Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

𓆙Rozdział 34𓆙

Impreza się zaczęła. Scorpius i Madelaine zniknęli mi z oczu. Draco i ja zeczęliśmy swój pierwszy taniec. Złapał mnie w talii. Tańczyliśmy sami, ale po chwili na parkiet dołączył Blaise z Ginny i coraz więcej osób. Zaprosiłam również swojego dawnego przyjaciela z dzieciństwa- Jacob Black, wraz z jego żona Emilia Black i synem Alex Black. Po pierwszym tańcu usiadłam i gadałam z Pansy oraz Ginny. Chłopcy pili alkohol więc nie przeszkadzali. Po chwili ktoś położył rękę na moim ramieniu. Nie był to Draco ponieważ siedział przede mną. Spojrzał nademnie i zmarszczył brwi. Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą Jacoba.

-cześć.. Zatańczymy? - zapytał niepewnie

-czemu nie.. - złapałam go za rękę i pociągnął mnie na parkiet. Wiedziałam jak złość gotuje się w Draco. Był o mnie cholernie zazdrosny, uważał że jestem tylko jego, więc chciał jak najszybciej ślub aby tak było. Nie chciał mnie starcić, i udowodnił to. Kocham to nad życie, on mnie również. Nie jestem w stanie go zostawić nawet z powodu dawnej miłości. Tak.. Jacob był kiedyś moim chłopakiem. Nigdy nikomu tego nie mówiłam, tylko Draco o tym wiedział. Gdy zauważył zaistniałą sytuację wstał i podszedł do nas.

-Black! Zostaw moją żonę.. Proszę- powiedział błagalnie.

-dobrze.. Jeżeli aż tak jesteś zazdrosny- powiedział oddając moją dłoń Draconowi.

-dziękuje że oddałeś mi żonę- odpowiedział a ja tylko na nich patrzyłam.

-proszę.. A teraz pójdę poszukać swojej

Draco złapał mnie w talii i zaczął tańczyć. Muszę przyznać.. Cudownie tańczy.. Zresztą we wszystkim jest dobry.

Pov. Madelaine

Impreza się zaczęła a ja już na początku zniknęłam z Luisem. Poszliśmy do domu który stał obok. Moi rodzice mieli tam zostać po ślubie na kilka dni.

-Madelaine.. Czemu nie chcesz być na Weselu rodziców? - zapytał mnie Luis

-wiesz.. Nie lubię ludzi którzy są pijani.. Po prostu nienawidze..

-rozumiem

-podobno dostałeś list z Hogwartu?

-tak.. Jadę tam po wakacjach.. Nie mogę się doczekać

-zazdroszczę ci..

-ty też na pewno pojedziesz za rok.. Oboje twoi rodzice są Czystej krwi.

-ale obiecaj mi że nie znajdziesz sobie innej..

-obiecuje. - mówiąc te słowa pocałował mnie w policzek. - zaraz wracam Idę na chwilę do Scorpiusa.

-jasne..

Luis wyszedł. Gdy wrócił gadaliśmy jeszcze długo. Była godzina dwudziesta pierwsza jak Luis wyszedł ponieważ musiał wracać z powodu że jego ojciec jutro jedzie wcześnie do pracy. Siedziałam sama na fotelu. Nagle do domu wszedł jakiś chłopiec.

-Hej mała co tutaj robisz? - zapytał

-to ja zapytam co ty tutaj robisz.?

-przeszedłem się rozejrzeć.. Jestem Alex Black. A ty?

-Madelaine Wilson-Malfoy.

-urodę masz po mamie.. Ile masz lat?

-pozwól że zadam to pytanie pierwsza.

-mam szesnaście lat.. A ty?

-dziesięć. Nie znam cię..

-ja ciebie owszem. Jak się urodziłaś miałem sześć lat. Byłem w szpitalu i twojej mamy i ciebie widziałem. Byłaś taka malutka..

-skąd znasz moją mamę?

-mój ojciec to jej były a teraz przyjaciel..

-rozumiem..

-jesteś bardzo ładna..

-dziękuje..

Zaczął się do mnie zbliżać. Usiadł mi na kolanach i zaczął składać pocałunki na mojej szyi. Zamknął drzwi za pomocą różdżki i kontynuował napad na moją szyję. Płakałam.

-z-zoataw mn-mnie co ty r-robisz.

-nie bój się..

Zaczął mnie rozbierać. Wcale tego nie chciałam, ale nie mogłam odmówić. Rzucił na mnie jakieś zaklęcie i wcale nie protestowałam. Nie byłam sobą. Dobrze wiem do czego zmierzał.. Ostatnio przed przypadek weszłam do sypialni rodziców kiedy się pieprzyli.. Nie zauważyli mnie.
Alex robił właśnie to samo. Po chwili byliśmy bez bielizny. Rzucił mnie na łóżko i zaczął dotykać mojej kobiecości. W tym momencie doszło do mnie co on ze mną zrobił. Uderzyłam go w twarz, po czym zrobił cwaniacką minę.

-tak chcesz się bawić??

-JA MAM DZIESIĘĆ LAT!

-no i co?

Zaczął znów mnie macać. Po chwili jego ręce znajdowały się na moich piersiach. Były dość duże jak na mój wiek. Zacisnął ręce, na co się spięłam. Później Jego ręce powędrowały na mój tyłek, znów je zacisnął. Zaczęłam mocniej płakać.

Pov. Draco

Wesele dalej trwało. Nie byłem pijany ponieważ widziałem co obiecała mi Madie więc chciałem to dobrze zapamiętać. Była już dwudziesta druga. Nie było już dużo osób. Wszyscy szybko się zbierali. Tańczyłem z Madie, bo robiliśmy wyzwanie z chłopakami który z nas lepiej tańczy. Po skończonym wyzwaniu wszyscy usiedliśmy.  Usłyszałem czyjś płacz, dochodził z domku. Postanowiłem tam pójść.

-Madie.. Zaraz wracam. Muszę coś sprawdzić. Poszukać dzieci.

-Scorpius jest tam - wskazała na parkiet. Tańczył z Leilą. - a Madelaine nie ma od początku wesela.. Coś się stało?

-o kurwa.. Chodź to może być płacz Madelaine..

-jaki płacz?

-nie słyszysz?

-nie. Ale chodźmy..

Poszliśmy szybko do domku. Drzwi były zamknięte. Szarpałem w nie. Nikt nie otwierał.

-i co! Po co ryczysz? Nic ci nie robię! Ktoś nas słyszał! - usłyszałem głos zza drzwi.

-Alohomora! - Madie szybko otworzyła drzwi. To co tam zobaczyliśmy.. Było okropne. Nasza mała córeczka leżała na kanapie, bez ubrań cała zpłakana. A syn Jacoba siedział na niej ale był w ubraniach.

-ty kurwa idioto! Zabije cie Gnojnu. - podeszłem do niego i złapałem za koszulę. Był wystraszony. - posłuchaj mnie skurwysynie.. Jeszcze raz zbliżysz się do mojej rodziny.. Obiecuje że cię zabije!

Madie spojrzała na mnie i zauważyłem w jej oczach że mam go stąd zabrać więc wyszedłem z nim przed domek a ona podbiegła do córki.

-jak mogłeś zgwałcić dziesięciolatkę!! - nie mogłem być spokojny.. Zaraz bym mu przyłożył. Ale nagle podbiegli do mnie Harry, Pansy i Jacob.

-co robisz mojemu synowi? - zapytał spokojny Jacob

-to gwałciciel! Zgwałcił ci córkę. -łzy leciały z moich oczu. Jak ja mogłem do tego dopuścić.. Moja córka teraz cierpi.. Miałem jej pilnować, obiecałem jej i Scorpiusowi też. Co ze mnie za ojciec.

-co!? - krzyknęła Pansy i weszła szybko do domu. Ale uderzyła się o zamknięte drzwi. Wróciła i stanęła obok Harry'ego

-Draco odstaw tego Pedofila na ziemie. Nie chcesz mieć problemów przez tego bachora! - dodał Harry

Odstawiłem go na ziemie. Jacob uderzył go w twarz. Przeprosił mnie za zaistniałą sytuację i zniknął z wesela. Wróciłem z Harry do gości udając że jest w porządku. Czekałem aż moja żona wyjdzie z domu z Madelaine. Byłem na siebie zły za to że jej nie chroniłem.

Pov. Madie

Otworzyłam drzwi alohomorą i weszliśmy do środka. To co tam zobaczyliśmy.. Było okropne. Nasza mała córeczka leżała na kanapie, bez ubrań cała zpłakana. A syn Jacoba siedział na niej ale był w ubraniach.

-ty kurwa idioto! Zabije cie Gnojnu. - Draco podszedł do Alexa i złapał za koszulę. Był wystraszony. - posłuchaj mnie skurwysynie.. Jeszcze raz zbliżysz się do mojej rodziny.. Obiecuje że cię zabije!

Spojrzałam na Męża i prosiłam aby zabrał go stąd. Chyba wszystko zrozumiał bo wyszedł z nim, a ja podbiegłam do Madelaine. Za drzwiami było słychać krzyki. Madelaine się ubrała i przytuliła mnie mocno. Cały czas płakała.

-Słońce.. Nie płacz, wszystko będzie dobrze..

-mamo.. Ja nie chciałam.. Naprawdę, rzucił na mnie jakieś zaklęcia.

-nie musisz się tłumaczyć. Rozumiem cię skarbie..

Przytuliła mnie jeszcze mocniej.

-mamo.. Dlaczego Tata tak krzyczy? Coś źle zrobiłam?

-nie córciu.. To absolutnie nie jest Twoja wina..

-ale chodzi o mnie?

-tata na pewno jest zły że nie był w stanie temu zapobiec.. Dobrze wiesz że cię kochamy i chcemy jak najlepiej, ale nie zawsze wychodzi.

-jesteście najlepszymi rodzicami jakich znam.. Kocham cię mamo. Tatę też Kocham. - przytuliła mnie

-kochana.. Może wrócimy z tatą dziś do domu jeżeli poprawi ci to humor?

-Nie! Zostańcie tu!

-Madelaine? Co ukrywasz przede mną?

-ehh tata nie pił specjalnie dla ciebie, pomogłam mu w czymś na dziś. Proszę zostań poradzę sobie. To jest wasz dzień i nie chce wam go psuć.

-córeczko.. Ale Nie będziesz nic psuć..

-mamo! Nie ma ale.. Babcia Narcyza albo Babcia Susan może do nas przyjechać albo my do nich.. Tata bardzo się starał. -przerwała mi.

-dobrze..

Po chwili do domku weszła wściekła Pansy.

-Madelaine! Jak się czujesz? - powiedziała Pansy

-dobrze Ciociu..

-Pansy dlaczego nie jesteś na Weselu ?

-Draco prosił wszystkich aby opuścili wesele, jest bardzo zły na siebie. Myśli że jest złym ojcem. Nikt nie może mu przemówić do rozsądku. Madie ja tu z nią zostane.. Idź do niego bo sobie coś zrobi.

-co? Mamo, przecież tata jest najlepszym Tatą... - wtrąciła się Madelaine

-tak Słońce jest cudowny Tatą i mężem. Ale jego historia z dzieciństwa nie jest kolorowa. Jego Tata źle go traktował, dlatego nie chce popełnić tego błędu co on. Cały czas myśli że robi wszystko źle.
-czy ja właśnie wygadałam się córce o.. Japierdole co ja robie..

-ale Tata mówił że uratował mu życie..

-owszem uratował. Zaczął go doceniać dopiero wtedy kiedy był z Twoja mamą. -odpowiedziała za mnie pansy.

-ja nie wiedziałam.. - dodała Madelaine

-nikt nie wiedział tylko ja i jego przyjaciele. - wyjaśniłam. - a teraz przepraszam cię kochanie ale pójdę do twojego taty.

-pewnie.. Idź - dodała

Wyszłam z domu i podeszłam od tyłu do stołu gdzie siedział Draco, Ginny, Blaise i Harry. Postanowiłam ich podsłuchać.

-jestem beznadziejny tak jak mój ojciec kiedyś..

-Draco do cholery bo zraz wyjdę z siebie. Jesteś najlepszym ojcem i Mężem kiedy to do ciebie dotrze? Ginny weź mu coś powiedz. - odpowiedział Blaise

-to fakt. Gdyby tak nie było, Madie właśnie dzisiaj nie powiedziała by ci "tak" Przed ołtarzem głupku! - dodała Ginny.

-oni mają rację Draco. Jesteś idealny. Nie wiń się za to co spotkało Madelaine, czasu nie cofniemy. Nasza córka jest silna, ma to po tobie. Nie możesz się obwiniać za to co zrobił ten gówniarz. To nie jest Twoja wina że jej nie dopilnowałeś, a wina Jacoba jak go wychował. - przytuliłam od tyłu Draco na co on się na mnie spojrzał i pocałował.

-masz rację.. A teraz wracajmy do domu.. Pewnie nasza córka chce odpocząć. - wzdechnął Draco

-oj Draco, wiem jak bardzo się starałeś madelaine się troszke wygadała. Ale zostaniemy tutaj na dwa dni. Panna Potter zaoferowała pomoc i opiekę nad dziećmi. Prawda Harry?

-tak chętnie się zaopiekuje nimi.

-dzięki wam - Draco pocałował mnie namiętnie.

-czyli co.. Mamy się zbierać? - zapytał Blaise

-tak..

-tylko Draco wiesz.. Bezpiecznie tam.. Nie zrób kolejnego dzieciaka. - Blaise się zaśmiał a Draco uderzył do w ramię.
Wszyscy już pojechali. Zostałam tylko ja i Draco..

__________________

Hejka.

Następny rozdział będzie jeszcze dzisiaj. Chyba..

Jak wam się podoba??

Jak myślicieli co będzie teraz?

Chcecie Aby Draco i Madie mieli kolejne  dziecko?

Co jeszcze ma się wydarzyć??

Pomysły możecie jak najbardziej pisać.

Pozdrawiam💚






Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro