Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

● 2.Zabieram ją ●

Negan czuł się w ich domu tak jakby należał do niego. Panoszył się po wnętrzu zaglądając do każdego pokoju, a nawet kąta.

-Macie tu wiele udogodnień.- stwierdził wychodząc z pokoju na korytarz aby przejść do następnego, który należał do Hannah. Rozglądał się po wnętrzu. Na półce leżało kilka książek i płyt z muzyką. Na komodzie stał odtwarzacz muzyki i wazon z trochę przyschniętymi błękitnymi kwiatami, to były chabry. Za każdym razem gdy Daryl wychodził na zewnątrz przynosił je jej. Kiedyś zapytała dlaczego to robi, odpowiedział tylko że przypominają kolor jej oczu, coś jej mówiło że za tymi gestami kryje się coś więcej, ale nie próbowała wyciągnąć tego z niego.

Czarnowłosy podszedł do półki zauważając na niej album z zdjęciami. Hannah po chwili pojawiła się obok niego chcąc zabrać mu album, ale mężczyzna był szybszy. Uniósł rzecz wysoko do góry, była za niska aby dosięgnąć to.

-Oddaj to.

-Najpierw chcę zobaczyć jak uroczym dzieckiem byłaś.- otworzył album i zaczął przeglądać zdjęcia. Brązowowłosa wciąż próbowała mu go zabrać, ale nie wychodziło jej to.- Jako dziecko każdy wygląda tak niewinnie, nawet Rick.- zaśmiał się kontynuując przeglądanie fotografii. W końcu przerwał gdy Hannah nadal natarczywie próbowała zabrać mu album i postanowił jej go oddać, a ona szybko zabrała go po czym schowała do szuflady.- Z słodkiego szkraba wyrosłaś na piękną kobietę.- powiedział to gdy wkładała album do szuflady przez co stała do niego tyłem. Podszedł do niej kładąc dłonie na jej biodrach.- Może sprawdzimy we dwoje miękkość twojego łóżka?- zaproponował, a jedna z jego dłoni zjechała wzdłuż jej ciała zatrzymując się na udzie, które zaczął delikatnie masować.

Poczuła jak czerwień zalewa jej policzki przez tą jego bezwstydną propozycję. Nagle wściekła się i odwracając się gwałtownie uderzyła go w twarz. Zaskoczony cofnął się dotykając policzka, na którym pojawił się lekko czerwony ślad po uderzeniu.

-Cholera, teraz jeszcze bardziej mnie podnieciłaś.

-Jesteś napalonym dupkiem.- fuknęła z złością.

-To nie moja wina, że jesteś atrakcyjna.- zaśmiał się uśmiechając się lubieżnie. Brązowowłosa zawstydzona jego natarczywym spojrzeniem odwróciła wzrok. Jak on tak może się zachowywać?, pomyślała z goryczą. Może i był przystojnym mężczyzną, ale był złym człowiekiem, mordercą, potworem. Gdyby mogła uciekła by jak najdalej od niego. Czuła się dziwnie skrępowana w jego obecności, cały czas przyglądał się jej i nie krył się z tym. Był od niej wyższy prawie o głowę co nie było na plus pod względem tego, że łatwo mógłby ją złapać i nie dała by rady mu uciec.

Negan postanowił kontynuować oglądanie domu przez co trafił do sypialni Judith. Na widok dziewczynki, która siedziała sobie w łóżeczku uśmiechnął się.

-Co za mała ślicznotka.- powiedział z zachwytem podchodząc do łóżeczka. Ostrożnie wyciągnął Judith biorąc ją na ręce.- Płeć damska w tej rodzinie jest cholernie piękna.

Brązowowłosa chciała zabrać od niego swoją bratanicę, ale Negan zauważając co chce zrobić gestem głowy zakazał jej. Judith wyjątkowo dobrze czuła się w jego rękach.

Wyszli na werandę gdzie Negan usiadł sobie na fotelu trzymając Judith na kolanach. Bawił się z nią, a ona chichotała zadowolona.

-Alexandria to świetne miejsce, znacznie przyjemniejsze niż Sanktuarium. Może zabiję Rick'a i Carl'a, osiedle się w ich domu, podporządkuję sobie to miejsce, zaopiekuję się Judith, a ciebie bym... - spojrzał na Hannah sugestywnie poruszając brwiami, nie musiał nawet kończyć bo wiedziała co ma na myśli. Przełknęła z trudem ślinę zdając sobie sprawę, że on rzeczywiście mógłby być do tego zdolny. Uśmiechnął się, a jego uwaga wróciła do Judith, którą kołysał na kolanach.

Hannah spojrzała w kierunku bramy błagając w myślach aby jej brat wrócił jak najszybciej. Chciała aby Negan w końcu stąd odjechał i zostawił ich w spokoju. Ten człowiek ją przerażał, a szczególnie to do czego był zdolny.

○●○●○●○

Negan postanowił że przyrządzi dla nich posiłek. Chodził po kuchni przyrządzając jakąś potrawę, Carl siedział z Judith przy stole, a Hannah poszła po proszkowaną lemoniadę ponieważ Negan sobie tego zażyczył. Gdy wróciła Judith bawiła się zabawkami na kocyku w salonie, a Carl rozkładał talerze na stole.

-Wróciłaś w samą porę, spaghetti jest gotowe.- z kuchni wyszedł Negan z garnkiem, który postawił na środku stołu. Brązowowłosa ustała jak kołek trzymając dzbanek z przygotowaną lemoniadą. Czarnowłosy zauważył jej bierne zachowanie. Podszedł do niej z uśmiechem, który często pojawiał się na jego ogolonej teraz twarzy. Wcześniej postanowił że zgoli swój zarost w ich łazience, korzystając z ich rzeczy, a raczej konkretnie z pianki do golenia Rick'a oraz jego maszynki.- Dziękuje za lemoniadę skarbie. Siadaj.- zabrał od niej dzbanek i postawił go na stole, przy którym usiadł. Po chwili Hannah również dosiadła się do stołu.

Jedli w ciszy, która najwyraźniej nie podobała się Negan'owi bo przerwał ją.

-Byłaś gliniarzem jak Rick, tak?- zapytał zwracając się do brązowowłosej.

-Tak, ale zajmowałam się bardziej biurowymi sprawami.

-Więc nie brałaś udziału w strzelaninach czy jakiś rozróbach?

-Przeważnie nie, ale parę razy zdarzyło się że musiałam.

-Ciekawe czy gdyby trupy nie przejęły świata, to Carl poszedł by w śladu swojego ojca i cioci. Zostałbyś gliniarzem młody?

-Nigdy się nie zastanawiałem nad tym.

-Nie pasowało by to do ciebie. Jesteś urodzonym małym seryjnym mordercą.- zaśmiał się po czym wziął dzbanek i dolał sobie do szklanki lemoniady. Był jedyną osobą w pomieszczeniu, która choć trochę była zadowolona że tu jest. Carl i Hannah siedzieli cicho i tylko odzywali się gdy o coś ich pytał. Oboje byli sfrustrowani, choć u Carl'a bardziej górował gniew, a u Hannah obawa. Nie byli pewni co Negan może zrobić.

Z jakiegoś powodu po skończeniu posiłku przyszedł Spencer z butelką alkoholu proponując Negan'owi rozmowę i grę w bilard. Dlatego we dwóch grali sobie na ulicy w bilard i rozmawiając popijali alkohol. Hannah razem z Carl'em i Olivią stali na werandzie i przyglądali się mężczyznom tak jak kilku innych mieszkańców Alexandrii, którzy zainteresowani wyszli z domów. Ale to co stało się później wstrząsnęło nimi. Negan rozciął nożem brzuch Spencera przez co jego wnętrzności wydostały się na zewnątrz. Upadł na ziemie wykrwawiając się. Po napiętej chwili kiedy trawili to co się wydarzyło Rosita wyszła spomiędzy mieszkańców trzymając w dłoni pistolet i wycelowała w Negana. Ale nabój trafił w kij, którym osłonił się przywódca Zbawców. Negan był wściekły. Jedna z jego ludzi Arat powaliła Rosite na ziemie przykładając jej ostrze do gardła. Czarnowłosy zauważył, że nabój którym chciała go zabić był wykonany ręcznie. Chciał wiedzieć kto to zrobił, ale Rosita twierdziła że to ona, nie uwierzył jej. Ponownie zapytał kto to zrobił, Rosita dalej upierała się że to ona co poskutkowało tym, że Negan kazał Arat kogoś zastrzelić. Niestety padło na Olivie, która skończyła z kulką w głowie. Hannah wzdrygnęła się gdy padł strzał, a ciało kobiety, która stała tuż obok niej upadła na ziemie. Gdy nabój ją trafił trochę krwi bryznęło na twarz brązowowłosej. Spojrzała z szokiem na martwą Olivie. Równie dobrze mogło paść na nią i to ona teraz byłaby martwa.

-Cholera. Było blisko, co nie Hannah?!- wykrzyknął w jej kierunku czarnowłosy. Skrzywiła się gdy ich spojrzenia skrzyżowały się, a on posłał je ten swój uśmieszek. Jak mogły bawić go takie rzeczy? Czy w ogóle choć odrobinę dotknęło go to że właśnie ktoś umarł? Po jego zachowaniu i czynach odpowiedź była oczywista. Miał to gdzieś, zbyt dobrze się przy tym bawił.

W końcu Rick razem z Aronem wrócili do Alexandrii. Grimes zaskoczony sytuacją, którą zastał podszedł do Negana mówiąc mu, że pod bramą czekają na niego zapasy i poprosił aby odjechał już z nimi. Ale przywódca Zbawców oświadczy, że zrobi to gdy dowie się kto zrobił nabój. Zagroził że kolejna osoba zginie. Wtedy Tara odezwała się przyznając się że to ona wykonała nabój. Ale to nie było prawdą. Eugene ostatecznie przyznał się do tego godząc się z możliwością że Negan zaraz może go zabić. Ale to się nie stało. Postanowił że zabierze go ze sobą.

-Pojedzie ze mną. A te zapasy nie wystarczą. Po tym co odjebali twoi ludzie będziesz musiał załatwić mi więcej.- oświadczył Negan. Już chciał razem z swoimi ludźmi odejść, ale zatrzymał się jakby sobie o czymś przypomniał.- I jeszcze jedno. Zabieram twoją siostrzyczkę ze sobą.

-Co? Nie, nie możesz.- powiedział z paniką Rick.

-Oczywiście że mogę. Nie odstawiaj mi tu kolejnego cyrku albo zginie kolejna osoba.- ostrzegł złowrogim tonem. Rick chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wyprzedziła go Hannah, która zeszła z werandy.

-Pojadę.- odezwała się brązowowłosa podchodząc do swojego brata. Negan uśmiechnął się zadowolony. Nie mogła pozwolić aby kolejna osoba umarła i to z jej powodu. Mimo że czuła duże obawy i tak bardzo wolałaby zostać w Alexandrii z bliskimi, to wiedziała że odejście z Zbawcami jest jedynym dobrym rozwiązaniem przy którym nikt nie ucierpi, oprócz jej.- Nic mi nie będzie, poradzę sobie.- powiedziała do Rick'a, który przytulił ją mocno. Tak bardzo nie chciał aby ją zabrali, ale nie mógł nic zrobić. Nie chciał jej stracić.

Hannah uśmiechnęła się pocieszająco próbując tym gestem choć trochę dodać bratu otuchy. Odsunęła się od niego i spojrzała na Negana, który szczerzył się pokazując szereg białych zębów. Z jakiegoś powodu przypominał jej wilka, który właśnie dopadł swoją zdobycz. Gdy odchodziła z Zbawcami obejrzała się za ramię. Widziała jak Carl patrzy na nią z determinacją jakby w ten sposób chciał jej obiecać, że znajdą sposób aby ją odzyskać. Ale czy to było możliwe?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro