Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część pierwsza : Ten facet to wariat. 16


Powrót do szarej rzeczywistości był męczący. Szczególnie, że Yao zdążył się przyzwyczaić przez te kilka dni do obecności mężczyzny w swoim życiu. Dało mu to swego rodzaju rutynę. A ta rutyna została przerwana. Spod domu Mingjue odebrał go jego ochroniarz, droga minęła im w ciszy. Mężczyzna starał się nie komentować ilości rzeczy jakie ten ze sobą przywiózł. A sam fakt, że Yao ledwie chodził również był czymś zastanawiającym. Po powrocie i ulokowaniu walizek w swoim pokoju czekała go wizytą u Chao. Ten był wyraźnie w bojowym nastroju. Gdy tylko Yao wszedł do jego gabinetu ten patrzył na niego zirytowany.

- Siadaj, nie mam czasu. - rzucił poprawiając się nerwowo na miejscu.

Meng Yao aż chrząknął, spojrzał na krzesło i podrapał się w policzek.

- Nie sądzę aby to był najlepszy pomysł... - mruknął na co Chao aż uniósł brwi.

Wen czuł jak się w nim gotuje. Ten gówniarz miał czelność mówić mu co będzie lepszym pomysłem?

- Chyba się zapomniałeś. Może Nie Mingjue pozwala ci na pyskówki i wyrażanie własnego zdania, ale ja wydałem ci polecenie! - huknął na niego - Nie myśl sobie, że opieka tego kafara cokolwiek zmienia. Ale słucham. Dlaczego to księżniczka nie uważa siadania za dobry pomysł. - rzucił z przekąsem chociaż miał zamiar zlać tego dzieciaka, żeby przypomnieć mu gdzie jego miejsce.

Zdecydowanie ochrona Mingjue dawała młodszemu przewagę, jakby się dowiedział, że ten mu coś zrobił, pewnie by go zatłukł.

- A ty myślisz, że ja tam byłem na wakacjach? - rzucił oschle i zaraz westchnął - Rżnął mnie przez te kilka dni, tyłek mnie boli tak, że ledwo chodzę, a o siedzeniu mogę pomarzyć. I co? Teraz znowu wyciągniesz tę swoją pałkę żeby mnie zlać? - zapytał z przekąsem będąc bardziej pewnym siebie niż kiedykolwiek. - Chciałeś coś ode mnie czy mogę już iść się położyć? Wszystko mnie boli.

Wen Chao zacisnął dłoń w pięść. Gdyby nie fakt, że Mingjue był nieprzewidywalny to dokładnie by to zrobił. Wpieprzył by mu i to podwójnie. Tyle dobrego, że dzieciak wywiązał się ze swojego zadania, a brak tego kafara tutaj mógł oznaczać jedynie, że był zadowolony.

- Mam nadzieję, że odpowiednio się nim zająłeś. - warknął, czując jak paznokciami rani sobie wewnętrzną stronę dłoni. Z drugiej strony niezbyt podobało mu się, że jego najlepszy towar został tak potraktowany. Obaj zdecydowanie pozwalali sobie na zbyt wiele - Wynoś się nim skręce ci kark. Wystarczy, że usłyszę jedno narzekanie ze strony Nie, a pożałujesz żeś się urodził.

Meng Yao zdecydowanie był zadowolony z obrotu sytuacji. Był wręcz nietykalny a to tylko przez to, że Mingjue był policjantem. A na dodatek przez te ich chore układy. Może mu nie pasowały, ale z drugiej strony przynajmniej obyło się bez wpierdolu. Tym razem. Wywinął lekko oczyma i skierował się do drzwi.

- Jak miałby być niezadowolony ze mnie? To byłoby niemożliwe do osiągnięcia. - stwierdził pewnym siebie głosem z trudem poruszając się w stronę drzwi. Syknął pod nosem i otworzył je w zamiarze wyjścia.

Wen obserwował jak ten kieruje się do wyjścia i aż skrzywił się widząc jak ten chodzi. Co trzeba było zrobić dziwce, by ledwo powłóczyła nogami? Zdecydowanie musiał pogadać z tym kafarem, bo jeszcze chwila i ten gówniarz przestanie się do czegokolwiek nadawać.

- Su Mishan! - huknął, gdy tylko otworzyły się drzwi, a mężczyzna zaraz się w nich pojawił - Zabierz go na górę, daj coś przeciwbólowego i na otarcia. - warknął i odprawił tę dwójkę ręką.

Yao nawet nie spodziewał się, że Su She pojawi się tak szybko i nagle. Wręcz podskoczył lekko na jego widok. Su She posłusznie podniósł chłopaka na ręce, aby nie musiał chodzić i bez słowa komentarza ruszył w kierunku jego pokoju. Dopiero kiedy ta dwójka znalazła się za drzwiami, postawił go na ziemi. Yao zaś jęknął pod nosem i opadł na łóżko kompletnie wykończony.

- Któregoś dnia osobiście go udusze... - szepnął podciągając sobie poduszkę pod brodę.

- Masz zamiar się go pozbyć? To mogłoby być niemożliwe... O ile nie co najmniej trudne do zrobienia.

- Coraz częściej mam na to ochotę. Mam dość tego człowieka...

- Nie tylko ty. - rzucił po czym wycofał się z pokoju, zostawiając go na kilka chwil nim wrócił z maścią oraz tabletkami - Bardzo boli?

- Nie jest źle... Ale wolałem uniknąć kolejnego wpierdolu.

- Jesteś pewien, że brak wpierdolu był warty tego jak teraz się czujesz? Dziwię się, że Wen Chao pozwolił by jednocześnie używało cię kilku facetów. - to było dla niego jedyne wytłumaczenie stanu młodszego chłopaka, w końcu ten nawet po weekendzie pełnym klientów nie był w takim stanie - Rozumiem układy, ale chyba wszystko ma swoje granice. - pomógł mu się rozebrać i zaaplikował maść. Nie było to nic nowego, robił wielokrotnie takie rzeczy dla reszty "personelu".

Poprawił się na miejscu i spojrzał na niego przez ramię.

- Kilku? Jak to kilku... On sam doprowadził mnie do takiego stanu. Widziałeś jak on wygląda? - kiedy skończył obrócił się na bok wbijając wzrok w przyjaciela - On potrafił dochodzić kilka razy w ciągu jednej nocy, raz prawie całą noc sobie używał. Dalej nie wiem skąd miałem siły aby to wytrzymać. Ale trzeba mu przyznać, że jest dobry w łóżku. Nie to co ci co byli ostatnio. Rozmiar też jest... Słuszny. Co ja mówię. On jest ogromny. Pierwszy raz przy nim miałem tak, że faktycznie czułem się cholernie dobrze, nie musiałem nawet myśleć o rozwiązywaniu krzyżówek w trakcie... - mruknął i uśmiechnął się na samą myśl - W ogóle nie byłem w stanie myśleć.

Starszy zastygł w połowie ruchu i wpatrywał się z niedowierzaniem w Meng Yao. Owszem facet był wielki, ale nie spodziewał się, że może zrobić z młodszego taki bałagan. Uniósł lekko brew widząc jak ten się uśmiecha w trakcie opowiadania.

- Jeszcze chwilę temu chciałem ci współczuć, że pewnie niedługo znów weźmie cię w obroty, ale ty wyglądasz jakbyś nie mógł się tego doczekać. - rzucił z przekąsem, samemu uśmiechając się pod nosem.

Yao parsknął śmiechem pod nosem na ten komentarz. I w sumie coś w tym było, więc pokiwał głową twierdząco - Obiecał mi, że następny weekend spędzimy razem. Może zabierze mnie do jakiegoś drogiego hotelu, a potem zrobi ze mnie bałagan. Mm... Chyba mam do niego trochę słabości, jest dziany, ma dobrą pracę, jest dobry w łóżku... Charakter też ma nie najgorszy. Jest prawie idealnie. - rzucił i zaraz umilkł - Nie wiem czemu, ale przy nim mam jakieś dziwne sny i wizję. Jakbym cofał się do swojego poprzedniego wcielenia.

- Tylko się nie zakochaj. To nigdy się nie kończy dobrze. - ostrzegł młodszego. Już widział takie przypadki, jeszcze nie zdążyli się by skończyło się to dobrze. Dopiero po chwili do niego dotarło co młodszy powiedział - Co masz na myśli mówiąc, że cofasz się do poprzedniego wcielenia? Że niby coś cię kiedyś z tym gościem łączyło? - zaśmiał się rozbawiony - Raczej to tylko twoja wyobraźnia. Nie ma czegoś takiego jak wcześniejsze wcielenia.

Słowa mężczyzny przyprawiły Yao o dreszcz. Fakt, opcja zakochania się nie była najlepsza w tej sytuacji. Zresztą, w jakiejkolwiek, musiał myśleć o własnej przyszłości, a jakiekolwiek związki nie wchodziły w grę.

- Nie wydaje mi się. On też to widział. Dlatego wynieśliśmy się z jego domu do hotelu, a tam już nie mieliśmy tych wizji. Gdybym to był tylko ja... Uznałbym to za zmęczenie czy omamy. Ale w tym przypadku ciężko tak powiedzieć. Coś musi być na rzeczy.

- Widział, albo udaje, że widział. Uważaj by cię czymś nie faszerował. Osobiście nie wierzę w takie rzeczy, więc dla mnie to... Z resztą. - machnął lekko ręką i pomógł mu podciągnąć bieliznę - Odpocznij, bo przy kimś takim nie wydaje mi się byś miał lekkie życie. A skoro masz gdzieś z nim jechać na weekend to lepiej dobrze wypocznij, bo ten wariat zrobi ci krzywdę. - podniósł się z miejsca i ruszył do wyjścia - Jak będziesz czegoś potrzebować to daj znać. - zatrzymał się spoglądając na rzeczy w pokoju młodszego i uniósł brew - To on?

W sumie coś było na rzeczy ale z drugiej strony nie mógł uwierzyć w wersję Su She. Meng Yao wzdrygnął się lekko wiedząc swoje i poprawił się na łóżku kiedy bielizna znalazła się na jego tyłku.

- Mhm. Kupił mi to wszystko, jak zobaczył pierścionek od Xichena to dostał jakiegoś zakupowego szału. Czego bym nie pokazał palcem to mi kupił. - uśmiechnął się dumnie pod nosem - Więc nie jest znowu tak najgorzej, że tylko mnie wykorzystuje w łóżku chociaż... Na początku stwierdził, że za bardzo mnie szanuje żeby tylko uprawiać ze mną seks, czy coś w tym stylu. No ale w końcu tak sfrustrował, że jacyś faceci mnie podrywali, że nie mógł się ode mnie później oderwać... Nie był jakiś specjalnie agresywny w łóżku, tylko cholernie dużo razy potrafił wytrzymać.

- Że co? - zatrzymał się w miejscu i obejrzał na młodszego - Szanuje cię i nie będzie z tobą szedł do łóżka? Toż to wariat jakiś jest. Naprawdę uważaj na niego, to nie jest normalne. Kto wynajmuje prostytutkę i nie chce korzystać z jej usług. - pokręcił głową, naprawdę uważał, że młodszy trafił na jakiegoś wariata - Odpocznij.

***

Mingjue z bólem serca obserwował jak młodszy wsiada do auta, które miało go zabrać do Chao. Nie czuł się dobrze z tym, że pozwala mu wrócić do tego miejsca, jedynym pocieszeniem było to, że teraz nikt nie dotknie jego partnera. Jeśli chciał go wyciągnąć z tego miejsca to musiał to zrobić bardzo ostrożnie, nie mógł sobie pozwolić na utratę Meng Yao. Dopiero, gdy auto zniknęło mu z oczu, wszedł do środka, by zaraz napotkać wzrok młodszego brata, który stał ze skrzyżowanymi na piersi rękami i przyglądał mu się z uśmiechem. Jue miał zamiar przemilczeć tą minę, mając nadzieję, że dzięki temu uniknie serii niewygodnych pytań. Po wizjach jakie miał nie był pewien jak jego brat zareaguje na Meng Yao i chyba wolał nie ryzykować. Ze spokojem przyjął skaczące na niego psy, przynajmniej Baxia nie wyglądała już jak wielka szabla.

Sang przyglądał się starszemu bratu z uwagą. Coś było na rzeczy, ale nie do końca wiedział co. Chociaż kilka plotek zdążyło już obić mu się o uszy. Usiadł wygodnie na kanapie i wciąż uśmiechał się pod nosem.

- Widzę, że mocno cię złapało. Chyba nigdy nie widziałem cię w takim stanie. Co to za dziewczyna co tak bardzo zakręciła ci w głowie. A ten pierścionek? Już się zaręczyliście?- zapytał zaciekawiony, zwykle widywał starszego brata w stanie wściekłości, a nie rozgoryczonego czy zakochanego - Opowiadaj, opowiadaj! No nie patrz już tak na mnie tylko opowiedz mi co robiłeś przez te kilka dni!

Nie był pewien czy opowiadać bratu o Meng Yao, zwłaszcza, gdy miał w pamięci wspomnienia z poprzedniego życia. Nie wiedział jak jego brat zareaguje na tą konkretną osobę. I najwyraźniej młodszy nie miał pojęcia o upodobaniach swojego brata. Wbił w niego swoje spojrzenie, mówiące by odpuścił ten temat, ten jednak najwyraźniej zamierzał go męczyć, aż nie dowie się wszystkiego.

- To nie dziewczyna. - powiedział cicho i ruszył do swojej sypialni by się przebrać - Odpoczywałem. - choć momentami to co robił z Yao dalekie było od odpoczynku.

Młodszy dość mocno się zdziwił, nie dziewczyna? Sądził, że ten ma inne preferencje seksualne. Dlatego przez dłuższy czas milczał aby przetrawić te informacje. Nie był jakiś uprzedzony, ale po prostu dał się zaskoczyć.

- Odpoczywałem... Akurat. - parsknął śmiechem i spojrzał na jego szyję i kark. Z tej odległość mógł zobaczyć ślady po pazurach czy drobne ślady ugryzień - Fajny chociaż? Kiedy mi przedstawisz swojego chłopaka? Ile ma lat? - wypytywał ciekawski, zwyczajnie Mingjue nigdy nie był skory do romansów - Bogaty? Może ma swoją firmę? Czym się zajmuje?

Mingjue westchnął ciężko słysząc jak ten się nakręca.

- Sang odpuść. - rzucił i wszedł do swojej sypialni, gdzie ściągnął koszulkę rzucając ją niedbale na łóżko. Mruknął niezadowolony, że ten za nim polazł - Jest idealny. I nie wiem czy to dobry pomysł byś go poznał. - obrócił się w kierunku brata, a widząc jego minę dopiero zdał sobie, że ściągnięcie koszulki nie było najlepszym pomysłem, gdy ten stał mu za plecami.

Sang nie miał zamiaru odpuścić. Wręcz miał zamiar drążyć temat. Dlatego też poszedł za nim, a widok jaki zastał sprawił, że otworzył oczy szerzej ze zdumienia. Podrapane plecy brata były niecodziennym widokiem.

- Więc to tak odpoczywałeś... - zaczął i zaraz skrzyżował ręce na torsie opierając się o ramę drzwi - To wy uprawialiście seks czy walczyliście o życie? Wow... Nieźle. - mruknął przyglądając się z uwagą - Skoro jest idealny to dlaczego nie mogę go poznać? Bez sensu kompletnie... - mruknął marudząc pod nosem - Skoro się z kimś spotykasz to chciałbym go poznać... Aż tak boisz się, że narobię ci wstydu?

Mingjue westchnął i pokręcił głową, był chyba naiwny sądząc, że młodszy odpuści.

- To nie są tematy dla dzieci. - odgryzł się złośliwie i ruszył do kuchni, naciągając na siebie koszulkę - Chcesz wina? I to nie tak, że narobisz mi wstydu. Wydaje mi się, że możesz go nie polubić. - powiedział dyplomatycznie nie chcąc mówić bratu o swoich wizjach, zdecydowanie lepiej będzie jeśli o wydarzeniach z przeszłości będzie wiedzieć tylko on i Yao. Może po części obawiał się, że brat chciałby znów pozbyć się jego ukochanego.

- Dla dzieci..?!- Zapytał obudzony i aż skrzyżował ręce na torsie nie rozumiejąc tego wszystkiego - To twój chłopak, nie jest tematem dla dzieci, ale wino już jest w porządku? Dobre sobie... - rzucił pod nosem wyraźnie oburzony tym faktem.Ruszył zaraz za nim i aż skrzyżował mocniej ręce na torsie. Był obrażony, dogłębnie obrażony.

Mingjue westchnął ciężko.

- Sang, nie będę rozmawiać z tobą o tym co robię z Yao, gdy jesteśmy sami. - wyciągnął wino z lodówki i nalał im obu. Spojrzał na obrażona minę młodszego. Czy on naprawdę musiał mu tak utrudniać życie - Co ja mam ci o nim powiedzieć? Nie boi się mnie, Baxia go lubi i łasi się do niego, lubię spędzać z nim czas. Nie tylko w sypialni. - dodał szybko widząc minę młodszego.

Sang mimowolnie wywinął oczyma na te słowa i pokręcił głowa. Sięgnął po kieliszek i upił nieco wina, wzdrygając się.

- To już naprawdę fenomen skoro się ciebie nie boi. Raczej wszyscy trzęsą portkami na twój widok. - mruknął pod nosem nieco złośliwie po czym odparł - Musisz mi go przedstawić, skoro aż tak bardzo jesteś w nim zakochany to najprawdopodobniej tak szybko nie odpuścisz. Kto wie może nawet zostanę drużbą na waszym ślubie.

Mingjue zmrużył oczy wbijać w młodszego mordercze spojrzenie. Nie podobało mu się to wypominanie faktu straszenia społeczeństwa swoją osobą. Zaraz jednak uśmiechnął się lekko na myśl o ślubie z Meng Yao. Nie miałby nic przeciwko ponownemu stanięciu z młodszym na ślubnym kobiercu.

- Jeśli kiedyś do tego dojdzie to dam ci znać. - zamyślił się na chwilę - I masz rację, nie odpuszczę. Dobra, a teraz idź sobie. Muszę odpocząć, mam akcje do zaplanowania.

Sang uniósł lekko brew po czym dopił wino z kieliszka.

- A cóż to za akcja? Akcja penetracja? - zapytał poruszając brwiami znacząco po czym parsknął śmiechem i pospiesznie ruszył do drzwi - Dobra, dobra! Już idę! - krzyknął zakładając buty by zaraz zniknąć z jego domu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro