Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

11-Czas.


- Justin?...
- Dzień Dobry , a właściwie to Dobry Wieczór moje serce. Jak Ci...

Powiedz mu. Pchnij tą prawdę, a będzie Ci lżej.

-  Dlaczego , żeby znaleźć szczęście trzeba szybować tyle kilometrów w poszukiwaniu niego? Dlaczego nie można po niego sięgnąć od zaraz?Dlaczego jesteś tam ... tak daleko?

- Lil...
- Dlaczego kiedy już je znajdziemy ono nagle wymyka się z rąk ?Dlaczego ludzie dobrzy muszą cierpieć... - biorę wdech i dokańczam - ... kilometry rozłąki ?

- Maleństwo co się stało?

"Panie Justinie za chwilę  ma pan rozmowę z panem Sierrem.

- Liliano co się stało?

- Chyba cię zdradziłam... Chyba bo mam luki we własnej pamięci. Wspomnienia z tamtego wieczoru zachodzą mi mgłą , nie mogę jej za nic odgonić. Próbowałam i próbuję , ale jedyne co pamiętam to ból. Ten przeszywający ból zamrażający wszystko. Nie pamiętam niczego, ale mało piłam to jedno , wiem na pewno. Być może ktoś mi czekał dosypał do picia , ale tego nie wiem.  A potem nagle obudziłam się  , czując nic... i wszystko. Ale kocham cię wiesz? Najbardziej na świecie. I wiem, że ty mnie też. Poradzimy sobie?

Tak powinnam powiedzieć. Ale tego nie zrobiłam.

Zamiast tego powiedziałam: Po prostu... tęsknię.
- Cholera jasna Liliano! Mów co się dzieję. Czuję , że coś jest nie tak... powiedz mi i włącz kamerkę - zarządził stanowczo Juss.

Zrobiłam o co prosił i włączyłam kamerkę w telefonie widząc po chwili jego zmartwioną przystojną twarz.

- Powiedz mi co się stało- poprosił spokojnie.
- Tęsknię...i nie mogę...- wybucham płaczem i rozłączam  się.

Nie mogę mu złamać serca. Nie mam nic  co potwierdziłoby koszmar tamtej nocy. Poza tym bałam się.

Stchórzyłam. I skłamałam. Wobec siebie i jego. Nie wiedząc , że od tamtej pory kłamstwa będą codziennością.

Kłamstwo.

Bezradność. Niemoc. Czarny ocean. Bagno bez wyjścia. Tak nazywałam po kolei te stany , które mnie teraz dręczyły.

Przekopywałam aktywnie komory mojej pamięci starając się znaleźć ten jeden interesujący mnie fragment bo tak bardzo mi zależało na odkryciu prawdy. Mrocznej - mniej, ale prawdy.

Tamtego wieczoru Lena wraz z barmanem znalazła mnie  nieprzytomną-  w klubowej łazience. Nie kontaktowałam wcale. A dostęp do mnie był znacznie przez to utrudniony. Z tego momentu też mam tylko migawki , bo nie wiedziałam jakim cudem znalazłam się w swoim łóżku pamiętałam tylko , że Lena chciała zawołać lekarza , ale zaprotestowałam głośno na jej pomysł.

Nie wiedziałam skąd , więc w moich koszmarach pojawiał się ten pieprzony materac, ale być może była to mylna wizja mózgu po przeżytym dramacie.

*

Czułam twarde ostrze zagłębiające się głęboko. Dni zlewały się w jeden dzień ,  a  dla mnie nocy nie było. Była za to bezsenność, ale istniały jeszcze pastylki na  "dobry sen ", których użyłam dzisiaj,  bo za dwa dni było wesele pani Lindy i to właśnie praca sprowadziła mnie na chwilę z powrotem. Pozwoliła mi przypomnieć sobie , że mam misję do wykonania. I nie mogłam jej odwołać i przełożyć na inny termin,  bo ktoś mi zaufał.

I choć moje ciało krzyczało , że potrzebuję odpoczynku - musiałam wstać. Po prostu wstać. Bo nic już nie zmienię.

Gdy zgaśnie swiatło w czyimś ludzkim istnieniu ,  świat nie zatrzyma się nagle jak karuzela - która stopniowo normalnie zwalnia. On nadal będzie taki sam. Będzie się posuwał swoim szlakiem dnia  a czyjeś cierpienie nie sprawi , że nagle wszystko stanie w miejscu.

Mój czas jednak stanął w miejscu. A ja nie słyszałam dźwięku wskazówek zegara. Wszystko stanęło w miejscu.

Oby żyć i oby trwać... Jeśli się da.

Witajcie kochani! Wiem, że pewnie wiele z was liczyło , że Liliana powie Justinowi prawdę i tak się stanie. Ale jeszcze nie teraz. Miłej nocy !💕Dziękuję, że jesteście!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro