❀ Rozdział 10.
– Wiesz już, w czym pójdziesz na swoją pierwszą randkę?
Miri przestała szorować blat ściereczką i spojrzała na Hannę. Z racji tego, że kilka minut temu skończyła pracę, przebrała się w swoje ubrania i w tym stroju postanowiła dokończyć sprzątać.
Gdy Hanna zobaczyła, że dziewczyna zbyt długo przyglądała się swoim szarym dresom i luźnej koszulce, omal nie zemdlała.
– Chyba nie zamierzasz pójść w dresach i koszulce z napisem: „No boyfriend, no problem"!?
– A dlaczego nie? – Miri wzruszyła ramionami, wprawiając koleżankę w jeszcze większe zaskoczenie. – Po pierwsze: to nie jest randka. Po drugie: kocham luźne ciuchy. Po trzecie: pogoda i tak jest do bani, więc po co mam się stroić?
Hanna pokręciła z dezaprobatą głową i zniknęła za drzwiami zaplecza, by po chwili wrócić z różową papierową torbą. Widniało na niej logo znanego butiku, który znajdował się w centrum miasta. Miri niczego nie rozumiała, dopóki nie została zmuszona do jej przyjęcia.
– Ja... nie mogę!
– Uznajmy, że to prezent za twoją cierpliwość i fakt, iż dałaś mi szansę, choć dobrze wiesz, jakie relacje łączyły mnie wcześniej z Minsukiem. – Hanna odsunęła od siebie torbę i uważnie przyjrzała się zawstydzonej Miri. Może i nie należała do piękności, ale wystarczył odpowiedni strój i makijaż, by wykrzesała z siebie choć odrobinę urody. – Przeczuwałam, że w twojej szafie nie znajduje się nic, co nadawałoby się na randkę. Dobrze, że pojechałam do centrum i o tobie pomyślałam. Masz taki sam rozmiar buta co ja, więc wszystko powinno pasować idealnie.
– Skąd wiedziałaś, jaki mam rozmiar buta? – Piwne oczy Miri zrobiły się jeszcze większe niż zazwyczaj.
Hanna uśmiechnęła się zagadkowo.
– Mam swoje sposoby. – Machnęła ręką, jakby chciała odtrącić natrętną muchę. – Wiem, że na razie nie myślisz o tym chłopaku w romantyczny sposób, ale wszystko może się zmienić. Jeśli pójdziesz na spotkanie z nim w tak okropnych ciuchach, może stracić tobą zainteresowanie. Faceci to wzrokowcy. Musisz mieć to na uwadze.
Miri zacisnęła palce na torbie. Nie była przyzwyczajona do prezentów, a fakt, iż Hanna podarowała jej ubrania, wywołał w niej różne emocje. Hanna zawsze ubierała się dziewczęco, a że była piękna, nie musiała nakładać zbyt wiele makijażu na twarz. Wszyscy ją znali. Jedni podziwiali, a drudzy nienawidzili. Miri podziwiała ją pod każdym względem, choć wcześniej nie miała o niej zbyt dobrego zdania. Myślała, że nie tylko Minsuka zadowalała w łóżku. Z racji tego, że Hanna zawsze miała dużo pieniędzy, posądziła ją o prostytucję. W chwili, gdy dowiedziała się, iż jej ojciec był szanowanym, sławnym prawnikiem, poczuła wstyd.
– Dziękuję... – Miri spuściła głowę, walcząc z gulą narastającą w gardle. Oczy miała pełne łez od wzruszenia. – Chciałam cię przeprosić za to, jak cię postrzegałam. Naprawdę jest mi wstyd, ponieważ myślałam, że ty...
– Nie musisz kończyć. Wiem, co chcesz powiedzieć. – Hanna uśmiechnęła się szeroko i położyła dziewczynie dłonie na ramionach. – Nie jestem na ciebie zła. Musiało ci być ciężko samej. Naprawdę dziwię się, że tak długo to znosiłaś. Cieszę się, że Minsuk poprosił mnie o to, bym została normalną pracownicą. Wcześniej nawet mi to przez myśl nie przyszło, ponieważ wiedziałam, że mój ojciec nie będzie zadowolony z faktu, iż jego córka zajmuje się obsługą klientów.
– Dlaczego więc się zgodziłaś, skoro twój tata tego nie pochwalał?
– Lubię Minsuka. Naprawdę szczerze go lubię, dlatego mam nadzieję, że dzięki temu w końcu spojrzy na mnie nieco inaczej – przyznała szczerze, a na jej twarzy pojawił się smutny uśmiech. Nim jednak Miri zdążyła zareagować, Hanna dodała pospiesznie: – W poniedziałek musisz mi koniecznie o wszystkim opowiedzieć. Jestem ciekawa, jak ten twój romantyk będzie się zachowywał. Kwiaty kwiatami, ale kosz pełen Shoko-Bons to nie przelewki.
Miri mimowolnie skierowała wzrok w stronę ładnie zapakowanego koszyka ze słodkościami, które tak bardzo lubiła. Nie sądziła, że Hoon weźmie sobie do serca jej SMS-a, jednak doceniała jego starania. Wciąż pamiętała, gdy mówił o swoich samobójczych próbach, przez co odrobinę się go obawiała, jednak chciała dać mu szansę. Niekoniecznie chodziło jej o jakieś wzniosłe uczucia, w które i tak nie wierzyła, ale mogła się z nim zaprzyjaźnić. Z miłości nigdy nie wychodziło nic dobrego. Chyba że było się jej kuzynem i Mijoo, którzy wyglądali na szczerze zakochanych.
Jej matka nie miała takiego szczęścia. Pierwszy mąż zostawił ją dla innej, a drugi facet, któremu oddała serce, zamordował jej dziecko i sprawił, że postradała rozum. Miri wiedziała, że gdyby matka się otrząsnęła i w porę zostawiła tego alkoholika, Insuk wciąż by żył. Miałaby u boku młodszego brata, którego szczerze kochała. A tak pozostała zupełnie sama z okropnymi wspomnieniami. Nawet rodzice Jiho nie byli w stanie jej uszczęśliwić, choć robili wszystko, co w ich mocy. Traktowali ją jak własne dziecko. Niczego jej nie brakowało, a ona w zamian za to spakowała się po ukończeniu pełnoletności i całkowicie zerwała z nimi kontakt.
– No idź już! Pomaluj się ładnie i spraw, by ten chłopak stracił dla ciebie głowę! – Hanna popchnęła koleżankę w stronę drzwi, gdy zegar wskazał godzinę 16:34. Zazwyczaj nie miała nic przeciwko dłuższemu zostaniu w cukierni Miri, jednak dziewczyna miała niewiele czasu, by dotrzeć do domu i zrobić się na bóstwo.
Miri pożegnała się z koleżanką i ruszyła w stronę domu. W jednej ręce trzymała torbę z prezentem od Hanny, a w drugiej koszyk od Hoona. Mimowolnie zerknęła w stronę warsztatu, jednak nie zatrzymała się ani na moment. Chmury znów były ciemne i zwiastowały deszcz, ale nawet one nie zdołały popsuć jej nastroju.
W końcu obiecała Hoonowi, że dziś nie wróci do bolesnej przeszłości i będzie cieszyć się obecną chwilą.
Jiho wyszedł spod prysznica, wycierając mokre włosy w biały ręcznik. Miri wyszła z domu kilka minut temu i oznajmiła, żeby nie czekali na nią z kolacją, więc miał chwilę, by na spokojnie porozmawiać z narzeczoną. Denerwowała go niezręczna cisza, która nastała, gdy Miri stanowczo powiedziała, że nie zamierzała zmieniać swojego życia. Niestety jej postawa sprawiła, że Mijoo czuła się beznadziejna i nic niewarta.
– Co robisz, kochanie? – spytał, a brunetka odłożyła tablet na kanapę i spojrzała na niego wyraźnie przygnębiona.
– Chcę wrócić do domu – powiedziała cicho, patrząc na dłonie ukochanego, które dotykały jej kolan. – Mam dość tej ciasnej kawalerki i Gosan. Naprawdę pragnę wrócić do domu i dopiąć na ostatni guzik wszystkie sprawy dotyczące ślubu.
– Wiem, że jesteś zła na Miri o to, że nie podziela twojej pasji, ale...
– Nic jej nie będzie! – krzyknęła sfrustrowana, nie potrafiąc dłużej panować nad rodzącym się w niej gniewem. Miała dość tego, że Jiho traktował kuzynkę jak złote jajko. – Gdyby ten facet miał ją dopaść, to już dawno by tu był. W końcu wyszedł ponad tydzień temu. Nie przyszło ci do głowy, że może wyzdrowiał i chce zacząć wszystko od nowa?
Jiho podniósł się z klęczek i rozczesał dłonią włosy, patrząc na Mijoo z niedowierzaniem.
– Sama nie wierzysz w to, co mówisz.
– Miri nie jest już małą dziewczynką, która potrzebuje pomocy!
– Bareun zamienił jej życie w piekło! Nawet nie wiesz, jak wiele przeszła! Byłem przy niej, gdy z krzykiem budziła się w środku nocy i nie potrafiła zasnąć! Broniłem ją przed dziećmi, które nie chciały się z nią bawić, bo ciągle chodziła smutna i bała się odezwać!
Mijoo zacisnęła pięści. Ledwie powstrzymała się od wiązanki przekleństw, które miała na końcu języka. Widok postawionego na stoliku koszyka z Shoko-Bons tak bardzo działał jej na nerwy, że miała ochotę wyrzucić go przez okno.
Zamiast odpowiadać krzykiem, policzyła w myślach do dziesięciu i uspokoiła oddech. Nie mogła pozwolić, by Miri skłóciła ją z narzeczonym. Zawsze byli zgodni i naprawdę rzadko się kłócili. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że pobyt w Gosan mógł to zmienić.
Jiho podszedł do okna i skupił wzrok na pochmurnym niebie. Słońce zaczynało powoli ustępować miejsca księżycowi, a wiatr był tak gwałtowny, że słyszał go nawet przez zamknięte okna.
Dopiero po chwili dostrzegł stojącą na drugiej stronie ulicy zakapturzoną postać, która zniknęła, gdy tylko zrozumiała, że ją zauważył. Na zewnątrz była paskudna pogoda, nic więc dziwnego, że ludzie ukrywali głowy pod kapturami, jednak ten człowiek sprawił, że po ciele Jiho przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
– Miri nie jest już małą dziewczynką i potrafi o siebie zadbać. – Mijoo objęła go od tyłu. Sprawiła, że całkowicie zapomniał o zakapturzonej postaci. – Weszliśmy do jej życia z butami, Jiho. Nie widzisz, że coraz później przychodzi do domu, choć pracę zazwyczaj kończy o szesnastej?
Milczał długą chwilę, dlatego mówiła dalej:
– Zobaczyłeś ją i upewniłeś się, że jakoś sobie radzi. Zostawiłeś zaproszenie na ślub, więc możemy już wracać do Seulu. Obowiązki na nas czekają, kochanie. Nie możemy tu zostać na zawsze.
Wiedział, że miała rację, ale wizja zostawienia Miri samej go przerażała. W końcu wiedział o jej ojczymie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, iż jej życie w dalszym ciągu nie było usłane różami, a Bareun mógł ją odnaleźć i skrzywdzić. Tylko, czy ten facet byłby w stanie to zrobić? Z tego, co mówiła mu matka, Bareun był bezrobotnym alkoholikiem, który nie miał żadnych znajomych. Bez grosza przy duszy nie zdoła dowiedzieć się, dokąd uciekła Miri.
Może rzeczywiście przesadzał?
Westchnął przeciągle i w końcu odwrócił się twarzą do ukochanej. Tak bardzo brakowało mu jej uśmiechu.
– Daj mi dwa dni, dobrze? Potem wrócimy do domu i zajmiemy się naszymi obowiązkami. Kto wie jak Taemin radzi sobie z utrzymaniem porządku w naszej siłowni.
Mijoo uśmiechnęła się i pogładziła delikatnie lekko zarośnięte policzki ukochanego. Niczego w obecnej chwili nie pragnęła bardziej od tego jak powrotu do szarej rzeczywistości.
Wiatr był coraz gwałtowniejszy i sprawiał, że po ciele Miri co chwilę przechodził nieprzyjemny dreszcz. Miała rozpuszczone włosy, przez co latały one w każdą stronę i powoli zaczęły przypominać mop. Miała na sobie idealnie dopasowaną turkusową sukienkę ze wcięciem w talii, cienkie rajstopy oraz piękne balerinki. Założona skórzana kurtka nijak pasowała do całej kreacji, a w ręce trzymała okropnie żółty parasol. Choć Hanna idealnie trafiła z rozmiarem sukienki i butów, to w ogóle nie pomyślała o tym, iż jej koleżanka nie miała wyczucia stylu i nie będzie umieć dobrać do tego stroju odpowiednich dodatków.
Miri przystanęła pod zadaszeniem zamkniętego już supermarketu i uważnie rozejrzała się po parkingu w poszukiwaniu Hoona. Nie chciała podawać chłopakowi swojego adresu, dlatego umówiła się z nim w tym miejscu. Z początku zamierzała zabrać go nad jezioro, ale przez nadchodzący deszcz, postawiła na klub. Nie lubiła głośnej muzyki ani alkoholu, ale nie znała lepszego miejsca. Rzadko spędzała czas poza wynajmowaną kawalerką, czy też pobliskich miejscówkach z tanim jedzeniem.
– Nie wiedziałem, że lubisz kluby. – Spojrzała na Hoona spod wachlarza gęstych, pomalowanych na czarno rzęs i wzruszyła ramionami.
– Nie lubię, ale nic innego nie przyszło mi do głowy. Tym bardziej, gdy zbiera się na mega ulewę. – Oczywiście nie zamierzała wspomnieć tutaj o swoim nieodpowiednim stroju, który według niej prezentował się komicznie, zważywszy na panujący na dworze chłód.
Hoon uniósł wzrok i spojrzał w pochmurne niebo.
– Myślę, że jak zacznie padać, to przemokniesz do suchej nitki – Uważnie przyjrzał się jej nogom i uśmiechnął się znacząco. Tak. Nawet on uważał, że ten strój to nie był najlepszy pomysł.
Miri uniosła żółtą parasolkę na wysokość jego oczu i oznajmiła:
– Ona mnie ochroni.
Hoon parsknął śmiechem i wziął niewielki przedmiot do ręki. Sam miał na sobie kurtkę skórzaną, która kojarzyła mu się z pierwszym pocałunkiem z Miri i szczerze wątpił, by zdołał oszukać naturę i dotrze suchy z powrotem do hotelu. Nie zamierzał się tym jednak przejmować.
– Będzie musiała pomieścić nas oboje, więc obawiam się, że będziemy dziś bardzo blisko – Posłał dziewczynie znaczący uśmiech.
Miri momentalnie poczerwieniała ze wstydu i ledwie powstrzymała się od uderzenia go w ramię.
– Jak cię kopnę w jaja, to ci się odechce tych głupich żartów! – burknęła jedynie i ruszyła w stronę klubu, od którego dzieliło ich zaledwie dziesięć minut.
Na ustach dziewczyny mimowolnie pojawił się uśmiech, który znikł w chwili, gdy Hoon do niej podbiegł i zaczął opowiadać mało śmieszne kawały. Nie zamierzała udawać, że ją bawiły, przez co szybko odpuścił i zaczął wypytywać ją o Gosan.
Już wiedziała, że miała przed sobą gadułę. Co się wydarzyło, że tak otwarty chłopak próbował odebrać sobie życie? Jakie blizny przeszłości nosił i dlaczego to ona zdobyła jego zainteresowanie, skoro była dziwolągiem?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro