Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część Pierwsza: Ten facet to wariat. 11



Mingjue ostrożnie przyglądał się jego dłoni, jak dla niego to nie było nic poważnego. Jedynie lekko zaczerwieniona skóra od uderzenia.

Sapnął zaskoczony, gdy został przyciągnięty do pocałunku. Nie był pewien pobudek młodszego, w końcu on sam nie był jakoś szczególnie wkurzony. No chyba, że Meng Yao musiał uspokoić siebie i jakoś odwrócić swoje myśli od chęci zamordowania tamtego. Oddał pocałunek lekko go pogłębiając i kładąc dłonie na biodrach tamtego.

Młodszy był cholernie zazdrosny choć nie znał powodu dla którego tak było. Tym bardziej był zachłanny niż powinien, szczególnie przez tego faceta. Czemu w ogóle się przejmował? Nie byli parą ani tym bardziej małżeństwem. Mimo to póki co nie pojawiały się żadne wizję. Przesunął językiem po jego wargach lekko. Spojrzał mu w oczy i pociągnął go na siebie. Objął go ciasno wokół szyi przylegając do jego ciała. Ponowił pocałunek, przesuwając palcami po jego plecach.

Z początku Jue jedynie oddawał pocałunki, miał jednak wrażenie, że młodszemu to jednak nie wystarcza. Gdy został pociągnięty na mniejsze ciało wsunął język do ust młodszego, znacząco pogłębiając ten pocałunek. Za chwilę też przeniósł swoje usta na szyję chłopaka, by całkiem rozproszyć jego myśli i pozwolić mu się odprężyć. Delikatnie musiał blada skórę, zahaczając obojczyki młodszego. W końcu oderwał od niego swoje usta i spojrzał w tę złote tęczówki.

- Jesteś piękny. - pocałował go lekko w usta i uśmiechnął się do niego.

Yao nie miał pojęcia czemu to robił. Właściwie wcześniej postanowił się w to nie angażować. Przecież to tylko klient i nikt więcej. A jednak z jakiegoś powodu ciągnęło go ku niemu. Odetchnął ciężko kiedy ten zszedł ustami gdzieś niżej. Przesunął palce na jego włosy, wczesująca je delikatnie.

- Dziękuję... - wyszeptał i potrząsnął lekko głową. Miał wrażenie, że wygląd mężczyzny się zmienił - Przed chwilą wydawało mi się, że masz długie włosy.

Mingjue uśmiechnął się znów do niego i oparł przedramieniem obok jego głowy. Dłonią pogładził go po policzku i dotknął miejsce mniej więcej po środki jego czoło.

- Ja powoli zaczynam się przyzwyczajać do czerwonej kropki tu. - nachylił się i ucałował to miejsce. Położył się obok niego i lekko wciągnął na siebie. Włosy Meng Yao rozsypały się wokół, tworząc zasłonę oddzielająca ich twarze od świata - I taki widok mi się podoba. - mruknął, gładząc go po policzku.

Meng Yao uniósł brwi lekko, o jakiej czerwonej kropce mówił? Nie zdążył nawet zapytać o co chodzi kiedy na raz znalazł się nad nim. Wsparł się na dłoniach i spojrzał na niego z góry. Nie był już pewien którą wersję tego faceta widzi, obrazy mieszały mu się w głowie i przed oczami. Osunął się i ułożył głowę na jego torsie, wsuwając ręce pod niego. Policzkiem wsparł się na jego piersi mrużąc lekko powieki. Milczał dłuższy czas wpatrując się w ścianę i wsłuchując w bicie serca starszego.

- Cholernie wkurzył mnie ten facet. Nie wiem co we mnie wstąpiło. - mruknął pod nosem i zamknął oczy - To co się dzieje od kilku dni to czysta szaleństwo.

- Wierz mi jestem w stanie zrozumieć twoja złość. Byłeś chyba nawet bardziej wściekły niż ja widząc cię z tymi typami. - pocałował go w czubek głowy - Może musimy się do tego przyzwyczaić, albo znaleźć sposób na złagodzenie tego. - zaczął gładzić go po włosach i plecach, a jego serce przyspieszyło w jakimś dziwnym pędzie. W towarzystwie młodszego czuł się zwyczajnie dobrze i nie chciał wypuszczać go ze swoich ramion.

Młodszy wzruszył ramionami lekko i wbił wzrok gdzieś przed siebie. Tutaj nie było, aż tak nachalnych wizji. Ale może to dlatego bo tak dobrze się dogadywali? A może bardziej walczyli o siebie bo jak inaczej to nazwać? Odetchnął głęboko i poprawił policzek na nim. Wodził palcami bo jego ramieniu i torsie.

- To wszystko jest jakieś chore. - rzucił na moment zapominając o tym, że tamten był jego klientem. Czuł się tak jakby ich relacja miała jakieś głębsze znaczenie. Choć nie miała. A kiedy sobie przypomniał o tym, że ten brata się z jego szefem, entuzjazm mu... Opadł. Powtarzał sobie w głowie, że to tylko zwykły klient jak każdy inny.

Mingjue gładził go wciąż po plecach zastanawiając się co on wyprawia. Jeszcze chwilę temu był na niego kompletnie wściekły, a teraz? Nie chciał go puszczać.

- Szaleństwo. - mruknął - Ale może w tym szaleństwie jest metoda. - rzucił entuzjastycznie i podniósł się z nim do góry, sadzając go sobie na udach - Zobacz, przed chwilą jeden chciał zamordować tych co kręcą się obok drugiego i tę wizję nie są męczące. Może powinniśmy spróbować? Nie mówię o zamordowaniu kogoś, tylko o takim walczeniu o siebie, nawet teraz, kiedy jesteśmy tak blisko nie są tak męczące. - sam nie był pewien co mu proponuje, ale nie miał nic przeciwko polepszeniu ich relacji - Zakupy, kolacja i kino? - rzucił uśmiechając się do niego, kompletnie zapominając, że obaj niezbyt wiele na sobie mają.

Yao aż na chwilę podniósł głowę. Jednak to było zbyteczne bo został podniesiony do góry. Nie podobał mu się ten fakt, chciał sobie poleżeć! Niestety nie było mu to dane.

- W sensie, chcesz ze mną iść na randkę?- zapytał unosząc brew i poprawiając włosy. Zaczesał je do tyłu i odetchnął ciężko, przeciągając się leniwie - Mhm... Nie wiem, nie wiem. Możemy spróbować. - powiedział, a w domyśle dodał, że przecież za to mu zapłacił. Nie był przekonany, nie chciał spotykać się ze skorumpowanym gliną.

Sam nie nazwałby tego randką, chciał z nim zwyczajnie miło spędzić czas, ale skoro wolał to tak nazywać to Mingjue nie chciał protestować. Jeszcze by wkurzył tego małego złośnika, po ludziach jego postury wiedział czego się spodziewać, Meng Yao był zaś jedną wielką niewiadomą.

- To chodź. - podniósł się z nim do góry i spojrzał na niego - Najpierw chyba musimy się ubrać. - wyszczerzył się do niego i postawił na ziemi, by samemu pozbyć się spodenek. W bokserkach ruszył w kierunku szafki by wybrać coś sensownego.

Mniejszy przyznał mu rację skinieniem głowy po czym sam poszedł do swojej torby, nie miał zbyt wielu rzeczy. Nie zakładał, że będą gdziekolwiek wychodzić. Założył długie, skórzane obcisłe spodnie i lekką, zwiewną koszulę, była pół przezroczysta. Założył pierścionek na palec, a zaraz potem rozczesał włosy dokładnie.

- Może być?- zapytał pokazując mu efekt przebieranki. Gdyby wiedział, zabrałby więcej ubrań.

Mingjue ubrał na siebie szarą koszulkę , która uwidaczniała jego mięśnie, do tego czarne dżinsy i rozpiętą koszulę. Słysząc to pytanie obejrzał go sobie dokładnie.

- Nawet bardzo. - mruknął przyciągając go do siebie - Jedynie irytuje mnie ten pierścionek. - przejechał palcami po jego włosach.

Meng Yao spojrzał w dół na swój dłoń. Oparł się o jego ciało w zastanowieniu.

- To prezent. - odparł spokojnie i westchnął ciężko. Miał mieszane uczucia co do tego czy będzie się przejmował faktem jego fochów - Chyba nie wypada wyrzucić prezentu, ani odmówić. Jest ładny, podoba mi się więc go noszę.

- Nie mówię, że masz go wyrzucać. - mruknął i złapał go pod pośladkami by ruszyć z nim do wyjścia - Zdecydowanie muszę sprawić ci kilka prezentów. - uśmiechnął się zaczepnie i wsiadł z nim do windy. Niespecjalnie przejmował się innymi ludźmi, w końcu dla całej reszty grali małżeństwo, a Mingjue akurat miał kaprys noszenia chłopaka.

Yao mimowolnie wywinął oczyma. Prezenty? A co takiego miałby mu kupować. Złapał się jego ramion aby nie spaść. Przy nim czuł się niczym małe dziecko. Nie mógł nawet chodzić, bo ten sobie wymyślił ,że będzie go nosić. Normalnie by nie narzekał, ale ileż można.

- Gdzie chcesz pojechać najpierw? - zapytał Jue sadzając go na masce auta i opierając się dłońmi po obu stronach ciała młodszego.

Meng Yao usiadł na masce i założył nogę na nogę patrząc na niego z uroczym uśmiechem.

- Nie wiem. Zdam się na ciebie. Na co masz ochotę?

- Lepiej mnie o to nie pytaj. - uśmiechnął się starszy i nachylił by cmoknąć go w czoło. Następnie ostrożnie zdjął go z maski i otworzył mu drzwi - Na razie nie mam pomysłu. Możemy iść na żywioł i zobaczymy co z tego wyjdzie. Ja raczej nie jestem zbyt rozrywkowy. - uprzedził, choć zapewne szło się tego domyślić i bez tego.

Mniejszy wywinął lekko oczami po raz kolejny. Sądził, że ten wyjdzie z jakąkolwiek propozycją, jednak to chyba było za dużo.

- Cóż, niech będzie. - odparł i wsiadł do samochodu. Usiadł w fotelu i zapiął pas - Zauważyłem. Cóż... Możemy pojechać na zakupy. Przydadzą mi się jakieś nowe ubrania.

- Więc zaczniemy od ubrań. Zauważyłem, że twój telefon jest już lekko sfatygowany, przydałoby się go wymienić, wybierzemy coś odpowiedniego. - ustawił w nawigacji adres najbliższej galerii i ruszył w tamtym kierunku - Może znajdziemy coś właściwego by pasowało do tej pięknej szyi. - rzucił gdy zatrzymał się na światłach.

Yao podrapał się lekko w skroń i aż sam spojrzał na swój telefon. Faktycznie, nie był najnowszy, ale czy narzekał? Póki działał, nie mógł na nic narzekać. Zdziwił go fakt, że Mingjue na raz stał się taki hojny. Oblizał powoli wargi i odetchnął ciężko.

- Masz za dużo pieniędzy?- Zapytał mimowolnie i zaraz uśmiechnął się kącikiem ust. Nie narzekał. Wpatrywał się w niego zaintrygowany. Wystarczył jeden pierścionek aby tamten chciał obkupić go we wszystko co ładne.

- Chce jedynie zapewnić ci to na co zasługujesz. - powiedział i ujął jego dłoń by złożyć na niej pocałunek. Nie uważał zakupów za coś złego, a jeśli mógł tym sprawić przyjemność Yao, to raczej nic nie mogło go powstrzymać. Gdy zaparkował auto, tradycyjnie już otworzył młodszemu drzwi i wyciągnął dłoń by pomóc mu wysiąść.

Yao poruszył brwiami lekko i westchnął ciężko. Nie narzekał, starał się zrozumieć kolejne dziwne zachowania mężczyzny. W zasadzie nie byli parą, ale starszy zachowywał się tak, jakby było inaczej. Uniósł lekko brwi i odetchnął głęboko. Wysiadł z samochodu po czym ruszył w kierunku centrum handlowego.

- A co jeśli zasługuje na wszystko?

Mingjue otoczył go ramieniem w talii i pochylił się by szepnąć do jego ucha.

- A czy kiedykolwiek odmówiłem ci czegoś? - mruknął cicho i pocałował go w policzek. Szedł u jego boku trzymając wciąż dłoń na jego talii by nikomu nie przyszło nawet do głowy zaczepianie chłopaka.

Młodszy uniósł brwi lekko. Nie miał okazji do końca się przekonać. W końcu nie spotykali się zbyt długo. O ile można było tak to nazwać. Szedł spokojnie, nie marudząc nawet o to, że ten go znowu trzyma.

- Masz zamiar mnie rozpieścić?

- Jak tylko się da. - odpowiedział szczerze i jako pierwszy cel obrał najbliżej położony sklep z elektroniką. Nie widział specjalnego problemu w tym by odrobinę go rozpieścić w końcu on sam na tym nie straci, a jeśli uda mu się uzyskać choć jeden nie wymuszony uśmiech to będzie szczęśliwy - Masz jakieś specjalne preferencje czy mam wybrać sam, a ty wybierzesz sobie kolor?

Mniejszy pokiwał głowa na znak potwierdzenia i uśmiechnął się lekko. Na rozpieszczanie nie miał zamiaru narzekać, lubił to.

- Niech będzie. Ja się i tak nie znam. - odparł spokojnie i wszedł do sklepu razem z nim - A urocze etui też mi kupisz?

- Nie wiem czy znajdziemy bardziej urocze nie ty, ale tak. - uśmiechnął się do niego i zaczął przeglądać oferty. Dość szybko znalazł to co uznał za najlepszy model i poprosił sprzedawcę o pokazanie wszystkich wersji kolorystycznych. Po kilku chwilach mężczyzna przyniósł cztery telefony, biały, złoty, różowy i czarny - No to teraz ty wybierasz. A i jeszcze nam pan pokaże etui do nich. - zagarnął Yao w swoje ramiona, by mógł wybrać to co najbardziej będzie mu się podobać.

Meng Yao sam przez chwilę rozglądał się z zaciekawieniem po sklepie aby w końcu zwrócić uwagę na modele. Zaczął przyglądać się kolorom i trudno było mu wybrać. Podrapał się lekko w skroń po czym wybrał złoty. Ten wydał mu się najładniejszy z nich wszystkich. Spojrzał na etui które zostały przyniesione.

- Ciężko wybrać. - stwierdził jakby z nutą zdenerwowania w głosie.

Mingjue sam wybrałby czarny lub szary, zdążył jednak zauważyć, że młodszy woli ładne, kolorowe rzeczy. Sam spojrzał na przyniesione futerały i zastanowił się przez chwilę. Następnie sięgnął po ten z motywem lisa.

- Pasowałby do ciebie. - pokazał młodszemu, chociaż spodziewał się, że ten co najwyżej spojrzy na niego jak na idiotę. Zdecydowanie musiał się więcej nauczyć o guście chłopaka.

Yao sięgnął po ten futerał i obejrzał go dokładnie. Lisy, uwielbiał je. Czy istniały na świecie piękniejsze stworzenia? Zaraz podał go sprzedawcy.

- Chce ten. Podoba mi się. - stwierdził i odwrócił się w kierunku Mingjue - Ty też mi się podobasz. - rzucił i uśmiechnął się kącikiem ust, na moment zapominając o jego układach i ukladzikach. Gdy o nich myślał, coś się w nim gotowało.

Mingjue słysząc to uśmiechnął się nieco bardziej i musnął ustami czoło młodszego, miał gdzieś czy ktoś to widział.

- Chciałbyś coś jeszcze? Tablet, laptop? Jeśli coś jest ci potrzebne to mów mi o tym śmiało. - poprosił i podał kartę sprzedawcy by zapłacić - No chyba, że wolisz już iść kupić coś na ten seksowny tyłek?

To była dobra okazja do "wzbogacenia" się. Z jednej strony było mu głupio tak prosić o różne rzeczy, a z drugiej, sam chciał mu kupić.

- Sam nie wiem. Kiedyś mi się marzył laptop gamingowy, ale czy wtedy nie będę miał mniej czasu dla ciebie? - zapytał z rozbawieniem i wziął telefon do ręki. Gdy będzie miał chwilę na pewno się nim zajmie - A co, wybierzesz mi jakieś ładne ubranka?

- Gamingowy mówisz? - zamyślił się na chwilę, odebrał od sprzedawcy rachunek i kartę, by zaraz ruszyć z młodszym między półki - Raczej większego wyboru nie będzie jeśli idzie o kolorystykę. - uprzedził i spojrzał na niego - Jakie tylko będziesz chciał. - rozejrzał się po dostępnym sprzęcie i kazał przynieść sobie wybrany model, dobrał również do niego myszkę - Słuchawki, gry, torba? - spytał z miną niewiniątka i znów się do niego uśmiechnął.

Yao uniósł brwi idąc za nim. Nie spodziewał się ,że ten faktycznie będzie chciał wydawać tyle pieniędzy na niego. Odetchnął ciężko i podrapał się niezręcznie w kark..

- Ty to jesteś... Możesz wybrać. - odparł z niewinnym uśmiechem.

- No dobrze. - mruknął, mając nadzieję, że nie będzie najgorzej. Największy problem stanowiło wybranie gier, ale zwyczajnie poszedł na łatwiznę i wybrał po kilka z różnych rodzajów.

- Przynajmniej nie będziesz się nudzić, gdy mnie nie będzie obok. - powiedział, gdy zapłacił za zakupy. Otoczył Meng Yao ramieniem i poprowadził do kolejnych sklepów, by chłopak mógł wybrać sobie ubrania.

Młodszy aż z trudem obserwował te jego zakupy. Zastanawiał się ile ten facet musi mieć pieniędzy, że z taką łatwością wszystko kupuje. A te rzeczy to do tanich nie należały. Ruszył z nim dalej. Nie mógł wyjść z wrażenia jakie na nim zrobił.

- Aż jestem ciekaw jakie ubrania mi wybierzesz. - odparł spokojnie dając mu się obejmować - Za chwilę ci rąk zabraknie. - zauważył i aż zatrzymał się przy sklepie jubilerskim. Spojrzał przez szybę na to co tam się znajdowało, a drogie kamienie szybko przyciągały jego uwagę.

- Jak zacznie mi brakować miejsca na nowe rzeczy to te zwyczajnie zaniosę do auta. - powiedział spokojnie i zatrzymał się obok niego. Przyjrzał się wystawie i chwilę później poprowadził go do wnętrza sklepu, by przywitać się ze sprzedawcą - Dzień dobry, na wystawie macie pierścionki w kształcie lisa, mógłbym prosić o taki w rozmiarze tego młodzieńca? Na kamienie oczywiście dostaniemy certyfikat?

- Już przynoszę dostępne rozmiary. - mężczyzna na chwilę zniknął na zapleczu - Nie pogniewasz się jeśli wybrałem coś sam? - spytał Meng Yao.

Mniejszy sam nie zauważył nawet tych pierścionków. Zwrócił uwagę na wisiorki. Poszedł za nim i przyglądał mu się uważnie.

- Nie pogniewam się. Ale chciałbym też jakiś wisiorek. - odparł z lekkim uśmiechem. Ah jak on go rozpieszczał. W jeden dzień bardziej niż inni przez tyle lat!

- Nie widzę z tym najmniejszego problemu. - otoczył chłopaka ramieniem - Zaraz coś wybierzemy. Któryś konkretnie ci się spodobał? - spytał prowadząc go do gabloty w której były tego rodzaju rzeczy - Jeśli chcesz to możemy zapytać czy będzie coś pasującego do pierścionka. Ale najpierw pokaż mi które ci się podobają. - sprzedawca wrócił z tacą na której miał lisie obrączki i podszedł do nich by im je zaprezentować.

Yao zajrzał na te rzeczy z zainteresowaniem zastanawiając się przez chwilę

- Myślę, że może coś bardziej do kompletu. - odparł po czym spojrzał na obrączki. Sięgał po jedną aby nałożyć sobie ją na palec i obejrzeć swoją dłoń - A ty? - zapytał patrząc na Mingjue - Chciałbym żebyś nosił taką samą.

Takiego stwierdzenia Mingjue się nie spodziewał.

- Skarbie nie sądzę by mieli mój rozmiar. No chyba, że uda się zrobić taką na zamówienie? - zapytał sprzedawcy licząc, że ten zaprzeczy.

- Proszę się nie martwić. W pańskim rozmiarze też są, to były jedynie modele które mogły pasować na tego młodzieńca. - nadzieje Mingjue dość szybko prysły.

- W takim razie z chęcią obejrzymy. - powiedział zadowolony, a sprzedawcy posłał spojrzenie "zdrajca", gdy Meng Yao nie patrzył.

- Patrz, a ja całe życie myślałem, że niczego na moje łapska nie robią. - uśmiechnął się do młodszego - To co z tymi wisiorkami? Te są podobne. - miały lisy, więc były podobne, prawda?

Meng Yao widział, że coś jest nie po jego myśli, ale z jakiegoś powodu chciał by miał coś takiego. Sam nie wiedział czemu, tak go natchnęło.

- Jeśli nie chcesz... - zaczął i urwał, a na jego twarzy ukazał się niemały zawód - Nie chcę cię zmuszać.

Starszy przyciągnął go do siebie i spojrzał mu w oczy.

- Nie zmuszasz mnie. Po prostu nigdy wcześniej nie nosiłem żadnych ozdób. No i może trochę się obawiam, że zepsuje go w pracy, a wtedy mnie zatłuczesz. - powiedział szczerze, nie czuł się w żadnym stopniu zmuszany, a widząc zawód na twarzy młodszego dodał - To po prostu będzie coś nowego.

Mniejszy parsknął cichym śmiechem. Miałby go zatłuc? Delikatnie powiedziane. Chociaż z drugiej strony nie do końca był zaangażowany w tą relacje. Bo nie była to żadna relacja tak do końca. Jedyne co ich łączyło to te dziwne wizję i... Umowa, słowna, między nim, a Chao.

Jue obrócił się w kierunku sprzedawcy który przyniósł większy rozmiar. Mężczyzna przez chwilę przyglądał się uważnie dłoni Mingjue i podał mu jeden z nich. Starszy od razu go założył i obejrzał swoją dłoń, poruszając przy tym palcami.

- Raczej nie powinna mi przeszkadzać w pracy. Chcielibyśmy jeszcze jakiś wisiorek do kompletu.

Yao westchnął ciężko i pokręcił głowa na te słowa. Marudził, a chciał tylko, żeby nosił pierścionek.

-Myślę, że nie. - odparł i wyciągnął telefon aby włączyć aparat. Ułożył ich dłonie obok siebie i zadowolony zrobił zdjęcie - Idealnie. - odparł i spojrzał za sprzedawcą który poszedł po resztę zestawu - Ty to naprawdę nie masz co robić z kasą. - odparł oglądając swoją dłoń z nowym nabytkiem.

- Teraz już mam. I muszę przyznać, że sprawianie ci przyjemności jest moim nowym ulubionym zajęciem. - odpowiedział uśmiechając się do niego. W ostatnim czasie robił to nadzwyczaj często, mimo że nie było to w jego zwyczaju to jakoś mu nie przeszkadzało - Nie powiedziałeś mi co jeszcze ci się podoba. - upomniał go, ale nie był to zły rodzaj upomnienia, raczej taki napędzany czułością.

Uśmiechnął się nieco nieśmiało i zwrócił wzrok w kierunku przyniesionych rzeczy. Zaczął oglądać wisiorki aby w końcu wybrać ten z motywem lisa który pasował bardziej do pierścionka.

- To mi się podoba. Może być?

Mingjue wziął wisiorek z dłoni młodszego i stanął za nim. Odgarnął jego włosy i zapiął ozdobę na jego szyi.

- Bardzo ci pasuje. - wymruczał mu cicho przy uchu i musnął ustami skórę za nim. Choć bardzo chciał to zatrzymał dla siebie komentarz o tym, że chciałby go zobaczyć tylko w nim - Tylko ten?

Młodszy sięgnął po lusterko aby się w nim obejrzeć dokładnie. Przejrzał się i śmiało stwierdził, że starszy ma rację.

- Masz rację,pasuje prawie idealnie. - stwierdził i nakierował lusterko bardziej na niego - Teraz jest idealnie. - parsknął śmiechem i odłożył je - Tyle wystarczy. - dodał spokojnie .

- No dobrze. - podał sprzedawcy kartę i poczekał, aż ten naszykuje dla nich certyfikaty kamieni. Mingjue wolał je mieć. Gdy wszystko dostali otoczył młodszego ramieniem w talii i poprowadził dalej - No to teraz idziemy na zakupy. Musisz mi wybaczyć brak znajomości większości z tych marek więc to ty musisz wybierać które sklepy są warte odwiedzenia.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro