Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17. Jimin

-Jungkookie -zawołał Jimin z oddali machając do niego

Jungkook właśnie wyszedł samochodu z Yoongiego posyłając mu w powietrzu buziaka, a następnie kierując się do machającego przyjaciela

-Dziękuję -różowowłosy wskoczył na Kooka przytulając go do siebie

-Ale nie masz za co -zaśmiał się i poklepał go po plecach. Ten się od niego oderwał i popatrzył z załzawionymi oczami

-Jesteś najlepszym przyjacielem jakiego miałam, a te pankejki, były najsmaczniejsze na świecie. Nawet nie wiesz jak dawno temu jadłem jakieś porządne śniadanie -zaśmiał się drapiąc po głowie

-Cieszę się, że smakowały -założył mu ramię na kark, a następnie zaczął iść do budynku, znanym jako szkoła

-A tak w ogóle -zatrzymał Jimin, Jungkooka. Stanęli kilka kroków dalej od klasy, żeby przypadkiem nikt nie zaczął się przysłuchiwać ich rozmowie

-Co jest mochi?

-Czy wczoraj zrobiłem coś, albo powiedziałem? -zapytał lekko z ciszonym głosem. Wszyscy w rodzinie Parków mieli słabe głowy do alkoholów, a szczególnie Jimin

-No... -zaczął, ale nie wiedział jak ubrać to w słowo. Kook spodziewał się, że niższy nie będzie pamiętać wczorajszych zdarzeń, ale nie myślał, że zapomni -Można tak powiedzieć, lecz nie martw się nikomu nie powiem i zemszczę się -ostatnie słowa powiedział jakby sam do siebie

-Słucham?

-A nic, nic. Chodź bo zaraz zaczynają się zajęcia -pociągnął go do klasy

Lecz dwójka przyjaciół nie miała bladego pojęcia, że ktoś ich cały czas obserwował i na myśl co może robić z Jungkookiem w łóżku, lub na blacie w kuchni, wywołało u niego sporą erekcję. Dlatego musiał sobie ulżyć w łazience, w myślach ciągle mając tego roześmianego królika, błagającego o orgazm.

______________________

-Może Ci się jakoś odwdzięczę co? -zapytał Jimin na jednej z przerwy na lunch.

Wszyscy ze szkoły kierowali się na stołówkę, żeby w spokoju zjeść drugie śniadanie

-Mówiłem Ci, że nie musisz -Jungkook wziął tace i nałożył kilka smakołyków na talerz

-Ale trochę mi głupio, jeszcze to ty zapłaciłeś za soju -Jimin poszedł w ślady Jungkooka i nakładał wszystkiego, ale po trochu. Następnie dali na wagę i zapłacili. Praktycznie to Jimin zapłacił, bo chociaż tyle mógł zrobić

-Miałem swoje pieniądze -prychnął Kook

-Też miałem swoje jak piliśmy alkohol. Chodź i nie marudź

Przyjaciele poszli do osobnego stolika, gdzie nie było nikogo innego. Usiedli i chcieli zacząć jeść, ale usłyszeli krzyk kogoś, a następnie odsuwające krzesło naprzeciw nim

-O cześć Suran -przywitał się Kook i posłał jej uroczy uśmiech

-Witam, witam a z tobą mam do pogadania -wskazała palcem na Jimina i posłała mu groźne spojrzenie

-Możesz teraz -machnął pałeczkami, a następnie zaczął jeść to co miał przed sobą

-Tak przy Kooku? -nie powie zabolało trochę, no ale rozumiał ją. Znali się zaledwie trzy dni, ale wiedział, że to będzie dobra przyjaźń

-Mów i tak się dowie -wzrószył ramionami. Suran przez chwilę wahała się, ale ostatecznie zgodziła się

-Dzwoniłam do Ciebie, ale nie odbierałeś, bałam się, że mogłeś znów sobie coś zrobić...

-Nie tnę się już -odpowiedział szybko Jimin

-Nie przerywaj... Dzwoniła do mnie wczoraj twoja mama i chciała się z tobą widzieć. Nie podałam jej twojego adresu, bo bałam się jak zareagujesz...

-Nie chce jej widzieć. Po tym co mi zrobiła? Po tym jak wywaliła mnie z domu i wyżekając się mnie. Zapomni. Jedyne co może to pocałować się w dupę - odłożył pałeczki, jakby tracąc cały wcześniejszy apetyt

-Ale to twoja mama...

-I CO Z TEGO! -wstał i pięściami trzasnął o stół. Wszystkie pary oczu zwróciły się w trójkę przyjaciół

-Nie unoś się tak - Suran próbowała go jakoś uspokoić, ale na marne

-Niech ta stara baba wypierdala z mojego życia i mi się na oczy nie pokazuje -z jego oczu popłynęło kilka łez, które starł rękawem od mundurka

Nic więcej nie mówiąc wyszedł ze stołówki, zabierając ze sobą wszystkie rzeczy

-Jimin -Kook wstał i chciał pójść w ślady przyjaciela, ale Suran złapała go za nadgarstek, kręcąc głową na boki

-Daj spokój, on potrzebuje chwili spokoju -usiadł z powrotem na swoje miejsce

-Mogę się dowiedzieć o co chodzi? -zapytał po chwili wahania się

-Nie mogę mówić nic wbrew Jiminowi, ale powiem ci tyle, że on miał trudne dzieciństwo. Zmagał się z wielkimi przeszkodami w życiu. Jestem jego przyjaciółką od piaskownicy, i miał we mnie tylko wsparcie. Mam nadzieję, że znajdzie je też u Ciebie. Powinniśmy się cieszyć, że on nadal jest z nami i przede wszystkim... żyje

Kiedy usłyszał ostatnie zdanie, jego serce na moment zamarło. Znał go krótko, ale pokochał jak brata i chciał się z nim przyjaźnić ze względu na wszystko. Nigdy nie przypuszczałby, że ta mała kluska mochi jest zdolna do samookaleczenia się, a tym bardziej o samobójstwie

-Idę go poszukać -wstał i nie zważając na protesty zielonowłosej poszedł w ślady Jimina, mijając się z Yoongim i jego przyjaciółmi, którzy również, przyglądali się temu zajściu

________________

-Minie nie płacz już, będzie dobrze -Jungkook siedział z nim już całą lekcję uspokajając i mówiąc, że wszystko się ułoży

-Po dwóch latach jej się odwidziało i nagle chce mnie znać? To właśnie ona mnie z domu wyrzuciła, to ona wyzwała mnie od pieprzonych pedałów i to ona się mnie wyrzekła. Jungkook już nie wiem, co o tym myśleć. Jedyne co to brat się ode mnie nie odwrócił. On dał mi pieniądze na mieszkanie i to on mi przelewa co miesiąc takie "kieszonkowe' -zrobił cudzysłów palcami

-Ale jest i tak twoją mamą. Może zrozumiała swój błąd -pogłaskał go po plecach dodając mu tym otuchy

-Ta stara baba? W życiu. I tak ciągle się na mnie wyżywała i wykorzystywała -kolejne łzy spływały po jego policzkach, a twarz była już dość czerwona, by móc porównać go do buraka

-Każdemu należy się drug szansa. Dopiero z czasem jesteśmy w stanie zauważyć co tak naprawdę straciliśmy i co było dla nas ważne

-Dziękuję Kookie. Wiesz co? Chciałbym być teraz sam. Pójdę do domu i się z tym prześpię -wstał i chciał już odejść, ale głos Kooka go zatrzymał

-Czekaj... Tu masz mój numer telefonu. W razie czego dzwoń i pamiętaj, że mi jak i Suran zależy na tobie. Nie rób nic głupiego -wręczył mu skrawek papieru, a następnie przytulił na pożegnanie

-No no, a mnie przytulisz? -powiedział ktoś dość poważnie i nie znajomy głos dla niego. Jungkook się obrócił, a przed oczami zauważył Sungwoona

-Nie znam Cię dziwaku -chciał odejść, ale on obrócił go tak, żeby mieć młodszego przed swoją twarzą

-Ale możemy się poznać -oblizał usta, a Kook zaczął się szarpać, żeby się uwolnić z tego uścisku -Jestem Sungwoon -puścił go, żeby wystawić rękę na przywitanie

-Taa już to wiem -Kook wcale nie miał ochoty na poznawanie tego debila

Nagle Jungkook wpadł na genialny pomysł i popatrzył na niego wzrokiem pełnym pożądania. Odpiął pierwszy guzik swojej koszuli i oblizał swoje spierzchnięte usta, a Sungwoonie zrobiło się ciasno w spodenkach. Jeszcze nikt tak bardzo jak ten dzieciak nie pociągał go, tak mocno, żeby w kilka sekund się podniecić.

-To może rundka w hotelu? -zapytał, a sny Sungwoona w końcu ujrzą światło dziennie



Z okazji walentynek❤

Zapraszam też na nową książkę, którą znajdziecie na moim profilu

Komentarze + gwiazdki = większa motywacja

Dziękuję💕

Bay^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro