Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część Pierwsza: Ten facet to wariat. 10


Yao nie przejmował się jego humorami. Miał zamiar odpocząć od tych chorych wizji i jego marudzenia, wymyślania i komplikowania. Słysząc jakiś głos, uniósł powieki, przez chwilę leżał na leżaku, ale zaraz usiadł.

- Posmarować ci plecy?- zapytał jeden z mężczyzn, a stało ich nad nim aż dwóch, uniósł lekko brwi i uśmiechnął się niewinnie.

- Chętnie. Zapomniałem balsamu do opalania, a słońce dzisiaj praży. - odwrócił się więc przodem do tamtego drugiego i przymknął oczy czując jak facet smaruje jego bladą skórę.

***

W recepcji jak zwykle była kolejka, a Jue nie uśmiechało się czekać. Zaczepił więc młodego chłopaka, jednego z pracowników.

- Przepraszam. Gdzie znajdę najbliższą siłownie? - spytał grzecznie dość mocno górując nad chłopakiem, choć był on nieco wyższy niż Meng Yao. Nie umknęło jego uwadze, że ten zaczerwienil się.

- Och, tutaj w hotelu mamy siłownie. - Mingjue zmarszczył lekko brwi.

- Nie widziałem tego w informatorze.

- Tak, cały czas czekamy na nowe, a siłownia działa u nas od tygodnia. Szef postanowił ją otworzyć, bo wielu gości o nią pytało. Mogę Pana zaprowadzić. - uśmiechnął się lekko

- Z chęcią, znajdę tylko męża i powiem mu gdzie będę.

- Ma Pan męża? - Mingjue mógł przysiąc, że słyszał lekki zawód w głosie chłopaka.

- Ta. - mruknął i ruszył w kierunku basenu, by znaleźć Yao. Nawet nie zwrócił uwagi, że pracownik hotelu ruszył za nim.

Meng Yao odetchnął ciężko, niby nic, niby tylko chwila, a już był wachlowany. Nie musiał się starać, a dostał nawet drinka. Na nosie mia cudze, ciemne okulary, a jego ramiona i plecy były smarowane. Czy można było wyobrazić sobie lepszy urlop? A Mingjue? Zlewał go i nie przejmował się nim. Wolał ćwiczyć niż go oglądać więc... Znalazł ciekawsze towarzystwo choć nie musiał nawet skinąć palcem.

Mingjue rozglądał się za Yao i zaraz został delikatnie dotknięty w ramie.

- To pański mąż? - spojrzał na chłopaka który za nim polazł, a później na kierunek który wskazywał.

- Tak. - rzucił wkurzony i ruszył w tamtym kierunku.

Złapał za rękę mężczyznę który go masował i wykręcił mu ja, jednocześnie kopiąc pod jednym kolanem, by ten uklęknął. Bez problemu odepchnął zaskoczonego mężczyznę na bok.

- Pięć minut. Nie mogłeś sobie darować, prawda? - warknął na Meng Yao i rzucił swoją torbę na ziemię, którą zaraz podniósł pracownik hotelu - Skoro nie szanujesz tego o co proszę to będziesz łazić wszędzie ze mną. - pociągnął Yao do góry i owinął ręcznikiem, by w kolejnej sekundzie przerzucić go sobie przez ramię.

Młodszy podniósł głowę zaskoczony, naprawdę nie zrobił nic. Sami przyszli i zaoferowali mu pomóc. Uniósł brwi widząc tę złość i szał w oczach Mingjue.

- Przecież ja nic..- Zaczął i umilkł kiedy został tak nagle dźwignięty do góry - Nic nie zrobiłem. Chciałem się tylko poopalać... Myślałem, że to pracownicy hotelu. - rzucił i skrzyżował ręce na torsie, opierając je o jego plecy. Spojrzał na chłopak z którym tamten przyszedł - Co tak się patrzysz na niego? Podoba ci się? - zapytał unosząc brwi i uśmiechając się pod nosem - Należy do mnie. Widzisz jaki jest o mnie zazdrosny?- zaśmiał się lekko i odetchnął.

Chłopak uśmiechnął się tylko pod nosem i zaprowadził ich do siłowni.

- Nie ruszasz się stąd. - rozkazał wciąż wkurzony Jue, gdy posadził młodszego na ławce i odszedł od niego by zobaczyć czym dysponuje siłownia.

Stojący do tej pory obok Yao chłopak pochylił się lekko w jego kierunku i szepnął, tak by drugi z mężczyzn go nie usłyszał.

- Jak dla mnie to nie zazdrość. Jest wściekły i urażony. Widywałem już takie rzeczy, zwykle miesiąc później są po rozwodzie. - uśmiechnął się wrednie do Meng Yao i ruszył w kierunku Mingjue, który właśnie lekko klepnął worek bokserski.

- Aż żałuję, że nie zabrałem rękawic.

- To również mamy na wyposażeniu. Proszę się nie martwić. Za każdym razem są prane i konserwowane. - położył torbę i wyciągnął rękę w kierunku Jue - Mogę prosić? Zaraz dobiorę odpowiedni rozmiar, mamy trochę zaniżoną rozmiarówkę.

- Zwykle noszę osiemnastki. - mruknął Mingjue podając mu jednak jedną ze swoich dłoni.

- Myślę, że znajdę coś odpowiedniego. - uśmiechnął się chłopak - Pokaże Panu gdzie jest szatnia i pójdę przygotować rękawice.

Jue chwycił swoją torbę i ruszył się przebrać, zastanawiając się ile będzie go kosztować odkupienie tego worka.

Meng Yao nie podobał się ten chłopak. Dlatego też zmrużył lekko powieki. Nie wiedział co ten facet sobie myślał, ale nie zadziera się z Yao. Może i był mały, niepozorny. Ale miał taką część siebie której lepiej było nie pobudzać. Skrzyżował ręce na torsie i przyglądał się temu wszystkiemu z boku. Uśmiechnął się kącikiem ust, a w jego ciele aż zawrzało. Ten lekki uśmieszek nie zwiastował niczego dobrego.

- Zaraz cię uduszę. - wyszeptał do siebie i rozpuścił włosy. Mimowolnie ruszył za nimi jednak postanowił zaczekać z boku, miał dziwne przeczucie, że jednak długo nie zabawią w tym hotelu.

Mingjue poszedł się przebrać, nie bawił się w zakładanie koszulki, bo ta jedynie krępowała by jego ruchy. Wyszedł z szatni i westchnął widząc, że młodszy i tak się ruszył z miejsca, właściwie czego on mógł się po nim spodziewać jak nie tego, że znów się nie posłucha.

- Widzę, że sporo czasu spędza pan na siłowni. Piękna muskulatura. - mruknął chłopak z obsługi wracając z dwiema parami rękawic - Na rozgrzewkę zaproponowałbym...

- Dzięki, rozgrzewkę mam za sobą. - wskazał na Meng Yao - Do szczęścia potrzeba mi rękawic i tego worka. - wskazał na przedmiot. Chłopak na uwagę o odbytym treningu zachichotał i zakrył usta dłonią.

- Pomogę z tymi rękawicami. - od razu rozpiął pierwszą z pary i pomógł wcisnąć ja Mingjue na dłoń - Tak mi się zdawało, że jednak mogę być ciut za małe. No nic, dam panu większe. - rzucił widząc że te zaproponowane wsuwają się nieco ciężko. Niby przypadkiem przy ściąganiu muskał palcami przedramię Mingjue, który nie specjalnie zwracał na to uwagę.

Wziął od chłopaka drugie rękawice i sam założył pierwszą, pozwalając tamtemu na pomoc sobie by było szybciej. Chłopak znów nie mógł sobie darować dotykania skóry Mingjue.

- Trzymać worek czy podczepić go na dole?

- Bezpieczniej będzie go podczepić. Wolałbym nikomu nie zrobić krzywdy. - odparł już lekko zniecierpliwiony Mingjue.

- Och racja. Z Pańskimi mięśniami mogłoby się to źle dla mnie skończyć. - uśmiechnął się po czym wypiął w jego kierunku, by przyczepić worek.

Mingjue nie specjalnie zwracał uwagę na zaczepki chłopaka, odwrócił się w kierunku Yao.

- Jak będzie ci zimno to załóż moją koszulkę. - ostatnie czego było mu trzeba to chory chłopak.

Młodszy miał mieszane uczucia. Z jednej strony wiedział, że typ jest pracownikiem i zasadniczo musi pomagać klientom. Jednak... Wnętrze młodszego wrzało. Co to za dziwne uczucie? Był o niego zazdrosny? To absurdalne. Przecież był tylko jego klientem, nikim więcej. Absurd. Idiotyzm. Zupełnie zapomniał o tym, że nie miał koszulki, skupił się na obserwowaniu ruchów tego chłoptasia. Zdecydowanie nie mógł dorównać urodą i figurą Yao. Jedyne co, to był wyższy. A czy jest to jakieś niesamowite osiągnięcie? Zazgrzytał lekko zębami.

- Jest mi wręcz mroźno. - stwierdził po czym sam ruszył po tę cholerną koszulkę. Narzucił ją na siebie i przewiązał odsłaniając brzuch.

Mingjue wykonał kilka próbnych uderzeń by wyczuć worek, a zaraz po tym przeszedł już do tych właściwych by choć trochę wylądować swój gniew.

- I ja wyglądam?- zapytał zaczepnie chcąc zwrócić uwagę Mingjue na siebie. Usiadł sobie na ławce i zarzucił nogę na nogę uśmiechając się zalotnie do mężczyzny. Jego oczy, aż błyszczały, dlaczego zachowywał się tak idiotycznie? Przecież do tej pory mało co kto go obchodził, a teraz.. Myśl o morderstwie była jedyną i słuszną.

Słysząc pytanie młodszego, rzucił na niego okiem i uśmiechnął się.

- Myślałem, że będzie ci robić za sukienkę, a ty nawet z mojej koszulki zrobisz coś w czym wyglądasz seksownie. - w myślach dodał, że szkoda tylko, że jedyny powód to taki by mnie wkurzyć. Uderzył potężnie w worek i oparł się dłonią o niego, patrząc znów na Meng Yao - Chociaż jak tak o tym myślę, to gdyby robiła za sukienkę to też byś wyglądał seksownie. - rzucił i uśmiechnął się do niego.

Yao czuł się dumny i wielce zadowolony z takich komentarza. To też posłał mu uroczy uśmiech i zaśmiał się lekko. Przyglądał się jak Mingjue trenował, zdecydowanie był to seksowny widok. Nawet na chwilę zapomniał o tym, że ten facet stał i psuł atmosferę.

Chłopak z obsługi nie wyglądał na zbyt zadowolonego słysząc takie komentarze. Chwycił butelkę wody, gdy Mingjue zrobił chwilę przerwy i odkręcając ja podał, by ten mógł się napić.

- Dziękuję. - rzucił starszy i przyjął małą wodę, upił kilka łyków niespecjalnie przejmując się tym, że kilka kropli spadło na jego tors.

- Oj, pomogę. - chłopak sięgnął po ręcznik który przyniósł ze sobą Nie i zaczął wycierać wodę z torsu mężczyzny.

- E spokojnie, zaraz i tak będę znów mokry. Szkoda ręcznika. - rzucił odsuwając lekko rękę chłopaka i oddając mu pustą już butelkę.

Meng Yao spojrzał na niego morderczo. Ah, jak jego nastrój się pogorszył.

- A ty co. Trener personalny czy wodzianka? - zapytał podnosząc się z miejsca. Podszedł do niego i wyszarpał mu ręcznik z dłoni. Nie widział co w niego wstąpiło, ale jedyne o czym myślał, to przebicie go na wylot. Pchnął go odsuwając od Mingjue - Myślisz sobie, że będziesz bajerować mojego faceta? Chyba coś ci się pomyliło. - sarknął znów go pchnął. Kiedy ten złapał go za nadgarstek uniósł brew.

- Nawet nie wiesz z kim zadzierasz. Znam sztuki walk, mogę cię położyć na ziemię. - rzucił tamten, tak jakby chciał mu zaimponować. Mingjue oczywiście.

Sztuki walki, dobre sobie. Chyba jeszcze nie bił się z zazdrosnym chłopakiem.

- Możesz spróbować. - mruknął beznamiętnie, zaraz faktycznie został szarpnięty i powalony na ziemię. Z trudem złapał oddech, to nie był miękki materac tylko twarda posadzka w siłowni. To był błąd. Wielki błąd. Yao poderwał się aby podciąć mu nogi, tym samym przewracając na ziemię.

- Cudzych facetów się zachciało? - zapytał siadając na nim z rozbawioną miną. Wziął zamach i strzelił go w pysk tak, że aż zapiekła go dłoń. Można było przyznać, że prawego sierpowego wyuczył się od Nie - Głupia szmata. - odetchnął ciężko i podniósł się z miejsca. Złapał Mingjue za dłoń aby zdjąć mu te cholerne rękawice.

- Idziemy do pokoju. Mam ochotę na seks. - rzucił, a zaraz za plecami usłyszał, że to nic dziwnego skoro jest "kurwą". Obrócił się w kierunku tamtego i dosłownie rzucił mu się do gardła.

Mingjue z początku nie wiedział o co chodzi i dlaczego ta dwójka się kłóci. Nawet nie zdążył zareagować, gdy zwyczajnie zaczęli się bić. Aż syknął widząc uderzenie które sprzedał tamtemu Meng Yao. Zdecydowanie wolał się nie odzywać widząc jak wściekły jest młodszy, nie chciał zostać jego kolejnym celem. Bez słowa protestu pozwolił zdjąć sobie rękawice i ledwie zdążył unieść brew na "rozkaz" Yao, a ten już był przy chłopaku który go sprowokował i znów mu przyłożył.

- Znudziło ci się oddychanie prostym nosem?!- krzyknął wymierzając cios, a na szarpnięcie za włosy, aż jęknął. Zatłucze drania!

- Ej, ej! Spokojnie. - rzucił się między nich, by ich rozdzielić. Zdecydowanie nie chciał by młodszemu coś się stało, o pracownika hotelu się nie martwił, sam by mu przyłożył za obrażanie Meng Yao.

- Jeszcze będzie mój, jak nie teraz to za tydzień. - chłopak z obsługi wysyczał do ucha Yao nim ten został zabrany przez nie zdającego sobie z tego sprawy Mingjue.

- A-Yao, skarbie. Nie warto. - obrócił go w swoich ramionach i trzymając jedną ręką pod pośladkami, drugą zaś podpierając go pod plecami. Skierował swoje kroki do szatni by zabrać swoją torbę - Możesz być pewny, że to zgłoszę. - warknął w kierunku pracownika i skierował się w stronę recepcji.

Miał zamiar go wyrwać? Jego niedoczekanie. Nie ma szans żeby się poddał. To było wyzwanie które podjął. Zacisnął szczęki i jedyne co to pokazał mu środkowy palec, później tym palcem przejechał po swojej szyi zwiastując jego szybką śmieć.

- Słusznie. Zgłoś to. Nich go zwolnią. - rzucił łapiąc się jego szyi. Objął go wokół niej ciasno i położył brodę na jego barku - Boli mnie ręką. Mam nadzieję, że nic sobie nie uszkodziłem. - rzucił pod nosem i obejrzał swoją dłoń dokładnie. Odetchnął ciężko i przysunął wargi do jego ucha - Zabierz mnie do pokoju to pokaże ci kto tu jest lepszy. Już nigdy więcej nie spojrzysz za żadnym innym. - wyszeptał mu wprost do ucha i przesunął po nim językiem.

- W pokoju obejrzę ją. Jeśli będzie trzeba to pojedziemy do lekarza. - powiedział poważnie zmartwiony. Tym razem nie miał zamiaru czekać w kolejce, bezpośrednio podszedł do recepcjonistki. Słysząc słowa Yao, zacisnął dłoń na jego pośladku - Proszę wybaczyć, chciałbym zgłosić napaść waszego pracownika na mojego męża. - kobieta spojrzała na niego i na trzymanego przez niego Yao.

- Mniej więcej mojego wzrostu, szatyn? - gdy Mingjue kiwnął głową, westchnęła - Bardzo państwa przepraszam. Pracownik zostanie pociągnięty do odpowiedzialności. W ramach rekompensaty zapłacimy za państwa pobyt.

- Po prostu pilnujcie swoich pracowników. - mruknął Mingjue i ruszył z młodszym do windy.

- Nie musisz się martwić nie oglądam się za innymi. - uspokoił go i zaczął gładzić po plecach.

W pokoju posadził go na łóżku, by obejrzeć rękę na którą Yao narzekał.

- Pokaż mi to. - poprosił wyciągając rękę.

Młodszy mógł liczyć tylko, że tamten poniesie odpowiedzialność za swoje zachowanie. Nie był szczególnie przekonany czy sam go nie zatłucze jak jeszcze raz go spotka. Odetchnął głęboko i dał się zanieść do pokoju. Usiadł na łóżku i podał mu dłoń. Przyglądał mu się uważnie i zaraz złapał go za kark przyciągając do siebie aby go namiętnie pocałować. To był impuls którego nie mógł powstrzymać.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro