Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XXXVI

*Sanghyuk*

Leżeliśmy obok siebie na łóżku, Taekwoon bawił się moimi włosami, a ja powoli zasypiałem. Po chwili mój telefon zawibrował, więc niechętnie podniosłem się i wziąłem go z parapetu, gdzie wcześniej go położyłem. Okazało się, że to przypomnienie o wiadomości, ale byłem tak zaspany, że nie byłem w stanie rozczytać, co tam jest napisane.

- Hyuuung... Przeczytasz mi to... - powiedziałem cicho, wyciągając w jego kirunki dłoń, w której trzymałem urządzenie. Chłopak zaśmiał się, ale wziął telefon i zaczął czytać.

- Hyukkie, przemyślałem sobie wszystko i stwierdziłem, że spotkam się z nim... Zrobię to dla ciebie, skoro tak ci na tym zależy. Nie obiecuję, że będę dla niego miły, jak zacznie w jakikolwiek sposób oczerniać moją siostrę... Wysłucham, ale nie wiem, czy wybaczę mu to, co zrobił... W każdym razie przyjadę do niego jutro, pewnie jakoś przed trzynastą, bo muszę jeszcze załatwić kilka rzeczy, ale mam nadzieję, że będziesz tam wtedy. No nic... Chciałem cię tylko poinformować. Dobranoc Hyukkie! Kocham cię... - ostatnie dwa słowa ledwo usłyszałem, ale na tyle wyraźnie, by stwierdzić, że w ustach Taekwoona brzmią cudownie.

Ale on tego do mnie sam nigdy nie powie...

Pomyślałem i podniosłem się trochę na łokciu.

- W końcu sobie wszystko wyjaśnicie... - odezwałem się, wyciągając rękę po telefon.

- Najwyższy czas. - westchnął Taekwoon, a ja ziewnąłem szeroko. - Chodźmy już spać, co? - zaśmiał się pod nosem, na co skinąłem głową i uprzednio odkładając telefon, ułożyłem się wygodnie na łóżku. W tym czasie Taekwoon wyłączył światło, a po chwili położył się obok.

- Hyung... - odezwałem się po chwili, a kiedy miałem pewność, że mnie słucha, kontynuowałem. - Dlaczego zawsze śpię z tobą? W sensie... Masz dwa pokoje gościnne, a jakoś zawsze śpię tutaj. - wyjaśniłem, a ten tylko się zaśmiał.

- W sumie to nie wiem... Może lepiej mi ze świadomością, że jesteś obok i nie muszę się martwić, że coś ci się stanie?

- A to na dole coś może mi się stać? - zapytałem lekko zdziwiony.

- No wiesz... Jak ktoś się włamie, to oczywiste, że najpierw sprawdzi pomieszczenia na dole, a jak będziemy na górze, będziemy mieli czas żeby uciec albo coś. - zaśmiał się, ale po chwili się opanował i usiadł na łóżku, zapalając lampkę. - Ale jeśli bardzo chcesz, możesz spać na dole. - powiedział i spojrzał na mnie.

- Nie. A co, jak ktoś się włamie? - zaśmiałem się i znowu zacząłem ziewać.

- Dobra. Idziemy spać. Znowu przeze mnie się nie wyśpisz... - odezwał się, wyłączył lampkę i ułożył się obok.

- Hyung... - zacząłem po dłuższej chwili, ale od razu tego pożałowałem.

- Tak? - zapytał, gdy nie mówiłem nic więcej.

- W sumie już nic... Nie ważne... - powiedziałem cicho, a mają twarz oblał gorąc. Taekwoon zaśmiał się i objął mnie, tak jakby czytał mi w myślach. Zadowolony odsunąłem kołdrę, pod którą leżałem i wsunąłem się pod tą Taekwoona. Wtuliłem się w niego, po czym prawie od razu zasnąłem.

*Taekwoon*

W końcu jest jak dawniej... Hyuk chodzi uśmiechnięty, ja się nie denerwuję, możemy na sobie polegać... Jedyny problem stanowi Wonsik... Czy on traktuje poważnie Sanghyuka? Czy go nie skrzywdzi? Nie mogę dopuścić do tego, by coś mu się stało... Ah... Jutro sobie z nim pogadam... Jeśli okaże się, że nie jest wystarczająco dobry dla Hyuka, zrobię wszystko, żeby się do niego nie zbliżał... A jeśli naprawdę, szczerze mu na nim zależy... Cóż... Chyba nie mogę im stać na drodze...

Moje myśli przez długi czas krążyły wokół Hyuka i Wonsika. Zasnąłem dopiero, gdy za oknem zaczynało świtać.

Obudził mnie Sanghyuk, który dźgał mnie palcem w policzek. Zamrugałem kilka razy, po czym przetarłem dłonią oczy i spojrzałem na chłopaka, który leżał głową na mojej ręce i przyglądał mi się.

- Hyung... Już dwunasta, Ravi niedługo przyjedzie. - odezwał się cicho, a ja westchnąłem ciężko.

- To chyba trzeba wstać... - stwierdziłem i równo z Sanghyukiem, usiedliśmy na łóżku. Chłopak przeciągnął się, ziewając przy tym uroczo, a ja przeczesałem włosy palcami, by później wstać z posłania. - Pójdę przygotować coś do jedzenia, a ty weź sobie jakieś ubrania i się ogarnij. - powiedziałem i opuściłem pomieszczenie. Miałem od razu iść do kuchni, ale jednak po drodze wstąpiłem jeszcze do łazienki.

Pół godziny później siedzieliśmy przy stole i jedliśmy śniadanie. Między nami panowała cisza, ale nie była ona uciążliwa, tym bardziej, że wcześniej włączyłem radio. Po posiłku Hyuk zaoferował się, że pozmywa, więc mogłem spokojnie się umyć i ubrać.

Kilka minut po trzynastej usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, a szczęśliwy Sanghyuk pobiegł je otworzyć. Poszedłem za nim, przez co byłem świadkiem jakże uroczej scenki. To chyba oczywiste, że to sarkazm, prawda? Gdy Hyuk otworzył drzwi, Wonsik przytulił go mocno, po czym pocałował w usta. Sanghyukowi najwyraźniej się podobało, bo jakoś nie był skory do odsunięcia się.

- Ekhm... Miło, że przyszedłeś, Wonsik. - odezwałem się, przerywając im romantyczne powitanie. Hyuk zawstydził się i od razu odsunął od chłopaka. Ten drugi zaś, podszedł bliżej i zlustrował mnie wzrokiem.

- Przejdźmy do rzeczy, jakoś nie chce mi się tracić czasu na ciebie. - warknął i wyminął mnie.

- Ravi, miałeś być miły. - Hyuk uderzył chłopaka w ramię, a ten tylko powiedział krótkie 'przeraszam'. Udaliśmy się do salonu, gdzie usiedliśmy na kanapie. Sanghyuk siedział między nami.

- Więc... Zaczniesz w końcu? Nie mam całego dnia. - odezwał się Wonsik, a ja spojrzałem na niego. Po chwili zacząłem mu opowiadać wszystko, co powiedziałem wcześniej Sanghyukowi.

- To wy sobie tutaj rozmawiajcie, ja zrobię herbaty. - przerwał mi w pewnym momencie Hyuk i poszedł do kuchni. Kontynuowałem swoją opowieść. Wonsik przez cały czas siedział lekko pochylony i patrzył na swoje splecione dłonie. Nie odzywał się ani razu, przez co w niektórych momentach miałem wrażenie, że mnie nie słucha. Gdy po kilku minutach Hyuk przyniósł nam gorący napój, chłopak nawet nie podniósł głowy. Do Sanghyuka zadzwoniła siostra, więc znowu zostaliśmy sami.

- Wystarczy... - przerwał mi, gdy w swojej opowieści dotarłem do dnia, w którym Jiwon umarła. - Czy naprawdę mogę ci wierzyć? To wszystko co mówisz... Czy naprawdę mogę wierzyć, że to wszystko prawda? Wtedy... Widziałem te wszystkie nagrania... Widziałem, że leżałeś tam nieprzytomny... Mimo wszystko to, że Jiwon oskarżyła o to ciebie... Tylko w to potrafiłem wierzyć... Nic więcej do mnie nie docierało... - zauważyłem, że po jego policzku spłynęły łzy. Nie chciałem naruszać jego strefy prywatnej, więc jedynie położyłem dłoń na jego ramieniu.

- Jiwon była dla mnie wszystkim... Nie rozumiem,  dlaczego tak ci powiedziała, ale nigdy w życiu bym jej nie skrzywdził. Kochałem ją, dalej ją kocham... - Wonsik odetchnął głęboko, przecierając twarz dłońmi.

- Dobra... Powiedzmy, że ci wierzę... Czy to już wszystko? Mogę już sobie iść? - zapytał, spoglądając na mnie lekko zaczerwionymi oczami.

- Jeszcze nie. W nocy z Sanghyukiem pozbywałem się rzeczy, które do tej pory trzymałem, a były związane z twoją siostrą. Pomyślałem, że powinienem zostawić coś dla ciebie. Poczekaj chwilę. - powiedziałem i szybko udałem się do sypialni, gdzie z szuflady szafki nocnej wyjąłem dość grubą kopertę.

~~~

Nie wiem, co napisać...

Coś czuję, że niedługo będziemy zbliżać się do końca :/

Mam nadzieję, że się podoba.

Do kiedyś 👋👋

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro