Część pierwsza: Ten facet to wariat.19
Mingjue zamruczał ostrzegawczo i ruszył na niego. Nie obawiał się, że do niego strzeli, w końcu jego Yao nigdy by go nie skrzywdził. Zabrał mu sprawnie broń z ręki i docisnął do ściany, więżąc jego dłonie nad głową.
- Powinienem zrobić ci przeszukanie. - wymruczał cicho przy jego uchu.
Młodszy jęknął i roześmiał się w głos. Było w tym coś takiego podniecającego i zabawnego.
- Oh naprawdę? Proszę więc rozpocząć procedurę przeszukania... - stęknął czując jak już robi się cały wilgotny
- Tak też właśnie zrobię. - Jue puścił jego ręce na ułamek sekundy, by podwinąć jego koszulkę do góry i zaplątać mu ją na nadgarstkach, po czym sprawnie obrócił młodszego twarzą do ściany. Swoimi ustami i wolną ręką zaczął bardzo dokładnie pieścić ciało chłopaka, chcąc go rozpalić jeszcze bardziej.
Meng Yao jęknął i pisnął zachwycony. Niby nic, ale zaraz się wzdrygnął. Wygiął się lekko pod wpływem jego ruchów.
- Cudownie... Proszę mnie przeszukać dokładniej.
- Dopiero zaczynam. - mruknął niskim głosem przy jego uchu i wolną ręką zaczął odpisać spodnie młodszego. Gdy te tylko opadły w dół zaczął wodzić po jego pośladkach i członku, którego powoli masował.
Mniejszy poruszył niecierpliwie biodrami i syknął cicho. Rozsunął szerzej uda i zagryzł dolną wargę.
- I cóż ja pocznę... Jestem taki bezbronny...
- Będziesz mógł jęczeć. - mruknął mu prowokacyjnie Mingjue i zakradł się palcami do wnętrza chłopaka. Niemal natychmiast zaczął w nim nimi poruszać. Zamierzał chwilę się z nim tak podroczyć, chociaż jego męskość zaczynała się boleśnie domagać mniejszego ciała.
Yao jęknął głośno i zacisnął się na jego palcach dość intensywnie.
- Proszę mnie zerżnąć panie policjancie. - wysapał, czując przy nim jak zwykle niesamowicie duże podniecenie.
Mingjue mruknął zadowolony na tą prośbę i wysunął z niego palce. Zerwał z młodszego bieliznę i natychmiast się w nim zagłębił. Zaczął całować kark Yao, a wolną dłoń ułożył na jego biodrze.
- Powinieneś uważać o co prosisz. - szepnął mu do ucha i zaczął się w nim poruszać.
Młodszy roześmiał się na to, jego facet był taki brutalny i seksowny. Cholernie mu się to podobało, było to niczym spełnienie jego wszystkich fantazji.
- Jue! - pisnął z zachwytem Meng Yao i aż wygiął się do tyłu z błogim wyrazem twarzy.
Mingjue nie zamierzał mu teraz odpuszczać. Wiedział, że młodszy uwielbia gdy taki jest, a sam cały czas uważał by niechcący nie zrobić mu krzywdy. Całował zachłannie kark młodszego, a dłoń która do tej pory trzymała nadgarstki młodszego spoczęła na jego szyi.
- Czy ty musisz być taki idealny? - mruknął zaczepnie.
Jego ciałem wstrząsały silne dreszcze, a wnętrze stało się niesamowicie mokre. Yao wypiął się bardziej i zagryzł dolną wargę.
- Ah... Mogę być bardziej. - wysapał ciężko, nie mogąc powstrzymać głośnych jęków.
- Bardziej byś tylko był gdybyś za mnie znów wyszedł. - szepnął mu do ucha Mingjue i przyspieszył swoje ruchy. Z jego ust wyrywały się ciche sapnięcia i pomruki zadowolenia, gdy młodszy przyjmował go tak dobrze.
Meng Yao nie do końca zrozumiał co ten mówił i o czym. Nie docierało do niego to wszystko, ale wizja ślubu z tym facetem przyprawiała go teraz o delikatne motylki w brzuchu. Tylko, czy było to tak do końca możliwe? Musiałby pozbyć się Chao.
- Najpierw... Najpierw mi się oświadcz... - stęknął przeciągle i zaraz zacisnął się na nim dochodząc na własny brzuch i uda.
Czując jak partner dochodzi Mingjue wydał z siebie głośny pomruk aprobaty. Słysząc o oświadczynach spojrzał jedynie na dłonie młodszego, by na jednej z nich zobaczyć pierścionek który mu kupił ostatnim razem.
- Pierścionek już masz, chyba, że chcesz nowy... - sapnął nie przerywając poruszania się w nim - To jak? Wyjdziesz za mnie? - nie przejmował się tym jak bardzo niewłaściwe było to pytanie, ani w ich relacji, ani tym bardziej w sytuacji w jakiej się znajdowali.
O ile był w nim zakochany o tyle Yao nie spodziewał się, że ten facet może być tak chwilowo bezmyślny. Oświadczyny w takim momencie? Pokręcił głowa z niedowierzaniem, ale nawet nie miał sil protestować.
- Cholera Mingjue... - stęknął łapiąc się jego karku - Dobrze wiesz, że za ciebie wyjdę... - wystękał ciągnąc go za włosy.
Słysząc, że Yao się zgadza przyciągnął go do pocałunku, dłonią drażniąc jego sutki. Nie potrafił nawet opisać jak bardzo był teraz szczęśliwy. Wysunął się z niego i obrócił w swoją stronę, by ująć twarz młodszego w swoje dłonie i znów zacząć go całować. Chwilę później młodszy był przyciskany do ściany, o którą opierał się plecami, a penis Mingjue intensywnie pracował w jego wnętrzu.
Mniejszy czuł się jak w amoku, odwzajemniał każdy pocałunek i pozwalał mu na wszystko. Pragnął go całym sobą i nie mógł powstrzymać kolejnych okrzyków przyjemności. Tak cholernie był w nim zakochany a teraz... A teraz był pewien, że go kocha całym sobą. Zadrapywał jego ramiona, kark i plecy na tyle na ile mógł dosięgnąć.
Mingjue kompletnie stracił nad sobą panowanie. Albo kompletnie mu odbiło z powodu trzymanego w ramionach chłopaka. Cokolwiek to było, to zdecydowanie mu to nie przeszkadzało. Nie miał pojęcia czy bardziej się całują, kochają, czy cieszą sobą nawzajem. Chwycił młodszego za kark, drugą rękę umieszczając pod jego pośladkami i zaczął się cofać w kierunku łóżka, na które po chwili opadł plecami.
- Nawet nie wiesz jak cholernie cię kocham. - wymruczał pomiędzy pocałunkami.
Meng Yao opadł na jego ciało z głośnym jękiem i wsparł się dłońmi po bokach jego głowy. Poruszał leniwie biodrami nabijając się na jego intensywnie.
W ruchach Jue tym razem nie było agresywności. Trzymał młodszego za biodra i lekko dociskał do siebie, chcąc sprawić mu jak najwięcej przyjemności. Podniósł nieznacznie głowę do góry i zaczął pieścić ustami jeden z sutków Meng Yao.
To było coś zupełnie innego. Kochali się inaczej niż zawsze, leniwie, bardzo powoli spijając kolejne pocałunki ze swoich ust. Młodszy odchylił głowę gdy wargi starszego mężczyzny znalazły się na jego sutku. Odetchnął głęboko i zagryzł dolną wargę z przyjemności.
- Tak cholernie cię kocham... To aż nierealne...
- Oddałbym za ciebie życie. - mruknął odrywając się od jego sutka i znów sięgając do ust młodszego - Zabije każdego, kto będzie chciał cię skrzywdzić. - przejechał dłońmi wzdłuż pleców Meng Yao i złapał go lekko za kark, by pogłębić pocałunek. Kochał go i był gotów zrobić wszystko by młodszy był bezpieczny, nawet jeśli musiałby porzucić własne zasady.
- Jesteś taki cudowny... - wyszeptał Yao między kolejnymi pocałunkami. Serce młodszego biło szaleńczo od emocji jakie nim władały w obecnej chwili. Z tego wszystkiego znów doszedł, ale nie poruszał już biodrami. Tak pozytywnie zmęczony wtulił się w jego ciało aby ukryć się pomiędzy tymi silnymi i bezpiecznymi ramionami. Ten pierwszy i jedyny raz w życiu, czuł się naprawdę bezpieczny i szczęśliwy.
Gdy Meng Yao doszedł sam poruszył się w nim jeszcze kilka razy, by zalać wnętrze młodszego. Przytulił go do siebie i złożył na czubku jego głowy pocałunek. Gładził delikatnie jego plecy, chcąc go zapewnić o bezpieczeństwie i swoich uczuciach.
Yao leżał tak na nim wykończony, nie miał kompletnie sił na nic, a jedynie na to aby się przytulić i odpocząć w jego objęciach. Milczał, uśmiechając się przy tym lekko. Wręcz błogo.
Mingjue pomrukiwał zadowolony. Wciąż nie mógł uwierzyć, że młodszy zgodził się ponownie za niego wyjść. Składał na jego głowie i czole delikatne pocałunki.
- Chcesz iść się wykąpać? Może zrobię dla nas kąpiel? - zaproponował.
Młodszy leżał tak wykończony, dopiero po chwili uniósł głowę aby spojrzeć na mężczyznę.
- Chodźmy spać, rano się wykąpiemy. - mruknął otulając go ciasno ramionami wokół torsu.
- Mmm. Dobrze. - szepnął i ucałował go znów w środek głowy. Naciągnął na nich kołdrę by Yao nie zmarzł. Gładził go jeszcze chwilę po plecach nim sam zaczął odpływać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro