[Rozdział 2.] Nieznajomy i koszmar.
Dzień 1 - 2.
Dzień 2 znaczy drugą gre. Podczas 1 dnia trochę zaprzyjaźniłem sie z numerem 001. Okazał sie całkiem fajny ale miał morderczy wzrok. Jung-Bae był średnio do niego nastawiony ale sądzę że się jeszcze zmieni.
Zobaczyłem jeszcze jakiegoś wariata z fioletowymi włosami. Przypomina jakiegoś rapera, ale szczerze to w dupie to mam.
- Wie pan... Jaka będzie następna gra? - Zapytał 001, a dookoła niego zebrał się tłum ludzi. - Podobno już pan w to grał..
Nastała niezręczna cisza. 3 lata temu była dalgona, ale czy nadal jest..?
- Dalgona. Drugą grą była dalgona. - Odparłem.
- Dalgona!??? To.. Wycinanie kształtu z ciastka? - Do rozmowy włączył się kolejny wariat. Numer 388.
- Tak.. - powiedziałem niechętnie.
Podszedł do nas ten nieznajomy. 388.
- Chciałbym się z panami poznać. - Powiedział.
- Wiesz kim my jesteśmy? - Rzekł Jung-Bae po czym stanął przed nowym znajomym.
- Nie, ale chciałbym państwa poznać. Gdy pan 456 krzyknął "STAAAĆ!" został moim idolem. - powiedział zadowolony, jakby życie wygrał. - Nazywam się Dae-Ho. Kang Dae-Ho. - Powiedział wyciągając rękę na co Jung-Bae zabił go wzrokiem.
Ja z 001 siedzieliśmy i słuchaliśmy. Co chwile na mnie spoglądał jakby chciał mnie wziąć od tyłu. Trochę mnie to zaniepokoiło.. Ale co tam.
- Czekaj. MARINES? - Zapytał Jung-Bae jakby ducha zobaczył. - Który nabór? - zapytał, na co Dae-Ho się zaśmiał. Jung-Bae zdjął bluzę i pokazał mu ten sam tatuaż jaki on sam posiadał.
Cyrki się później działy, ale już szkoda czasu na komentowanie.
Dzień minął zwyczajnie, ale miałem okropny sen. Powiedziałem wcześniej wszystkim że trójkąt jest najłatwiejszy, a przyśniło mi się takie gówno że brak słów. To było coś takiego że było chyba ze 30 malutkich trójkątów nałożonych na siebie tak że tworzyły taką nie równą piramidę. Ciężko to opisać, ale mozna sobie jakoś wyobrazić.
**
Jest dzień. Jest jasno. Czyli za jakaś godzinę znowu idziemy walczyć o życie. Boje sie że to może nie być dalgona, ale raz się żyje.
////
Sory że taki krótki ale n miałam pomysłu I następny będzie długi :*
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro