Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𓆙Rozdział 52𓆙

Pov. Laine

Siedziałam sama w dormitorium. Luis jeszcze nie wrócił z zajęć. Trochę mnie to zaniepokoiło. Po kilku minutach wszyscy mieli się zjawić na Wielkiej Sali. Więc tam też się udałam. Nell była jakaś przygnębiona.

-Nell, coś się stało? - zapytałam

-nie. Nic się nie stało. Tak w ogóle to gratulacje. Będę ciocią- starała się zmienić temat

-przecież widzę że coś cię drapie..

-ehh.. Nomm.. Bo... Wiesz. Tak się zastanawiam dlaczego moi rodzice nie są jeszcze po ślubie...

-ejj.. To daje trochę do myślenia.. Nell ja nie chce cię niepokoić ale coś to może znaczyć.. Może pogadaj z nimi. Ciocia Ginny chyba chciała by być w końcu Zabini.

-masz rację Laine. Ja jestem Zabini. Mój tata. A mama nadal Weasley. Muszę z nimi pogadać. A teraz chodźmy już na wielką salę.

Kiedy weszłyśmy do Sali w zajęliśmy swoje miejsce. Luis już tam był. O dziwo siedział obok Scorpiusa. Usiadłam obok niego a obok mnie Nell.

-Luis czemu nie przyszedłeś po zajęciach? - zapytałam

-byłem u Scorpiusa. Chciałem z nim pogadać. - odpowiedział

-no racja. A tak właściwie siorka to gratulacje. Będę wujkiem! - dodał Scorpius

-tak. Będziesz. Ja mam nadzieję że Luis nie zastałeś go w pokoju z jakąś dziwką.

-nieeeee. No coś tyyy. Już skończyłem z tym. Szukam sobie teraz idealnej Dziewczyny na całe życie.. - odpowiedział mój brat.

-może jest jakaś szansa na powrót do Leili? Co? - zapytałam

-możeee. Jak będzie mnie chciała

-Ciszaaa! - krzyknęła McGonagall - muszę wam coś przekazać! Wszystkie zajęcia zostają zawieszone do końca tygodnia. Jak na razie proszę nie pytać o przyczynę. Niektórzy mogą już coś wiedzieć.. Ale proszę o nie Rozpowiadanie plotek. A teraz proszę o powrót do swoich dormitorium.

Wróciłam wraz z bratem, chłopakiem i Nell do Pokoju wspólnego Slytherin'u. Luis i Scorpius zaciągnęli mnie do dormitorium.

-Laine. Słuchaj.. Ty teraz nie możesz się stresować.. - zaczął Luis

-o co chodzi?

-siostra.. Słuchaj... No bo.. Ehh jak ja mam jej to powiedzieć!? Nie dam rady idź po McGonagall - powiedział Scorpius

-okej zaraz wracam- powiedział Luis

-Scorpius.. O co chodzi? Powiedz mi..

-lepiej jak powie ci to Profesor McGonagall..

Siedziałam w milczeniu ze Scorpiusem. Po chwili wszedł Luis z McGonagall.

-Laine.. Musisz coś wiedzieć.. -zaczęła - Twoi rodzice, twoi i Scorpiusa.. Nie żyją..

Po tych słowach upadłam na ziemię i zaczęłam płakać. Nie. Nie może to Być prawda.

-Laine.. Wszystko będzie dobrze.. Wszystko się ułoży. - pocieszała mnie McGonagall

-Nie! Nic nie będzie dobrze! Nienawidzę osoby która ich zabiła! Nienawidzę!

-Laine.. Zadzwonię po Pansy Potter. Pojedziesz do nich i odpoczniesz..

-dobrze..

Siedziałam na podłodze. Oparłam głowę o kolana i znów płakałam. Myślałam o tym Jak tata byłyby szczęśliwy na informację o tym że będzie Dziadkiem. Albo jak moje dziecko było by już na świecie i stawiało swoje pierwsze kroki a mama i tata byli by ze mną.. Wspierali by mnie.. A teraz? Już nic nie ma sensu. Bez rodziców nic nie będzie takie same. Byłam z nimi zbyt blisko.. Nie chciałam jechać do Cioci Pansy.. No nie chodzi o to że jej nie lubię.. Ich towarzystwo zbyt bardzo przypomina mi rodziców..

Pov. Pansy

Siedziałam z Harrym na kanapie. Kilka minut później przez okno wleciała Hedwiga. Dała harry'emu proroka. Harry zaczął czytać gazetę kiedy nagle posmutniał i łzy poleciły mu po policzkach.

-kochanie... Co się stało? - zapytałam

-draco.. Madie... Oni...

-oni? Co?

-nie żyją.. Nie.. Jak? Dlaczego? - zaczął płakać. Ja również

-harry! Jak to możliwe!? Dlaczego oni?

-nie mam pojęcia..

-musimy jechać do Hogwartu.. Po dzieci. Po Laine i Scorpiusa.. Oni na pewno to przeżywają. I Emma. Jest taka mała.. - zaczęłam

-jedziemy.. Minerwa na pewno wie więcej.. Miała ich chronić.. Wiesz co!? Napisali tutaj że zmarli na chorobę. Dobrze wiem że zabiła ich ta Ździra..

-racja.. Jedziemy.. Już! Teraz.

Właśnie dojechaliśmy już do Hogwartu.
Harry od razu poszedł do McGonagall. Ja poszłam szukać Laine. Ona najbardziej to przeżywa mimo że ja sama nadal płakałam.
Byłam już w pokoju wspólnym Slytherinu. Nic tutaj się nie zmieniło. Zapukałam do jej dormitorium. Nie odpowiadała. Postanowiłam że wejdę. Laine siedziała oparta o ścianę. Głowę miała na kolanach.

-Laine.. Jedziesz ze mną i wujkiem Harrym do domu? - zapytałam ale nic nie odpowiadała. -Laine..

Dziewczyna nadal nic nie mówiła. Lekko podniosłam jej głowę. Oczy miała zamknięte a cała była blada. Wzięłam ją na ręce. Kiedy ją podnosiłam z ręki wyleciało jej puste opakowanie jakiś tabletek.

-matko święta! Laine!

Szybko poszłam z nią do skrzydła. Było z nią bardzo źle. Pani Pomfrey aż kazała mi wyjść. W tym czasie poszłam po Scorpiusa.

-Scorpius! -krzyknęłam

-ciocia? Coś się stało? - zapytał

-Laine zażyła całe opakowanie jakiś tabelek. Wiesz coś na ten temat!?

-Laine !? Gdzie ona jest!? Coś jej się stało? - zapytał jakiś chłopak

-nie możesz teraz do niej iść. Jest w ciężkim stanie.. Nie wiadomo czy nie zabiorą jej do Munga. A ty kim jesteś tak właściwie?

-Luis Scamander. Jej chłopak.. I ojciec jej dziecka..

-coo!? To ona jest w ciąży!? - zapytałam

________________

Hejka

Polsacikk

Taki na szybko bo moja psiapsi się sra xD

Jak wrażenia?

Jutro będzie więcej

Paa

❤❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro