Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

1. I've heard it before

-Pov. PEDRI-

Patrząc na Jude Bellinghama coś we mnie pęka. Czuję się tak, jakbym już słyszał tę historię, kim jestem? To nie istotne, a może jednak? Patrzę na chłopaka i widzę coś bardzo znajomego.

Nie chcesz tu być, wciąż się nie odnajdujesz, stoisz z boku. Myślę, że to przerabiałem. Patrzę w twoje oczy, obrażając kogoś po Hiszpańsku. Te słowa nie są skierowane w twoją stronę. Widzę, jak wszystko jest tu dla Ciebie obce i myślę, że może mnie zrozumiesz. Myślę, że mamy dużo wspólnego. Widzę, jak Gavi ledwo wstaje z ławki i podchodzi do Viníciusa, zaczynając go uspokajać. Zostaje mocno przytulony, a Brazylijczyk przestaje walczyć z Araújo. Przecież możemy robić to samo. Gdybyś tylko to zauważył. Śmieję się cicho pod nosem. Nie chce przecież tylko seksu, żeby Cię zostawić. Pragnę całego Ciebie, kogoś, kto z pewnością mnie zrozumie. Uśmiecham się lekko widząc, jaki jesteś przerażony. To nie wygląda, jak mecz z Bayernem, mam rację? Lekko głaszcze twoje plecy w ułamku sekundy. Czuję, jak się prostujesz, pod wpływem mojego dotyku. Porozmawiamy w szatni dzieciaku. Nie mogę przestać lekko się szczerzyć. Mecz został wznowiony, a przed tym Vinícius Júnior pomógł Pablo Gaviemu zejść z powrotem na ławkę. Jak miło. Wiedziałem od dawna, że mają się ku sobie.

Cudowny Anglik, który zawsze chciał trafić do FC Barcelony, a wylądował u ich największych przeciwników. Chyba to skądś kojarzę, ale skąd.. ach tak! Jestem Pedro González López, czyli po prostu Pedri. Gracz Barçy, w której znalazł się tylko dlatego, że nie chciał go Real Madryt. Byłem na nich za słaby, więc zamiast do wymarzonego klubu trafiłem do ich przeciwników.. czy już tego nie powiedziałem? Tyle, że tym razem chodzi o kasę. Pierwszy raz interesuje mnie tamten klub, odkąd mnie odrzucili, a nie przepraszam oni mnie wyjebali. Obchodzi mnie tylko angielski środkowy pomocnik, który przyszedł z niemieckiego klubu. Borussia Dortmund.. w sumie martwię się tym, czy sobie poradzisz.

Schodzimy do szatni. Wygraliśmy 3:0. Niby nie powinienem ich usprawiedliwiać, ale było widać, że coś jest nie tak, coś im nie szło. Przebrałem się jako pierwszy, a wyszedłem jako ostatni. Słyszałem rozmowę przez telefon po Angielsku, jak dobrze się złożyło, że nie uciekłeś. Rozłączył się, więc mogłem spokojnie wejść do środka. Przypomniałem sobie podstawy Angielskiego od nowa. Położyłem rękę na jego ramieniu, na co podskoczył.

- Pedri? - zapytał tylko cicho, jakby się zastanawiał, czy będę umieć jego język. Teraz stał już do mnie przodem. Różnica wzrostu między nami była komiczna, ale nic sobie z tego nie robiłem.

- Jesteśmy podobni, nie widzisz tego? - patrzyłem głęboko w jego oczy z lekkim uśmiechem. Milczał chwilę. - Chcesz być w Barcelonie, co? - lekko pokiwał głową. Tak też myślałem. Już to słyszałem i mnie niszczyło to samo. Było minęło, ale coś jednak zostało.

- Nie zrozumiesz.. - cofnął się lekko do tyłu. Ja Pedri González López nie zrozumiem? Ja chłopak, który był za słaby na wielki Real Madryt nie zrozumie? On chyba naprawdę zna mnie, a nie moją historię.

- Przeżywałem to samo. Powiedziano mi, że jestem za słaby na Real Madryt - patrzyłem w jego źrenice, które zaczęły się rozszerzać. - Zrozumiem Cię bardziej niż ktoś inny Jude - posadziłem go na ławce. Dobrze wiedząc, że prędzej, czy później chciałbym na niego usiąść.

- Przykro mi.. ja.. czuję się.. w takim razie jest mi trochę lepiej niż było tobie.. - usiadłem na jego kolanach. Czułem się tak, jakby to miejsce było jedynie dla mnie. Przez chwilę patrzyliśmy na siebie w ciszy. Lekko pocałowałem jego usta. To było to coś. Nie czułem tego z nikim innym. Też zaczął to robić próbując przejąć kontrole, ale to ja ją miałem. Poruszyłem się na jego kolanach wywołując jęk, przy którym włożyłem swój język do jego jamy ustnej. Zacząłem go nim drażnić, w tym samym czasie lekko uciskając jego penisa. Sapał w moje usta i wiercił się, sam powodując sobie jęki.

- Bellingham nie szalej - szepnąłem w jego ucho. Zabrałem rękę, a on wsadził swoją do spodni i zaczął robić sobie dobrze. Tak Ci źle, gdy Ci stoi? Musiałem się powstrzymywać przez cały mecz. Rozpiąłem jego spodnie i znowu zająłem się jego ustami. Wyjąłem jego ręce ze spodni, wyjąłem jego kutasa z bokserek i zacząłem poruszać na nim ręką. O tak chciałem to zrobić. Pamiętacie, jak wcześniej mówiłem, że nie chodzi mi tylko o seks? Tylko nie znaczy w cale.

- P-edri - wyjęczał mi nad uchem, trzymał mnie w pasie tak, żebym mocniej z niego nie zjechał. - Zaraz d-dojdę - czułem, jak mocniej, wbija wręcz we mnie swoje ręce. Mógłbym przestać w tym momencie, ale tym razem taki nie będę. Po chwili zacząłem słyszeć cudowne krzyki połączone z jękami o treści dochodzę z jego ust. Oddychał ciężko, kiedy pozwoliłem mu chwilę odpocząć, po doprowadzeniu go do orgazmu. - Chciałeś mnie tylko.. wykorzystać? - zapytał cicho, kiedy z powrotem wsunął spodnie.

- Gdyby było tu łóżko to bym Cię zerżnął, fakt - lubię komfort. Nie będę go ruchać opartego o ścianę, bo jestem niższy i byłoby mi ciężko. Był cały czerwony i tak mnie to kręciło. - Nie chce Cię wykorzystać. Spytaj Viníciusa, jak to jest między graczem Barcelony, a Madrytu. On jest doświadczony - pocałowałem go lekko w nosek. Chciałem wyjść, ale zostałem opleciony szczelnie rękami. Wyplątałem się z tego uścisku i sam zacząłem go tulić, tylko z przodu.

- Myślisz, że mnie zostawili..? - zapytał niepewnie, a ja tylko wybuchnąłem śmiechem. To mało możliwe.

- Luka Modrić na pewno by na to nie pozwolił - mówię zgodnie z prawdą. Ten Chorwat to ostatnia osoba, która by się o kogoś nie troszczyła, czy to psujący wszystko Sergio Ramos, czy nieporadny w sprawach sercowych Vinícius Júnior.

♥ﮩ٨ـﮩﮩ٨ـﮩﮩﮩﮩـ٨ﮩﮩـ٨ﮩ♥

Nowy ship uważam za odblokowany. Chcecie z niego książkę?

Wpadłam na to w nocy i cudem rano pamiętałam, co mam napisać.

Ogólnie jeszcze śpię, więc mam nadzieję, że będzie to dosyć zrozumiałe.

Miłego dnia, bo publikuje to o 8:36🤍

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro