XXXVIII
*Sanghyuk*
Kiedy już podjąłem decyzję o tym, kogo poproszę o pomoc, humor momentalnie mi się poprawił. Podczas zakupów ciągle się śmialiśmy i wygłupialiśmy. Było tak, jak kiedyś, a może nawet lepiej. Do domu wróciłem około siedemnastej, zdążyłem jedynie rozpakować zakupione rzeczy, a po mieszkaniu rozszedł się dzwonek. Oczywiste było, że to Ravi przyszedł, więc jedynie krzyknąłem, że jest otwarte i żeby wchodził. Chwilę później poczułem jego ramiona obejmujące mnie w pasie i jego oddech tuż przy uchu.
- Nie powinieneś zostawiać otwartych drzwi... Jeszcze ktoś mi cię ukradnie... - powiedział szeptem, a ja drgnąłem lekko. Chłopak odwrócił mnie, by po chwili złączyć nasz usta w długim pocałunku. Powróciło przyjemne mrowienie i ciepło w brzuchu. Ravi był świetny w całowaniu, to muszę przyznać.
Z moich ust wydobył się cichy pisk, bardzo męski oczywiście, kiedy poczułem jego dłonie pod bluzką. Odsunąłem je od siebie, jednocześnie robiąc dwa kroki w tył.
- Muszę posprzątać. - powiedziałem, czując gorąc na twarzy. Od razu wyszedłem z pomieszczenia i udałem się do salonu, gdzie niezdarnie zacząłem zbierać zostawione tam szklanki i talerze. Cudem to wszystko nie wypadło mi z trzęsących się rąk. Ravi przez chwilę mi się przyglądał, po czym westchnął i zabrał mi wszystkie naczynia. Włożył je do zlowu i zaczął zmywać. Byłem mu wdzięczny, bo to była bardzo znienawidzona przeze mnie czynność.
Przez kolejne trzy godziny sprzątaliśmy powoli, a kiedy skończyliśmy, rozsiedliśmy się na kanapie. W pewnym momencie Ravi przeciągnął mnie na swoje kolana. Byłem zbyt zmęczony, żeby protestować. Kiedy już znalazłem się na nim, on chciał mnie pocałować, ale miałem inny plan. Wtuliłem się w jego umięśnione ramiona, czując się coraz bardziej senny. Przyłożyłem czoło do wgłębienia pod jego szyją i przymknąłem oczy. Poczułem na włosach jego usta, a na plecach dużą dłoń. Po chwili, gdy czułem, że już odpływam, niechętnie się podniosłem.
- Wiesz... Jesteś naprawdę wygodną poduszką, ale chyba będzie lepiej jak już pójdziesz... Ja już usypiam, więc z tobą nie posiedzę, a Sangmi wraca rano... - powiedziałem, stając na równe nogi.
- Skoro tak mówisz... To będę się zbierał. - Ravi wstał i uśmiechnął się lekko. - Chodź, zamkniesz sobie drzwi. - powiedział jeszcze i skierował się do wyjścia. Kiedy założył buty i bluzę, przyłożył dłonie do moich policzków. Stałem tak, przecierając rękawem oczy, które już szczypały, ze zmęczenia. Kiedy zabrałem rękę, chłopak przysunął się do mnie i złożył na moich ustach delikatny pocałunek. Za bardzo chciało mi się spać, żeby to odwzajemnić. Chłopak odsunął się po chwili i przyłożył usta do mojego czoła.
- Dobranoc maluchu. - powiedział, ale coś mi się nie zgadzało. Tylko Taekwoon tak do mnie mówił i nikt więcej nie mógł tego robić.
- Nie nazywaj mnie tak. - odezwałem się cicho, odsuwając jego dłonie od siebie.
- Dziwnie się dzisiaj zachowujesz... - westchnął, poprawiając krzywo poddciągnięty rękaw.
- Wiem... Przepraszam... Jestem zmęczony. - przyznałem i jakby na potwierdzenie słów, zachciało mi się bardzo ziewać. Chłopak zaśmiał się pod nosem i pogłaskał mnie po głowie.
- Dobrze, ja już pójdę, a ty odpoczywaj. - powiedział, a ja przytuliłem się do niego. Ravi pocałował mnie w czoło, po czym puściłem go, a on wyszedł. Zamknąłem za nim drzwi na klucz i powolnym krokiem ruszyłem do łazienki. Nie chciało mi się już myć, więc jedynie przebrałem się w piżamy, umyłem zęby i gasząc uprzednio światła we wszystkich pomieszczeniach w mieszkaniu, poszedłem do swojego pokoju.
Mimo iż byłem bardzo zmęczony, nie mogłem zasnąć. W końcu lekko zirytowany zapaliłem lampkę i wziąłem telefon. Dochodziła dwudziesta trzecia, więc doszedłem do wniosku, że Hakyeon raczej jeszcze nie śpi i mogę do niego napisać. Dobrze, że ostatnio zabrał mi telefon, gdzie wpisał swój numer, mówiąc przy tym 'Jak będziesz miał jakikolwiek problem, masz od razu do mnie dzwonić.'
Teraz miałem problem, a on był jedyną osobą, która przychodziła mi do głowy, żeby poprosić o pomoc.
Sanghyuk:
Hej, Hakyeon.
Mówiłeś, że jak będę potrzebował pomocy, mam do ciebie pisać, czy to dalej aktualne?
Już żałuję, że do niego napisałem.....
Pomyślałem, odkładając telefon, który zaraz zawibrował.
Hakyeon:
Oczywiście, że tak!! Co się stało?! Zrobiłeś sobie coś?? Ktoś ci coś zrobił?? Mam do ciebie przyjechać????
Typowy Hakyeon...
Sanghyuk:
Spokojnie, nic mi nie jest... Po prostu potrzebuję rady, a nie wiem kogo o to zapytać 😭 pomożesz mi? To bardzo ważne dla mnie 😖😖
Hakyeon:
Głupie pytanie! Jasne, że ci pomogę! 😘 chcesz się spotkać? Jutro od rana jestem wolny, więc pisz gdzie i o której, a tam będę! 🙆🙆
Sanghyuk:
Może być o 13 przy altance w parku? Tam przy budce z lodami, gdzie Ken ostatnio oberwał od dzieciaka?
Hakyeon:
Jasne, będę punktualnie!🐸
Sanghyuk:
Żaba? Serio? 😕
Hakyeon:
Bo wspomniałeś o Jaehwanie i coś mi się przypomniało 😂😂😂
Sanghyuk:
Powinienem pytać? 😓😓
Hakyeon:
Zabrałem go na spacer, było już późno, a my poszliśmy nad rzekę. Było pusto, ani jednego człowieka. Szliśmy sobie tak przytuleni i Jaehwan do mnie mówi, że słyszał jakiś hałas, no to mówię mu, że pewnie mu się przysłyszało, a on, że nie i zaczyna się kłócić. Po chwili mówi, że znowu coś słyszał i że się boi. Zaczął mi tam panikować jakby nie wiem co się działo i nagle z trawy wyskoczyła mała żabka, a ten jak zaczął piszczeć! Zacząłem się śmiać, a Kennie aż płakał, tak się przestraszył 😂😂😂😂 wziąłem tę żabkę na ręce i biegałem za nim, a on płakał, że chce wracać do domu 😂😂😂😂😂😂
Nie mogłem się powstrzymać i zacząłem się śmiać dość głośno. Po chwili jednak się uspokoiłem. Zacząłem ziewać aż w oczach zebrały mi się łzy. W końcu stwierdziłem, że powinienem już zasnąć, więc napisałem do Hakyeona i chwilę później ułożyłem się wygodnie na poduszce.
Nie dane mi było jednak zaśnięcie, ponieważ zapomniałem wyłączyć wibracje w telefonie, a przyszła mi wiadomość. Przez chwilę myślałem, żeby nie odczytywać jej teraz, tylko rano, ale w końcu wziąłem urządzenie do ręki.
Taekwoon hyung 💕:
Dobry wieczór, Maluchu
Przepraszam, że piszę tak późno, ale nie mogę nigdzie znaleźć kluczy do domu... Dopiero wróciłem, bo byłem u Gyu, a kluczy nie ma :/ nie wiesz może gdzie mogłem je rzucić?
Przeszukałem samochód i u Gyu też nigdzie nie ma...
Przepraszam jeśli cię obudziłem, ale mam nadzieję, że odpiszesz 😖
Sanghyuk:
Jeszcze nie spałem, ale miałem właśnie zamiar 😐 sprawdzałeś pod siedzeniami? Jak mnie odwoziłeś i wysiedliśmy z samochodu, widziałem, że coś spadło, ale nie zwróciłem uwagi no to, co to było 😕
Przez dłuższą chwilę nie dostawałem odpowiedzi, dlatego w końcu usunąłem.
~~~
Takie sobie, ale chyba ujdzie w tłumie 😕😕
W każdym razie, następny rozdział raczej nie pojawi się w ten weekend, bo w przyszłym tygodniu próbne matury i mam zamiar się uczyć 😕😕
Btw czy tylko mi się wydaję, że to opo staje się coraz nudniejsze? 😐😐😐
No cóż, niedługo i tak koniec 😅😅😅
Mam nadzieję, że wytrzymacie do końca 😅😅
No to.... Powodzenia tym, co w przyszłym tyg mają próbne i trzymajcie kciuki za mają nieszczęsną matmę 😂😂😂
Do następnego 👋👋👋
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro