Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

●16. Mam go zdradzić?●

Hannah zdjęła z przyczepy pudło i zaniosła je pod garaż po czym wróciła do jeepa aby wziąć kolejne. Nie widziała się z Negan prawie dwa dni. Pracą starała się zająć swoje myśli, przeważnie to działało ale gdy miała chwilę odpoczynku zaczynała rozmyślać. Denerwowało ją to że nie może przez to przebrnąć i zapomnieć, ale to w końcu uczucia a z tym ciężko wygrać, na to potrzeba czasu.

Zirytowana wręcz rzuciła pudło na ziemię. Ciągle czuła na sobie czyjeś spojrzenie przez dwa dni odkąd ostatni raz widziała się z przywódcą Zbawców. Z początku pomyślała że to czarnowłosy ją obserwuje, ale raz gdy się rozglądała zobaczyła mężczyznę z grubym wąsem i ciemnymi włosami, który się jej przyglądał z daleka. Nawet gdy zdał sobie sprawę że ona zauważyła że ją obserwuje, to nie przestał. Niepokoiło ją to bo jego wygląd i wyraz twarzy sprawiał w niej lęk. I to nie był raz gdy zauważyła że on ją obserwuje. Nawet teraz gdy odrzuciła pudło pod garaż i obejrzała się zobaczyła go stojącego przy budynku. Stał z skrzyżowanymi ramionami i obserwował. Dłużej nie mogła tego znieść więc postanowiła do niego podjeść i spytać o co chodzi.

Gdy tylko stanęła przed nim, a jego wzrok nie opuszczał jej ani na chwilę gdy szła w jego stronę, jej odwaga i pewność znacznie zmalały. Nawet pożałowała przez chwilę że zdecydowała się do niego podejść.

-Kim jesteś?- zapytała w prost.

-Simon. Szef kazał mieć cię na oku.- odpowiedział beznamiętnym głosem. Teraz Hannah już wiedziała o co chodzi. Najwyraźniej Negan kazał aby ktoś ją pilnował, ale dlaczego? Bo martwił się czy może jej nie ufał?

-Dlaczego?- zapytała chcąc usłyszeć jakieś wyjaśnienia. 

-Nie wiem, ja tylko wykonuje rozkazy.

-Zabrzmiało to jakbyś nie był z tego powodu zadowolony.- stwierdziła wyczuwając od niego nie chęć, jakby nie podobało mu się to że musi ją obserwować i pewnie wolałby robić coś innego.

-Jakoś nie widzi mi się pilnować jakąś paniusie. Ale wiem że Negan nie robi takich rzeczy bez powodu.

-Co masz na myśli?

-Dba o twoje bezpieczeństwo. I coś mi się wydaje że ma do ciebie słabość.

-Słabość?- zakpiła.- To niedorzeczne. Raczej coś bardziej sprośnego chodzi mu po głowie, o niczym innym nie myśli.

-Nie obchodzi mnie co was łączy, seks czy uczucia.

-Więc po co o tym mówisz?

-Bo mógłbym mieć w tym korzyść.

-Korzyść?- dopytała zastanawiając się czy aby na pewno dobrze go usłyszała. O co temu człowiekowi chodzi?, pomyślała.

Simon rozejrzał się jakby upewniał się że nikt w okolicy ich nie usłyszy po czym ponownie się odezwał.

-Negan za bardzo zaczął odpuszczać, okazywać litość. Twój braciszek i inni się do tego przyczynili. Wkurza mnie to bo nie słucha już moich rad tak jak wcześniej. Gada tylko o zbawianiu ludzi mimo tego że to już nie działa. Alexandria i Wzgórze nie chcą się słuchać, ani też Śmieciarze, a do tego Królestwo też zaczyna się buntować. 

-Do czego zmierzasz? Bo z tego co mówisz wychodzi na to że przegracie. Zbawcy upadną. Jak dla mnie to dobre wieści.

-Nie denerwuj mnie bardziej.- powiedział podwyższonym głosem i gwałtownie poruszył się przez co odsunęła się od niego wystraszona. Obdarzył ją surowym spojrzeniem. Zdecydowanie ten człowiek nie był dobry.- Czas aby rządy się zmieniły. Już rozmawiałem z innymi. A ty mi w tym pomożesz.

-Czemu miałabym się zgodzić?- nie miała ochoty pchać się w jakieś bunty czy obalenie rządzącego. Nie miała do takich rzeczy głowy, a lepiej dla niej jak cierpliwie poczeka aż Rick i inni wygrają z Zbawcami.

-Bo jesteś siostrą Rick'a Grimes'a, który nienawidzi Negana i chce upadku Zbawców. Pójdziemy na ugodę, pomożesz mi przejąć władzę, a wtedy cię wypuszczę i nie będzie już wojny. Zostawię w spokoju Alexandrie.

- Mam zdradzić Negana? Pomóc ci go oszukać? A w nagrodę mnie uwolnisz i Alexandria będzie wolna? Wiesz niezbyt mi się to podoba. Skąd mogę wiedzieć czy dotrzymasz słowa. A Wzgórze i Królestwo? Im nie odpuścisz?- mimo że jego propozycja miała swoje korzyści, to jakoś nie była pewna aby mu zaufać i zgodzić się mu pomóc.

- Nie dostaniesz lepszej propozycji. Lepiej się zdecyduj bo jeśli wygram spalę na popiół wszystkie te zapchlone miejsca, a twoją głowę nabije na pal i ozdobię twoim ciałem bramę wjazdową do fabryki aby wszyscy mogli na to patrzeć. Masz czas do jutra.- oznajmił po czym minął ją i odszedł sobie.

Hannah zadrżała. Czegoś takiego się nie spodziewała. Ten człowiek był straszny. I do tego dał jej ultimatum. Albo zdradzi Negana albo wyda Simona. Cokolwiek by wybrała to nie gwarantowało jej pewności że wszystko skończy się dobrze. Była w beznadziejnej sytuacji. Właściwie to cały czas jest w beznadziejnej sytuacji. Ciągle są jakieś problemy i zmartwienia. Bez ustanku coś złego się dzieje. Wszystko sypie jej się na głowę. I im dłużej przebywa w tym miejscu tym jest gorzej. Jest zastraszana, grożą jej, próbują zabić, wpada w jakieś konflikty. Nie może odetchnąć bo za chwilę znowu coś się dzieje. To istny koszmar.

○●○●○●○●

Brązowowłosa nerwowo stukała palcami o blat stołu. Rozważała słowa Simona. Myślała o wszystkich za i przeciw. Musiała dokładnie to przemyśleć bo to zadecyduje o jej losie. I im bardziej się zastanawiała, to bardziej była przekonana aby nie przyjmować propozycji Simona. Czemu miała by wierzyć w jego słowa skoro nie zna go, a z wyglądu i zachowania nie wydaje się być w porządku osobą. A skoro tyle grup postanowiło współpracować aby pokonać Zbawców, to dawało nadzieje na wygraną z nimi, a przecież Simon był całą tą sytuacją zdenerwowany, wyglądało to jakby tracili panowanie nad konfliktem z grupami. A to grało na korzyść jej bo możliwe że niedługo się stąd uwoli. Więc nie było mowy że zawiąże sojusz z Simonem, ale jak to mu przekazać aby nie ucierpiała na tym gdyby się zdenerwował że nie chce mu pomóc. Mogłaby udawać że się zgadza, a później przekaże jego plan Negan'owi. To było absurdalne, nie chciała bawić się w takie rzeczy, ale sytuacja w której się znalazła nie była najlepsza. Musiała coś wykombinować.

Jej natłok myśli przerwało pukanie do drzwi. Nie spodziewała się raczej niczyjej wizyty więc niezbyt pewnie podeszła do drzwi i je otworzyła. Trochę jej ulżyło gdy w progu zobaczyła Negana, ale po chwili zmarszczyła brwi zauważając w jego oczach smutek. Stał w drzwiach z ponurą miną jakby stało się coś na prawdę złego. Bez słowa wszedł gdy przesunęła się na bok robiąc mu przejście. Zamknęła drzwi i nie spiesząc się podeszła do niego gdy ten stanął przy stole odkładając kij.

-Co się stało?- zapytała zaniepokojona. Coraz bardziej jego zachowanie martwiło ją. Nic nie powiedział, nawet na nią nie spojrzał. Wyciągnął spod kurtki prostokątną białą kartkę zgiętą na pół.

- Lepiej usiądź zanim to przeczytasz.- wręczył jej papier na którym pisało jej imię i usiadł na krześle. Wzięła to od niego po czym sama usiadła na łóżku. Rozłożyła kartkę, a gdy ledwo co przeczytała pierwsze słowa myślała że zemdleje, serce właśnie jej pękło. To był list pożegnalny Carl'a.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro