❀ Rozdział 14.
Miri wyłączyła budzik, nim ten zdążył się włączyć i niechętnie usiadła na łóżku, rozciągając przy tym wszystkie mięśnie. Minionej nocy rozmawiała z Hoonem dłużej niż zwykle i nawet fakt, iż rano musieli wstać do pracy, nie był w stanie tego zmienić. Oczywiście kilkukrotnie temat został skierowany na Minsuka, przez co dziewczyna się irytowała.
Zrzuciła z siebie pościel i schowała ją do rogówki, by pozostawić mieszkanie w nienagannym porządku. Ułożyła ozdobną poduszkę z kolorowymi emotikonami po lewej stronie, a błękitną po prawej i poprawiła świecę stojącą na kwadratowym, malutkim stoliku. Dopiero gdy upewniła się, że mieszkanie wyglądało idealnie, ruszyła do garderoby, by wyjąć z niej czarne dżinsy, kwiecistą koszulkę oraz śliczny, turkusowy płaszcz. Wyjątkowo nie miała ochoty ubierać sukienki, a że chmury za oknem zapowiadały deszcz, postanowiła wziąć ze sobą zieloną parasolkę. Na zewnątrz robiło się coraz chłodniej.
Splotła włosy w dwa warkocze i pospiesznie ruszyła do toalety, by nałożyć makijaż i umyć zęby. Opuściła mieszkanie z radosnym uśmiechem na twarzy i trzymając parasolkę, szybkim krokiem ruszyła w stronę kawiarni. Miała nadzieję zastać w niej nowego pracownika, którego w końcu wybrała wspólnie z Minsukiem. Miał na imię Jungkook, kilka lat doświadczenia w zawodzie i zabójczy uśmiech. Oczywiście zadziałał on na Miri, nie na Minsuka.
Omal nie upadła na ziemię, gdy została uderzona z barku przez zakapturzonego mężczyznę w czarnej kurtce. Chciała krzyknąć, jednak ten zniknął tak szybko, jak się tylko pojawił.
– Palant! – syknęła oburzona i podniosła z ziemi parasolkę.
Reszta drogi minęła dość szybko. Miejsce miało zostać otwarte za niecałe dwadzieścia minut, a przed budynkiem stało już kilku klientów, którzy uparcie patrzyli na drzwi. Zaskoczona minęła wszystkich z uśmiechem na ustach. Dopiero gdy ujrzała przyklejony na drzwiach druk z gazety, zrozumiała, dlaczego wszyscy patrzyli na nią w tak dziwny sposób. Obok wyzdruku widniało jej zdjęcie, które zostało zrobione bez jej zgody. Pod nim umieszczono napis: „Dziwoląg już nie zdoła ukryć przed nami prawdy".
Miri drżącymi rękami zerwała kartki papieru i bez słowa otworzyła drzwi, chowając się w kawiarni. Minsuk powinien przyjść za jakieś dziesięć minut, a wtedy ludzie zaczną wchodzić do środka. Będą prosili o bułki, świeże rogaliki z czekoladą i niby przypadkiem zerkną w jej stronę z przerażeniem bądź współczuciem.
Nie chciała tego.
Gosan miało nigdy nie dowiedzieć się o jej bolesnej przeszłości. Nie po to uciekła do tego niewielkiego miasta, by teraz znosić ciągłe upokorzenia i wysłuchiwać ciekawskich pytań, czy też plotek na swój temat.
Stanęła za ladą i ze łzami w oczach zaczęła czytać artykuł.
„Rodzinna tragedia! O godzinie 10:00 czasu letniego doszło do morderstwa, którego dopuścił się jeden z wieloletnich mieszkańców na pięcioletnim chłopcu. Świadkiem całego zdarzenia była jego niewiele starsza siostra, która poprosiła o pomoc sąsiadkę. Mężczyzna miał we krwi ponad dwa promile alkoholu. Nie żałował swojej zbrodni, mówiąc, że: „Ktoś w końcu musiał uciszyć tego bachora". Matka dziecka pozostaje pod opieką psychologa. Córką kobiety ma zająć się rodzina..."
Miri zakryła usta dłonią, tłumiąc szloch.
Opadła na chłodną podłogę, gniotąc w drugiej ręce kartkę papieru, która przywołała wiele bolesnych wspomnień. Dlaczego Hanna musiała posunąć się do czegoś tak okrutnego? W jaki sposób w ogóle dowiedziała się o tym, co ją spotkało w dzieciństwie? Kim, do cholery, był jej informator, skoro jedynie Hoon znał jej historię?
Dzwoneczek powiadomił o przybyciu nowej osoby. Już po chwili Minsuk kucał nad roztrzęsioną dziewczyną, starając się ją uspokoić.
– Na zewnątrz stoi więcej klientów niż zwykle, a ty płaczesz? Zapowiada się niezły utarg – powiedział radośnie, z niczego tak naprawdę nie zdając sobie sprawy. Dopiero gdy pracownica podała mu zgniecioną kartkę, jego źrenice rozszerzyły się w wyrazie szoku. – Co to...
– Chłopiec, który zginął, był moim bratem! – Miri poklepała się po klatce piersiowej, nie potrafiąc powstrzymać łez. Całą twarz miała umazaną od tuszu do rzęs. – Hanna zdradziła całemu Gosan sekret, który nie mógł wyjść na jaw!
– Jesteś pewna, że to robota Hanny? – Pogładził rozpalony policzek dziewczyny.
– Tylko ona mnie w tej chwili nienawidzi. Nie widzę innej możliwości.
Minsuk doskonale wiedział, że w Gosan tragiczna historia dotycząca Miri szybko nie ucichnie. Ludzie zaczną dopowiadać swoje, niektórzy nawet będą próbowali zbliżyć się do niej, udając przyjaciół, by dowiedzieć się jak najwięcej szczegółów. Ludzkie tragedie najbardziej interesowały innych.
A przecież Miri dopiero odzyskała pewność siebie i stała się szczęśliwa. Przeszła ogromną metamorfozę tylko po to, by ponownie dać zamknąć w skorupie?
– Pójdę do Hoona i on się tobą zaopiekuje, dobrze? I tak nie jesteś w stanie dziś pracować – powiedział spokojnie, a ciemne oczy Miri spojrzały na niego pełne wątpliwości. – Weźmiesz sobie kilka dni wolnego. Zajmę się Jungkookiem. Ma doświadczenie, więc powinien szybko sobie poradzić.
– Nie mogę zostawić ciebie samego – zaprzeczyła, ocierając mokre policzki dłońmi. – Poza tym, Hoon również jest w pracy. Nie może rzucić wszystkiego, tylko dlatego, że jestem cholerną beksą.
Minsuk podniósł się z podłogi i posłał jej krótki uśmiech.
– Zostań tu i absolutnie nikogo nie obsługuj. Porozmawiam z Taehyungiem i przyprowadzę do ciebie Hoona. Hanną zajmę się osobiście – obiecał i gniewnym krokiem ruszył w stronę wyjścia.
Mijając klientów, krzyknął, że dziś kawiarnia zostanie otwarta z opóźnieniem.
Nie miała pojęcia, dokąd zabierał ją Hoon. Odkąd zjawił się w kawiarni i kazał jej wsiąść do terenowego samochodu Taehyunga, nie odezwała się do niego słowem. Po prostu patrzyła na mijany krajobraz, myślami tkwiąc w dniu, w którym Bareun zamienił jej życie w piekło.
Znów stała się krucha jak szkło, a przecież dopiero co zdołała poskładać się do kupy.
Hanna sprawiła, że totalnie się załamała. W dodatku zaczynała o wszystko oskarżać Hoona, ponieważ wydawał się jedynym możliwym źródłem, z którego jej były szef mógł uzyskać informacje dotyczące jej dzieciństwa.
Auto zatrzymało się niedaleko niewielkiego jeziora, na którym pływały kaczki. Wyjechali poza miasto. Miri nie miała pojęcia, gdzie tak naprawdę się znaleźli, ale nie miało to dla niej żadnego znaczenia.
Niechętnie opuściła pojazd i bez słowa skierowała się w stronę jeziora. Usiadła na trawie i zaczęła wyrywać ją z ziemi, pustym wzrokiem wpatrując się w nieco brudną wodę. Tak bardzo chciała wejść do niej i pójść na dno. W ten sposób przestałaby cierpieć.
– Możesz mi wyjaśnić, co się stało? – spytał Hoon, siadając obok dziewczyny. – Jeszcze wczoraj byłaś szczęśliwa, a dziś przylatuje do warsztatu twój szef i mówi Taehyungowi, że jesteś w opłakanym stanie i muszę się tobą zająć. Martwię się, a ty nawet nie chcesz ze mną rozmawiać...
– Jesteś jedyną osobą, której opowiedziałam o moim bracie. Jedyną, której zaufałam.
– Przerażasz mnie...
Miri spojrzała na niego z wyrzutem, a gula w gardle z każdą chwilą robiła się coraz większa. Już sama nie wiedziała, czy bardziej bolało ją to, że Gosan będzie teraz przypominało jej o tragedii z dzieciństwa, czy to, iż najbliższa osoba ją zdradziła.
– Jak mogłeś powiedzieć o wszystkim Hannie?
Hoon patrzył na nią z niedowierzaniem.
– Zwariowałaś!? – krzyknął, nerwowo podnosząc się z ziemi. – Jak możesz myśleć, że cokolwiek jej powiedziałem?! Przecież zamieniłem z nią zaledwie kilka zdań, odkąd zamieszkałem w Gosan! Dobrze wiesz, jak bardzo jej nie lubię!
– Nikt nie zna mojej przeszłości! – odkrzyknęła i również stanęła na nogi, mierząc chłopaka zrozpaczonym spojrzeniem. – Nikt, prócz ciebie, Hoon! Po artykule z gazety nikt by się nie zorientował, że to o mnie chodzi, ale obok niego widniało moje zdjęcie z podpisem, że nie zdołam dłużej ukrywać prawdy! Zdajesz sobie sprawę z tego, jak teraz będzie wyglądało moje życie!?
Hoon zacisnął palce na włosach, chcąc powyrywać je wszystkie ze złości. Nie mógł uwierzyć w oskarżenia, które były kierowane w jego stronę.
Ostatkiem sił zdołał się uspokoić, nie chcąc, by przez całą rozmowę na siebie krzyczeli. Podszedł nieco bliżej dziewczyny i powiedział spokojniejszym głosem:
– Zależy mi na tobie i nigdy nie zrobiłbym niczego, co mogłoby cię zranić. – Dziewczyna spuściła głowę, czując bolesny ucisk w sercu. – Przysięgam na moje uczucia do ciebie, bo niczego wartościowego w moim życiu nie ma, że o niczym nie powiedziałem ani Hannie, ani nikomu innemu. Wszystko, co mi kiedykolwiek powiedziałaś, zachowałem na dnie serca i zamknąłem na klucz.
Przełknęła ślinę i starła łzy, wciąż wpatrując się w trawę. Nie potrafiła spojrzeć mu w oczy.
– Skąd więc o wszystkim się dowiedziała?
Hoon położył dłonie na jej ramionach. Dopiero teraz spojrzała mu w oczy i zrozumiała, że był z nią szczery. Nie zdradził jej.
– Nie mam pojęcia, ale ja nie mam z tym nic wspólnego. Uwierz mi, proszę.
Przytaknęła i wtuliła się w chłopaka, ponownie wybuchając głośnym płaczem. Nawet jeśli życie nauczyło ją, że nie powinna przyzwyczajać się do innych, a zaufanie szybko traciło znaczenie, pragnęła wierzyć, iż Hoon by jej nie zranił. Prócz Jiho, miała tylko jego. Nawet jeśli nie potrafiła powiedzieć mu jeszcze tych dwóch magicznych słów, to wiedziała, że Hoon był dla niej bardzo ważny.
– Przepraszam – wyszeptała, gdy zdołała uspokoić szloch. – Po prostu już sama nie wiem, co robić. Dopiero odzyskałam szczęście, a mój świat znów się zawalił. Nie wiem, jak sobie z tym wszystkim poradzę.
– Jestem przy tobie. Razem damy radę – zapewnił, czule gładząc jej brudne od tuszu policzki. – Poza tym, co cię obchodzi to, co mówią ludzie? Jesteś ofiarą. Wszyscy będą ci współczuć.
– Albo uznają mnie za wariatkę. W końcu nie wiedzą, że Bareun nie był moim ojcem. W gazecie o tym nie wspomniano – prychnęła, czując ogromną pogardę wobec osoby, która napisała artykuł.
– To, że szukałaś miejsca, które pozwoli ci zacząć żyć od nowa, nie oznacza, że jesteś wariatką. – Hoon pokręcił głową. Nagle zdjął z siebie skórzaną kurtkę i rzucił ją na ziemię, by pokazać jej blizny na rękach. Wyglądały okropnie i pokrywały całą skórę od łokcia aż do nadgarstka. – To ja jestem wariatem i mam na to dowody.
Miri ostrożnie dotknęła blizn, jakby obawiała się, że wyrządzi mu ból. A przecież te blizny nie były w stanie zranić go w fizyczny sposób. Gdy się ciął, nigdy nie czuł bólu. Patrzył na krew z pustką w oczach, jednocześnie czując przy tym ogromną ulgę. Był szczęśliwy, gdy kilka minut później głębokie rany zaczynały go piec. Czuł się szczęśliwy, gdy wszedł do pełnej wanny i za pomocą ulubionych żyletek próbował raz na zawsze odebrać sobie życie.
– Jak bardzo musiałeś czuć się samotny... – szepnęła, wpatrując się w blizny zaszklonymi oczami – ... jak bardzo musiałeś być nieszczęśliwy.
Hoon wymusił uśmiech, choć miał ochotę się rozpłakać.
– Teraz jestem szczęśliwy i tylko to się liczy – zapewnił, biorąc dłonie ukochanej w swoje. – To ty dałaś mi powód, by żyć. Jesteś moim światełkiem w tunelu. Moją nadzieją na lepsze jutro, na lepszą przyszłość.
– Jak mam ci zaoferować lepszą przyszłość, skoro jestem równie zraniona, jak ty? Jak ludzie naszego pokroju mogą znaleźć w sobie oparcie, skoro dotychczas kiepsko radziliśmy sobie wśród innych? – Kręciła głową, czując coraz większe wątpliwości.
To nie mogło się udać.
Dwoje zranionych ludzi nie było w stanie wzajemnie sobie pomóc. Najpierw trzeba żyć ze sobą w zgodzie, by obdarzyć miłością drugiego człowieka.
– Ja poradziłem sobie z przeszłością. Mam teraz ciebie i Taehyunga. Od dawna nie myślę o samobójstwie. Wygrałem tę wojnę i zamierzam pomóc tobie. Ty również możesz pokonać bolesne wspomnienia.
– Jak?
– Wychodząc im naprzeciw.
Wchodził po starych, drewnianych schodach z grymasem na twarzy. Był wściekły, ponieważ został zmuszony do zamknięcia kawiarni przez kilka dni. Jungkook mógł mieć doświadczenie, ale kompletnie nie wiedział, co i jak powinien nabijać na kasę, a Minsuk totalnie się na tym nie znał. Nie miał też serca, by dzwonić do Miri i ściągnąć ją do pracy. Nie po tym, jak ujrzał jej łzy.
Hanna mieszkała w obskurnym bloku, gdzie większość rodzin była albo okropnie biedna, albo panowała w nich przemoc oraz alkohol. Na nic lepszego nie było ich stać, a wszystko przez to, że Hanna nie tylko spłacała okropne długi ojca, utrzymywała mieszkanie, ale również oddawała mu część swoich pieniędzy, by ten mógł upić się do nieprzytomności. Minsuk starał się przekonać ją do opuszczenia ojca, jednak ona nie chciała o tym słuchać. Najwyraźniej miłość do niego była silniejsza od częstego lania, które otrzymywała w zamian za swoje dobre serce.
Zapukał parę razy, a gdy odpowiedziała mu cisza, pchnął zdewastowane drzwi i ostrożnie wszedł do środka. Mieszkanie składało się z jednego pokoju, okropnie malutkiej łazienki oraz kuchni. Przedpokój, w którym obecnie stał, był niewielkim kwadratem.
Nie zawracał sobie głowy ściąganiem butów. Obszedł walające się puste butelki po soju i wszedł do pokoju. Hanna siedziała odwrócona do niego plecami. Jej ciemne włosy opadały na brudny, szary podkoszulek. Wydawała się okropnie chuda, a przecież nigdy wcześniej nie zauważył, by miała problem z wagą. Uwielbiał szczupłe dziewczyny.
– Dlaczego zrobiłaś coś tak strasznego? – spytał, a dziewczyna ani drgnęła. Jakby spodziewała się jego wizyty. – Miri na to nie zasłużyła. Musiałem przez ciebie zamknąć kawiarnię, a to oznacza ogromne straty.
– A ja zasłużyłam na to, by przez całe życie być pionkiem w czyichś rękach? – Głos jej się łamał. Zaciskała palce na spranym kocu, a z jej oczu spływały łzy. Nie odwróciła się jednak w stronę Minsuka. – Naprawdę wierzyłam, że dzięki tobie moje życie stanie się lepsze, ale ty również wbiłeś mi nóż w serce.
– Nie kocham cię i przykro mi, że nigdy nie będę w stanie odwzajemnić twoich uczuć. Uważam jednak, że okłamywanie ciebie w tej kwestii byłoby okropnie niesprawiedliwe – powiedział spokojnie i podszedł bliżej. Chciał położyć dłoń na jej ramieniu, ale się powstrzymał. – Wiesz jednak, że możesz na mnie liczyć. Zawsze mogłaś.
– Jasne. W końcu w zamian za moje ciało jesteś w stanie ofiarować mi wszystko, prócz swojej miłości – prychnęła gniewnie.
Minsuk kucnął naprzeciwko niej i wtedy ujrzał ogromną, fioletową śliwę pod okiem. Miała również cięte rany na ramionach, a na podłodze leżała rozbita butelka. Nie musiał o nic pytać. Wiedział, że to sprawka jej ojca i choć miał ogromną ochotę rozprawić się z tym bydlakiem, nie robił tego, ponieważ obiecał to Hannie. Nie potrafił złamać danego jej słowa.
– Żałuję, że twoje uczucia stały się tak głębokie, ponieważ absolutnie na nie nie zasłużyłem – mówił szczerze, dotykając jej spoconych dłoni. O dziwo nie odsunęła się od niego. – Chcę jednak wziąć za nie odpowiedzialność. Nie mogę ofiarować ci miłości, ale podaruję ci lepsze życie. Mogę cię ochronić, wiesz o tym.
– Patrzenie na ciebie zadaje mi ból. Naprawdę nie rozumiem, co takiego widzisz w Miri.
– Miri jest jedną z wielu. W dodatku dała mi kosza, więc bezpodstawnie ją osądziłaś – Widząc jej rozgniewane spojrzenie, dodał: – Wiem, że ciężko ci znosić moją obecność, ale jestem jedyną osobą, która może uwolnić cię z tego piekła. Jak długo zamierzasz to jeszcze znosić? Czytałaś, co stało się z bratem Miri. Zamierzasz czekać, aż twój ojciec pod wpływem alkoholowego szału cię zabije? – Nie miał pojęcia, dlaczego poruszył tę kwestię, jednak widział, jak upór dziewczyny zaczął maleć. Najwyraźniej przemówił jej do rozumu, ponieważ podniosła się gwałtownie z łóżka i zaczęła się pakować do dwóch toreb na zakupy.
Hanna nie chciała przyjmować pomocy od Minsuka, ale nie miała na tym świecie nikogo innego. Wierzyła w ojca, jednak dzisiejsza sprzeczka i fakt, że zranił ją pociętą butelką, sprawił, iż zaczęła się go śmiertelnie obawiać. Nie chciała powielić losu młodszego brata Miri, a jego historia naprawdę nią wstrząsnęła.
– Podsłuchałam kiedyś rozmowę kuzyna Miri z jego dziewczyną – wyznała, pakując ostatnie rzeczy do torby. – To z niej dowiedziałam się o tym, co się stało. I o tym, że jej ojczym wyszedł na wolność.
Minsuk skinął ze zrozumieniem głową.
– Będziesz miała czas, by jej wszystko wyjaśnić i ją przeprosić. Najpierw zajmiemy się tobą.
Otoczył ją ramieniem, a serce cisnęło jej się do gardła. Tak bardzo chciała, by ją pokochał. Dlaczego to musiało być takie trudne?
– Co się stanie z moim ojcem? – spytała, patrząc mu w oczy z ogromnym żalem.
– Sam o siebie zadba. Nie możesz zmarnować sobie przez niego życia. Już i tak zbyt wiele dla niego zrobiłaś.
Jeszcze przez chwilę biła się z myślami, rozglądając się po niewielkim pokoju. Za swoją pierwszą wypłatę kupiła do niego nowe meble. Niestety kilka dni później już ich nie było, ponieważ ojciec sprzedał je za kilka butelek soju. To samo zrobił z nowymi ubraniami, zegarkiem, czy innymi rzeczami, nadającymi się na sprzedaż. W końcu zrezygnowała z kupowania wartościowych przedmiotów, przez co mieszkanie wyglądało na zaniedbane i staroświeckie.
Kochała ojca i ciężko było jej go opuścić, ale Minsuk miał rację. Musiała w końcu zacząć myśleć o sobie. Nawet jeśli wiązało się to z przyjęciem pomocy od kogoś, kogo kochała, a kto nie odwzajemniał jej uczuć.
– Chodźmy. Nie chcę się na niego natknąć – oznajmiła w końcu, a Minsuk wziął od niej torby z najpotrzebniejszymi rzeczami.
Nim wyszli z mieszkania, Hanna zostawiła na blacie rozwalającej się kuchni kartkę z informacją, że odchodzi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro