu wiec pojechaliśmy prosto pod szkołę.

Zaparkowaliśmy przed szkołą po czym wszyscy wyszliśmy i daliśmy się do dziewczyn. 

- hejkaaaa - zapiszczała Viki wraz z Em no i się przytuliły lekko mnie podduszając..

- Dobra, dusicieee - zaśmiałam się po przywitaniu udaliśmy się do klas.

❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤

Zaczynamy maraton❤❤❤❤❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro