Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2. Lost breath

Leżała na łóżku, oczami wbitymi w sufit, próbując jakkolwiek uporządkować swoje myśli, lecz nieustannie krążyły wokół wydarzeń wczorajszej nocy. Próbowała zrozumieć, co dokładnie miało miejsce, ale wciąż miała mglisty obraz tego, co się wydarzyło. Było to niepokojące, zwłaszcza gdy zastanawiała się, czy jej kolega przeżył starcie z chłopakiem. Wczoraj straciła przytomność, więc brakowało jej pełnej wiedzy na temat przebiegu wydarzeń.

Najbardziej przerażającym w całej tej sytuacji był fakt, że nie wiedziała, czego naprawdę spodziewać się po Sehunie. Był to człowiek zdolny spełnić najgorsze koszmary, a im bardziej ociekały okrucieństwem, tym większą satysfakcję czerpał z ich realizacji. Ta myśl sprawiała, że przeszył ją dreszcz, gdyż zdawała sobie sprawę, że teraz wszystko mogło się zdarzyć.

Postanowiła przestać zastanawiać się nad tymi myślami. Przecież był to sobotni dzień, co oznaczało, że miała wolne od wszystkiego. Miała w planach spędzenie całego dnia w domu, na kanapie, odziana w wygodny dres. Zamierzała zamówić pizzę, przygotować chipsy i lody, a potem zanurzyć się w świecie dram. To był dzień idealny dla niej, czas tylko dla siebie.

Dodatkowo cieszyła się z faktu, że miała spokój od swojego chłopaka. W weekendy rzadko chciał się z nią spotykać, co dawało jej dodatkową swobodę i niezależność. Tak samo było z rodziną. Wiedzieli, że jeśli Yeri ma im poświęcić czas w weekend, to trzeba wcześniej się umówić, ponieważ wolne dni to dla niej świętość.

Już prawie wszystko było gotowe na jej wieczorny maraton, gdy nagle zadzwonił telefon. W pierwszym odruchu nie chciała go nawet brać, ale instynktownie wiedziała, kto mógł być dzwoniącym. Zdezorientowana podniosła słuchawkę i zobaczyła, że jej przeczucie się sprawdziło. To był starszy brat, który dzwonił do niej w sobotni wieczór. Pomimo braku chęci na rozmowę, wiedziała, że musi mu poświęcić trochę czasu.

- Cześć, maluchu- usłyszała wesoły głos brata- pomyślałem, że może byś wpadła do nas na małą imprezkę?

- Mam już wszystko przygotowane na mój dzień i jestem zmęczona- odpowiedziała szczerze, nie kryjąc swojego braku nastroju.

-Nie daj się prosić- jęknął błagalnie- Jungmi cały czas mi narzeka, że dawno cię nie widziała. W końcu zrobi ci nalot w mieszkaniu, by się upewnić, że jesteś żywa.

Pomimo jej silnej niechęci do wychodzenia z domu, nie mogła oprzeć się prośbie brata. Był to znakomity manipulator, a myśl o Jungmi robiącej nalot w jej mieszkaniu skłoniła ją do podjęcia decyzji.

-Okej, przyjadę- odezwała się z rezygnacją- ale tylko na chwilę.

- Czekam.

Po rozmowie z bratem dziewczyna postanowiła szybko się przygotować. Zrzuciła z siebie wygodny dres, który nosiła przez cały dzień, i wybrała z szafy bardziej elegancką bluzkę oraz dopasowane jeansy. Szybko uczesała włosy i nałożyła trochę makijażu, chociaż nie czuła się dzisiaj na to zbyt chętna. Musiała przykryć ślad na swoim policzku.

Po chwili zastanowienia postanowiła także zabrać ze sobą mały prezent dla Jungmi. Sięgnęła po ulubioną książkę, którą miała nadzieję, że przypadnie jej do gustu.

Po chwili, gdy była gotowa, wzięła klucze do samochodu i ruszyła w drogę do mieszkania brata. Mimo że była zmęczona i miała mieszane uczucia co do tej wizyty, wiedziała, że dobrze będzie widzieć rodzinę i spędzić z nimi razem czas.

Podczas drogi dziewczyna zaczęła rozmyślać o tym, jak przybrać maskę szczęśliwej i ukryć swój zły stan psychiczny przed rodziną. Wiedziała, że nie chce martwić brata ani Jungmi swoimi problemami. Jednak w duszy czuła się przygnębiona i zmęczona. Zastanawiała się, czy uda jej się utrzymać pozory i zachować wesołe oblicze przez całą wizytę.

Zdecydowała, że postara się skupić na pozytywnych aspektach spotkania-na chwilach radości, rozmowach z bliskimi i wspólnym spędzaniu czasu. Postanowiła, że w trakcie wizyty spróbuje w pełni zaangażować się w towarzyskie aktywności, udając, że wszystko jest w porządku.

Jednocześnie przypomniała sobie o swoim umiejętnym kamuflowaniu własnych uczuć. W przeszłości wielokrotnie udawało jej się przed innymi udawać, że jest w porządku, kiedy w rzeczywistości czuła się źle. Teraz postanowiła wykorzystać te umiejętności, by nie zepsuć atmosfery spotkania i udawać, że jest szczęśliwa.

W końcu dotarła do domu brata, wyrównała oddech i z uśmiechem wyszła z samochodu, gotowa na spotkanie ze znajomymi i na udawanie, że wszystko jest w porządku.

Kiedy Yeri weszła do domu brata, zauważyła, że w salonie już czekał na nią, uśmiechając się szeroko. Wokół nich było już sporo gości, którzy rozmawiali ze sobą głośno, tworząc przyjemną atmosferę.

- Cześć, Yeri! Wreszcie się pojawiłaś!- powitał ją serdecznie Jungkook, obejmując ją mocno -Tęskniliśmy za tobą!

Yeri odwzajemniła uścisk, starając się zachować wesołe oblicze.

- Cześć, Jungkook! Cześć, Jungmi!- rzuciła wzrokiem w stronę narzeczonej brata, która siedziała obok niego na kanapie.

Jungmi uśmiechnęła się delikatnie i skinęła głową na powitanie.

-Witaj, Yeri. Miło cię widzieć ponownie- powiedziała uprzejmie.

Widząc, że wszyscy są razem i atmosfera jest przyjazna, Yeri poczuła się trochę lepiej. Postanowiła skupić się na tej chwili i wspólnym spędzaniu czasu z rodziną, mimo że wciąż starała się ukryć swoje wewnętrzne emocje.

Gdy Yeri starała się zorientować czy kogoś poza organizatorami zna, podszedł do niej Jimin, jeden z najlepszych przyjaciół jej brata. Był to człowiek o wyjątkowo ciepłym uśmiechu i łatwej do kontaktu osobowości.

-Cześć, Yeri!- przywitał się Jimin entuzjastycznie, przytulając ją delikatnie. - Dawno cię nie widziałem! Co się dzieje, że tak rzadko wpadasz na spotkania u Jungkooka?

Yeri wewnętrznie westchnęła, wiedząc, że musi wymyślić coś szybko, by ukryć prawdziwy powód swojej nieobecności.

- Eh, wiesz, ostatnio byłam strasznie zajęta pracą i szkołą -wymyśliła szybko, starając się brzmieć przekonująco. - Po prostu nie miałam czasu na spotkania towarzyskie. Ale obiecuję, że postaram się częściej tu wpadać!

- Rozumiem, życie bywa czasem szalone. Ale cieszę się, że jesteś dziś z nami! Mam nadzieję, że będziemy mieć okazję trochę porozmawiać. - Jimin spojrzał na nią z wyrazem zrozumienia, a Yeri uśmiechnęła się z wdzięcznością.

- Oczywiście, stęskniłam się za tobą!- odpowiedziała, próbując ukryć wewnętrzne napięcie przed Jiminem i resztą gości.

- No ja myślę.

Gdy Jimin rozmawiał z Yeri, zauważył swojego przyjaciela Tae, który właśnie wchodził do pokoju.

-Hej, Tae!-zawołał, machając do niego. - Przyjdź tutaj, mam coś do powiedzenia!

Yeri zadrżała, czując coraz większe napięcie. Nie wiedziała, że Tae jest bliskim przyjacielem jej brata. Zaczęła szybko obmyślać plan, jak uniknąć spotkania z nim.

- Właśnie przypomniałam sobie, że muszę zadzwonić do kogoś. To pilne- rzuciła szybko, starając się brzmieć przekonująco. - Widzimy się za chwilę, dobrze?

Zanim zdążył odpowiedzieć, Yeri szybko skierowała się w stronę kuchni, by uniknąć spotkania z Kim'em. Mimo że czuła się coraz bardziej nieswojo z powodu swojej sytuacji, postanowiła skoncentrować się na tym, jak najszybciej z niej wyjść. Unikanie psychoterapeuty powinno jej w tym pomóc.

Gdy Yeri uciekła do kuchni, natknęła się tam na Jungmi, która zajmowała się przygotowaniem przekąsek.

- Wszystko w porządku? - zapytała Jungmi, zauważając niepokój na twarzy dziewczyny.

Yeri szybko wymyśliła błahy powód, nie chcąc zdradzać prawdziwego powodu swojego niepokoju.

- Oh, tak, wszystko w porządku!- odpowiedziała, starając się brzmieć jak najbardziej przekonująco. - Po prostu zauważyłam, że skończyła się cola na stole, a miałam straszną ochotę się napić. Czy mógłbyś mi pomóc znaleźć nową butelkę?

Jungmi spojrzała na nią z lekkim zdziwieniem, ale potem uśmiechnęła się i skinęła głową.

- Oczywiście, Yeri! Znajdę ci jakąś butelkę. A może chcesz też coś zjeść?

Yeri podziękowała i poprosiła jedynie o napój, próbując ukryć swoje prawdziwe uczucia przed narzeczoną brata. Kiedy udała się do lodówki, dziewczyna odetchnęła z ulgą, czując się chwilowo bezpieczniej. Wiedziała jednak, że musi jak najszybciej znaleźć sposób na uniknięcie spotkania z mężczyzną. Czuła, że chwila rozmowy z nim sprawi, że opowie mu o wszystkim, narażając go na niebezpieczeństwo.

Gdy dziewczyna ukrywała się w kuchni, Jimin zaczął opowiadać o niej Taehyungowi, wyrażając swoje zdumienie i podziw.

- Wiesz, Tae, Yeri to naprawdę niesamowita osoba- zaczął Jimin, uśmiechając się. -Zawsze uśmiechnięta, pełna energii, zawsze gotowa do pomocy. To prawdziwa kula ognia! Naprawdę niezwykłe, jak pozytywnie na mnie działa. Zawsze mnie rozbawia i dodaje mi energii.

- Naprawdę? - Tae spojrzał na niego z zaciekawieniem- Odnoszę wrażenie, że jest zupełnie inaczej. Jest wycofana i próbuje coś ukryć. Wygląda, jakby cierpiała.

- Aj, przed tobą się nic nie ukryje. Za dobrze znasz ludzi- westchnął głośno- zgasła po śmierci swojego najlepszego przyjaciela, ale chyba zaczyna do nas wracać.

Kim wiedział, że to nie to, ale nie zamierzał drążyć tematu. Wiedział, że w jej życiu dzieje się o wiele więcej, ale sama musiała chcieć o tym mówić.

Tae przyglądał się z zainteresowaniem Yeri, która wracała właśnie z kuchni ze szklanką coli. Ciekawe... pomyślał, próbując pojąć tę zmianę w zachowaniu dziewczyny. Jednocześnie Jimin kontynuował opowieść, chwaląc Yeri za jej nowe, pozytywne cechy.

Jimin, zauważając, że Tae spogląda z zainteresowaniem na siostrę Jungkooka, postanowił zadać mu bezpośrednie pytanie.

- Coś cię zaciekawiło, Tae? - zapytał z uśmiechem, obserwując reakcję przyjaciela.

Mężczyzna, momentalnie przejmując się swą reakcją, próbował zatuszować swój zainteresowany wyraz twarzy.

-Oh, nie, nic takiego- zapewnił szybko, choć w jego głosie dało się wyczuć lekkie zawstydzenie- Po prostu... zastanawia mnie jakim cudem Yeri jest siostrą Kooka. Są do siebie tacy niepodobni. Zwłaszcza dzisiaj.

Jimin spojrzał na niego przez chwilę z niewytłumaczalną ciekawością, zanim się uśmiechnął.

-Wiem, o co ci chodzi- powiedział łagodnie. - Muszę przyznać, że Yeri rzeczywiście prezentuje się dzisiaj niezwykle uroczo. Nie jestem zaskoczony, że przyciągnęła twoją uwagę.

Tae, starając się zachować spokój, skinął głową, ale jego oczy nieco się rozszerzyły, zdradzając jego prawdziwe emocje.

Jimin uśmiechnął się szeroko, patrząc na reakcję przyjaciela.

- Ale nic się nie martw- dodał żartobliwie- Nie jesteś pierwszą osobą, która została oczarowana Yeri. Możesz dołączyć do kolejki, tych co czekają, aż zerwie z Sehunem.

Tae próbował zachować zimną krew, ale w jego spojrzeniu było coś nieodpartego, coś, co zdradzało, że jego zainteresowanie Yeri było czymś więcej niż tylko przelotną uwagą. Jimin, jednakże nie mógł uwierzyć w jego słowa, widząc reakcję, którą wywołała w nim obecność dziewczyny.

Po jakichś dwóch godzinach spędzonej w domu brata, Yeri nagle otrzymała telefon od Sehuna. Głos chłopaka brzmiał surowo i stanowczo, gdy kazał jej natychmiast wracać do domu.

- Yeri, musisz wrócić do domu teraz!- powiedział Sehun ostro -Naprawdę nie mogę zrozumieć, dlaczego cię w nim nie zastałem!

Dziewczyna zaczęła panikować. Wiedziała, że musi szybko się pożegnać z bratem i opuścić dom, zanim sytuacja stanie się jeszcze bardziej nieprzyjemna. W domu czekał na nią wściekły chłopak, a to na pewno zwiastowało kłopoty.

- Przepraszam, muszę już iść- rzuciła szybko do Jungkooka, który patrzył na nią zdezorientowany. -Dziękuję za zaproszenie. Do zobaczenia następnym razem!

Bez czekania na odpowiedź, Yeri szybko wybiegła z domu i skierowała się w stronę swojego samochodu. Serce biło jej coraz szybciej, gdy zdawała sobie sprawę, że musi wrócić do domu i rozmówić się ze swoim chłopakiem. Szybko wsiadła do auta i ruszyła w drogę do swojego mieszkania, pełna niepokoju i obaw.

W głowie obmyślała scenariusze, tego co może tam zastać. Wszystkie kończyły się na jednym- jej cierpieniem. Nie musiała widzieć chłopaka, by być pewna, że już wymyślił dzisiejszą karę. Miała tylko nadzieję, że nie będzie ona w niczym przypominała ostatniej. Nie chciała znowu zostać zmuszona do celowania bronią w człowieka.

Niepewnie przekroczyła próg mieszkania, w którym panowała absolutna cisza. Zaczęła mieć wątpliwości, że Sehun dalej był w pomieszczeniu. Niestety mogła o tym pomarzyć.

Z ciemności wyłonił się chłopak, który zaciskał mocno pięści i szczękę. Wyglądał tak, jakby próbował się powstrzymać od rozwalenia czegoś. Dziewczyna domyślała, co dziś ją czeka. Sehun musiał się uspokoić, a potrafił to zrobić tylko w jeden sposób. Wyładowując złość na Yeri.

Strach przejął kontrolę nad jej ciałem i pędem ruszyła w kierunku sypialni. Chciała się zamknąć w tym pomieszczeniu, ale powstrzymał ją szybko chłopak, który siła złapał za drzwi, nie pozwalając ich zamknąć. Wszedł za nią z diabelskim uśmieszkiem na twarzy. Dziewczyna cały czas się cofała, aż jej nogi spotkały się z krawędzią łóżka.

- To ciekawe- zaśmiał się, a Yeri przebiegł nieprzyjemny dreszcz- Ty już wiesz jaka kara cię czeka.

- Proszę- jęknęła błagalnie, gdy dotknął jej policzka- nie rób mi tego.

- Niegrzeczne dziewczynki zasługują na karę- warknął i uderzył ją otwartą dłonią w policzek.

Siła uderzenia powaliła dziewczynę na łóżko. Sehun wykorzystał chwilę, gdy dziewczyna była zdezorientowana i przerzucił ją tak, by leżała na brzuch z twarzą wciśniętą w poduszki. Gdy dotarło do niej, co się dzieje, zaczęła się mocno wyrywać. Wkurzyło to chłopaka, który jedną z dłoni złapał za jej szyję i mocno zacisnął. Drugą dłoń umieścił na jej kroczu i zrobił to samo.

- Chyba wczoraj było ci za mało- wysyczał do jej ucha, gdy się nachylił nad jej ciałem.

Zabrał dłonie z jej ciała, by w następnej chwili jednym sprawnym ruchem ściągnąć jej spodnie wraz z bielizną. Poczuła nie przyjemny chłód, a po skórze przeciegł nieprzyjemny dreszcz.

Krzyknęła, gdy wcisnął jej brutalnie twarz w pościel i wbił biodra w jej pośladki. Kiedy znajdowała się w pułapce pod jego ciałem i czuła na szyi jego gorący oddech, przypomniała sobie, że była ofiarą. Została zdegradowana, podczas gdy krew w żyłach płynęła coraz szybciej, a oddech wiązł w gardle.

Walczyła. Próbowała go z siebie zrzucić. Nic to nie dało.

A później zrobił coś, czego się nie spodziewała. Nabrał powietrza, najpierw ostro, potem łagodnie, lekko drżąca dłoń znalazła się na jej włosach, zaczęła je głaskać i pieścić. Chciał trochę uspokoić dziewczynę, by później z nową mocą ją zaatakować. Po kilku minutach złapał ją za włosy i oderwał od delikatnego materiału, cały czas przyciskając biodrami do łóżka.

Wolną ręką rozerwał materiał jej bluzki i ściągnął stanik. Była kompletnie naga, co zaczęło ją krępować.

Dalej trzymając ją za włosy, drugą dłonią złapał ją za pierś i ścisnął sutki, na co jęknęła. Niestety nie był to jęk przyjemności i oboje to wiedzieli, ale nie powstrzymywało to chłopaka, by dalej to robić. Zaczął boleśnie wykręcać sutki, a w jej oczach pojawiły się łzy.

- Nie myśl, że twoje łzy przekonają mnie do zaprzestania twojej kary- warknął.

Jego ręka zostawiła w spokoju piersi, by po chwili bez ostrzenia jego palce zaatakowały jej kobiecość. Od razu wsadził w nią dwa palce, wywołując tym krzyk bólu. Po jej twarzy popłynęły pierwsze łzy. Zaczął ją pieprzyć mocno, głęboko i szybko. Potęgowało to tylko ból i obrzydzenie, jakie odczuwała.

Długo to nie trwało, ponieważ znudziła go ta czynność. Wyciągnął swoje palce i zaczął przez spodnie ocierać się członkiem o jej wejście.

Starała się nie myśleć o tym co zaraz nastąpi. Miało to miejsce kolejny raz, ale teraz było inaczej. Odczuwała większy ból, obrzydzenie, a przede wszystkim ogromny wstyd, że pozwala na to, by Sehun ją tak traktował. Czy jedno spotkanie z Taehyungiem przyczyniło się do tego, że zaczęła więcej rozmyślać o złych rzeczach w jej życiu?

-Proszę... nie. – Płakała. Łzy lały się teraz po jej twarzy.

Wbił łokieć w jej plecy, ponownie wciskając materac. Przestał przyciskać ją biodrami, ponieważ zaczął rozpinać rozporek. Odgłos, jaki wydawał metalowy zamek błyskawiczny, przeraził ją. Ciało dziewczyny zaczęło się lekko trząść. Starała się złączyć nogi. Prawie się to udało, gdy poczuła uderzenie w pośladek. Skóra ją zapiekła, a dłoń zostawiła od razu czerwony ślad.

Nie powinna go bardziej denerwować i pozwolić, by zrobił z nią, co chciał. Tak odczuje mniejszy ból. Odbierał jej wolę walki samym swoim istnieniem. Gdy jego kutas przystawił się do jej wejścia, nie czuła już nic. Wyłączyła się. Nie chciała czuć, a to jedyny sposób. Wyparła mającą miejsce sytuację.

Sehun wbijał się w nią bez opamiętania, podrażniając kobiecość dziewczyny, która nie była wilgotna, jakby tego chciał. To nakręcało go jeszcze bardziej. Uderzał w pośladki dziewczyny, na których pojawiało się więcej czerwonych śladów. Zaczynał ją dusić.

A ona? Nie reagowała. Zaszyła się głęboko w sobie, w swoich myślach. W ten sposób miała przeczekać piekło, jakie zgotował jej chłopak, który gwałcił ją przez kilka kolejnych godzin z wykorzystaniem różnych sposobów. Nie przeszkadzało mu, że dziewczyna nie reagowała. Mógł robić z nią, co chciał.

Nad ranem w końcu ją zostawił. Samotną, nagą, poranioną.

Leżała na łóżku z nieregularnym oddechem, a myśli wciąż krążyły wokół przerażającego wydarzenia, które miało miejsce. Jej umysł był ogarnięty chaosem emocji, a serce biło jej tak mocno, że wydawało się, że w każdej chwili może wyskoczyć z piersi.

Czuła się zagubiona, jakby straciła kontakt z własnym ciałem i umysłem. Poczucie bezradności i wewnętrznej pustki przewijało się przez jej myśli, a wewnętrzny ból był tak intensywny, że czuła się, jakby ją dusiło.

W jej wnętrzu narastała silna fala wstydu i winy. Pytała siebie, co zrobiła nie tak, dlaczego nie była w stanie obronić się przed tym, co się stało. Czuła się oszukana przez swoje własne ciało, które nie zdołało jej ochronić.

Głębokie uczucie braku bezpieczeństwa ogarnęło ją, a myśli o przyszłości wydawały się mgliste i niepewne. Obawiała się, że nic już nie będzie takie samo, że ta trauma, którą przeżywa kolejny raz, pozostawi ślad na zawsze.

W głębi duszy tęskniła za normalnością, za dniem, w którym nie będzie musiała walczyć o przetrwanie w swoim własnym ciele. Jednak teraz, leżąc na łóżku, czuła się, jakby utknęła w spirali cierpienia, z której nie mogła się wydostać.

Dziewczyna czuła, że nie może dłużej tak żyć. Choć każdy krok sprawiał jej ból, na miękkich nogach wstała z łóżka i poszła szukać wizytówki, którą wręczył jej psychoterapeuta. Miała ją schowaną w szufladzie nocnego stolika, ale teraz znalezienie jej wydawało się trudniejsze niż kiedykolwiek.

W końcu, w trzęsących się dłoniach, znalazła się mała kartka. Wyciągnęła telefon i poczuła, jak jej serce bije jeszcze mocniej, gdy wybierała numer. Była to jedna z najtrudniejszych decyzji w jej życiu, ale wiedziała, że musi zrobić ten krok, jeśli chce się wydostać z tej ciemności.

Po kilku sygnałach usłyszała spokojny głos psychoterapeuty na automatycznym odtwarzaczu. Nie chciała zostawiać wiadomości, więc zrezygnowana odłożyła telefon. Nie minęła minuta, gdy ten zadzwonił. Niepewnie podniosłam telefon, by odebrać.

- Kim Taehyung. W czym mogę pomóc?- usłyszała głęboki zaspany głos, który w innych okolicznościach mógłby wywołać przyjemny dreszcz.

- Muszę się jak najszybciej z Tobą spotkać- powiedziała, głosem drżącym ze zmęczenia i emocji.- Nie jestem pewna, jak długo jeszcze wytrzymam.

Psychoterapeuta obiecał, że zrobi wszystko, co w jego mocy, aby jej pomóc, i zaproponował najbliższy dostępny termin spotkania. Nawet nie zwróciła uwagi na to, że miało odbyć się za kilka godzin, a była niedziela. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, wiedząc, że choć droga do zdrowia była długa i trudna, teraz miała wsparcie, którego tak bardzo potrzebowała.

Od Autorki: Witajcie. Czy ja znowu zamiast się uczyć dodałam rodział? Sami widzicie, ale ja nie mam z tego powodu wyrzutów sumienia. Mam nadzieję, że się wam spodoba. 

Czytelniku! Proszę, zostaw po sobie ślad- komentarz i/lub gwiazdkę. To dla mnie znak, że to, co tworzę, Ci się podoba. Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro