Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część Pierwsza: Ten facet to wariat. 12


|Z powodu problemów technicznych rozdział dzisiaj jest nieco później, za opóźnienia przepraszamy.|


Disclamer : +18





Yao zadowolony wyszedł ze sklepu i dalej szedł przed siebie. Teraz już nawet nie myślał żeby narzekać na to, że mężczyzna ciągle go tak trzyma. Nie miał na co skoro Mingjue tak go rozpieszczał. Szedł wraz z nim i rozglądał się po sklepach.

- Chodźmy tu. - pociągnął go lekko w stronę sklepu z bielizną i to nie taką tanią. Można by stwierdzić, że nawet luksusową.

Mingjue rzucił okiem na wystawę i bez słowa protestu dał się wciągnąć do środka.

- Czyżbym mógł oceniać jak wyglądasz w danej rzeczy? - spytał uśmiechając się, choć wiedział, że sam prosi się o tortury skoro będzie mógł jedynie patrzeć. Musiał jednak przyznać, że byłyby to piekielnie przyjemne tortury.

Młodszy uśmiechnął się pod nosem zadowolony i przywitał ze sprzedawczynią.

- Możesz. Tego ci nie odmówię. Możesz nawet sam wybrać coś dla mnie. - odparł z lekkim uśmiechem na twarzy i zaczął się rozglądać po wystawie.

Starszy uniósł lekko brew, skoro uzyskał takie pozwolenie to nie zamierzał go zmarnować. Wciąż mając młodszego w zasięgu wzroku sam ruszył w kierunku najbardziej interesującego go koloru. Jeśli mógł coś wybrać to oczywistym było, że padnie na odcienie szarości. Nie musiał też specjalnie długo wybierać, dość szybko rzucił mu się w oczy jeden z kompletów i ruszył z nim w kierunku Meng Yao.

Yao obserwował go uważnie, mógł zauważyć, że starszy był zadowolony z jego słów i przyzwolenia. Nie zamierzał mu tego odbierać. Zetknął na zestaw który tamten mu przyniósł i poszedł do przebieralni aby go przymierzyć. Na moment zasłonił przegrodę aby za chwilę ją odsłonić ,stojąc w samym komplecie.

- Co myślisz?

Wzrok starszego wyraźnie pociemniał, gdy zobaczył chłopaka w wybranym przez siebie zestawie, a z jego gardła wyrwał się pomruk zadowolenia. Podniósł się z miejsca, by go sobie dokładnie obejrzeć.

- Wyglądasz cholernie dobrze. - wymruczał niskim głosem. W tym momencie Mingjue miał gdzieś to jak bardzo widać po nim pożądanie względem Meng Yao.

Mniejszy uśmiechnął się zadowolony pod nosem. Taka reakcja była jak najlepszy komplement. Odetchnął głęboko i wyeksponował swój tyłek.

- Cieszę się. Chcesz wybrać jeszcze jakiś?

- Bardzo, ale chyba muszę ci dać broń byś mógł mnie odstrzelić, bo nie ręczę za siebie jeśli w kolejnym będziesz wyglądać równie dobrze. - odparł wciąż podziwiając jego zgrabne ciało. Z pomrukiem aprobaty ruszył znów między półki. Kilka chwil później wracał do młodszego z kompletem złotawej bielizny.

Meng Yao przejął ten komplet dość sprawnie i zaraz znów się zasłonił aby przebrać. Poprawił swoje włosy i przeczesał je na bok. Obejrzał się w lustrze i aż uniósł brew. Zaraz odwrócił się i odsłonił układając dłoń na biodrze.

- I jak?

- Cholera. Skarbie nawet nie wiesz co mi teraz chodzi po głowie. - rzucił przysuwając się do niego. Pogładził dłonią jego bok i złapał za biodro. Sam po sobie nie spodziewał się, że może pożądać chłopaka jeszcze bardziej niż wcześniej. To w ogóle było możliwe? Choć jeśli spojrzał na siebie, to było cholernie możliwe.

Yao mimowolnie się roześmiał, szczególnie mając w głowie jego słowa na temat ich bliskości. Czuł okazję do wbicia kolejnej szpilki.

- Daj spokój bo nas wyrzucą ze sklepu. - odparł spokojnie i odsunął go lekko od siebie - Tylko na co mi taka bielizna skoro nie chcesz się ze mną kochać...

- Uwierz mi, że cholernie chce. Wystarczyłaby mi twoja zgoda by kochać się z tobą nawet tutaj. - mruknął, ale posłusznie wycofał się do tyłu. Starał się oddychać głęboko, by jakoś się uspokoić, ale widok młodszego działał na niego jak płachta na byka. Chciał go i chyba tylko dane wcześniej słowo powstrzymywał go przed wzięciem chłopaka.

Mniejszy uśmiechnął się pod nosem. Miał zamiar skrzętnie to wykorzystać. Skoro tak na niego działał w samej bieliźnie.

- Wierzę. - stwierdził zasłaniając mu widok przed nosem.

Mingjue odetchnął głębiej, gdy ten kuszący widok zniknął mu sprzed oczu. Jak jedna osoba mogła mieć tak idealne ciało.

- Chcesz przymierzyć coś jeszcze czy idziemy dalej? - spytał siadając znów na swoim wcześniejszym miejscu.

Yao wyszedł z przymierzalni i podał mu te dwa zestawy do ręki.

- Możemy iść dalej. Inaczej nigdy nie wyjdziemy z tego sklepu... - stwierdził i zaczął się śmiać zupełnie mimowolnie. Ruszył do kasy tam się zatrzymując i dobierając jeszcze kilka rzeczy. Skoro płacił, żal było nie skorzystać.

Mingjue cierpliwie poczekał, aż młodszy skompletuje swoje zakupy i zapłacił za nie by ruszyć z nim do kolejnych sklepów. Nie specjalnie przeszkadzała mu ilość wydanych pieniędzy czy wiszące na ramieniu torby. Zdecydowanie była to miła odmiana, zdążył nawet zapomnieć o swoich wizjach.

***

Zakupy trwały dość długo, Yao miał wrażenie, że zajrzeli do każdego sklepu, a tym samym przyciągali spojrzenia otoczenia. Młodszy szedł spokojnie z napojem w ręce, a Mingjue miał naprawdę dużo toreb. Wyglądał bardziej jak jego ochroniarz niż partner. Gdy część zakupowa się skończyła, zanieśli wszystkie torby do samochodu. Sam Yao zdziwił się, że to wszystko się zmieściło. Był pewien, że jeszcze jedna torba i zabrakłoby miejsca na to wszystko. Chyba oboje trochę przesadzili, wyjechał z małą torbą a wróci z kolejnym zapasem ubrań i biżuterii.

Po tym, oczywiście zrobili sobie przerwę aby coś zjeść. Ich planem było jeszcze kino, gdzie o dziwo nie było zbyt wielu ludzi. Wybór filmu był trudny, nie było być specjalnie ciekawego więc Yao wybrał jakąś komedie romantyczną. Gdy znaleźli się na sali, usiedli na samej górze. Chciał mieć dobry widok na ekran a poza tym, sala również świeciła pustkami.

Gdy światło już zgasło, w jego głowie pojawiły się różne pomysły. Film ostatecznie okazał się być nudny, a on sam musiał znaleźć sobie zajęcie. Z drugiej strony uważał, że mężczyznę trzeba jakoś wynagrodzić za dzisiejsze trudy. Zaczął wodzić dłonią po jego udzie, niby niewinnie, ale dłoń młodszego zakradła się na krocze gdzie zaczął powoli acz sugestywny masaż.

Mingjue starał się śledzić "akcję" filmu, choć nie były to jego klimaty. Nie chciał jednak robić przykrości chłopakowi więc nie próbował nawet narzekać. Czując dłoń na swoim udzie przeniósł wzrok na młodszego, zastanawiając się co też chodzi mu po głowie. Sapnął cicho czując ją na swoim kroczu. Zdecydowanie nie było to coś czego się spodziewał, nie mógł jednak narzekać choć w jego spodniach dość szybko robiło się ciasno, a wcześniejsze oglądanie Meng Yao w bieliźnie i innych stronach wcale nie było pomocne w uspokajaniu się.

Uśmiechnął się pod nosem czując dość szybką reakcję jego ciała. Film był nudy, więc przestał się dziwić dlaczego w kinie nie było nikogo poza nimi. Dlatego też postanowił urozmaicić to wyjście. Palcami sprawnie odpiął jego spodnie aby wniknąć dłonią pod ich materiał i zacząć masować jego członka.

Skoro i tak byli na siebie skazani przez tę umowę, dlaczego by nie zrobić czegoś szalonego? Zsunął się z fotela zupełnie niewinnie aby usadowić się między jego udami i z pełną premedytacją, wziąć jego członka w usta.

Mingjue obserwował chłopaka z czystym pożądaniem w oczach, jednocześnie z lekkim niepokojem, bo naprawdę nie ręczył za siebie jeśli ten by to przerwał, a nie chciał go skrzywdzić. Nie był pewien czy nie zdążył zaprotestować, czy może raczej nie chciał, gdy Meng Yao wziął jego penisa do ust. Odetchnął głębiej, zaciskając dłoń na oparciu fotela, zaraz też drugą wczesując w włosy młodszego. Nie potrafił mu odmówić, w końcu Meng Yao zrobił to z własnej woli i Mingjue nie specjalnie obchodziły w tym momencie powody dla których ten to robił.

Uśmiechnął się do siebie i bezczelnie spojrzał na niego z dołu. Wbił swój wzrok w jego oczy i zaczął powoli poruszać głową na jego członku. Przesuwał językiem i lekko zaczepiał go zębami. Palce ułożył na członku starszego, masując go intensywnie wraz z ruchami głowy.

Mingjue wydawał z siebie ciche sapnięcia i pomruki zadowolona, tym częstsze im szybsze były ruchy chłopaka.

- Cholera skarbie, oszaleje przez ciebie. - powiedział cicho i odchylił głowę do tyłu, nieco mocniej zaciskając palce na włosach Meng Yao. Jego penis pulsował przyjemnie i Mingjue nie wiedział czy pozwolić młodszemu na dokończenie, czy wciągnąć go na swoje kolana i wbić się w niego.

Znacząco przyspieszył ruchy, smakował tak przyjemnie, że aż żal było nie pieścić go bardziej. Wziął głęboki wdech gdy na chwil wyjął go z ust. Za moment zaskoczyl go, biorąc członka po samo gardło, krztusząc się przy tym lekko, ale tylko na pokaz.

Mingjue kompletnie oddał się tej przyjemności, gładząc dłonią młodszego. Gdy ten wyjął go na chwilę z ust wbił w niego swoje spojrzenie, był gotów rzucić się na niego. Zaraz jednak syknął z przyjemności, gdy chłopak wziął go głęboko do gardła. Nigdy nie sądził, że ktoś będzie w stanie tak szybko doprowadzić go na skraj, a chłopak klęczący przed nim i zajmujący się jego męskością doprowadzał go wprost do szaleństwa. Jego oddech znacząco przyspieszył, a on sam wypchnął lekko biodra ku młodszemu.

Yao wpatrywał się w niego, obserwował z zadowoleniem jak ten zaznaje przyjemności z tak zwyczajnej acz intymnej czynności. Oblizał usta gdy znów na moment wyjął go z ust i zassał się na czubku członka. Istniało mniejsze prawdopodobieństwo, że zostaną przyłapani w tej pozycji niż gdyby chcieli robić coś więcej. Wtedy mogłoby być kiepsko. Zamruczał pod nosem, znów szybko poruszając głowa i wsuwając go po sam koniec.

To co robili było bardzo niewłaściwe, nawet jeśli szalenie przyjemne. Wizja złapanym jedynie bardziej podniecała Mingjue.

- A-Yao. - ostrzegł go, gdy ten bardziej przyspieszył swoje ruchy, a po chwili rozlał się w jego ustach z cichym westchnieniem, lekko zaciskając dłoń na jego włosach - Co ty ze mną robisz? - wymruczał cicho, czując niesamowitą błogość, a jednocześnie jeszcze większe pożądanie względem chłopaka.

Młodszy zakrztusił się lekko gdy nagle ten rozlał się w jego ustach. Oblizał wargi i z pomrukiem połknął zawartość ust. Otarł twarz powoli i odetchnął siadając na swoim poprzednim miejscu jak gdyby nigdy nic.

-Ja? Ja nic nie zrobiłem. - stwierdził i uśmiechnął się pod nosem.

Mingjue wbił w niego spojrzenie uśmiechając się przy tym.

- Nic? - rzucił cicho lekko się przy tym śmiejąc - Ładne mi nic jeśli przez chwilę nie wiedziałem jak się nazywam i gdzie jestem. - pogładził młodszego po udzie i dodał - Musiałbym ci się jakoś odwdzięczyć, nie powieniem być jedynym, który zaznaje przyjemności.

Meng Yao uśmiechał się pod nosem wielce zadowolony i aż poprawił się w fotelu, zakładając nogę na nogę.

- Nic. To było nic takiego. - stwierdził niewinnie jakby naprawdę nie zrobił nic wielkiego, a przecież niedawno miał go całego w gardle. I to w kinie - Zastanowię się... - uniósł lekko brew i poklepał jego dłoń.

Starszy uniósł jego dłoń go góry i złożył na jej wierzchu lekki pocałunek. Próbował na powrót skupić się na filmie, ale jego wzrok mimowolnie co chwilę powracał do siedzącego obok niego chłopaka. Nie pogniewał by się, gdyby Yao zażądał również sprawienia mu przyjemności. Oczyścił lekko gardło, gdy przed oczami stanął mu obraz szczytujacego chłopaka.

Mniejszy poruszył lekko brwiami i uśmiechnął się do siebie.

- Może już wracajmy? Ten film jest nudny. - parsknął śmiechem i podniósł się z miejsca. Zagarnął jego dłoń i dźwignął go do góry kierując się w stronę schodów i wyjścia - Zjemy coś w hotelu czy zamówimy do pokoju? Chociaż... Kolację już jadłem.

Jue ruszył za nim i tak nie miał pojęcia o czym był ten film, nie było więc sensu by marnowali tu czas.

- Możemy coś zjeść w restauracji, nikt nie będzie nam się pałętał po pokoju niepotrzebnie, chociaż jak jesteś najedzony to możemy po prostu iść odpocząć. - splótł z nim palce dłoni, którą trzymał Meng Yao i znów uniósł do swoich ust - No chyba, że masz na coś ochotę, jakiś drink lub wino?

Yao musiał się zastanowić gdzie chciał zjeść. Nie miał już nastroju na to żeby chodzić po restauracjach ale też nie chciało mu się szarpać z ludźmi i zamawiać jedzenia do pokoju.

- Znalazłem na to złoty środek. Pojedziemy do Maca po zestaw i zjemy w pokoju. Co ty na to? - zapytał kiedy wyszedł już z sali razem z mężczyzną.

- Podoba mi się ten pomysł. - pociągnął go lekko do siebie by w następnej chwili chwycić pod pośladkami i podnieść do góry, sadzając na swoich biodrach - Nikt nie będzie się nam plątać pod nogami i będzie zdecydowanie ciszej. - ruszył z nim w kierunku fastfooda, o tej porze nie było tu już zbyt wielu osób, ale nawet gdyby było inaczej to Mingjue nie zamierzał się przejmować czy komuś się to podoba czy nie.

Yao jęknął pod nosem kiedy został tak nagle pociągnięty i podniesiony. Nie spodziewał się tego ruchu. Złapał się szyi mężczyzny aby przypadkiem nie spaść na ziemię.

- Zdecydowanie. Szczególnie jedna osoba. - stwierdził pod nosem i podrapał się lekko w policzek. Na myśl o tamtym chłopaku nóż w kieszeni otwierał mu się sam.

- Więcej nie powinniśmy go już widzieć. - rzucił i pocałował młodszego w policzek by trochę do uspokoić. Dalej nie do końca pojmował czego tamten od niego chciał, a tym bardziej niż nie rozumiał czemu Meng Yao tak się o to wściekł, ale nie zamierzał dociekać Postawił go na ziemię dopiero przed ekranem do zamówień i stanął za nim, by mogli zrobić zamówienie.

Mniejszy powoli zaczynał się przyzwyczajać do tego, że ten go tak osaczał. Było to nowe i dziwne, ale nie najdziwniejsze w tym wszystkim. Dziwniejszy był tylko ten bezsensowny układ z Chao. Od niechcenia zaczął wybierać swój zestaw. Nie chciał dużo, wystarczyła mu kanapka, cola i frytki.

- Chronisz mojej cnoty?

- Zdecydowanie lepiej dla otoczenia będzie jeśli będę chronić ciebie, niż jeśli będę zmuszony zastrzelić kogoś kto cię ruszył. - powiedział zupełnie szczerze. Sam nie do końca pojmował czemu czuł tak ogromną konieczność ochraniania chłopaka, ale znał siebie na tyle dobrze, że mógłby kogoś faktycznie zastrzelić w złości. Wybrał dla siebie powiększony zestaw z dodatkową kanapką i zapłacił.

Yao uśmiechnął się pod nosem rozbawiony, ale jakoś nieszczególnie chciał wierzyć, że ten będzie strzelał do ludzi. Oparł się o jego ciało i uniósł brew.

- No już nie bądź taki agresywny... - rzucił i odsunął się od niego aby ruszyć w stronę stolika. Jakoś nie chciało mu się stać i czekać.

- Nie jestem agresywny. - odparł marszcząc lekko brwi i ruszył za nim - Muchy bym nie skrzywdził. - dodał jednocześnie wykrzywiając dłoń faceta, który najwyraźniej chciał klepnąć Meng Yao w tyłek - Nie rozumiem czemu masz o mnie takie zdanie. Czy ja ci wyglądam na kogoś agresywnego? - wbił w niego spojrzenie jednocześnie mocniej wykręcając nadgarstek mężczyzny.

Do tej pory szedł przodem i nie oglądał się za siebie. Obejrzał się dopiero po chwili gdy zdał sobie sprawę z tego, że coś nie gra. A gdy się odwrócił, uniósł brwi wysoko i aż zamrugał.

- No ja nie mam pojęcia. Czemu wykrzywiasz mu rękę? Myślisz, że ja jestem jakiś nienormalny i nie widzę co robisz?- zapytał i zaśmiał się nieco niezręcznie - Z tobą to gorzej niż z dzieckiem... Duże agresywne i pełne testosteronu dziecko...

- Co? To? - pociągnął mężczyznę za wykręconą dłoń do góry w akompaniamencie głośnego jęku - To się nie liczy. - cisnął lekko facetem z powrotem na kanapę - Sam się prosił, mógł nie pchać łap gdzie nie trzeba. Nie możesz tego klasyfikować jako bycie agresywnym. Agresywny bym był jakbym przyłożył mu z nudów. - Mingjue nie widział nic złego w swoim zachowaniu, nawet nie wyjął broni.

Meng Yao zmarszczył brwi lekko przyglądając się uważnie temu widokowi. Ułożył dłonie na biodrach i pokręcił głowa.

- Powinienem zacząć prowadzać cię na smyczy?- zapytał z mrugnięciem w głosie - Nie liczy się... Dobre sobie... - mruknął i prychnął pod nosem idąc dalej - Wariat.

Mingjue ruszył za nim lekko zbity z tropu, przecież nic nie zrobił. Usiadł naprzeciwko niego, przyglądając mu się uważnie.

- Miałem mu pozwolić cię dotknąć? - rzucił pełen oburzenia - Zasłużył sobie, nie zrobiłem tego dla rozrywki. - przekręcił głowę i wbił wzrok w ekran z numerami zamówień z głośnym "Hmpf".

- Nie o to chodzi, są różne sposoby na... Ochronę cudzej nietykalności. - parsknął śmiechem widząc jak ten się obraził. Szturchnął go lekko w ramię - Nie rób takiej miny. I przyznaj , że lubisz mnie bronić.

Mingjue sapnął cicho na te zaczepki, ale musiał mu przyznać rację. Przeniósł spojrzenie na jego złote tęczówki.

- Owszem, nawet bardzo. Czuje dziwny rodzaj satysfakcji, gdy wiem, że zapewniam ci bezpieczeństwo. Uwierz mi ja to robię odruchowo, tak jakby ochranianie ciebie było częścią mnie. I nic nie poradzę na to, że pięść to najskuteczniejszy i najszybszy sposób. Mógłbym cię tu teraz zostawić na kilka minut i nikt do ciebie nie podejdzie. - wrócił wzrokiem do ekranu czekając, aż pojawi się ich numerek.

Młodszy odwrócił twarz w kierunku tablicy powstrzymując śmiech. Naprawdę było to... Trudne. Nie chciał być niemiły i tylko dlatego nie zaśmiał mu się w twarz. Chrząknął cicho i spojrzał na paragon. Kiedy pojawił się numer sam ruszył do lady uśmiechając się do siebie. Nie mógł uwierzyć w tego człowieka. Co on miał w głowie za pomysły żeby tak skakać do ludzi? Zabrał swój napój, a resztę która znajdowała się w torbie zostawił jemu do noszenia.

- Chodź ochroniarzu.- rzucił nie mogąc powstrzymać się od głupiego uśmiechu.

Dobrze wiedział, że młodszego to bawi i niezbyt mu się to podobało. Gdy pojawił się ich numer ruszył za nim by zabrać resztę jedzenia, a na uwagę o ochroniarzu wydał z siebie jedynie kolejne "Hmpf". Szedł za nim z grobową miną zastanawiając się czemu młodszemu tak bardzo to przeszkadza. Nie miał zamiaru tego komentować w żaden sposób, zwyczajnie przestanie to robić.

Dość dokładnie wyczuł, że nastrój Mingjue zmienił się znacznie. A przecież tylko żartował, nie chciał go urazić w żaden sposób. Nie spodziewał się takiej reakcji. W ramach tego sięgnął do jego dłoni i zacisnął na niej palce.

- No już się tak na mnie nie obrażaj. To po prostu coś nowego dla mnie.

Dla Mingjue to nie było, aż taką nowością. Wcześniej miał partnerów, jednak nie trafił nigdy do takiego układu. Właściwe to sam nie miał pojęcia czego nawzajem od siebie oczekują nie licząc rozwiązania zagadki tych popieprzonych wizji.

- Mmm. Rozumiem. - odwzajemnił lekko chwyt na swojej dłoni, nie chciał uszkodzić młodszemu palców. Otworzył przed Meng Yao drzwi i wpuścił do auta - Wskakuj, nie chcemy chyba jeść zimnego? - starał się lekko uśmiechnąć by nie psuć chłopakowi humoru.

Yao usiadł w samochodzie, zastanawiając się nad tym czy faktycznie mu przeszło czy tylko udawał. Jedno spojrzenie wystarczyło aby stwierdzić, że z Mingjue jest dość słaby aktor a to ,że dalej coś mu nie pasuje było wymalowane na jego twarzy. Postanowił tego nie komentować tylko usadowił się wygodnie w fotelu.

- Nie wyglądasz na zbyt zadowolonego dzisiaj. - zauważył i westchnął ciężko. Nie do końca rozumiał jaki miał problem z tym wszystkim.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro