3. 'Yes, because maybe it's my fault'
-Pov. BELLINGHAM-
Powoli przyzwyczajałem się do tego, że byłem w Realu, a nie w Borussi. Naprawdę robiłem to powoli i pewnego ranka obudziły mnie krzyki po Hiszpańsku. Rozumiałem je już, bo Modrić naprawdę pomógł mi w nauce tego języka. Właśnie teraz słysząc te głośne krzyki postanowiłem, że wstanę wcześniej i zobaczę, co się tam dzieje. Wyjrzałem w piżamie z pokoju. Luka, który miał pokój naprzeciwko, zrobił to samo.
- ¡Sí, porque tal vez sea mi culpa¹! - moje oczy śledziły ruchy Pablo Gaviego, który właśnie wyrzucał ręce w gorę. Za nim z pokoju wybiegł zdyszany Brazylijczyk, bez koszulki, którą najwidoczniej miał na sobie Hiszpan.
- Kochanie, ale ja tego nie ruszałem - oparł się o ścianę. - Może położyłeś ją gdzieindziej? - zapytał z nadzieją i bardzo spokojnie. Miał rację. To kolejny pobyt Pabla tu i naprawdę jest nerwowy.
- No tak! Bo to wszystko moja wina! - tupnął nogą, a ja zobaczyłem, że Militão rzuca znaczące spojrzenie Rodrygo. Courtois chciał nawet się odezwać, ale sobie odpuścił i dalej pił wodę ze swojego bidonu.
- Nie mówię, że to twoja wina - Pablo skończył pisać wiadomość i było wiadomo, co się szykuję lub ja i już cały Madryt wiedzieliśmy. Złapał za klamkę drzwi, prowadzących na korytarz. - Gavi! Poczekaj! - złapał go mocno za dłoń. - Uwierz mi, że to nie ja wziąłem twoją szczoteczkę do zębów z kaczuszkami.. - pocałował go w policzek, a w oczach 18 latka można było zauważyć łzy. - Nie płacz, znajdziemy ją.. - teraz patrzyłem, jak się przytulają. To naprawdę emocjonalne dziecko.
- Tego szukamy? - Kroos podniósł do góry przyczynę całej kłótni. Vini wziął od niego przedmiot i włożył go swojemu Gaviemu w dłoń. Toni znowu ratuje sytuację. On to jest potrzebny.
- Znalazła się.. widzisz nie masz, co płakać - nasz honorowy członek rodziny obtarł oczy. On jest naprawdę honorowym członkiem. Wróciłem do łóżka, bo już nastała cisza. Chwilę później Pablo wszedł do mojego pokoju cicho otwierając drzwi.
- Przepraszam, że Cię obudziłem - robił to za każdym razem, gdy mógł przeszkadzać komuś z nas. - Jeśli chcesz wiedzieć, a powinieneś.. mój przyjaciel Pedri nas dzisiaj odwiedzi.. miłego snu - zamknął je równie cicho. Mm.. jakiś tam Pedri.. chwileczkę.. TEN Pedri? Będę się tym przejmował podczas obiadu, bo nie wstanę na śniadanie. Ziewnąłem, okryłem się mocniej kołdrą i postanowiłem się zdrzemnąć.
- AAAA RAMOS! - zerwałem się z łóżka słysząc to nazwisko, które krzyczał nasz pomocnik. Dostałem takiej szybkości, że w krótkim czasie znalazłem się w kuchni i.. zobaczyłem Modricia tulącego się z Sergio Ramosem? Zapomniałem, że u nich to może być normalne. Wróciłem do siebie i naprawdę poszedłem spać. Zakładając słuchawki. Już nic mi nie przeszkodzi.
¹Tak, bo może to moja wina!
♥ﮩ٨ـﮩﮩ٨ـﮩﮩﮩﮩـ٨ﮩﮩـ٨ﮩ♥
Dzisiaj krótszy rozdział, ale chociaż jest.
Miłego dnia🤍
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro