I prawo dynamiki Newtona
W inercjalnym układzie odniesienia, jeśli na ciało nie działa żadna siła lub siły działające równoważą się, to ciało pozostaje w spoczynku lub porusza się ruchem jednostajnym prostoliniowym.
Dzwoneczki za oknem balkonowym cicho przydzwaniały jeden o drugi. Ich dźwięk wydawał się mefistofeliczny. Rozdzierający i szorstki. Ostry, przenikliwy. Jakby to nie wiatr grał między wydrążonymi kawałkami metalu, a ostrzone noże uderzały o siebie nawzajem.
Izuku zamknął okno. Dźwięk ucichł. Przesączone ozonem powietrze przestało napływać do pokoju, a chłopak, przysłoniwszy ciężkimi kotarami ciemniejące chmury, usiadł z powrotem na dywanie. Wcześniej bure pomieszczenie, teraz otoczyło się mrokiem absolutnym. Jedyny jasny punkt stanowił ekran postawionego na ziemi, odpalonego laptopa, na którym wciąż od nowa i nowa leciało to samo nagranie.
"Już wszystko dobrze. Dlaczego? Ponieważ ja tu jestem."
Odtwarzanie od początku. Pusty wzrok wlepiony w obraz, palec ciągle na nowo klikający "replay" bez żadnej widocznej emocji. Może tylko trochę desperacko.
W śmietniku koło biurka leżały zerwane plakaty. Ściany wyglądały aż porażająco nago po tylu latach kolorowej pstrości, którą teraz ktoś zdarł, zostawiając wyłącznie urwane rogi. Zniknęły gęsto rozstawione figurki - w ich zastępstwie, na półkach oraz podłodze, walały się puste pudełka makaronu, pizzy, brudne naczynia oraz pleśniejące od wewnątrz kubki.
-W związku z nadchodzącym zakończeniem roku... - Sensei Aizawa uniósł wzrok znad kartki, prosto ku zaciekawionym uczniom, po czym spuścił go z powrotem -...każda klasa musi wystawić trzech reprezentantów. Zgodnie z panującą zasadą, reprezentantami zostają studenci o najlepszych wynikach, a zatem Bakugou Katsuki, Shoto Todoroki oraz Izuku Mid...
-Nerd?!- rozległ się czyjś wściekły wrzask. Aiziwa z rezygnacją uniósł głowę.
-Owszem. Midoryia w nauce oraz treningach jest tuż za tobą oraz Todorokim, Bakugou - tłumaczył cierpliwie, lecz ponownie mu przerwano.
-Przecież to jest, kurwa, nonsens!- wrzasnął blondyn, podrywając się gwałtownie z krzesła.
-Stary... - zareagował cicho Kirishima próbując go uspokoić, ale został zupełnie zignorowany.
-Jeśli przepuszczacie do oceny takie ścierwa jak on... - Kasuki pokazał palcem za siebie, ku przerażonemu Midoryi, który siedział, kuląc głowę w ramionach i boją się unieść wzrok znad ławki - ...to nic dziwnego, że złoczyńcy nadal są na wolności.
Atmosfera w klasie gwałtownie zgęstniała. Uczniowie patrzyli zszokowani na swojego kolegę, nie mogąc uwierzyć, że właśnie odezwał się do nauczyciela w tak impertynencki sposób. Nie mieli pojęcia, jak zareaguje ich wychowawca, ale awantura z pewnością nie zapowiadała się na jedną z gatunku tych lekkich, czy tym bardziej takich, które szybko odejdą w niepamięć.
-Bakugo, na za dużo sobie pozwalasz - szorstko skarcił podopiecznego Aizawa, wyraźnie wyprowadzony już z równowagi. W odpowiedzi napotkał pełne furii spojrzenie czerwonych, pałających nienawiścią oczu.
-Ja?! To ten idiota pęta się tu ze skradzionym darem, udając, iż ma równe prawo do szkolenia, co wszyscy inni! - Powietrze wokół dłoni chłopaka zaczęło niebezpiecznie skrzyć. Siedzące najbliżej osoby delikatnie odsunęły krzesła, na wypadek eksplozji.
-Czekaj... - zaczęła powoli Momo, próbując zrozumieć sens wypowiedzi kolegi. - O czym ty mówisz?
-O Deku! Nigdy nie miał daru! Dostał go od All Mighta przed na kilka godzin przed egzaminami rekrutacyjnym - rzucił, pełen nienawiści. Patrzył na stojącego w drzwiach, lekko rozdygotanego Toshinoriego, który sprawiał wrażenie autentycznie przerażonego faktem, iż coś, co ukrywał tak długo, ujrzało wreszcie światło dzienne.
-Ale jak to możliwe...? Dary nie działają w taki sposób... - Yoyozuru spojrzała pytająco na Deku, który nadal siedział skulony, a potem na, równie sfrustrowanego co ona, Iidę.
-Bakugou. Uspokój się. - Do dyskusji dołączył nagle kolejny ostry głos. Tym razem należał on do Todorokiego. Chłopak nadal siedział w miejscu, prawie spokojny. Jedyną oznaką zdenerwowania były zmarszczone brwi oraz lekko ściągnięte usta. On i Katsuki mierzyli się uparcie spojrzeniami - żaden nie zamierzał pierwszy odpuścić.
-No tak, kurwa, bo jak inaczej! - warknął na niego blondyn, z pełną odrazą. - Ty wiedziałeś o wszystkim od dawna, więc niczemu się nie dziwisz, co, Połowiczny Bękarcie? Ale już reszcie uczniów nikt nie raczył wspomnieć, że ich konkurent od początku łże! - syknął zaciekle.
-Młody Bakugou, uspokój się! Jeśli natychmiast nie przestaniesz, zostaniesz zawieszony w prawach ucznia - zareagował wreszcie All Might.
-Zamknij się! To ty dałeś Deku dar, chociaż doskonale wiedziałeś, że to tylko skończona oferma! Trzeba było powiedzieć prawdę, kiedy ten cholerny debil, zamiast pracować, zaczął łamać sobie kości, a nie kłamać nam w żywe oczy!
Mężczyzna zamilkł.
-Sensei, to prawda...?- zapytała skonfundowana Yoyozuru. Toshinori powoli skinął głową, spuszczając wzrok.
-Przecież to nic nie zmienia! Deku pracował równie mocno, co każdy z nas! A nawet mocniej!- zaprotestowała Uraraka. Pierwszy szok minął - dar wrodzony, czy nie, przecież dziewczyna widziała jak nastolatek uczył się nad nim panować oraz nim operować, podobnie do każdego spośród studentów. Przechodzili identyczne egzaminy, testy, szkolenia. Deku miał nawet trudniej, ponieważ w momencie rozpoczęcia akademii ledwo co dostał swoją umiejętność, podczas kiedy inni mieli już kilkunastoletnie doświadczenie.
-No nie wiem, Ochako... To jednak spora przewaga, moc All Mighta - zauważył sceptycznie Denki. Kirishima natychmiast odwrócił ku niemu głowę, wyraźnie zaskoczony.
-Kaminari... - szepnął cicho.
Co było złego w tym, że Izuku otrzymał dar, skoro wyraźnie został stworzony do zostania bohaterem? Determinacją oraz talentem daleko prześcigał innych uczniów. Gdyby Eijirou musiał być szczery, przyznałby, że Deku dużo bardziej nadawał się na bohatera, niż wiecznie wrzeszczący Bakugou, czy rozchichotany Kaminari. Mając własny dar, cudzy, czy żaden.
Ale co innego coś myśleć, a co innego powiedzieć to na głos...
-Muszę się zgodzić z Denkim. Wolałbym dostać dar w wieku piętnastu lat, niż mieć swój - wtrącił Mineta, zaskakując zebranych powagą w głosie. Pierwszy raz widzieli żeby podszedł do sprawy (która nie była zawartością czyichś majtek bądź stanika) na poważnie, a przy tym bez paniki.
-Ale kiedy to nonsens! Przechodziliśmy wszyscy przez to samo. Midoriya po prostu okazał się lepszy. Źródło daru nie dyskredytuje wysiłki, jaki w to włożył - zauważyła sceptycznie Momo. Wprawdzie miała lekki żal do kolegi, iż ten prześcignął ją o jedno miejsce w rankingu, jednak pod żadnym pozorem nie życzyła mu źle. Była świadoma, iż każdą rzecz, którą osiągnął, wypracował własnymi rękami.
-Pf. Ciekawe, czy osiągnąłby to samo, gdyby był tylko pozbawionym daru śmieciem - warknął Bakugou, znacząco spoglądając na siedzącego za nim chłopaka. Deku drgnął konwulsyjnie.
-Ja i ty też nie zdołalibyśmy zdać Akademii bez naszych darów - zauważył Todorki, podnosząc się z krzesła.
-To nie to samo - zaoponował natychmiast Denki, po raz kolejny nie dostrzegając, jak smutne spojrzenie rzucił mu przy tym Kirishima.
-Właśnie. Nikt z nas nie mógł wybrać sobie daru. Dlaczego on niby miałby jechać na czitach...? - zapytała naburmuszona Mina, odchylając się na krześle.
-To jak darmowa wejściówka do śmietanki towarzyskiej - wtrącił Mineta, wyraźnie zazdrosny. - Każdy chce poznać następcę All Mighta, kolejny przyszły Symbol Pokoju - warknął.
-Proszę o spokój! Przecież wszyscy doskonale wiemy, że ostatnim powodem, dla którego Izuku przyjąłby dar, jest śmietanka towarzyska! - wtrącił Iida, machając na boki rękami. - Midoryia na pewno nie zrobił tego ze względu na jakiekolwiek korzyści, jedynie z powodu porywu czystego serca, chcącego ratować potrze...!
-Tyle razy nam pomagał, nadstawiał za nas karku, a wy... - powiedziała ze smutkiem Uraraka, spuszczając wzrok.
-Ale nas okłamał! - przerwała jej krzykiem Mina. Ochako posłała jej niemal załzawione spojrzenie. Zawstydzona Ashido lekko cofnęła się na swoim krześle.
-Żądamy żeby został wycofany z grona reprezentantów! - stanowczo oświadczył Kaminari.
-I laureatów! - dołączył do niego Sero, również nie brzmiąc na kogoś gotowego znieść sprzeciw .
-To nie do was należy decydowanie, kto będzie w gronie laureatów, a kto nie! Jeśli macie z czymś problem, droga wolna, możecie wyjść! - krzyknął wściekły Aizawa, z całej siły uderzając pięścią o biurko i pokazując ręką drzwi. Klasa trzecia a natychmiast umilkła, zdając sobie sprawę, iż grubo przesadziła. Stojący uczniowie wrócili na krzesła, a ci już siedzący nieznacznie się skulili.
Tylko Bakugou nadal stał wyprostowany, mierząc nauczyciela wściekłym wzrokiem.
-Wszyscy dobrze wiemy, że Nerd i tak nie da razy zostać bohaterem - prychnął.
-Kacchan... - Zza pleców blondyna dobiegł cichy szept. Wszyscy odwrócili się w tamtym kierunku, dopiero teraz zdając sobie sprawę, iż podczas całej tej dyskusji dotyczącej Deku... nie poświęcili nawet chwili samemu Deku.
Chłopak przestał chować głowę. Siedział cały spięty, wpatrując się załzawionym, zranionym do żywego wzrokiem w Katsukiego. Jego usta wykrzywiła rozpaczliwa podkówka, a palce kurczowo zacisnęły na krawędzi blatu, wbijając w drewno krótko przycięte paznokcie.
Wszyscy czekali, aż nastąpi wybuch. Izuku miał pełne prawo się bronić, nawet wściec. Aizawa w duchu obiecał sobie nie przerywać chłopakowi, aż ten nie skończy. Zbyt długo obserwował, jak Bakugou dręczył nastolatka, jak go poniżał, mieszał z błotem, doprowadzał do łez albo kontuzji. Niemal od początku czekał, aż to dziecko wreszcie mu się postawi. Midoryia uczuciwie zapracował na swoją obecną, wysoką pozycję. Zapracował sobie na zostanie reprezentantem, a później bohaterem i nikt nie miał prawa mu tego odebrać.
Po sali poniosło się ciche szuranie nóżek krzesła o parkiet.
Toshinori, dotąd spoglądający na wychowanka z nadzieją, smutno zacisnął usta, kiedy ten wstał, podniósł swój plecak i bez słowa wyszedł z sali.
Tamtego dnia już nie wrócił na lekcje.
Na zewnątrz rozbłysła pierwsza błyskawica. Przebiła się przez ciężki materiał kotar, odrobinę rozświetlając zacienione pomieszczenie; sylwetkę skulonego pod kocem chłopaka, zagracony pokój, przegrzany laptop...
Następnie ryknął grzmot. Lekko wytrącony tym z równowagi Izuku mocniej nacisnął klawisz ponownego odtwarzania. Po pokoju przeszedł charakterystyczny dźwięk plastiku wduszanego w klawiaturę. Chłopak cicho zacisnął pięści. Strzyknęły kości.
Obiecał sobie, że nie straci przez takie coś kontroli. To tylko lekki hałas, to tylko lekkie zachwiane, nic się nie stało...
Wrócił do oglądania.
Zmartwiona Inko stała w uchylonych drzwiach, przyglądając mu się z troską. Nawet nie zauważył jej przyjścia. Z niezdrową determinacją zmuszał się do oglądania nagrania wciąż od nowa i od nowa, jakby to była jego ostatnia deska ratunku. Jakby mógł tam znaleźć odpowiedź, co dalej. Przecież dotąd zawsze tam była. Teraz też usilnie przyglądał się All Mightowi, szukając już nie ogółu obrazu, ale szczegółu, jakiegoś drobiazgu, czegoś, co tyle razy przeoczył, co mogłoby mu pomóc akurat w tej sytuacji.
Kobieta cicho westchnęła, ściągając ramiona.
Toshinor był u nich kilka dni temu. Izuku go wysłuchał. Tego, że grono pedagogiczne za żadne skarby nie ma zamiaru wyrzucić go z grona laureatów albo reprezentantów, cokolwiek powie na to reszta uczniów, dlatego może wrócić do szkoły kiedy tylko poczuje się lepiej. Nastolatek słuchał tego wszystkiego, ale był niemal zupełnie nieobecny. Wpatrywał się w All Mighta pustym wzrokiem, tylko czasem lekko wykręcając na boki głowę, jakby czegoś szukał, jednak za nic nie mógł tego znaleźć.
Później mężczyzna poprosił o kwadrans sam na sam ze swoim uczniem. Inko przez cały czas stała przy drzwiach, nie wiedząc, czy właściwie próbuje podsłuchiwać, czy może tylko pilnuje syna, na wypadek gdyby ten miał wybuchnąć pod jej nieobecność płaczem.
Ta rozmowa jednak też nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Kiedy mężczyzna wychodził, chłopak wciąż siedział w salonie, równie otępiały co godzinę wcześniej. Później wrócił do swojego pokoju, na powrót opatulony kocem, z kolejnym kubkiem odgrzanego makaronu curry.
Kobieta ponownie westchnęła, wreszcie decydując się na wejście do środka. Cicho przestąpiła próg, nie będąc pewna, jak jej syn zareaguje na hałas. Nadal trwał pogrążony w odtwarzaniu nagrania. Na pulpicie bohater z szerokim uśmiechem wynosił ofiary na swoich ramionach, zaraz mając wypowiedzieć słynne hasło.
Ciało Izuku lekko drgnęło, kiedy je usłyszał, ale poza tym nie nastąpiła żadna zauważalna reakcja.
Kobieta ostrożnie usiadła obok niego. Wreszcie ją zauważył - jego oczy na sekundę zwróciły się w jej stronę, by sekundę później wrócić ku komputerowi. Ponownie kliknął "replay". Inko niepewnie wyciągnęła dłoń ku szczytowi koca i zaczęła go delikatnie głaskać, bojąc się mocniej nacisnąć na ukrytą pod warstwami materiału oraz włosów czaszkę.
Ciało Izuku najpierw gwałtownie się spięło, wpędzając kobietę w poczucie, że popełniła błąd, jednak sekundę później syn nieśmiało ułożył się na jej kolanach, lekko obejmując dłońmi matczyne kolana.
Trwali tak przez dłuższy czas. Ona nadal go głaskała, a on nadal puszczał swoje nagranie. Oglądali wspólnie, a im więcej powtórzeń następowało, tym oczy bruneta coraz bardziej łzawiły. Wreszcie, skrajnie łamliwym głosem, zapytał:
-Mamo...myślisz, że jestem w stanie zostać bohaterem...? - wyszeptał.
Kobieta przez chwilę milczała.
-Usłyszysz to ode mnie i od każdego, kogo zapytasz: tak. Tak, Izuku, jesteś w stanie i zostaniesz. All Might cię wybrał, zdajesz Akademię jako jeden z jej najlepszych studentów, już nieraz miałeś do czynienia z złoczyńcami, a mimo to dałeś sobie radę. Myślę, że poradzisz sobie świetnie: nawet lepiej, niż ktokolwiek z nas może sobie wyobrazić.
Dłuższą chwilę nie otrzymywała żadnej odpowiedzi. Wreszcie chłopak niewyraźnie skinął głową. Inko dalej przeczesywała jego skołtunione włosy.
-Wiesz, Izuku...mam taki pomysł. Nie wiem, czy ci się spodoba, ale...kiedy ja czuję się gorzej, Mitsuki poradziła mi coś, co często pomaga...może chciałbyś spróbować?
Deku, po chwili zastanowienia, niepewnie skinął głową.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro