1
Na sam koniec sezonu podpisałam z Austriackim Związkiem Narciarskim umowę. Jako że znam skoczków prawie od dziecka, Heinz postanowił zatrudnić mnie jako psychologa. Jestem świeżo po studiach, więc jestem pewna, że Gregor maczał w tym swoje palce. Po konkursie w Planicy dostaliśmy tydzień wolnego, a potem mieliśmy wyjechać na dwutygodniowy obóz treningowy, gdzie oficjalnie miałam zapoznać się z kadrą. Dwa dni przed wyjazdem spanikowana latałam po mieszkaniu mojego brat, z którym zamieszkałam po skończeniu studiów, w poszukiwaniu jakiś lekkich ubrań, a Gregor śmiał się ze mnie do rozpuku, na co gromiłam go tylko wzrokiem. Po stwierdzeniu, że jednak nie mam wszystkiego postanowiłam wyciągnąć Schlierenzauera na zakupy. Z początku narzekał, ale kiedy powiedziałam, że kupię mu za to kawę od razu się zgodził, czego pożałował już pół godziny później. Mimo że nie jestem jakaś zwolenniczką zakupów, czasem nawet wręcz przeciwnie, to kiedy czegoś potrzebuję, nie poddam się łatwo. Kiedy kupiłam już 3 bluzki, jedną sukienkę (żeby mieć w czym pójść na jakąś dyskotekę) 2 spódnice, bo lubię nie raz w nich pochodzić i 2 pary krótkich spodenek. Wszystkie te zakupy zajęły nam koło dwóch godzin i zakończyły się wtarabanieniem obładowanego torbami Gregora do kawiarni. Wykończony odstawił bagaże na podłogę i sam opadł na krzesło. Ja tymczasem udałam się do lady aby zamówić kawę dla brata i mój ukochany sernik dla mnie. Nie wierzę ludziom, którzy wmawiają mi, że od sernika się tyje. Coś tak dobrego nie może być przecież złe! Obsłużyła nas bardzo miła, około 26-cio letnia kobieta. Była bardzo ładna, o czym świadczył między innymi wodzący za nią wzrokiem Gregor. Szturchnęłam go w ramię.
-Idź do niej zagadaj ciamajdo. Widzę, że ci się spodobała. A co jeśli to ta jedyna?-postawiłam mu pytanie, jednak on tylko pokręcił głową i w dalszym ciągu gapił się na nią jak słoń na malowane wrota
Przewróciłam oczami i wstałam z krzesełka. Mimo wyraźnych protestów Gregora podeszłam do kelnerki.
-Hej, jestem Leni, a ten tam to mój brat-wskazałem Schlierenzauera
-Emilka-przedstawiła się
-Może po nim tego nie widać, ale spodobałaś mu-ponownie kiwnęłam głową na Gregora-Wiesz, chłop jak to chłop. Boi się zrobić pierwszy krok, ale od czegoś się ma tę rodzinę, prawda?-spytałam, a Emilka wybuchnęła śmiechem-Dasz się mu zaprosić na jakąś randkę, czy coś?
-Teraz nie mogę. Pracuję tu od otwarcia do zamknięcia galeri, ale mogę dać ci mój numer. Niech napisze albo zadzwoni w niedzielę. Wtedy mam czas-posutniałam
-Za dwa dni jedziemy na obóz. Nie możesz wyskoczyć gdzieś pi pracy?
-Może i jestem dorosła, ale moi rodzice i tak pilnują, o której wracam, bo moja jakże kochana siostra ich informuje
-A gdyby poszła z wami jako przyzwoitka? To znaczy trzymała bym ją w pewnej odległości, wiesz, o co mi chodzi...
-Zobaczę, co da się zrobić. Wpadniecie jutro?
-On na pewno. Trzymaj sie-przytuliłam ją na pożegnanie i wróciłam do stolika, gdzie z rozdziawionymi ustami siedział Gregor
-To tu przychodziłeś, kiedy tylko byłeś w domu, mam rację?-zapytałam podając mu karteczkę z ciągiem cyfr, na które on zrobił wielkie oczy
-Mi przez trzy miesiące udało się cudem dowiedzieć, jak się nazywa, a ty w ciągu pięciu minut zdobyłaś jej numer-pokręcił głową w szoku-Szkoda tylko, że nie umiesz być taka w swoich sprawach sercowych. Kiedy ty ostatnio miałaś chłopaka? W gimnazjum?-zaśmiał się
-Tak się składa, że nigdy. Jedyny, który mi się podobał okazał się być skończonym kretynem, bo próbował prze ze mnie zdobyć moją najlepszą przyjaciółkę i od tamtej pory jestem do was zrażona, okey?-oznajmiłam zła
-Wybacz siostra. I tak nigdy ci się nie odwdzięczę za tą karteczkę
-I tu masz rację-stwierdziłam dojadając serniczek-Idziemy? Musisz się spakować, jeśli chcesz jutro porwać gdzieś Emilkę-pomachałam jej wychodząc przez drzwi i udałam się za obwieszonym Grześkiem
W domu wyciągnęłam sporą walizkę, do której starannie składałam wszystkie potrzebne moim zdaniem ubrania i rzeczy. Byłam już prawie na końcu, kiedy do mojej sypialni wparował Gregor.
-Siostraaa.... Zobacz czy mam wszytko...-zawołał głosem małego dziecka, na co pokiwałam głową i udałam się do jego królestwa
Ściany miał poobwieszane zdjęciami i różnymi medalami, a po podłodze walały się skarpetki. Najwyraźniej wszyscy Schlierenzauerzy to balaganiarze. Przejrzałam walizkę dokładając jeszcze dwie bluzy (jedną zamierzam zacyganić) i wróciłam do siebie. Mimo że mam jeszcze cały jutrzejszy dzień aby się ogarnąć, to wolę mieć czas aby się wyspać przed podróżą, bo niestety długie loty nie działają na mnie dobrze. Nigdy w czasie ich trwania nie mogę zasnąć, bo boję się, że się rozbijemy.
-Leni, chcesz kanapkę?! Robię te z serem i szynką!-krzyknął z kuchni Gregor
Kuchnia. Jedyne miejsce, gdzie mam całkowity zakaz wstępu. Ale to zupełnie nie była moja wina, że ten garnek wybuchł!
-Jak dokroisz mi ogórka to jasne, że tak!-odpowiedziałam podniesionym głosem i wróciłam do telenoweli, którą nawet nie wiem kiedy włączyłam
W pewnej chwili, z bardzo wciągającej akcji wyrwał mnie szarpiący za moje ramię Grześ.
-Wołam cię i wołam. Czyżby na tych studiach cię ogłuszyli młoda?-spytał przekornie
-Chciałbyś stary!-zaakcentowałam ostatni wyraz i zbiegłam na dół i chwytając talerz kanapek ukryłam się w łazience
-I tak kiedyś wyjdziesz!-powiedział przez drzwi
-Mam tu wszystko potrzebne do życia, więc nie liczyłabym na to-zaśmiałam się i po zjedzeniu, i umyciu się zwinęłam się w kłębek i zasnęłam na dywanie
_________________
No hej xd. Za pół godziny wyjeżdżam. Będzie ktoś tęsknił? Btw kto się podejmuje o przypominaniu mi o wstawianiu rozdziału co trzy dni?
Zuzia
Ps. emulka1 to dla ciebie za tą piękną okładkę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro