Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2- Czy ty się chcesz bawić w makijażystkę?!

Ten rozdział dedykuję _Alexiiss_ za to, że jeszcze ze mną wytrzymuje XD ;**

Wstałam następnego ranka z obolałą głową. Siedziałam do późna czytając scenariusze odcinków, które dostałam od Mcg'a. Ogółem mówiąc, serial zapowiadał się ciekawie. Kilka romansów, generalnie opierający się o książkę Cassandry Clare ,,Dary Anioła". Fantastyka to dobra podstawa pod muzykę płynącą z (mojej) głębi serca. Może być wymyślna, cicha, delikatna albo mocna i szybka. Jest to dobre pole do popisu.

Gdy już stałam na nogach, poszłam do łazienki i przeżyłam szok. Krzyknęłam, na co od razu przybiegła do mnie moja młodsza siostra z uśmiechem na ustach. Miała dwanaście lat, więc pomiędzy nami była różnica dziesięciu lat. Tak, miałam dwadzieścia dwa lata, a jeszcze mieszkałam z rodzicami.

Wpatrzona w lustro wprost nie mogłam uwierzyć. Moje, dotychczas, blond włosy teraz miały jasno-różowy kolor. Byłam załamana. Już jutro miałam zacząć pracę nad serialem, a moje włosy były w takim stanie. Przecież nie mogłam się tak pokazać!

No dobra, trzeba coś wymyślić. Zadzwoniłam do fryzjera- nie miał już wolnych terminów. Świetnie. Próbujemy dalej. Poszłam do sklepu w poszukiwaniu farby do włosów- nie było. Szamponetki też szukałam, ale jej nie znalazłam. Nie było innego sposobu, jak po prostu zakryć je czapką i udawać, że nic się nie stało.

Zrezygnowana wróciłam z poszukiwań do domu.

-Wendy, czy wiesz, czyja to robota?- spytałam siostrę i wskazałam na swoje włosy.

-Em, ja...- jąkała się- nie, nie wiem, bo...

A więc już znam sprawcę.

-Wendy, jak mogłaś?!- krzyknęłam- Od wczoraj już wiedziałaś, że dostałam bardzo ważną pracę, którą zaczynam od jutra! Przecież nie mogę pokazać się tak już pierwszego dnia!

-Am, ja...-zaczęła.

-Zeszłego lata w miarę spokojnie zaakceptowałam twój wybryk ze zrobieniem mi tatuażu z henny na ręce. Jesienią wybaczyłam ci pomalowanie mi paznokci na zielono, ale włosy? Serio, Wendy? Włosy? I to akurat wtedy, gdy miałam iść do pracy! Czy ty się chcesz bawić w makijażystkę?!- byłam okropnie wściekła.

Siostra popatrzyła na mnie ze skruchą, opuściła głowę i wyszeptała:

-Założyłam się o to z tatą.

Nie, no po prostu nie mogłam w to uwierzyć! Mój własny tata zrobił mi coś takiego! Nie dość, że wykorzystał dwunastolatkę, to jeszcze miał zamiar mnie tak upokorzyć w pracy!

Zdenerwowana zostawiłam Wendy samą w salonie i skierowałam się do kuchni, gdzie był mój tata.

-Tato- zaczęłam- mamy bardzo ważną rzecz do omówienia.

On tylko podniósł wzrok znad gazety, znudzonym wzrokiem spojrzał na mnie, po czym znowu wrócił do czytania.

-Nie sądziłem, że masz zamiar farbować włosy.- powiedział lekkim tonem, tak, jakby to wogóle nie była jego wina- Jednak tobie radziłbym inny kolor.

-Serio, tato?! Serio?!- wykrzyknęłam, a on oderwał się od czytania gazety- Czy ty myślisz, że jestem głupia?!

-Głupia? Skądże znowu. Po prostu okropnie sztywna.- powiedział ze stoickim spokojem.

-Tato, jutro zaczynam pracę, która może dać mi duże, wręcz ogromne, zyski, a ty zakładasz się z własną, dwunastoletnią córką o to, czy mi pofarbuje włosy?! Czy ty zwariowałeś?!

-A jaką zaczynasz pracę, hm?

-Będę głównym kompozytorem muzyki do nowego serialu Mcg'a.- powiedziałam dumnie.

-Och, córciu, to przecież cudownie!- rozradowała się moja mama, która stała obok i przyglądała się całej naszej kłótni. Podeszła do mnie i uściskała.

-Ale wiesz co?- zaczął mój tata- Zawsze mówiłem ci, że lepsze wykształcenie będziesz miała, gdy zostaniesz lekarzem. Lepsze pieniądze, wiedza, która bardziej przydaje się w życiu, niż jakaś tam muzyka. Ona ci nie da bezpieczeństwa tak, jak wiedza medyczna. Zastanów się jeszcze, czy na pewno chcesz zostać tym głównym kompozytorem, czy kim tam.- tata powiedział to, co zwykle mi powtarzał, gdy podejmowałam się tych prac, które on uważał za głupie i bezsensowne.

Nie rozumiałam jego podejścia. Przecież to moje życie i moje wykształcenie. To ja będę z tego żyć, a nie on. Szczerze? Jeszcze będzie ze mnie dumny. Udowodnię mu, że praca głównego kompozytora jest najlepsza na świecie.

-Świetnie, tato, ale mówisz to, co zwykle.- skomentowałam- Ty chyba nawet nie wiesz, ile ja będę zarabiać.

-No, ile?- zaciekawił się.

-550 dolarów dziennie.- powiedziałam, a moja mama wytrzeszczyła oczy- Ale Mcg powiedział, że jeśli moja praca będzie przynosić oczekiwany przez niego rezultat, to moje wynagrodzenie będzie się powoli podwyższać.- powiedziałam dumnie, z lekkim uśmiechem na ustach.

-O, to świetnie!- zaczął- Będziesz się mogła od nas wyprowadzić i zacząć własne życie na swoich zarobkach.

-Naprawdę, tato? Czyli przez te lata, kiedy już pracowałam, ty tylko czekałeś, aż się wyprowadzę od was?

-Amando, to nie tak. Chciałbym po prostu zobaczyć, jak sama sobie radzisz w dorosłym świecie. Bez nas. Bez naszego wsparcia, jakim są nasze pieniądze. I bez naszych rad.

Patrzyłam na niego osłupiała, wyszłam bez słowa i po prostu zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy do walizki. Najpierw ubrania, potem kosmetyki, misia, którego od niego dostałam.

Zawsze mi pomagał, mówił, że mogę zostać kim tylko zechcę. A teraz mówi mi, że kompozytor to zła i głupia praca. Naprawdę go nie rozumiem.

Gdy już spakowałam ubrania, kosmetyki i misia, dopakowałam buty, torebkę, rzeczy do pracy, ładowarkę do telefonu i byłam już gotowa. Teraz musiałam tylko zadzwonić do przyjaciółki.
Wybrałam jej numer z listy kontaktów w telefonie i zadzwoniłam. Odebrała po paru sygnałach.

-Halo?- zapytała.

-Hej, Vera, mam pytanie.- powiedziałam od razu.

-O, Amanda, to ty! Pytaj śmiało.- zachęciła mnie.

-Eee... A więc chodzi o to... Czy mogłabym u ciebie na jakiś czas przenocować?

-Am, no pewnie!- ucieszyła się- Wpadaj kiedy chcesz!

-To ja będę za dziesięć minut.- powiedziałam- Dzięki, Vera.

Pożegnałyśmy się, rozłączyłyśmy, a ja wzięłam do ręki walizkę, pożegnałam się z mamą i siostrą, a po tym wyszłam z domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro