4
-Jak to "Co Wellinger robi w pokoju twojej siostry"?!-spytał nie dowierzając Kuttin-Przecież Werner mówił, że lecą do Hiszpanii, a nie na Ibizę!-mamrotał pod nosem kierując się do pokoju numer 96
Otworzył drzwi i na własne oczy przekonał się, że owy skoczek, o którym wspomniał mój brat, mimo hałasów wciąż trwa w kamiennym śnie. Podszedł do niego i spróbował go obudzić, lecz kiedy to nie poskutkowało, zlecił to mi. Korzystając z części ciała zwanej potocznie mózgiem, wpadłam na pomysł, aby zafundować naszemu kochanemu blondaskowi zimny prysznic. Chwyciłam wiadro stojące w łazience, po czym napełniam je wodą. Zbliżyłam się do łóżka, po czym z całej siły chlusnęłam na nie "płynnym lodem". Osobnik okupujący je pisnął przeraźliwie, wyrwany ze snu, po czym zerwał się na równe nogi. Dostrzegając obok drzwi mnie, Heinza i Gregora zdziwił się i spytał:
-Co robicie w moim pokoju? Nie mieliście przecież kluczy, a drzwi nie wyglądają na wywarzone. Chociaż z drugiej strony zastanawia mnie czemu zaatakowaliście akurat mój-trajkotał jak najęty Niemiec, co wywnioskowałam z języka jakim operował i jego akcentu
-Raczej my powinniśmy cię spytać, co robisz w naszym hotelu-zabrzmiał trener
-Jak to co? Jestem na obozie, a wy najwyraźniej pomyliliście pokoje i przez przypadek weszliście do mojego-wytłumaczył
-Ale mi chodzi dlaczego jesteście na Ibizie. Przecież Schuster mówił, że jedziecie do Hiszpanii...-ponownie zapytał Austriak
-Od początku mieliśmy tu być, a zresztą możecie porozmawiać z trenerem. Ale mnie nurtuje bardziej, co robicie w moim pokoju-odrzekł Wellinger, a wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco
-To ty jesteś u mnie. Pokaż mi swój kluczyk-poprosiłam, po czym ustawiłam go w dobrą stronę, a na breloczku ukazało się "69"
Zarumieniony Niemiec nieprzytomnym wzrokiem spojrzał na mnie i odebrał ode mnie brelok z kluczem i schował twarz w dłoniach.
-Ale wstyd-jęknął-Może mógłbym ci to jakoś zrekompensować? Zabrać na kawę, czy coś....-zaczął nie pewnie, a ja tak się rozczuliłam, mimo że pewnie będę tego żałować, nie zastanawiając się nad odpowiedzią zgodziłam się
-Możesz wpaść jutro po śniadaniu, ale kawy nie trawię, więc wymyśl coś innego
-Jeśli zapomnisz mi tą wtopę, to mogę nawet załatwić ci nocleg-poruszył brwiami, za co dostał w głowę od Gregora
-To moja siostra debilu! Hamuj się, ok?-warkną
-No, zostaw go już. Widać, że ledwie kontaktuje-skarciłam go- Możesz zostać na noc, bo chyba nie trafisz do siebie
-Śmiem twierdzić, że trafi-wycedził Schlierenzauer i chwycił walizkę Niemca
-Do zobaczenia aniele!-odkrzyknął wciąż jeszcze wewnętrznie śpiąc i przekraczając próg drzwi
Kiedy poszli Heinz spytał:
-Skąd wiesz, że jutro po śniadaniu będziesz mogła się z nim spotkać? Równie dobrze mogę cię umówić na sesję z którymś z chłopaków...-spytał zaciekawiony
-Na studiach uczyli bas, że jeśli człowiek nie wstanie, to nie przyjdzie zajęty spaniem. A znam ich wystarczająco żeby wiedzieć, że wstaną na ostatnie pięć minut śniadania, a ja w tym czasie będę już po serniczku-rozmarzyłam się
-Uznajmy, że rozumiem twój sposób myślenia-zaśmiał się i wyszedł z pomieszczenia
Zdążyłam umyć włosy, przebrać się w moją ukochaną koszulkę Gregora, kiedy wspomniany brat ponownie wbił do pokoju numer 96.
-Czemu zgodziłaś się z nim spotkać? Przecież mówiłaś, że jest strasznie irytujący kiedy tu szliśmy-zapytał zaciekawiony
-Sama nie wiem. Może po prostu rozczuliłam się widokiem załamanego chłopczyka, który chciał zrobić dobre wrażenie? A może coś odebrało mi rozum? Nie mam pojęcia, ale czułam, że bardzo mu zależało i tak jakoś nie mogłam odmówić, bo wyglądał jak ten rudy kot ze "Shreka". Pewnie będę tego żałować, ale mówi się trudno. Już po ptakach-westchnęłam i przyciągnęłam ręka po włosach-Idź spać, bo jutro Heinz chce was rano zbudzić rano
-Niech ci będzie-pocałował mnie w czoło-Śpij dobrze siostra
-Jasne, spływaj do Fecia i nie szalejcie-poczochrałam go po włosach i wywaliłam za drzwi
Weszłam pod ciepłą kołdrę i wtuliłam się w mojego ukochanego misia, którego wszędzie ze sobą wożę. Nie mogłam spać. Przewracałam się z boku na bok i myślałam o Andreasie. Czy dobrze zrobiłam? W końcu przy naszym pierwszym spotkaniu zachowywał się dziwnie, ale teraz, po tej rozmowie chyba zaczęłam zmieniać o nim zdanie. Ciekawe tylko co jest tego powodem, bo w ciągu trzech tygodni raczej nie zmienił tak drastycznie swojego charakteru. To doprawdy była zastanawiająca kwestia. Z tą myślą w głowie zasnęłam.
_____________
Jakieś cztery godzinki temu wróciłam do domu, ale nie byłam w stanie dodać rozdziału wcześniej, gdyż od wczoraj jestem nieco podłamana psychicznie. Pokłóciłam się z bardzo ważną dla mnie osobą i z tego co widzę jej nie bardzo zależy żeby się pogodzić. Jednak mimo wszystko wiedz, że mi zależy i pamiętaj, że ta książka powstała dla ciebie. Może kiedy jutro bardziej się ogarnę wstawię kolejny rozdział, ale nie chce obiecywać i potem się z tego nie wywiązywać, więc czekajcie cierpliwie.
Zuzia
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro