Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Niestety śmierć znowu nie chciała go w swoich objęciach.

Kiedy tylko zaświtał ranek, chłopak obudził się na tej samej sali szpitalnej. Zegar wskazywał szóstą rano, więc niewiele osób z jego oddziału jeszcze spało, bo śniadanie przynoszono o ósmej. Odłączył się powoli od kroplówek i wstał, czując przy tym dotkliwy ból po oparzeniach, długotrwałym i bolesnym płukaniu żołądka, a dziwne uczucie po wcześniejszym wyziębieniu organizmy dawało się we znaki. Nie włożył butów, tylko zmienił szpitalną piżamę, na jego ciemne dżinsy i czarną koszulkę. Bo przecież nie chciałby nikogo obudzić. Szedł powoli wąskimi schodami, aby dostać się na dach budynku, a kiedy się tam dostał stanął przy krawędzi i wdychał spaliny samochodów. Nie tak wyobrażał sobie jego koniec. Wolałby skoczyć z platformy jak jego przyjaciel i odlecieć w wielkim stylu, ale to było teraz nierealne. Wziął głęboki wdech i pomyślał:

Ja też będę jak motyl.

Niedługo się zobaczymy.

Niestety. Śmierć nie chciała go otulić w swych objęciach.

- Masz zamiar skoczyć? - usłyszał spokojny głos jego pani psycholog. - Teraz jak chcesz umrzeć?

- Po co tu przyszłaś?

- W najgorszym wypadku, pożegnać się. Odpowiedz mi na pytanie; jak chcesz umrzeć?

- Odlecę jak motyl.

-Jesteś dziwnym człowiekiem - zaśmiała się. Czy to normalne śmiać się, kiedy ktoś stoi jedną nogą w grobie?

- Nie uważasz, że jestem chory?

- Nie. Nigdy tak nie uważałam.

- Ciągle słyszę jak lekarze, pielęgniarki i inni pacjenci tego szpitala plotkują o mnie i mówią, że nawet nie umiem się zabić.

- To tylko ludzie. Po co ich słuchać? Nie lepiej wsłuchać się w szum wiatru? Może fale? A może, skrzący ogień?

- Prowokujesz mnie, abym skoczył?

- W życiu. Ja tylko nie zamierzam cię powstrzymywać, bo będę czuła się winna, że nie posłuchałeś.

- Mogę skoczyć?

- A tego chcesz? W takim miejscu? Na oczach niewinnych dzieci jadących w tych samochodach? Jeśli na kogoś spadniesz, to wątpię, że przeżyje. Może i szpital jest w tym miejscu, ale złamany kręgosłup i rozbita głowa, to jest coś. Nie chcę, żebyś żałował. Tyle.

- I ty jesteś psychologiem?

- Od początku mówiłam, że będę tylko słuchać.

- Czyli chcesz, żeby to zrobił?

- Szczerze? Skoro pytasz mnie o zdanie, to ci powiem. Wcale nie. Jeśli myślisz, że to ci coś da to się mylisz. Podejdź do mnie. Daj sobie jeszcze szansę. - Nie wiedział, co go do tego podkusiło, ale odsunął się. Przekonała go.

- Obiecaj mi, że będziesz ze mną rozmawiać.

- Nie zrezygnowałabym z czegoś takiego. A teraz chodźmy. Jest zimno.

~*~

Przepraszam was, poczekajcie jeszcze chwilę.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro