17
Koniec wyjazdu nastał ta szybko jak początek . Moja mama zadzwoniła do nas , że pogoda ma się zmienić ze słonecznej na deszczową . Właśnie teraz składamy wszystkie namioty . Ja z Caroline pozbierałyśmy wszystkie koce i ręczniki i zaniosłyśmy je do samochodu .
- Alice ? - usłyszałam bardzo znajomy głos .
- Harry ? - zapytałam zdziwiona .
- Co ty robisz w Holmes Chapel ? - zapytał .
- Byliśmy na małych wakacjach , ale jak widzisz nadchodzą ciemne chmury . - zaśmiałam się . - A ty co tu robisz ?
- To moje rodzinne miasto . - wytłumaczył .
- Umm Harry to Caroline , Caroline to Harry . - przedstawiłam im sobie . Podali sobie ręce i uśmiechnęli się .
- Już wszystko zebrane . - znikąd zjawił się Louis . - Harry , jak ja Cię dawno nie widziałem . - powiedział i rzucił wszystko na ziemie . Przytulili się w męskim uścisku , a po chwili dołączyła do nas reszta . Przedstawiłam wszystkim Harryego , a Ney zrobił to samo co Louis .
- Musimy się już zbierać . - powiedział Luke . Pożegnaliśmy się z Harrym i wpakowaliśmy się do pojazdu .
Po czterech godzinach byłam już pod domem . Pożegnałam się ze znajomymi i zabrałam swoje rzeczy . Weszłam do domu gdzie spotkałam swoich rodziców . Przywitałam się z nimi i weszłam na górę . Rzuciłam plecak na łóżko i zaczęłam wypakowywać z niego rzeczy . Wsadziłam ciuchy do kosza na brudy i wróciłam do pokoju . Rzuciłam się na łóżko i wzięłam do ręki telefon . Zobaczyłam , że mam dwie nieodebrane wiadomości .
Od Louis :
Twoje życie , Twoja decyzja .
Westchnęłam i otworzyłam drugą wiadomość .
Od Neymar :
Nieważne co zrobisz i tak będę Cię kochać .
Nie pomagacie mi w ten sposób ! - krzyknęłam w myślach . Odłożyłam telefon na szafkę nocną i zaczęłam gapić się w sufit . Mam pogmatwane w myślach .
''Zrób co podpowiada Ci serce . '' - tak , tylko te słowa mówi mi każdy . Z jednej strony chcę być z Neymarem , a z drugiej strony chcę być z Louisem . Wzięłam poduszkę i przyłożyłam ją sobie do twarzy . Zagłuszyłam w ten sposób mój krzyk . Nie wiem co mam robić . Usłyszałam pukanie do drzwi , a po chwili w nim pojawił się Josh .
- Alice , nie przejmuj się już tym tak . - powiedział kiedy mnie zobaczył .
- Josh co ja mam robić ?
- Zrób co ...
- Tak , wiem . Zrób co podpowiada Ci serce . Tylko moje serce nic mi nie podpowiada . Moje serce chcę być z dwoma na raz .
- No to mamy problem . - powiedział i usiadł koło mnie . Objął mnie ramieniem , a ja wtuliłam się w niego . Czy to dziwne , że zwierzam się mężczyźnie koło pięćdziesiątki ? Nie , raczej nie . On zawsze mnie wysłucha i poradzi . Opowiedziałam mu wszystko po kolei . Przez cały czas uważnie mnie słuchał . - Alice na Twoim miejscu dałbym sobie z nimi spokój . - powiedział kiedy skończyłam .
- Tak sądzisz ?
- Tak . Ale jeżeli miałbym już wybierać , wybrałbym Neymara . - powiedział i wyszedł z mojego pokoju .
Westchnęłam ciężko i położyłam się na łóżku .
Caroline - Louis .
Josh - Neymar .
Super , po porostu super ! Każdy mówi coś innego . Tylko co mówię ja ?
No hej ! Zaczynamy trochę wcześniej :) Teraz taki krótki rozdział . Osiemnasty będzie trochę dłuższy , nie przejmujcie się ;)
Trzecia część będzie się nazywała ''Dlaczego wybrałam Ciebie ? '' . Będzie to już ostatnia część .
Za półgodziny powinien pojawić się kolejny .
Mam nadzieje , że wam się podoba :)
Marcelina x
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro