I
Autor: Miałam to opublikować jako one-shot, ale postanowiłam, że dodam krotki rozdział jako zapowiedź. Bedzie mi bardzo miło jeśli dacie znać co myślicie.
Sprawdzałam tekst, jednak całość piszę na tablecie, więc mogą pojawić się błędy w tym dziwne słowa, jeśli nie zauważyłam autokorety.
Miłego czytania!
**********
To już dziś, to ten dzień. Po trzech miesiącach udawania, właśnie dzisiaj w dniu zakończenia ich edukacji w szkole średniej, skończy z tym wszystkim.
Zagłuszył wątpliwość, które kiełkowały w jego umyśle. Zaciągając się papierosem trzymającym w dłoni, próbował pozbyć się nieprzyjemnego uścisku w okolicy serca. Nie wycofa się, nie może, słowo się rzekło i on planuje to spełnić. Zwyczajnie się przywiązał, w końca to jego najdłuższy związek. Wcześniejsze trwały maksymalnie tydzień. To na pewno dla tego, to dziwne uczucie. Zresztą czemu on się tym tak stresuje? Jutro zapewne nie będzie nawet o tym pamiętał.
Dopalił papierosa, po czym zgasił niedopałek o parapet i wyrzucił przez okno. Jego chłopak nie lubił gdy palił, więc robił to tylko wtedy, gdy ten nie widział. Spojrzał na łóżko, gdzie w dalszym ciągu spał drobny szatyn, nim wymknął się z pokoju. Szybkim krokiem skierował się do łazienki. Miał nadzieję, że zdąży umyć zęby i wrócić nim Louis się obudzi. Kilka minut później uchylił drzwi do swojego pokoju. Nie zdążył jeszcze ich zamknąć, gdy usłyszał zaspany głos swojego chłopaka.
- Paliłeś - stwierdził. Leżał na brzuchu i głowa w dalszym ciągu była wtulona w poduszkę, a spod półprzymkniętych powiek spoglądały na niego błękitne tęczówki - Nie kłam - dodał widząc jak kędzierzawy otwiera usta by zaprzeczyć.
- Przepraszam kochanie - położył się obok szatyna i nachylił, chcąc go pocałować, ten się jednak odsunął - Umyłem zęby - dodał, domyślając się o co chodzi. Ponownie nachylił twarz w kierunku Louisa, który tym razem pozwolił by ich usta się złączyły. Umieścił się pomiędzy nogami Tomlinsona, pogłębiając pocałunek. Duże dłonie powędrowały na krągłe pośladki ściskając je i lekko rozszerzając. Czuł jak jego penis zaczyna twardnieć, a on nie miał nic przeciwko, chętnie po raz ostatni wypieprzył by ten zgrabny tyłek.
- Harry - sapnął czując znajome ciepło, które pojawiło się w jego podbrzuszu - Muszę iść - sykną, gdy Styles zacisną mocno zęby na fragmencie skóry przy jego obojczyka.
- Gdzie ci się tak spieszy? - mrukną w skórę niższego, nim ją zassał.
-N- Niall - wyjąkał - M- muszę iść, c-czeka na mnie.
- To duży chłopiec - oderwał usta od skóry kochanka i spojrzał w błękitne oczy - Nic się nie stanie i jak spóźnisz się na spotkanie - i nim szatyn zdążył się ponownie odezwać, zamknął jego usta w pocałunku.
***********
Głośna muzyka dudniła z głośników. Pośrodku boiska płonęło ogromne ognisko, dookoła którego siedzieli uczniowie. Ognisko, urządzane na boisku szkolny, organizowane na zakończenie kolejnego etapu edukacji, było pewnego rodzaju tradycją liceum w Doncaster. Nie było oficjalnej zgody dyrektora na takie działania, jednak dopóki świeżo upieczeni absolwenci nie sprawiali zbytnich problemów, przymykał na to oko.
Louis przechodził obok trybun rozglądając się za swoim chłopakiem, który przebywał tutaj już jakiś czas. Jego mama została pilnie wezwana do szpitala, gdzie pracowała jako położna, więc szatyn musiał zająć się swoim młodszym rodzeństwem, dopóki Lottie nie wróciła ze swoich dodatkowych zajęć. Dlatego mógł dotrzeć na ognisko dopiero o tej porze.
Rozglądając się za kędzierzawą czupryną dostrzegł swojego najlepszego przyjaciela. Zatrzymał się, widząc że chłopak również go zauważył i kierował się w jego stronę.
- Hej Lou! - mocny, irlandzki akcent dotarł do uszu szatyna.
- Niall - uśmiechnął się szeroko do przyjaciela. Uwielbiał tego irlandzkiego chłopaka. Poznali się jeszcze w przedszkola i od razu między nimi zaskoczyło. Od tej pory byli nierozłączni. Pomimo tego, że nie łączyły ich więzy krwi, byli dla siebie jak bracia.
- Chodź - ujął dłoń przyjaciela ciągnąć go w kierunku ogniska, gdzie siedziała niewielka grupka ich znajomych z klasy - Planujemy zagrać w prawda czy wyzwanie.
- Nie mogę - wyswobodził swoją dłoń z uściska Irlandczyka - Muszę znaleźć Harry'ego.
- Lou - nastrój Horana automatycznie się zmienił - Dlaczego nie chcesz odpuścić? Ja już o tym zapomniałem - dobrze wiedział co jego przyjaciel planował i od samego początku tego nie popierał. Wiedział, że jego przyjaciel polubił Stylesa, chociaż się do tego nie przyznawał przed nikim, nawet przed samym sobą. Nie chciał by Louis cierpiał.
- Skoro powiedziało się A, to trzeba powiedzieć B - skomentował i w tym momencie dostrzegł dobrze mu znaną sylwetkę. Zadowolony uśmiech pojawił się na jego twarzy. Poczuł jak jego serce zaczyna przyspieszać, nie wiedział jednak czemu. Wziął kilka głębokich oddechów, chcąc uspokoić rozszalałe serce. Skierował się do swojego chłopaka, a niezadowolony Niall podążył za nim. Styles znajdował do niego bokiem, twarzą zwrócony był do swojego najlepszego przyjaciela, Zayna i zawzięcie z nim o czymś rozmawiał. Obaj siedzieli na końcu trybun, oświetlani przez lampy, ktore nad nimi były zamontowane. Widział jak kędzierzawy wybucha śmiechem odchylając głowę do tyłu, jednak szybko się uspokoił, a irytacja wpłynęła na jego twarz, po tym jak zbyt mocno przechylił puszkę, którą trzymał w dłoni i część piwa wylała się, mocząc jego nogawkę.
Był już w pobliżu dwójki chłopaków, tutaj muzyka była dużo cichsza, więc im bliżej był Malika i Stylesa tym wyraźniej słyszał ich rozmowę.
- No i gdzie twój kochaś?- Zayn zaciągną się skrętem, który trzymał w dłoni, nim podał go przyjacielowi.
- Powinien tutaj zaraz być - zmarszczył brwi, spoglądając na wyświetlacz telefonu, czy nie ma żadnych wiadomości od Tomlinsona.
- Czyli to koniec? Nie szkoda ci? Nie będziesz tęsknił?- dopytywał brunet.
- Tęsknić? Za czym? - przyłożył puszkę do ust, biorąc łyka.
- W końcu to był twój najdłuższy "związek" - prychnął - No i ten tyłek, sam się nim zachwycałeś - poruszył sugestywnie brwiami.
- Było fajnie, nie ukrywam - wzruszył ramionami - Jednak to był tylko zakład. Miałem rozkochać w sobie Louisa Niedostępnego Tomlinsona, sprawić by wyznał mi miłość i zaciągnąć do łóżka. Wszystko spełniłem, więc nie ma po co ciągnąć tej szopki da...
- CO?! - okrzyk zaskoczenia przerwał wypowiedź Stylesa. Odwrócili głowy dostrzegając zszokowanego Nialla i dziwnie spokojnego Louisa. Serce Harry'ego na moment się zatrzymało, by po chwili rozpocząć swój szaleńczy bieg.
- Czyli tak to zaplanowałeś?- cedził przez zęby, powoli stąpając w kierunku kędzierzawego. Próbował opanować gniew i rozgoryczenie, które w nim rosło. Chociaż nie wiedział dlaczego tak się czuje, ale wmawiał sobie, że powodem jest fakt, że jego plan się nie powiódł. Nie oznaczało to jednak, że nie utrze nosa Stylesowi.
- Oops! - podniósł się z ławki, próbując przybrać jak najbardziej wyluzowaną postawę - Przyłapałeś mnie, ponownie to zrobiłem. Tym razem padło na ciebie - wzruszył ramionami - Wspominaj te cudowne chwile, które ci podarowałem i nie płacz po mnie - usłyszał jak Zayn za jego plecami parska śmiechem. Przybrał zadowoloną minę, spodziewają się, że teraz Louis wybuchnie płaczem i będzie Harry'ego błagał, aby ten go nie zostawiał. Jakie było jego zdziwienie, gdy zamiast łez, dostrzegł jak wąskie wargi układają się w ironiczny uśmiech.
- Myślałeś, że cię kocham?! - zakpił - Oops! Muszę cię rozczarować. Z mojej strony to również była gra - czuł zadowolenie widzą jak Stylesowi rzednie mina.
Co to było? Dlaczego poczuł nieprzyjemny uścisk w okolicy serca? Czy to dlatego, że jednak nie do końca wygrał zakład? Tak to na pewno musi być to!
- Chodź Niall, nic tu po nas - odwrócił się i ruszył w kierunku wyjścia z trybun.
Horan jeszcze przez chwilę wpatrywał się z zaskoczeniem w dwójkę przyjaciół, zastanawiając się, co się właśnie wydarzyło.
- Zostajesz z nami? - dopiero głos Malika przywrócił go do rzeczywistości. Brunet spoglądał na niego, a gdy ich oczy się spotkały, puścił oczko do Nialla, na co ten spłonął rumieńcem i szybko ulotnił się z trybun.
*********
Harry był w szkole bardzo popularny, wysoki, dobrze zbudowany, z burzą brązowych loków, które kilka miesięcy wcześniej postanowił ściąć. Przyjemny dla ucha, niski głos, głębokie dołeczki, które pojawiały się podczas uśmiechu oraz zielone elektryzujące tęczówki. Nie było osoby w szkole, która by nie twierdziła, że Harry Styles był atrakcyjnym młodym mężczyzną. Kędzierzawy oczywiście był świadom swoich atutów i lubił to wykorzystywać. Jedną z jego ulubionych rozrywek było uwodzenie osób wskazanych przez jego kumpli i porzucanie gdy tylko ich zaliczył. Miał rozrywkę i przy okazji mógł trochę dorobić. Bo oczywiście zakładali się o pieniądze.
Z czasem jednak zaczęło go to nudzić, uczniowie z jego szkoły nie stanowili dla niego żadnego wyzwania. Wystarczyło kilka czułych słówek, delikatny dotyk, uśmiech i niektórzy byli jego jeszcze tego samego dnia, wierząc że są tymi wyjątkowymi i Styles ich nie porzuci. Jak bardzo byli naiwni, a może zaślepieni urokiem chłopaka. Dlatego z wielką przyjemością przyjął wyzwanie uwiedzenia Louisa Tomlinsona - chyba jedynej osoby, która była odporna na jego urok.
Louis Tomlinson nie był tak popularny jak Styles, jednak wciąż był znany w szkole. Głównie za sprawą jednej z najwyższych średnich oraz bycia niedostępnym. Nikomu nie udało się oczarować Louisa, nikomu nie udało się zaciągnąć go na randkę, nikomu nie udało się nawet zaprzyjaźnić. Owszem miał sporo znajomych, był lubiany w szkole, jednak jedyną osobą, z którą spędzał czas i która wiedziała o nim wszystko był Niall. Nawet Harry'emu nie udało się dotrzeć do szatyna...do czasu.
Louis nie miał nic do Harry'ego, owszem nie popierał tego co robił, jednak jego stosunek do chłopaka był neutralny...do pewnego wydarzenia. Harry zainteresował się Niallem. Oczywiście nastoletni Irlandczyk, jak jego poprzednicy, był oczarowany Stylesem i wierzył w każde jego słowo. Myślał, że jest tym wyjątkowym, tym jedynym. Louis go ostrzegał, jednak zakochany Horan nie słuchał. Niestety skończyło się tak jak przewidywał szatyn. Jego przyjaciel został ze złamanym sercem. To obudziło w Tomlinsonie nienawiść do kędzierzawego. Zawsze był bardzo opiekuńczy w stosunku do Horana. Zresztą z wzajemnością. Dlatego postanowił się zemścić, nikt nie miał prawa krzywdzić jego najlepszego przyjaciela, jego brata. Plan był prosty rozkochać w sobie Stylesa i rzucić, tak aby poczuł się jak Niall i pozostałe osoby, które potraktował ten sam sposób. I może nie zrealizował swojego celu w 100%, jednak sprawił, że mężczyźnie zrzedła mina. A to już było coś.
**********
Pomimo tego, że oboje oszukiwali w związku, ich rozstanie nie było łatwe, chociaż żaden z nich nie chciał tego przyznać. Louis następnego dnia po ognisku wyjechał razem z Niallem do Hiszpanii, gdzie mieli spędzić kolejne dwa tygodnie. To mu pomogło oczyścić głowę ze Stylesa i pozbyć się uczucia dziwnej pustki.
Harry jednak nie miał planów na wakacje. Dopiero w sierpniu miał wyjechać do Londynu, gdzie czekały go studia. Mieszkanie miał już załatwione, brat od przyjaciółki siostry Zayna szukał współlokatorów, więc postanowili to wykorzystać. Jednak pierwszy miesiąc wakacji miał spędzić w Doncaster, dlatego z ulgą przejął wiadomość od Malika, że ma dwa bilety na festiwal w Leeds. Gdyby nie to, bał się, że podczas jednej z samotnych nocy, podda się i pójdzie do Louisa, a tego nie chciał. Bo niby dlaczego miałby to robić? Przecież to nic nie znaczyło, zwykły romans jak każdy inny.
*******
Wyciągną wibrujący telefon z kieszeni, szczerząc się jak głupi na widok wiadomości, którą otrzymał.
- Uważaj bo ci tak zostanie - burknął Niall z niezadowoloną miną.
- Oj, nie dąsaj się - wyciągną dłoń w kierunku przyjaciela szczypiąc go w policzek - Wiesz, że to ciebie kocham najbardziej.
- Gdyby tak było zwracał byś na mnie większą uwagę, zamiast na Aarona - prychnął, odpychając od siebie dłoń przyjaciela.
Aaron Miller był chłopakiem Louisa, chociaż ten temu bardzo długo zaprzeczał twierdząc, że jeszcze nic oficjalnie nie zostało powiedziane. Jednak Niall wiedział swoje. Bo jaka dwójka ludzi regularnie pisze ze sobą, widuje się i sypia, jeśli nic to dla nich nie znaczy? Dodatkowo te czułe słówka... Ostatecznie szatyn odpuścił w zaprzeczeniach, bo nawet jeśli żaden z nich oficjalnie nic nie powiedział, byli parą.
Poznali się w Hiszpanii. W pierwszym dniu wczasów Louis zgubił swój telefon, a Aaron go znalazł. W ramach podziękowania szatyn zaprosił go na kolację. Od razu sobie przypadli do gustu. Początkowo miał być to tylko wakacyjny romans, jednak gdy okazało się, że Aaron mieszka i pracuje w Londynie, postanowili kontynuować znajomość. W końcu Louis planował się tam przeprowadzić, by rozpocząć studia.
- Chowaj telefon, jesteśmy - Niall zaparkował samochód na poboczu, w wyznaczonym miejscu.
Dziś był ten dzień gdy przeprowadzali się do Londynu. Brat Nialla, który mieszkał tutaj od kilku lat wraz ze swoją rodziną, pomógł im znaleźć mieszkanie. Tydzień wcześniej przyjaciele byli w nim, aby je chociaż trochę urządzić, ale to dzisiaj przywieźli ostatnie torby i oficjalnie się wprowadzali.
Wyciągnęli walizki z bagażnika i weszli do środka starej kamienicy. Ich mieszkanie znajdowało się dwa przystanki metrem od ich uczelni. Była to w miarę spokojna okolica, nie było tutaj żadnych klubów czy podejrzanych typów, za to można było znaleźć kilka kawiarenek, cukiernię, kwiaciarnię, jedną restaurację i dwa bary. Może nie była to typowo studencka dzielnica, ale im się podobała, no i mieli blisko na uczelnię.
Po krótkiej podróży windą, dotarli do swojego mieszkania na czwartym piętrze. Louis oparł się o ścianę, czekając aż Niall znajdzie klucze w plecaku. Horan w końcu znalazł swoją zdobycz, gdy drzwi na przeciwko ich mieszkania się otwarły. Staną w nich barczysty szatyn o łagodnym, brązowym spojrzeniu. W ocenie Louisa był całkiem przystojny. Brązowe, krótko przystrzyżone włosy, delikatny zarost na twarzy, a pod granatowym T-shirtem można było dostrzec umięśnioną sylwetkę.
- Nowi sąsiedzi - uśmiechną się szeroko, podchodząc do Louisa by uścisnąć mu rękę - Jestem Liam - przedstawił się.
- Louis - odwzajemnił uścisk - A to Niall - wskazał na przyjaciela. Nowo poznany sąsiad uścisnął również dłoń Irlandczyka.
- Nowi studenci?
- Aż tak widać?
- Może nie wygląda, ale w tym budynku większość mieszkań wynajmują studenci. Sam studiuję na drugim roku prawa. A wy?
- Louis dostał się na zarządzanie mediami, a ja będę studiował muzykę w mediach i produkcję muzyki - tym razem głos zabrał Horan.
- Jeden z moich współlokatorów również... - zaczął, jednak przerwał mu głos z wnętrza mieszkania.
- Li, kup jeszcze mleko - przystojny brunet pojawił się obok Payne'a, a Louis poczuł jak jego serce przyspiesza - Hazza, wypił resztkę i zamiast wyrzucić karton, schował go z powrotem do lodówki. O, hej! - dopiero teraz dostrzegł znajome twarze - Będziemy sąsiadami - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Znacie się?
- No pewnie, chodziliśmy do jednego liceum - uśmiechnął się szeroka i puścił oczko do Horana, na co ten spłonął rumieńcem, a jego serce mocniej zabiło - Po za tym Lou, to ex Harry'ego.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro