Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

-Jak to "Co Wellinger robi w pokoju twojej siostry"?!-spytał nie dowierzając Kuttin-Przecież Werner mówił, że lecą do Hiszpanii, a nie na Ibizę!-mamrotał pod nosem kierując się do pokoju numer 96

Otworzył drzwi i na własne oczy przekonał się, że owy skoczek, o którym wspomniał mój brat, mimo hałasów wciąż trwa w kamiennym śnie. Podszedł do niego i spróbował go obudzić, lecz kiedy to nie poskutkowało, zlecił to mi. Korzystając z części ciała zwanej potocznie mózgiem, wpadłam na pomysł, aby zafundować naszemu kochanemu blondaskowi zimny prysznic. Chwyciłam wiadro stojące w łazience, po czym napełniam je wodą. Zbliżyłam się do łóżka, po czym z całej siły  chlusnęłam na nie "płynnym lodem". Osobnik okupujący je pisnął przeraźliwie, wyrwany ze snu, po czym zerwał się na równe nogi. Dostrzegając obok drzwi mnie, Heinza i Gregora zdziwił się i spytał:

-Co robicie w moim pokoju? Nie mieliście przecież kluczy, a drzwi nie wyglądają na wywarzone. Chociaż z drugiej strony zastanawia mnie czemu zaatakowaliście akurat mój-trajkotał jak najęty Niemiec, co wywnioskowałam z języka jakim operował i jego akcentu

-Raczej my powinniśmy cię spytać, co robisz w naszym hotelu-zabrzmiał trener

-Jak to co? Jestem na obozie, a wy najwyraźniej pomyliliście pokoje i przez przypadek weszliście do mojego-wytłumaczył

-Ale mi chodzi dlaczego jesteście na Ibizie. Przecież Schuster mówił, że jedziecie do Hiszpanii...-ponownie zapytał Austriak

-Od początku mieliśmy tu być, a zresztą możecie porozmawiać z trenerem. Ale mnie nurtuje bardziej, co robicie w moim pokoju-odrzekł Wellinger, a wszyscy spojrzeli na mnie wyczekująco

-To ty jesteś u mnie. Pokaż mi swój kluczyk-poprosiłam, po czym ustawiłam go w dobrą stronę, a na breloczku ukazało się "69"

Zarumieniony Niemiec nieprzytomnym wzrokiem spojrzał na mnie i odebrał ode mnie brelok z kluczem i schował twarz w dłoniach.

-Ale wstyd-jęknął-Może mógłbym ci to jakoś zrekompensować? Zabrać na kawę, czy coś....-zaczął nie pewnie, a ja tak się rozczuliłam, mimo że pewnie będę tego żałować, nie zastanawiając się nad odpowiedzią zgodziłam się

-Możesz wpaść jutro po śniadaniu, ale kawy nie trawię, więc wymyśl coś innego

-Jeśli zapomnisz mi tą wtopę, to mogę nawet załatwić ci nocleg-poruszył brwiami, za co dostał w głowę od Gregora

-To moja siostra debilu! Hamuj się, ok?-warkną

-No, zostaw go już. Widać, że ledwie kontaktuje-skarciłam go- Możesz zostać na noc, bo chyba nie trafisz do siebie

-Śmiem twierdzić, że trafi-wycedził Schlierenzauer i chwycił walizkę Niemca

-Do zobaczenia aniele!-odkrzyknął wciąż jeszcze wewnętrznie śpiąc i przekraczając próg drzwi

Kiedy poszli Heinz spytał:

-Skąd wiesz, że jutro po śniadaniu będziesz mogła się z nim spotkać? Równie dobrze mogę cię umówić na sesję z którymś z chłopaków...-spytał zaciekawiony

-Na studiach uczyli bas, że jeśli człowiek nie wstanie, to nie przyjdzie zajęty spaniem. A znam ich wystarczająco żeby wiedzieć, że wstaną na ostatnie pięć minut śniadania, a ja w tym czasie będę już po serniczku-rozmarzyłam się

-Uznajmy, że rozumiem twój sposób myślenia-zaśmiał się i wyszedł z pomieszczenia

Zdążyłam umyć włosy, przebrać się w moją ukochaną koszulkę Gregora, kiedy wspomniany brat ponownie wbił do pokoju numer 96.

-Czemu zgodziłaś się z nim spotkać? Przecież mówiłaś, że jest strasznie irytujący kiedy tu szliśmy-zapytał zaciekawiony

-Sama nie wiem. Może po prostu rozczuliłam się widokiem załamanego chłopczyka, który chciał zrobić dobre wrażenie? A może coś odebrało mi rozum? Nie mam pojęcia, ale czułam, że bardzo mu zależało i tak jakoś nie mogłam odmówić, bo wyglądał jak ten rudy kot ze "Shreka". Pewnie będę tego żałować, ale mówi się trudno. Już po ptakach-westchnęłam i przyciągnęłam ręka po włosach-Idź spać, bo jutro Heinz chce was rano zbudzić rano

-Niech ci będzie-pocałował mnie w czoło-Śpij dobrze siostra

-Jasne, spływaj do Fecia i nie szalejcie-poczochrałam go po włosach i wywaliłam za drzwi

Weszłam pod ciepłą kołdrę i wtuliłam się w mojego ukochanego misia, którego wszędzie ze sobą wożę. Nie mogłam spać. Przewracałam się z boku na bok i myślałam o Andreasie. Czy dobrze zrobiłam? W końcu przy naszym pierwszym spotkaniu zachowywał się dziwnie, ale teraz, po tej rozmowie chyba zaczęłam zmieniać o nim zdanie. Ciekawe tylko co jest tego powodem, bo w ciągu trzech tygodni raczej nie zmienił tak drastycznie swojego charakteru. To doprawdy była zastanawiająca kwestia. Z tą myślą w głowie zasnęłam.

_____________

Jakieś cztery godzinki temu wróciłam do domu, ale nie byłam w stanie dodać rozdziału wcześniej, gdyż od wczoraj jestem nieco podłamana psychicznie. Pokłóciłam się z bardzo ważną dla mnie osobą i z tego co widzę jej nie bardzo zależy żeby się pogodzić. Jednak mimo wszystko wiedz, że mi zależy i pamiętaj, że ta książka powstała dla ciebie. Może kiedy jutro bardziej się ogarnę wstawię kolejny rozdział, ale nie chce obiecywać i potem się z tego nie wywiązywać, więc czekajcie cierpliwie.

Zuzia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro