Część pierwsza: Ten facet to wariat. 20
Sang pisnął przestraszony, gdy ten go dopadł. Nie spodziewał się, że starszy weźmie to, aż tak do siebie. Czuł, że zaczyna mu się palić grunt pod nogami.
- Postaw mnie na ziemi. Ej, gdzie ty idziesz? Tang do cholery! - próbował się wyszarpać, ale mężczyzna trzymał go cholernie mocno. Przełknął ślinę i zaczął się zastanawiać czy to co go czeka będzie przyjemne, czy raczej wkurwił go do tego stopnia, że zaraz zginie.
Uśmieszek rozbawienia pojawił się na twarzy Tanga. Jednak zaraz był poważny gdy postawił go na ziemi, zamknął drzwi na zamek, a sam szarpnął go za nadgarstek i złapał za kark przyciągając do siebie aby wbić się w wargi młodszego. Już tak długo się powstrzymywał... Ale tym razem już nie był w stanie. Złapał go za biodro i docisnął mocno do swojego umięśnionego ciała.
Sang syknął cicho, gdy został pociągnięty, był od niego słabszy i nie miał nawet jak go przed tym powstrzymać. Sapnął zaskoczony, gdy poczuł te zaborcze wargi na swoich. Przez chwilę chciał go od siebie odepchnąć, ale zdrowy rozsądek przegrał z pożądaniem i alkoholem. Jęknął, gdy Tang docisnął go do swojego ciała i zaraz zaczął zachłannie oddawać pocałunki, zarzucając mężczyźnie ramiona na kark. Wczesał palce w jego włosy i lekko pociągnął za nie.
Z ust Tanga uciekł głęboki pomruk aprobaty gdy ten nie protestował. Podobał mu się ten szczeniak już od dłuższego czasu, a teraz kiedy wypił za dużo był również bardziej odważny w niektórych kwestiach. Przesunął się z nim bliżej łóżka a tam pchnął go swoim ciałem na nie nie przerywając pocałunków. Dłonią wtargnął pod materiał jego koszulki, skręcając sutek w palcach. Drugą dłonią złapał za pośladek młodszego zaciskając się na nim mocno.
Sang jęknął cicho, w jego usta i otoczył go udami w pasie przyciągając mocniej do siebie. Jego drobne dłonie wędrowały bezkarnie po nagim torsie, wcześniej mógł tylko sobie popatrzeć na tych mięśniaków, właściwie tylko dlatego przychodził tu, gdy grillowali po akcji. Zwłaszcza dla tego jednego, umięśnionego torsu.
Bran Jue strasznie go irytował, ale było w nim też coś, co go cholernie pociągało. Pomimo całej tej frustracji zawsze za nim zaglądał i liczył, że pojawi się w domu jego szefa w tym samym momencie. Ba, wielokrotnie liczył na to, że będzie miał okazję zobaczyć go gdziekolwiek. Ale nigdy nie miał odwagi aby samemu zagadać. A teraz, po alkoholu i fali frustracji był w stanie go choćby złapać i pokazać mu, że sam tak łatwo się nie podda. To miała być jego kara za te wszystkie prowokacje. Ale nikt nie mówił, że kara musiała być nieprzyjemna... Dłonią zagłębił się pod materiał jego bielizny aby tam zaczepić jego wejście palcami i zacząć masować. Ustami zsunął się na jego szyję która całował i pozostawiał na niej czerwone ślady swojej obecności.
Sang dobrze wiedział, że nie powinni tego robić, ale nie umiał się przed tym powstrzymać. Dociskał głowę starszego do swojego torsu i niecierpliwie zaczął kręcić biodrami. Nie był grzecznym chłopcem jak wszyscy zakładali. Może nie miał partnera, ale kolekcja jego zabawek była dość imponująca. Zbyt zniecierpliwiony nabił się na palce Tanga z głośnym jękiem.
Nigdy nie uważał Sanga za grzecznego chłopca. Ktoś kto mówi mu tak sprośne rzeczy i zaczepia go w taki sposób, nie może należeć do grzecznych, ale to mu się właśnie w nim podobało. Niby taki niewinny, a jednak diabeł. Czując jak ten nabił się na jego palce aż sapnął. Nie był aż taki ciasny jak się spodziewał, a to wywołało w nim mieszane uczucia. Zsunął swoje spodnie aby zaraz zastąpić palce czymś większym. Był pijany i ani myślał teraz bawić się w powolne gry wstępne. Szczególnie, że sam Sang nie wydawał się być nawet nimi zainteresowany. Wbił się w niego po sam koniec i zarzucił sobie jego nogi na ramiona by zawisnąć nad nim. Strzelił mu klapsa w ten nagi tyłek.
Sang krzyknął cicho, gdy ten się w nim tak zagłębił, a jego ciało wygięło się w łuk na tę przyjemność.
- Byłeś bardzo niegrzecznym chłopcem.- mruknął gardłowo i drapieżnie wpił się w usta młodszego.
- W końcu... - nie dane mu było dokończyć, gdy usta starszego zetknęły się z tymi jego. Nie miał nawet jak walczyć o dominację w tym pocałunku. Nie spodziewał się, że Tang będzie, aż taki. Wczesał palce we włosy mężczyzny i oddając zachłannie pocałunek zaczął poruszać biodrami. Potrzebował go cholernie, a teraz po alkoholu puściły mu wszystkie hamulce.
Starszy starał się go uciszyć wargami aby ten nie był zbyt głośno. Może i był pijany, ale na tyle świadom aby nie dopuścić do tego, by ktoś ich usłyszał. A już szczególnie jedna osoba. Całe napięcie jakie w sobie miał wyładowywał właśnie na młodszym, razem z nim. Poruszał się w nim ostro, szybko, do samego końca zagłębiając się w jego wnętrzu.
- Tak długo na to czekałeś? - zapytał z pomrukiem między kolejnymi pocałunkami.
Sang jęczał w jego usta wijąc się pod nim . Starał się być cicho, ale było to wprost niemożliwe, gdy był tak pieprzony, bo zwykłym seksem nie mógł tego nazwać. Najwyraźniej obaj byli siebie bardzo spragnieni, co w sumie go nie dziwiło skoro tyle czasu wzajemnie się prowokowali.
- Za długo. Cholernie ciężko było cię sprowokować. - jęknął mu w usta - Agh... Cholera... Pieprz mnie. - jęknął przeciągle, a jego ciało wygięło się w łuk, gdy doszedł na ich brzuchy.
Niezależnie od tego jak bardzo się starał, trudno było mu zachować względną cieszę, szczególnie, że młodszy był taki głośny. Na pewno ktoś ich słyszał i modlił się żeby to nie był Mingjue.
- Zbyt długo się powstrzymywałem... - sapnął mu do ucha i zaraz sam się zatrzymał, wbijając w niego po sam koniec, tym samym zalewając jego wnętrze. Odetchnął ciężko, wisząc nad nim. Otarł krople potu z czoła i przesunął dłonią wzdłuż jego talii - Już więcej nie będę się powstrzymywał... - stwierdził szeptem i zagryzł dolną wargę. Był zadowolony z siebie, że doprowadził go do takiego bałaganu.
Sang leżał na pościeli oddychając ciężko, było mu dobrze. Cholernie dobrze musiał przyznać. Przez dobrą chwilę nie był w stanie się poruszyć, patrząc na starszego lekko zamglonym wzrokiem.
- Jeśli będziesz się powstrzymywać to właduję ci kulkę w tyłek. - mruknął i przyciągnął go do siebie by pocałować czule.
Uśmiechnął się pod nosem. Jakoś nie mógł sobie wyobrazić Sanga z bronią. Ten unikał jej jak ognia. Parsknął cicho pod nosem i przesunął dłonią po jego udzie.
- Już więcej nie będę. Ciężko mi będzie się powstrzymać po tym co dzisiaj zaszło. - mruknął zaraz sięgając ustami do jego szyi. Za moment zaś znów całował wargi młodszego choć groziło to morderstwem ze strony Mingjue.
Sang sapnął cicho i odwzajemniał te pocałunki. Lekko zadrapał plecy starszego i poruszył biodrami, chcąc kolejnej rundy. Niespecjalnie przejmował się teraz bratem. Przy odrobinie szczęścia ten był zbyt zajęty swoim chłopakiem, by przejmować się czymś innym i Sang zamierzał to w pełni wykorzystać.
Niewiele mu trzeba było aby znowu zrobił się twardy. Zacisnął palce na jego skórze i zaczął poruszać biodrami aby bardziej zagłębiać się w jego wilgotnym wnętrzu. Pochylił się aby ustami sięgnąć do sutka młodszego i zassać się na nim mocno.
Sang jęknął cicho i wbił paznokcie w jego ramiona, gdy poczuł jak ten znów się w nim porusza. Sam również poruszał biodrami, by czuć go jeszcze mocniej w sobie.
- Oszaleję przez ciebie. - sapnął cicho i wygiął się w łuk, gdy ten trafił w jego czuły punkt.
Tang zawarczal cicho pod nosem i zassał się mocniej na jego sutku. Nie mógł się powstrzymać od kilku podgryzień i malinek, zostawiał na nim swoje ślady obecności zupełnie bezwstydnie, nie przejmując się niczym. Gdy tylko raz natrafił na jego prostatę tak zaczął uderzać energicznie w ten punkt, nadziewając go na siebie do samego końca. Miał zamiar w ten sposób "ukarać" Sanga za wszystkie dotychczasowe zaczepki słowne i nie tylko. Przyspieszył ruchy bioder wbijając się w niego mocniej, szybciej i energiczniej.
Sang prawą ręką zadrapywał ramię Tanga, drugą zaś próbował uciszyć sam siebie. Z jego gardła wyrywały się niekontrolowane okrzyki, które chciał jakoś stłumić. Miał wrażenie, że kochanek próbuje mu właśnie wymierzyć karę i zaczął się zastanawiać czy w poprzednim życiu nie zrobił mu czegoś złego. Wygiął swoje ciało w łuk i zacisnął się na nim cholernie mocno, gdy znów doszedł.
Starszy wbijał się w niego mocno, nie mógł przestać poruszać biodrami. Tak bardzo go pociągał, nie mógł się powstrzymać. Zresztą sam go sprowokował i to nie raz. Wczesał palce we włosy młodszego i wbił się w jego usta samemu znów zalewając jego wnętrze z błogim westchnieniem.
- Jesteś taki cudowny - mruknął mu wprost do ucha.
Sang oddychał ciężko, niezbyt ogarniając nawet gdzie jest. Potrzebował dłuższej chwili by móc poruszyć chociaż rękami.
- Jesteś niesamowity. - mruknął z pochwałą i przeczesał jego włosy - Czuje się wykończony. - szepnął do niego.
Tang otarł pot z czoła i odetchnął ciężko uśmiechając się przy tym lekko pod nosem. Przesuwał dłońmi po jego ciele z zadowoleniem obserwując jak duży bałagan z niego zrobił.
- Więc chyba pora odpocząć. Chcesz wziąć prysznic? - zamruczał całując go jeszcze po szyi kilkukrotnie.
- Obawiam się, że aktualnie nie umiem chodzić. - zaśmiał się cicho, choć było w tym wiele prawdy. Nogi wciąż mu drżały i szczerze wątpił, by mógł się na nich utrzymać.
***
Yao usypiał, czuł się wykończony, a w objęciach tego faceta mógłby zasnąć wszędzie. Czuł się zwyczajnie bezpieczny. Już był na granicy snu kiedy na jego telefon przyszło powiadomienie. Sięgnął na szafkę, szukając na oślep własnego telefonu. Spojrzał na ekran i aż uniósł brwi. Uśmiechnął się kącikiem ust, a w jego oku pojawił się niebezpieczny błysk. Od razu odechciało mu się spać. Opisał na wiadomość po czym wysłał kolejną. Spojrzał na śpiącą twarz mężczyzny i powoli uniósł się z miejsca, zastępując siebie poduszką.
- Musisz mi wybaczyć Jue. - powiedział szeptem po czym wycofał się i założył na siebie ubrania by ostatecznie zniknąć z pokoju.
Alkohol i zmęczenie wczorajszą akcją zrobiły swoje. Mingjue kompletnie nie poczuł jak młodszy się podnosi. Zagarnął jedynie poduszkę w swoje ramiona i zamruczał coś niewyraźnie.
Koniec części pierwszej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro