Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

○ 9.Prawdziwy potwór ○

Grimes podniosła pudło z przyczepy jeepa. Gdy to robiła jej wzrok padł na parę, która obściskiwała się obok budynku przy którym stał samochód. Odwróciła wzrok zniesmaczona tym widokiem. Dobierali się do siebie jakby nie zwracali uwagi, że ktoś może ich w każdej chwili zobaczyć. Nie lubiła Debry, tej wytatuowanej brunetki, a niestety musiała z nią pracować. I też nie raz czepiała się jej nie wiadomo z jakiego powodu, jakby samym swoim istnieniem sprawiała jej udrękę i musiała się na niej wyżywać jak coś jej nie pasowało. Szczególnie nie lubiła gdy John przychodził do niej do pracy. Zawsze we dwoje znikali gdzieś i dosłownie nie można było ich od siebie oderwać. Przez to że Debra nie wykonywała swoich obowiązków miała kłopoty u Sibyl, ale to jej jakoś specjalnie nie obchodziło i wciąż robiła co chciała. Według Hannah idealnym określeniem jej było "wredna dziwka". Nie tylko miała okropny charakter, to była jeszcze zepsuta od środka. Dlatego to było dziwne że John z nią był, choć to raczej wyglądało jakby był z nią tylko dla seksu bo nie obchodziło go co z nią się dzieje dopóki nie zachciało mu się igraszek. A miała okazję kilka razy porozmawiać z John'em i w sumie wcale taki zły nie był. Trochę opryskliwy i bywał wredny, ale nie tak zepsuty jak Debra, przy której on był aniołkiem.

Brązowowłosa obróciła się z pudłem w rękach aby oddalić się jak najdalej. Szła przez dzieciniec po którym chodzili ludzie. Było już po południu co oznaczało, że niedługo skończy pracę i będzie mogła odpocząć, choć nie robiła nic dziś nadzwyczaj trudnego, ale była wykończona psychicznie. I to z powodu Negana, a raczej tego co zrobił i musiała na to patrzeć. Dziś było zebranie ponieważ ktoś złamał zasady czarnowłosego. Odbyła się publiczna egzekucja. Negan przypalił temu nieszczęsnemu mężczyźnie twarz rozgrzanym w piecu żelazkiem. Do teraz pamięta zapach przypalonej skóry, który powodował u niej mdłości. Ale starała się być tym niewzruszona. Tutaj takie rzeczy były normalnością. Nikt nie sprzeciwił się gdy wyrok był wykonywany. Wszyscy byli potulni i w ciszy oglądali całe widowisko. I to znowu pokazało jej jakim okrutnym człowiekiem był Negan. Wcześniej zaczynała widzieć go w pozytywnym świetle, ale zrozumiała że to było tylko złudzenie bo był dla niej miły, a to mogło być tylko przykrywką do jego prawdziwych zamiarów. A skoro był wstanie z szyderczym uśmiechem rozwalić komuś głowę czy przypalić twarz, to było możliwe że ją również mógłby skrzywdzić. Choć cichy głosik w jej głowie szeptał jej, że nigdy nie zraniłby jej. Ale rozsądek twierdził inaczej. Musi trzymać się od niego z dala.

Z zamyślenia wyrwało ją trącenie ramienia przez mężczyznę, który przechodził obok niej. Upuściła karton na ziemie. 

-Mógłbyś uważać jak chodzisz.- powiedziała zirytowanym głosem. Dobrze że w tym kartonie nie było nic wartościowego co mogłoby się zniszczyć przy upadku, pomyślała.

Nieznajomy zatrzymał się słysząc jej komentarz i parsknął.

-To przez przypadek panno sierżant Grimes.

Na te znajomo brzmiące słowa odwróciła się w jego stronę zapominając o leżącym pudle. Mężczyzna w jej wieku o blond włosach i piwnych oczach stał nonszalancko trzymając dłonie w kieszeniach czarnych spodni i patrzył na nią z drapieżnym błyskiem w oku. Hannah lekko rozchyliła wargi stojąc jak słup soli gdy rozpoznała tego mężczyznę. Nagle zrobiło jej się dziwnie gorąco, a nieprzyjemny dreszcz przebiegł po plecach.

-Długo się nie widzieliśmy. Tęskniłaś? Bo ja myślałem o tobie w kółko.- szeroki uśmiech z nutą szaleństwa pojawił się na jego twarzy.

Wspomnienie

Hannah przeglądała papiery, które po chwili położyła na stole przed nią. Młoda kobieta spojrzała na siedzącego na przeciw niej mężczyznę w jej wieku, który był skuty w kajdanki. Była w trakcie przeprowadzania przesłuchania. Billy Hargrove, był pierwszą poważną sprawą, którą dostała świeżo po ukończeniu akademii i zostaniem policjantką. I ku zaskoczeniu jej starszych kolegów i koleżanek po fachu udało jej się dość szybko rozwiązać sprawę. 

-Dlaczego to zrobiłeś?

-To przez przypadek panno sierżant Grimes.- lekki szyderczy uśmieszek błądził na jego twarzy od chwili gdy weszła do pokoju przesłuchań. Obserwował ją i analizował każdą część jej ciała przez co czuła się okropnie niekomfortowo, ale nie mogła dać mu tego po sobie poznać. Więc grała poważną i chłodną przybierając typowo fachowy wyraz twarzy bez krzty emocji.

-Przez przypadek zgwałciłeś i zabiłeś dziewczynę?- zapytała choć wiedziała że on tylko się z nią droczy. Upatrzył sobie młodą niewinną dziewczynę, która późnym wieczorem wracała do domu. Zaciągnął ją do zaułka między budynkami gdzie ją zgwałcił i zadźgał nożem. Pozostawił ją tam aby się wykrwawiła na śmierć. 

-Była ładna.- mruknął wpatrując się w jej oczy. Jego wzrok był diabelski i ciężki do wytrzymania dlatego spuściła wzrok zaglądając do papierów przed nią. Tylko udawała że coś w nich czyta, po prostu nie wytrzymała jego spojrzenia. Oczywiście że chciał ją zastraszyć. W jakimś stopniu mu się to udawało, ale nie okazywała tego. Nie mogła pokazać mu swoich słabości.

- I to było powodem ze to zrobiłeś?- przekrzywił lekko głowę w bok, a jego spojrzenie zsunęło się na jej usta, później szyję i dekolt. Spojrzał jeszcze niżej, ale widok zasłaniał mu stół więc wrócił do patrzenia w jej błękitne oczy. Wzruszył ramionami w odpowiedzi.- W papierach masz zapisane, że masz problemy psychiczne, w tym skłonności sadystyczne. A do tego twoje konto nie jest czyste. Popełniłeś kilka przestępstw, pobicie, zastraszanie, włamanie... Masz nawet wyrok w zawieszeniu. Sąd już nie będzie dla ciebie pobłażliwy. 

-Dostanę przypinkę chory psychicznie, nie pójdę do więzienia. 

-Ważne aby zamknęli cię na bardzo długie lata. Tak czy siak, nie wywiniesz się z tego.

-Masz ładne błękitne oczy, ona miała podobne. Urocza, wyglądała na wrażliwą i dobrą osobę, tak jak ty. Ale ty jesteś ładniejsza. Sprawiasz że moje spodnie są nieznośnie ciasne w kroczu. Wiesz co?- przysunął się do przodu pochylając się nad stołem.- Mam nadzieje że nadejdzie dzień w którym spotkamy się ponownie.

-A ty jak zawsze taka gadatliwa.- zaśmiał się krótko obserwując ją uważnie. Oblizał dolną wargę gdy zlustrował ją wzrokiem.

Hannah z trudem przełknęła ślinę. Nigdy nie zapomniała swojej pierwszej sprawy, a szczególnie tego jak Billy obiecywał że kiedyś się spotkają. Minęło kilka lat i nastąpiła apokalipsa więc była przekonana że ten dzień nigdy nie nadejdzie, ale tak bardzo się myliła. Właściwie gdy padł wyrok że Billy trafił do szpitala psychiatrycznego wiedziała tylko tyle, że znajduje się on w innym stanie, nie interesowała się dokładnie w jakim, myślała tylko nad tym że jest daleko od niej. A jednak stoi tu na przeciw niego i nie ma zielonego pojęcia co powinna zrobić. Uciec? Krzyczeć? Czy po prostu wrócić do obowiązków?

-Co... Jakim cudem... ty?- ciężko jej było się wysłowić utrzymując głos w normie. Z tych emocji z trudem przychodziło jej nawet oddychanie, a nie mówiąc tu aby się w ogóle odezwać.

-Gdy zaczęła się epidemia i umarli zaczęli pożerać żywych udało mi się uciec z szpitala. I jakoś tak wyszło że trafiłem tu. Nawet nie masz pojęcia jak poczułem się gdy cię tu zobaczyłem. Przyjechałem dopiero wczoraj z zwiadowczej bazy i dopiero niedawno dowiedziałem się że tu jesteś. Wielkie dzięki Negan'owi że cię tu ściągnął.- zrobił krok w jej kierunku przez co cofnęła się od razu aby zachować jak największy dystans między nimi. Billy zaśmiał się pod nosem rozbawiony tym że przypominała mu wystraszoną sarenkę zagonioną w pułapkę. Oblizał dolną wargę wyobrażając sobie jakby ona smakowała.- Zgaduje że nie cieszysz się moim widokiem, szkoda. Do zobaczenia.- puścił jej oczko po czym odwrócił się i zaczął oddalać.

Hannah przez parę kolejnych chwil wciąż stała jak sparaliżowana. Prędzej spodziewała się że sztywni przestaną wracać do życia niż spotka go ponownie. Wcześniej nie czuła się w tym miejscu zbyt bezpiecznie, ale teraz ciężko jej będzie zamknąć powieki aby zasnąć. Ciągle będzie oglądać się za siebie bojąc się że znienacka ją zaatakuje. Może i nawet wpadnie w paranoje i zacznie bać się własnego cienia. Z pewnością te maleńkie poczucie bezpieczeństwa zniknęło całkowicie. Negan potrafił ją przerazić, ale Billy był znacznie gorszy, on nie krył się że jest wstanie zrobić jej okropne rzeczy, a później w brutalny sposób zabić patrząc jak ucieka z jej życie i śmiałby się z tego. To on był prawdziwym potworem, diabłem w ludzkiej skórze przed którym trzeba się chronić.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro