Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[Rozdział 4.] (Nie) Dalgona cz. 2


W zaledwie 2 minuty pierwsze pierwsze trzy osoby, zrobiły co miały zrobić, ale przyszła kolej na 001. W ogóle jak Dae-ho rzucał tymi gonggami to my kucneliśmy a 001 ciągle się na mnie kładł. Ale wracając - Szło mu trochę średnio. Zmarnowaliśmy jakąś minute przez niego ale no najważniejsze że się udało. Przyszła także i moja kolej. Ja miałem jegi. Musiałem podbić to gówno 5 razy. Podbiłem 4 a za 5 pomógł mi 001 bo użyłem drugiej nogi do której byłem przymocowany z nim.


Nam się udało w ostatniej sekundzie a drużynie przeciwnej nie. Biedny jung-bae aż się popłakał. 


/////Jun-Ho/////

- Nie opuszczę tej łódki dopóki nie znajdziemy wyspy bo wkoncu in-ho będzie in-gihun. - boję się że z kolegi zrobi się jakiś tesciowy czy cos bo nie umiem w rodzinę. Ale wierzę że gi-hun na to nie pozwoli bo wkoncu jest genziara! W sensie nie pozwoli na to żeby in-ho był w gi-hunie


- Tam jest jakaś wyspa. Popłyńmy tam. - powiedziałem do kapitana który nie był genziarą i trudno było mi się z nim porozumieć.


Gdy już dopłynęliśmy jeden z ziomków wyjął drona i poleciał nim w strone wyspy. 


- A to co za cholerstwo? - zapytał kapitan.


- Dron. - powiedzial ziomek


- Drond? Co za drąd? - staruszek był trochę zakłopotany ale nie dziwię się bo ja też bym pewnie był jakbym miał 70 lat.


Na tym obrazie co pokazywał dron było jakieś wejście.


- Weź trochę do przodu. - powiedziałem - Chłopaki idziemy tam. Weźcie broń i chodźcie. A kapitan niech łódki pilnuje.


/////Gi-hun/////


Po zakończonej grze poszlismy do dormitorium.


- Jeszcze są jacyś wygrani? No i będzie mniejsza nagroda - wykrzyczał ten upierdliwy dziad z długiem 10 miliardów wonów.


- To drużyna tego wariata - powiedzial jakiś jego koleżka.


Chwilę później dostaliśmy obiad. Nic szczególnego. Jakaś czarna kiełbasa z widelcem. Nie wiem nawet co to i tego nie jadłem.

Poszliśmy do łazienki żeby se posiedzieć bo czemu by nie. Jakaś bijatyka tam była ale to nic szczególnego. Ze 4 osoby tam były.


- Nic nie jadłem a chce mi się srać - rzekł Jung-Bae. (IYKYK) To zdanie było tak głębokie że nie mogę przestać o nim myśleć.. oczywiście o zdaniu a nie o jung-bae.


/////In-Ho (jeszcze nie in-bro)/////

Mój kochany misiu pysiu zawsze trzymał się tego grubasa ale ja nie chcę żadnego trójkąta więc niech cię nie zesra.


Ciekawe w ogóle jak tam Jun-Ho. On ogólnie nie wie że ja się trzymam z tym kapitanem. Bo jakbym się nie trzymał to by dawno znaleźli wyspę i nas zdemaskowali. Ale ja chcę się jeszcze pobawić z moim kwiatuszkiem. Mam już takie plany że nic nie może mi ich zepsuć.


/////Strażniczka 011/////

Wchodziłam sobie do pokoju a za mną wbiła jakaś dwójka facetów. Powiem szczerze że ten jeden to był hot nie da się ukryć. Zaczęli coś tam na mnie narzekać i grozili mi że odetną mi palce. Ja mogę obciąć im coś innego. No i zrobili mi ranę na twarzy. Chcieli mnie jeszcze chyba zgwałcić ale ja jestem karate kid I ich pokonałam ale jedyny minus to że właśnie mam to coś na twarzy i jest mega brzydkie. Szkoda że nie było można wziąć ze sobą kosmetyków. Ominął mnie codzienny dziesięcio etapowy koreański skin care.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro