Rozdział 2- Czy ty się chcesz bawić w makijażystkę?!
Ten rozdział dedykuję _Alexiiss_ za to, że jeszcze ze mną wytrzymuje XD ;**
Wstałam następnego ranka z obolałą głową. Siedziałam do późna czytając scenariusze odcinków, które dostałam od Mcg'a. Ogółem mówiąc, serial zapowiadał się ciekawie. Kilka romansów, generalnie opierający się o książkę Cassandry Clare ,,Dary Anioła". Fantastyka to dobra podstawa pod muzykę płynącą z (mojej) głębi serca. Może być wymyślna, cicha, delikatna albo mocna i szybka. Jest to dobre pole do popisu.
Gdy już stałam na nogach, poszłam do łazienki i przeżyłam szok. Krzyknęłam, na co od razu przybiegła do mnie moja młodsza siostra z uśmiechem na ustach. Miała dwanaście lat, więc pomiędzy nami była różnica dziesięciu lat. Tak, miałam dwadzieścia dwa lata, a jeszcze mieszkałam z rodzicami.
Wpatrzona w lustro wprost nie mogłam uwierzyć. Moje, dotychczas, blond włosy teraz miały jasno-różowy kolor. Byłam załamana. Już jutro miałam zacząć pracę nad serialem, a moje włosy były w takim stanie. Przecież nie mogłam się tak pokazać!
No dobra, trzeba coś wymyślić. Zadzwoniłam do fryzjera- nie miał już wolnych terminów. Świetnie. Próbujemy dalej. Poszłam do sklepu w poszukiwaniu farby do włosów- nie było. Szamponetki też szukałam, ale jej nie znalazłam. Nie było innego sposobu, jak po prostu zakryć je czapką i udawać, że nic się nie stało.
Zrezygnowana wróciłam z poszukiwań do domu.
-Wendy, czy wiesz, czyja to robota?- spytałam siostrę i wskazałam na swoje włosy.
-Em, ja...- jąkała się- nie, nie wiem, bo...
A więc już znam sprawcę.
-Wendy, jak mogłaś?!- krzyknęłam- Od wczoraj już wiedziałaś, że dostałam bardzo ważną pracę, którą zaczynam od jutra! Przecież nie mogę pokazać się tak już pierwszego dnia!
-Am, ja...-zaczęła.
-Zeszłego lata w miarę spokojnie zaakceptowałam twój wybryk ze zrobieniem mi tatuażu z henny na ręce. Jesienią wybaczyłam ci pomalowanie mi paznokci na zielono, ale włosy? Serio, Wendy? Włosy? I to akurat wtedy, gdy miałam iść do pracy! Czy ty się chcesz bawić w makijażystkę?!- byłam okropnie wściekła.
Siostra popatrzyła na mnie ze skruchą, opuściła głowę i wyszeptała:
-Założyłam się o to z tatą.
Nie, no po prostu nie mogłam w to uwierzyć! Mój własny tata zrobił mi coś takiego! Nie dość, że wykorzystał dwunastolatkę, to jeszcze miał zamiar mnie tak upokorzyć w pracy!
Zdenerwowana zostawiłam Wendy samą w salonie i skierowałam się do kuchni, gdzie był mój tata.
-Tato- zaczęłam- mamy bardzo ważną rzecz do omówienia.
On tylko podniósł wzrok znad gazety, znudzonym wzrokiem spojrzał na mnie, po czym znowu wrócił do czytania.
-Nie sądziłem, że masz zamiar farbować włosy.- powiedział lekkim tonem, tak, jakby to wogóle nie była jego wina- Jednak tobie radziłbym inny kolor.
-Serio, tato?! Serio?!- wykrzyknęłam, a on oderwał się od czytania gazety- Czy ty myślisz, że jestem głupia?!
-Głupia? Skądże znowu. Po prostu okropnie sztywna.- powiedział ze stoickim spokojem.
-Tato, jutro zaczynam pracę, która może dać mi duże, wręcz ogromne, zyski, a ty zakładasz się z własną, dwunastoletnią córką o to, czy mi pofarbuje włosy?! Czy ty zwariowałeś?!
-A jaką zaczynasz pracę, hm?
-Będę głównym kompozytorem muzyki do nowego serialu Mcg'a.- powiedziałam dumnie.
-Och, córciu, to przecież cudownie!- rozradowała się moja mama, która stała obok i przyglądała się całej naszej kłótni. Podeszła do mnie i uściskała.
-Ale wiesz co?- zaczął mój tata- Zawsze mówiłem ci, że lepsze wykształcenie będziesz miała, gdy zostaniesz lekarzem. Lepsze pieniądze, wiedza, która bardziej przydaje się w życiu, niż jakaś tam muzyka. Ona ci nie da bezpieczeństwa tak, jak wiedza medyczna. Zastanów się jeszcze, czy na pewno chcesz zostać tym głównym kompozytorem, czy kim tam.- tata powiedział to, co zwykle mi powtarzał, gdy podejmowałam się tych prac, które on uważał za głupie i bezsensowne.
Nie rozumiałam jego podejścia. Przecież to moje życie i moje wykształcenie. To ja będę z tego żyć, a nie on. Szczerze? Jeszcze będzie ze mnie dumny. Udowodnię mu, że praca głównego kompozytora jest najlepsza na świecie.
-Świetnie, tato, ale mówisz to, co zwykle.- skomentowałam- Ty chyba nawet nie wiesz, ile ja będę zarabiać.
-No, ile?- zaciekawił się.
-550 dolarów dziennie.- powiedziałam, a moja mama wytrzeszczyła oczy- Ale Mcg powiedział, że jeśli moja praca będzie przynosić oczekiwany przez niego rezultat, to moje wynagrodzenie będzie się powoli podwyższać.- powiedziałam dumnie, z lekkim uśmiechem na ustach.
-O, to świetnie!- zaczął- Będziesz się mogła od nas wyprowadzić i zacząć własne życie na swoich zarobkach.
-Naprawdę, tato? Czyli przez te lata, kiedy już pracowałam, ty tylko czekałeś, aż się wyprowadzę od was?
-Amando, to nie tak. Chciałbym po prostu zobaczyć, jak sama sobie radzisz w dorosłym świecie. Bez nas. Bez naszego wsparcia, jakim są nasze pieniądze. I bez naszych rad.
Patrzyłam na niego osłupiała, wyszłam bez słowa i po prostu zaczęłam pakować wszystkie swoje rzeczy do walizki. Najpierw ubrania, potem kosmetyki, misia, którego od niego dostałam.
Zawsze mi pomagał, mówił, że mogę zostać kim tylko zechcę. A teraz mówi mi, że kompozytor to zła i głupia praca. Naprawdę go nie rozumiem.
Gdy już spakowałam ubrania, kosmetyki i misia, dopakowałam buty, torebkę, rzeczy do pracy, ładowarkę do telefonu i byłam już gotowa. Teraz musiałam tylko zadzwonić do przyjaciółki.
Wybrałam jej numer z listy kontaktów w telefonie i zadzwoniłam. Odebrała po paru sygnałach.
-Halo?- zapytała.
-Hej, Vera, mam pytanie.- powiedziałam od razu.
-O, Amanda, to ty! Pytaj śmiało.- zachęciła mnie.
-Eee... A więc chodzi o to... Czy mogłabym u ciebie na jakiś czas przenocować?
-Am, no pewnie!- ucieszyła się- Wpadaj kiedy chcesz!
-To ja będę za dziesięć minut.- powiedziałam- Dzięki, Vera.
Pożegnałyśmy się, rozłączyłyśmy, a ja wzięłam do ręki walizkę, pożegnałam się z mamą i siostrą, a po tym wyszłam z domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro