❀ Rozdział 15.
Zajadali się chipsami prosto z paczki, gdy na ekranie zaczęły pojawiać się reklamy, po których miała zostać puszczona drama, na którą czekali. Drama Hotel Del Luna tak bardzo ich pochłonęła, że spotykali się w każdą środę o późnej porze w kawalerce Miri i szykowali się na godzinny odcinek. Nawet jeśli któreś z nich następnego dnia miało mieć ranną zmianę, żaden nie odważył się odwołać spotkania. Miri przypuszczała, iż Hoon robił to bardziej po to, by spędzić z nią trochę czasu, jednak świetnie udawał zainteresowanie dramą. Chyba że faktycznie przypadła mu do gustu.
– Masz ochotę na sok pomarańczowy? – spytał, podnosząc się z kanapy. Miał na sobie ciemne dżinsy i białą koszulkę z logiem czaszki, oplatanej przez węża. Wyglądał na pełnego energii, choć dochodziła dwudziesta pierwsza.
– Jasne.
Ona musiała poratować się kawą, zanim przyszedł, ponieważ przez ostatnie dwa tygodnie harowała od rana do wieczora w kawiarni, pomagając Kookowi oswoić się z pracą. Oczywiście śmiało mogłaby go zostawić po tygodniu, ponieważ świetnie sobie ze wszystkim radził, ale jej wewnętrzny alarm, który nie pozwalał ufać facetom, sprawił, iż bała się powierzyć mu klucze. Ostatecznie jednak ten moment i tak miał nadejść. Minsuk zrobił grafik na przyszły tydzień i zastrzegł, że nie chciał jej widzieć w Caffe Time poza godzinami pracy. Powiedział nawet, że za bardzo się przejmowała, co skwitowała jedynie wzruszeniem ramion. Wciąż czuła się winna, ponieważ kawiarnia została zamknięta na kilka dni z jej powodu. Hanna sprawiła, że się załamała, ale na szczęście doszła do siebie dość szybko. Miała przy sobie Hoona. W każdej chwili mogła też wyjechać do Seulu, gdzie Jiho z pewnością przyjąłby ją z otwartymi ramionami, choć przygotowania do ślubu szły pełną parą.
Sięgnęła po komórkę i ze znudzeniem zaczęła przeglądać najświeższe wiadomości z kraju. W ciągu dnia nie miała na to czasu. Przejeżdżała palcem po ekranie, gdy ujrzała miniaturę zdjęcia człowieka, który łudząco przypominał jej ojczyma.
Otworzyła artykuł, a serce omal nie wyskoczyło jej z klatki piersiowej, gdy zaczęła czytać artykuł. Na zdjęciu faktycznie znajdował się jej ojczym.
„Im Bareun, 43-letni mężczyzna, który niedawno został wypuszczony ze szpitala psychiatrycznego po zamordowaniu 4-letniego syna, tym razem resztę życia spędzi w więzieniu. Brutalnie zamordował i oskalpował 20-paro letnią kobietę, gdy ta wracała z pracy przez las do domu..."
– Wyglądasz, jakbyś zobaczyła ducha. Coś się stało?
Odwróciła zaszklony wzrok z komórki i spojrzała na Hoona. Chłopak pospiesznie położył szklanki na stoliku i usiadł obok niej.
– Mój ojczym wyszedł na wolność.
– Nic się nie martw. Nie zdoła cię odnaleźć, a nawet jeśli to...
– Nie o to chodzi! – przerwała mu gwałtownie i cisnęła w nim komórką. – Zamordował dziewczynę, która według rysopisu przypomina dawną mnie. On nie ma pojęcia, że przefarbowałam włosy, dlatego zaatakował brunetkę. Ktoś umarł zamiast mnie!
Przytulił ją i pozwolił, by płakała mu w ramię. Nic dziwnego, że była w szoku. On sam nie mógł uwierzyć, że taki człowiek jak Bareun wyszedł na wolność. Gdyby lekarze nie dali się nabrać na jego magiczne ozdrowienie i nagłą miłość do boga, nikt by nie ucierpiał. Sam nie wierzył w to, że ktoś mógł się diametralnie zmienić i nie był zwolennikiem dawania drugich szans. Otaczał się ludźmi, dopóki go nie zranili. Gdy to robili, odsuwał się w cień.
Ponadto cieszył się, iż to nie Miri była ofiarą. Wiedział, że brzmiało to brutalnie, ale los obcej dziewczyny, w dodatku z innego miasta, go nie obchodził.
Obchodziła go Miri i to, że trzymał ją w ramionach. Całą i zdrową.
– To wina ludzi, którzy go wypuścili – oznajmił, gdy dziewczyna przestała płakać. – Gdyby tego nie zrobili, nikt by nie ucierpiał.
– Mówiłeś, że miałeś dobry kontakt z moją matką. Moglibyśmy ją odwiedzić?
Skinął głową i uśmiechnął się delikatnie.
– Oczywiście. Kiedy tylko będziesz chciała.
Patrzyła w jego ciemne, malutkie oczy i pieprzyk przy lewym oku, który dodawał mu uroku. Miał pełne usta, przystojną twarz. Byli ze sobą jakieś trzy tygodnie, a on w ani jednym momencie nie był wobec niej nachalny. Choć podczas pierwszego spotkania ją pocałował, teraz wydawał się zbyt ostrożny. Czasem denerwował ją fakt, że zamiast pocałować ją w usta, składał czułe pocałunki na jej czole lub policzkach.
Wiedziała, że to przez nią. Traktowała go jak prześladowcę i unikała, jak tylko potrafiła. Bał się, że go zostawi, jeśli będzie zachowywał się w nieodpowiedni sposób. Musiało mu na niej bardzo zależeć, skoro potrafił panować nad swoimi emocjami.
– Jesteś dobrym człowiekiem – powiedziała, czule gładząc jego policzek. Myśl o zamordowanej przez Baeruna dziewczynie odeszła chwilowo w zapomnienie. Wpatrywała się w usta Hoona, czując ciepło w okolicach podbrzusza. Jeszcze nigdy nie była bliżej z chłopakiem. Hoon był jej pierwszą prawdziwą sympatią, dlatego działała spontanicznie. – Chciałabym, żebyś pojechał ze mną na ślub do mojego kuzyna.
– Chętnie z tobą pojadę. Wiem, że w moim towarzystwie będziesz czuła się pewniej pośród tłumu, jaki został zaproszony. – Uśmiechnął się i założył kosmyk rudych włosów za jej ucho.
Ten gest sprawił, że przyjemne ciepło spłynęło po całym jej ciele. Między nimi było napięcie. Czuła to. On również. Widziała, jak błądził wzrokiem od jej ust do oczu. Miała na sobie ciepłą pidżamę w koty i ani grama makijażu, a jednak jego spojrzenie sprawiało, że czuła się piękna.
Usiadła na kolanach i nachyliła się, by pocałować go w usta. Były rozpalone i miękkie. Smakował paprykowymi czipsami, a jego włosy pachniały jej truskawkowym szamponem. Przyszedł do niej prosto z pracy. Przyniósł do jej mieszkania kilka swoich ubrań i szczoteczkę do zębów, jednak brakowało tu jego żelów pod prysznic i perfum. Obiecała sobie, że z nim o tym porozmawia, jednak obecnie zatopiła palce w jego miękkich włosach i usiadła na nim okrakiem, z trudem biorąc oddech pomiędzy przerwami w pocałunkach.
Błądziła palcami pod jego koszulką, ostatecznie się jej pozbywając. W tle słyszała muzykę, informującą o rozpoczęciu dramy, na którą czekali. Nawet to nie zdołało jej powstrzymać.
Całowali się namiętnie, a gdy Hoon nie odważył się sięgnąć do jej koszulki i stanika, sama zdjęła pierwszą część górnej garderoby.
– Nie krępuj się. Należę do ciebie – powiedziała, kładąc jego dłonie na rozpięciu od stanika.
Patrzyli sobie głęboko w oczy. Hoon odczekał chwilę, aż w końcu jego wewnętrzna bariera pękła, sprawiając, iż przestał się hamować. Mocował się z zapięciem, dziękując w duchu za to, że Miri tego nie skomentowała, a gdy już mu się udało, ułożył ją na plecach i zaczął ssać jej sutka, drugą dłonią sięgając pod jej spodnie. Jęknęła z rozkoszy, dając mu tym samym znak, że mógł pójść dalej.
Zdjął spodnie oraz majtki, po czym pozbył się spodni od pidżamy Miri. Ku jego zdziwieniu, spała bez majtek.
– Jesteś dla mnie całym światem. Moim zbawieniem. Aniołem stróżem, który uwolnił mnie od piekła i pokazał, że ten chory świat może być piękny – powiedział, czule gładząc jej rozpalone policzki. – Kocham cię.
Nie czekał, aż powie to samo. Wiedział, że dla niej to było jeszcze zbyt wcześnie na takie deklaracje.
Pocałował ją i wszedł w nią powoli, uważnie obserwując jej twarz, by mieć pewność, że nie sprawiał jej bólu. Była cudownie mokra, a gdy w końcu posiadł ją w pełni, czuł, że jego serce eksplodowało ze szczęścia i całkowitego spełnienia.
– Mógłbyś się zdziwić, ale niektórzy klienci naprawdę potrafią opierdzielić cię za to, że nie umiesz zrobić serca na głupim cappuccino.
Hanna posłała Jungkookowi uroczy uśmiech, który ten momentalnie odwzajemnił. Wiele kosztował ją powrót do Caffe Time. Wciąż kochała Minsuka i mimo wszystko martwiła się o ojca, ale miała zacząć nowe życie. Szef wynajął dla niej niewielką kawalerkę blisko kawiarni i opłacił czynsz z góry na rok, by nie musiała się niczym martwić. Opatrzył ją również w nowe ubrania, które tym razem były skromniejsze od tych, znajdujących się w starym mieszkaniu. Nie chciała być postrzegana jako łatwa panienka. Zamierzała uwolnić się od tej opinii, a fakt, iż Minsuk nie oczekiwał od niej niczego, sprawił, że naprawdę uwierzyła, iż miała szansę, by to zrobić.
Musiała jeszcze przeprosić Miri i przekonać do siebie Jungkooka, który był nie tylko niebywale przystojny, ale również uroczy i miły. Wydawało jej się, że wpadła mu w oko. Czasem niby przypadkiem ją dotknął. Uśmiechał się wtedy w taki sposób, że miękły jej kolana. Miał cudowne czarne oczy, równie ciemne włosy i piękną twarz. Nie przystojną. Piękną. Wyglądał jak ludzka rzeźba, pozbawiona choćby najmniejszej skazy. Gdyby zaprosił ją na randkę, z pewnością by się zgodziła. Może i nie miał tatuaży ani mięśni, które tak kochała w Minsuku, ale pociągał ją na swój sposób.
– Jeśli menu coś oferuje, musisz się do tego stosować – oznajmił Kook, puszczając jej oczko. – Tak wygląda nasza praca. Nie złość się. Nie do twarzy ci z takim grymasem na tej ślicznej buzi.
– Och, czyli uważasz, że jestem śliczna? – Skinęła na niego palcem i zmrużyła brwi, myśląc, że się zmiesza i odwróci od niej wzrok. Było jednak wręcz odwrotnie.
– Oczywiście. Jesteś totalnie w moim typie i gdyby nie fakt, że jesteśmy w pracy, nie przestałbym z tobą flirtować ani przez moment.
Zaczerwieniła się i spuściła wzrok. Niektóre stoliki były zajęte przez klientów, jednak znajdowali się na tyle daleko, by nie słyszeć ich rozmowy.
Tylko dlaczego zachowywała się w taki sposób? Nigdy nie była nieśmiała. Uwielbiała być adorowana przez chłopaków w szkole, a gdy Minsuk zwrócił na nią uwagę, od razu poszła z nim do łóżka. Fakt, iż mogła sobie w ten sposób dodatkowo dorobić, działał na jej korzyść, ponieważ potrzebowała pieniędzy. Myślała wówczas o tym, iż zdoła usidlić Minsuka, ale zaczynała powoli godzić się z faktem, że ten był dla niej nieuchwytny. Nie kochał jej i powiedział, że powinna wyzbyć się uczuć wobec niego dla własnego dobra. Patrząc, jak o nią zadbał, zaczynała mu wierzyć.
– To może po pracy gdzieś wyskoczymy? Znam fajną knajpkę.
Jungkook uniósł brew. Lewy kącik jego ust uniósł się, tworząc seksowny uśmiech.
– Z miłą chęcią bliżej cię poznam. Cieszę się, że Minsuk przypisał cię do mojej zmiany. Kto wie, może jesteśmy sobie przeznaczeni?
Do zobaczenia w Nowym Roku, kochani! Oby był dla Was lepszy, niż poprzedni <3.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro