Epilog
3 lata później
Minęły już trzy lata. Trzy lata, odkąd Jungkook wyjechał i zostawił Yoongiego ze złamanym sercem.
Jego życie już nie było tak kolorowe, jak w momencie, kiedy był z nim młodszy. Stwarzał coraz więcej problemów, a wszyscy wokół się go bali. Jego przyjaciele nie wiedzieli jak mają mu pomóc. Starali się go wyciągnąć na ludzi, ale Min Yoongi był nie ugięty. Jego mama pomimo trudności starała się poświęcać swojemu synowi jak najwięcej uwagi. Dobrze wiedziała, jak to jest mieć złamane serce. Ona sama miała je złamane przez Jeon'a. Tak jak jej syn.
Yoongi chociażby raz w tygodniu, przez te trzy lata, sięgał po list i czytał go i za każdym razem jest ta sama reakcja. Płacz i szloch....
Witaj Yoongi. Jak zapewne to czytasz, to jestem już daleko. To co powiedziałem do Ciebie tego dnia, to była nie prawda. Kochałem Cię i kocham ogromnie. To nie jest uczucie, które łatwo odchodzi, a zarazem przychodzi. Nie sądziłem, że zakocham się we własnym bracie. Brzmi trochę absurdalnie nie? Proszę Cię zapomnij o mnie i żyj własnym, życiem. Tak będzie prościej dla nas obu. Znajdź nowego chłopaka, albo dziewczynę. Korzystaj z życia ile możesz. Postaram się o tobie zapomnieć, ale wiem, że będzie to trudne. Z każdym dniem o tym myślę. Z każdą godziną i sekundą. Ten miesiąc był dla mnie najpiękniejszy na świecie. Po mimo niektórych sytuacji, których wolałbym uniknąć i tak się cieszę, bo byłeś cały czas ze mną. Wspierałeś mnie, pocieszałeś i uspokajałeś. Za to Cię kochałem. Jesteś wspaniałym mężczyzną i nie chodziło mi tylko o bzykanie bez uczuć, jak już to bzykanie, które ma w sobie dużo emocji i miłości.
Chciałem się z tobą pożegnać, ale nie zastałem Cię. Za trzy lata tego samego dnia spotkajmy się w parku przy fontannie. Nie chce tracić z tobą kontaktu, ale te parę, lat dobrze nam zrobi. Jedz dużo i wypoczywaj. Nie pytaj się dlaczego tak długo. Potrzebuję czasu.
Jungkookie
To właśnie dzisiejszy dzień. Dzisiaj spotka się ze swoim maluszkiem. Czy uczucie które go darzył wygasło? Oczywiście, że nie. Nawet co raz bardziej narastało. Z każdym dniem tęsknił więcej, kochał więcej....
Próbował się do niego dodzwonić, ale młodszy musiał zmienić numer telefonu. Od trzech lat nie uprawiał z nikim seksu. Z nikim się nie związał, nawet nie próbował. Był pewny, że jak i on Jungkook czeka na niego, aż uciekną razem i będą pierdolić to, że są braćmi. Bo w końcu skąd mogli wiedzieć, że płynie w nich krew z tego samego ojca.
-To dzisiaj? -zapytał Taehyung przez słuchawkę. Yoongi właśnie szykował się na wyjście do parku i miał swojego przyjaciela na głośno mówiącym
-Tak dzisiaj. Jestem ciekawy jak się zmienił. Może broda mu urosła? Tak bardzo chce jeszcze raz posmakować tych aksamitnych ust i poczuć te jego ramiona oplatające mnie w talii, oraz.....
-Hola, hola marzycielu ty się nie zapędzaj, to tylko spotkanie, a jak się młody już odkochał? W końcu to są trzy lata....
-Ja się nie odkochałem, to on raczej też nie -odpowiedział i ubrał na siebie czarne rurki i brązową koszule. Ułożył swoje czarne kosmyki i spryskał je lakierem do włosów
-A tak w ogóle to podał Ci godzinę? -Yoongi przywalił sobie z otwartej dłoni w czoło
-Myśl czasami. Zapamiętałbyś godzinę z przed trzech lat?
-Raczej nie
-No właśnie to masz odpowiedź. Będę tam siedział od rana. Jest ósma więc po prostu poczekam. Bo dla mojego maluszka warto
-Dobra ja mam już Cię dość. Powodzenia bracie i nie rozklej się tak. W razie czego drzwi do mojego domu są otwarte
-Jasne mordko, cześć
Po skończonej konwersacji, zgasił telefon i podszedł ostatni raz do lustra poprawiając nie doskonałości. Chciał zrobić dobre wrażenie. Korektorem starał się ukryć wory pod oczami, które widniały na jego twarzy praktycznie codziennie.
-Wychodzę -krzyknął ode chcenia i skierował się do parku o którym była mowa w liście.
Poszedł powolnym krokiem do parku. Zastanawiał się czy aby na pewno młodszy pamiętał o tym spotkaniu. Jak urósł i czy się zmienił. Poznał kogoś nowego? Niee... Przecież on nadal kochał go równie mocno. Uczucie z przed trzech lat, nie opuściło go. Miał tylko nadzieję, że Jungkook wróci do niego. Rzuci się mu na szyję i zacznie całować te jego piękne usteczka
Usiadł na ławce i zaczął się rozkoszować tą jesienną pogodą. Różnokolorowe liście tworzyły idealny pejzaż jesienny. Nie wiedział jednak czy lubił tę porę roku, czy jej wręcz nienawidził.
Siedział tam godzinę, dwie, a może i cztery. Stracił rachubę czasu. Nie miał pewności która godzina, ponieważ nie wziął ze sobą telefonu.
Naliczył kilka set ludzi, którzy obok niego przechodzili. Pary trzymające się za ręce. Starsze małżeństwo, dzieciaki dopiero poznające świat, a on wiedział sam. Sam jak palec. Nikt się nim nie przejmował.
I kiedy stracił wszelką nadzieję w oddali zauważył postać, ale nie byle jaką. To był jego Jungkookie. Ten chłopczyk co z dnia na dzień zniknął z jego domu. Chłopak co zawrócił Yoongiemu w głowie.
-Jungkook? -zapytał nie pewnie, a kiedy się upewnił, że to on, podbiegł bliżej i wtulił się w wyższego
-Tak bardzo za tobą tęskniłem, Jungkooki, chodź uciekniemy razem, znów będziesz moim maluszkiem -kiedy się oderwał od niego, złapał za rękę i pociągnął, ale młodszy nawet nie drgnął
-Nie.... -powiedział stanowczo i dopiero teraz spojrzał mu w oczy. -Przyszedłem, żeby wszystko zakończyć -jego głos przez te lata zmienił się. Już nie był taki chłopięcy, ale męski i dojrzały.
-Ale.... -w jego oczach widać było zawód i smutek. Był pewien, że jego maluszek pójdzie z nim i będą już razem
-Słuchaj, nigdy nie przestałem Cię kochać. To uczucie już ze mną zostanie, ale nie możemy. Zrozum. To mnie obrzydza. Gdybyśmy nie byli braćmi. To jest skomplikowane. Musisz mnie zrozumieć... -cały czas patrzył mu w oczy, które nie zmieniły się przez te trzy lata. Tak samo smutne i rozczarowane.
-Rozumiem. Masz kogoś -bardziej stwierdził niż powiedział. Jungkook głośno wypuścił powietrze, bo ten temat jednak był dla niego ciężki. Mimo upływu czasu, nie potrafił sformułować zdania.
-Nawet jeżeli to nie jest twoja sprawa -trochę się oburzył, bo nawet nie miał prawa o to pytać
-A może powiesz kto to, bo chce wiedzieć czy dobrze się tobą zajmuje -za wszelką cenę chciał wycisnąć z niego jak najwięcej, bo nadal nie mógł uwierzyć, że stracił taką kruszynkę
-Znasz go. Nazywa się Park Jimin. Chodziłem z nim do klasy. Jak się wyprowadziłem, on ciągle utrzymywał ze mną kontakt i przyjaźń przerodziła się w miłość, ale uwierz mi, że i tak nie jest mi z nim lepiej niż z tobą.
-To wróć do mnie -napierał, a ten pokiwał głową
-Kocham Jimina i to z nim jestem. Przepraszam..... -spuścił głowę i odwrócił się plecami do niego, zaczynając się kierować do pojazdu, w którym siedział jego chłopak. Z oddali jeszcze usłyszał słowa swojego brata, przez które jego serce rozpadło się na miliony kawałeczki.
-Rób, co chcesz, ale ja I tak będę Cię kochać....
Koniec
Rety ale to szybko minęło. Od samego początku było wiadomo jaki jest początek i koniec, a akcję wymyślałam w trakcie. Jeżeli lubicie moje opowieści to zostańcie ze mną, bo już w planach mam dwie kolejne. Może będzie też z TXT
Kocham was i bardzo dziękuję, że ze mną byliście <3
Bay^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro